poniedziałek, 28 września 2015

13 nieszczęść- cz. 15

Brak komentarzy:


-Oliwia ja cię...

Oliwia POV

Bylam ciekawa wypowiedzią Marcina, ale w połowie jego zdania drzwi się otworzyły a w nich stanął S.Coups. Zeszłam z chłopaka i spojrzałam na drugiego. On skierował wzrok na mnie, a potem na niego.

-możecie kontynuować to coś. Ja tylko.. Tam- Uniósł ręce w gescie obronnym i wskazał na łazienkę, do której po chwili się skierował.

-Przepraszam was na chwile. - Powiedziałam i poszłam za Cupsem. - Cukier.. O co chodzi?

-o nic po prostu chciałem skorzystać, możesz wyjść?

-nie wyjdę dopóki mi nie powiesz co z tobą się dzieje...

-a ja Ci mówię, że wszystko ze mną Okay, ale jak nie chcesz wierzyć... To chociaż się odwróć bo chce się przebrać. - Pokiwałam przeczą o głową, a on ściągnął bluzkę.

-fajny brzuszek hahah. - zaśmiałam się, a on podszedł bliżej mnie. Wziął moja rękę i opuszkami mych palców przejechał po swym ciele.

-i jak?

-przyjemnie... - Odszedł na krok i zdjął pasek ze spodni. Potem za nimi poszły tak samo spodnie. Znów zbliżył się do mnie, ale tym razem nasze ciała się stykały. Ręką odsłonił moje ramię i szyję z włosów, aby potem złożyć lekki pocałunek na niej. - Cukier, przestań. - poprosiłam jednak on mnie nie słuchał. Juz miałam się mu oddać, ale chciałam dowiedzieć się jak bardzo go pociągam. Szybko odepchnełam go i powiedziałam ciche "kontynuuj". On Uniósł jedną brew i przygryzł dolną warge. Złapał za gumkę od bokserek, naciągnął ją i puścił. Popatrzył na mnie chwile, po czym się zaśmiał. Wziął jakiś ręcznik i owinął go wokół bioder. Zwinnym ruchem ściągnął bokserki z siebie. - Ej, ja chciałam popatrzeć. - udałam oburzenie.

-tak? To patrz. - spojrzałam się w jego stronę, a on puścił recznik i ręce ustawił na wysokości swojej twarzy. Mimowolnie mój wzrok zszedł na jego przyjaciela. Po ujrzeniu go, na mojej twarzy zagościły rumieńce, które zakryłam rękoma. - Nie rób tego. Twoje rumieńce są śliczne. Ty jesteś śliczna. Dlaczego bronisz się przed wypowiedzeniem tego co do mnie czujesz? A wiem, że to coś więcej niż zwykle Lubie Cię...

-ja nie mogę... Nie teraz. - Stałam chwile zastanawiając się czy mogę to zrobić. Jednak ostatecznie zrobiłam to. Pocałowałam go w usta i wyszłam. Zostawiłam go samego, nagiego (xD) w łazience.

-nareszcie wróciłaś... Słyszałam wszystko, co wyście tam robili?dlaczego mu tego nie powiedziałaś? Hahah-Homo polewała ze śmiechu na łóżku jednak ani mi, ani Marcinowi nie było do śmiechu.

-k-kochasz go? - zapytał.

-Nie musisz chyba tego wiedzieć, prawda? Nikt nie musi tego wiedzieć. A jeśli tak to co? Nikt mi nie zabroni. A jeśli nie? Pobijecie mnie za to? Nie mam czasu na chłopaków... Sory Marcin, ale ja musze iść. - Wyminęłam go i zeszłam na dół.

-o Oliwia.. Bo jest sprawa. Moja siostra przyjeżdża za dwa dni i będzie u nas tydzień i..

-Okay Seungkwan mogę być twoją dziewczyną.

-naprawdę.. Dziękuję - podbiegł do mnie i mnie przytulił.

-Nie wiem co ty w nim widzisz.. - odezwał się kuzyn Homo.

-w Seungkwanie? No jest przystojny, miły, sprytny ma ładny głos,swietnie całuje, a co? - Zaczęłam się śmiać.

-i tak po prostu jesteś z nim?

-hahah, my tylko udajemy przed jego siostrą, a ty co zazdrosny?

-a żebyś wiedziała.. - Podszedł do mnie i rozczochrał moje włosy - to za wcześniej.

-powiedziałaś, że jestem przystojny i świetnie całuje?

-głuchy jesteś, że nie słyszałeś?... Tak, powiedziałam tak.

-kocham cie!

-hahah.. To boli, puść

-Mianhe

***Homo POV

-Chłopaki wróciłyśmy! - Krzykła Oliwia.

-Jejj macie sój? (nie wiem czy dobrze pisze ale chodzi o ten alkohol co jest u nich...butelki soju? )-odwzajemnił się tym samym Wonwoo, podbiegajac do dziewczyny i zabierając od niej reklamówki.

-chłopaki siadajcie w kółku i zaczynamy. - wszyscy zrobili to co kazała Ama i zaczęliśmy grę w butelkę.

-zasady... Zadajemy sobie pytania lub wyzwania, a jak ktoś czegoś nie zrobi zdejmuje cześć ubrania. Okay? Ja pierwszy. - Powiedział Dino i wziął pustą butelkę, którą po chwili zaczął kręcić. Wypadło oczywiście na mnie.

-wyzwanie...

-zjedz polizanego przeze mnie chipsa. - zrobił to co powiedział i zbliżył do mnie. Wzięłam go do ręki i zjadłam.

-Nie był taki zły... - Jakoś nie obrzydzało mnie jedzenie po kimś, lub to co teraz miałam zrobić.. Wzięłam butelkę i zakręciłam nią. Wypadło na Hoshiego, który tak jak Wonwoo byli już bez koszulki.

-Pytanie!

-która z nas najbardziej Ci się podoba?

-szczerze? Amelia. - Puścił jej oczko, a potem są zakrecił.

-Wyzwanie-Stwierdzil Wonwoo.

-Pocałuj Homo, ale tak z języczkiem. Tak jakby to było naprawdę. - chłopak bez wahania podszedł do mnie i wpił się w moje usta. Na chwilę się odsunął.

-odwzajemni mój pocałunek bo nie będzie wyglądał jak prawdziwy. - Potem znów zagościł na mych ustach, i od razu dałam mu dostęp do języka. Calowaliśmy się z pasją, bynajmniej mnie się tak wydawało. Po jakiejś minucie zaprzestaliśmy na tym i on odszedł na swoje miejsce. Potem już prawie nic dla mnie znacznego takiego nie było. Jeonghan przez Oliwie musiał całować się z S.Coupsem. Jun dzięki mnie dotknął ust Amy, a Oliwia przez Amelie, lub dzięki niej Marcin musiał całować się z Olką. Widziałam jak potem cukier się zezłościł i specjalnie zamienił się z Joshua na miejsca by być bliżej dziewczyny. Po tym wszystkim byliśmy strasznie napici i tacy rozeszliśmy się do pokoi.

-kochanie jak podobał ci się nasz pocałunek? - Podszedł do mnie i wyszeptał te słowa do mego ucha.

13 nieszczęść- cz. 14

Brak komentarzy:


-widzę, że jeszcze cię humor nie opuścił.

-Przy ładnych dziewczynach, lub przy was zawsze się świetnie bawię.

-Ouh, chodź tu do mnie. - Szybko wskoczyłam na niego i zaczęłam go tulić.

-Też tęskniłem.

-Ej, ja też chcę - Zakomunikowała Homo.

-Hona ty wiesz, że tobie nigdy nie odmówie. - wyciągnął jedną rękę, by ona także przytuliła się do niego. Był taki mięciutki i miałam nadzieję, że nie znajdzie sobie jakieś dziewczyny. Znaczy tu nie chodzi o to, że ja chcę być tą...no, ale jak ostatnio miał dziewczynę to zaniedbywał nasze imprezy, bo ta laska mu na to nie pozwalała. W końcu zrozumiał, że ona jest z nim dla kasy i rozstali się.

-Pójdziemy do was? - Zapytał.

-Jasne, czemu n...-Przerwała mi Homo.

-Może lepiej nie, wiesz... Mamy straszny burdel przez kolegów Oliwii.

-E tam. Jakoś nigdy bałagan ci nie przeszkadzał. Idziemy?

-Tak, chodźmy, bo ja już tu nie wytrzymam. Założę się, że jest z 40 stopni.

-No dobra.

*W domu Homo POV*

-jesteśmy! - Ama krzyknęła, a po chwili wszyscy się zebrali.

-Ej, mówiłaś, że jest tu dwóch chłopaków, a nie dwunastu.

-dokładnie trzynastka mega przystojnych chłopców.-Poprawiłam go.

-wpadł ci któryś w oko. - Powiedział tak, że wszyscy usłyszeli to i spojrzeli na mnie.

-później ci powiem. Ale nikomu masz nic nie mówić.- powiedziałam mu na ucho.-a więc, to jest mój kuzyn Marcin, Marcin, to jest... - No i zaczęłam wymieniać ich pokolei, ale to możemy chyba pominąć. A i zapomniałam wspomnieć iż Marcin także umie koreański gdyż uczył się go jak poznał Oliwie.

-on będzie tu z nami mieszkał? - zapytał Jeonghan.

-a przeszkadza ci?

-no nie, ale tu nie ma miejsca.

-to będzie spał ze mną. Przecież zmieścimy się na jednym łóżku. Co nie? - Amelia zrobiła aeygo, i spojrzała na Marcina.

-No Okay. Dzięki. - przytulił dziewczynę, a potem Pocałował w policzek. Widziałam jak Jun zrobił sie lekko zły i poszedł do swojego pokoju.

-Jest Oliwia?-Zapytałam.

-Jest, ale wróciła jakaś zła i zamknęła się w pokoju. - Powiedział S.Coups.

Po chwili byliśmy już pod jej drzwiami. Zapukałam i weszłam, a za mną chłopak.

-Ola co jest?

-pokłuciłam się z ojcem... On jest jakiś chory. Stwierdził, że jak jestem jego córka, to mam się umawiać z jakimś Bad boyem którego dla mnie wybrał. Tylko, że ten gówniany chłopczyk ma pusto w łbie i interesuje się jedynie własną fryzurą i modnymi ciuszkami. No i jak byliśmy się przejść, to cały czas narzekał, że nie mam takiej dupy jak ta, że brak mi stylu, czy że powinnam chodzić trochę dalej od niego bo mu kurtkę pogniote. Gdy to powiedział, szczeliłam mu w ryj i ten zaczął ryczeć. Pierdole.... Mam wszystkiego dosyć.-Usiadłam koło niej i przytuliłam ją.

-wiesz bo ja kogoś ze sobą wzięłam.. - dziewczyna odwróciła głowę i zapewne zobaczyła w nich chłopaka.

-Marcin! - wydarła się i rzuciła na chłopaka. - jejku jak dawno cię nie widziałam. Jesteś strasznie przystojny. Mrau.. Hahaha-zaczęła się śmiać, i on razem z nią.

-Bardzo Ci się podobam?-Zadał pytanie. Wiedziałam do czego on zmierza, ale Oliwia juz chyba nie.

-Tak bardzo jak jest to możliwe. - Poczochrała jego włosy.

-Ale ja się pytam na serio, Oliwia ja cię...

Historia życia- To jest nasza miłość.

Brak komentarzy:


-Były?

-No były. Nie wiesz co to znaczy były? - zapytałam głupio

-No właśnie wiem i w tym problem. Czy były chłopak leci, można powiedzieć przez pół świata po to, żeby zobaczyć byłą dziewczynę?- pomyślałam trochę, jego pytanie miało sens.

-W sumie to masz rację. On coś kombinuje. Jestem tego pewna.


*perspektywa Ann*


Siedziałam na ławce i czekałam na tego kogoś. Równo o 15:00 zjawił się zakapturzony mężczyzna. Przestraszyłam się trochę, ale po tym jak zobaczyłam kto to był strach przerodził się w złość. Wszystkie wspomnienia z nim wróciły. Na samą myśl przeszedł mnie ból w klatce piersiowej. Udało mi się zapomnieć o tych wszystkich przeżyciach, a jedno spotkanie na nowo mi je przypomni.

-Co ty tu robisz?

-Nie przywitasz się ze swoim chłopakiem?

-Chłopakiem? Chyba raczej byłym.

-Teraz tak.

-Co masz na myśli?

-Ann... ja chcę do ciebie wrócić. Zapomnijmy o przeszłości i skupmy się na tym co jest teraz. Wiem, że źle zrobiłem...

-Źle? Człowieku przez ciebie wylądowałam w szpitalu. - przerwałam mu. Nie mogłam tego słuchać.- ja nie chcę ciebie znać. Ta twoja przeszłość dała mi wystarczająco do myślenia. Został mnie w spokoju. Lepiej będzie dla nas obydwóch jak wrócisz do Polski. Jak to tam kiedyś mówiłeś? Aha. Ulotnij się.- Posłałam mu uśmiech który przeszedł w minę "zaraz rzygnę" Odwróciłam się napięcie i ruszyłam w stronę dormu. Po kilkudziesięciu metrach obróciłam się aby zobaczyć czy za mną nie idzie. Siedział na ławce .Wyglądało to jakby był smutny albo pisał coś na telefonie. Gdy wróciłam do domu przekonałam się, że to drugie. Dostałam od niego kolejnego sms-a.


To nie koniec.


Gdy już wiedziałam kto to pisał nie bałam się, a właśnie odwrotnie zaczęło strasznie wkórzać. Dostawałam na dzień setki pustych wiadomości. Doprowadziło to do tego, że zmieniłam numer telefonu. To był chyba wielki błąd. Dwa dni później zaczęło się piekło.


*perspektywa Nataly*

Siedziałam z Seungkwanem i oglądaliśmy film. Był nawet ciekawy. Chciałam go obejrzeć do końca ale ta zgraja dzieciaków mi to uniemożliwiała. Ok 14:45 do drzwi ( już 20 chyba DZISIAJ raz) ktoś zapukał. Już dobrze wiedziałam kto. Po chwili usłyszałam głos Wonwoo.

-Ann do ciebie. Znowu.- to ostatnie powiedział jakby miał się zaraz rozpłakać. Dostawca przywiózł kolejne kwiaty dla Ann.

-Nie no. Ile to jeszcze potrwa ten człowiek albo ma coś z głową i na serio chce do niej wrócić, albo ma za dużo kasy albo mu się nudzi.- zaczęłam wyliczać.- Idę z nią pogadać.- powiedziałam do chłopaka- no ja się tu wysiadłam a ty sobie śpisz. Dzięki Seungkwan, dzięki.- wstałam z kanapy i skierowałam się do naszego pokoju.

-Ann? Ej co jest?- zapytałam z troską. Dziewczyna siedziała na swoim łóżku i płakała. Podeszłam do niej i mocno przytuliłam.

-Kiedy ti się skończy? Nie wytrzymuje już. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że The8 się do mnie nie odzywa.- ja wiedziałam dlaczego się nie odzywa, ale ona nie. Nie mówiłam jej dlaczego. Będzie czas on jej sam o tym powie.

-myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie porozmawianie z nim. Ja ci nie pomogę bo Łukasz mnie zna i wie jaka jestem, a The8 to chłopak i jak sobie wszystko wyjaśnicie to ci pomoże jak nikt inny.

-tak myślisz?

-No chyba tak jak się tu wysilam, nie?- Ann cała zapłakana ruszyła do chłopaka.


*Perspektywa Vernona'a*

Zauważyłem Ann idącą w stronę pokoju The8'a. Współczułem jej tej całej sytuacji. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.

-Boże niech to się już skończy. - powiedziałem i ruszyłem do drzwi. Ann już mnie zastąpiła i wściekła podeszła do nich i je otworzyła.

-Czego zn...Ł.... Łukasz? Co ty tu robisz?

-Jak to co przyszedłem zobaczyć swoją dziewczynę.

-Dziewczynę?- za mną staną The8 wyraźnie zdziwiony.

-Nie The8 to nie tak ja ci wszystko wytłumaczę.- Ann pobiegła za chłopakiem. My zostaliśmy z tym typem, a mi przyszedł do głowy pomysł jak na dobre go zabrać z życia Ann i naszego. Wziąłem go za rękę i zacząłem prowadzić do salonu.

-Róbcie to co ja.- wyszeptałem chłopakom gdy przechodziliśmy. Weszliśmy wszyscy do pomieszczenia i usiedliśmy na kanapach.

-Umiesz angielski?- spytałem w tym języku. Potwierdził kiwnięciem głowy.-To co ty jesteś chłopakiem Ann?- zapytałem-Tak- odpowiedział po chwili pewny siebie.- A wy kim jesteście?

-hah chłopcze my również jesteśmy jej chłopakami.- reszta zrozumiała już o co chodzi i zaczęła przytakiwać.

-Ale jak to? Wy wszyscy?

-No tak. U nas w Której to normalne. Kochamy się i jest nam razem dobrze.

-A wy kochacie się też r...razem?

-No tak. To nawet lepsze niż we dwójkę. A jeśli ty chcesz możesz do nas dołączyć. Będzie jeszcze lepiej.- przygryzłem wargę po części też po to żeby się nie śmiać.

-Co? Wy...wy jesteście nienormalni.

-Może i tak, ale to się nazywa miłość.- uśmiechnąłem się ale mało brakowało abym nie wybuchnął śmiechem. Mina tego chłopaka mówiła są ma za siebie.

Wziął kurtkę i wstał ze zdziwiona miną.

-ja już może sobie pujdę - ruszył do drzwi a ja "przejęty" ruszyłem za nim.

-Ale co będzie z Ann, co będzie z nami?- zapytałem

Życzę wam wszystkim szczęścia, popaprańce.- rzucił,to ostatnie powiedział jakby do siebie ale w miarę słyszalnie. Udałem oburzenie. Szczęśliwy wróciłem do salonu i w wejściu pokazałem chłopakom kciuk w górę, a potem wszyscy wybuchneliśmy śmiechem.


*perspektywa Ann*

Siedziałam cal zapłakana u The8'a i tłumaczyłam mu, że nie jestem z Łukaszem. Powoli zaczął się przekonywać, a gdy pokazałam mu te sms-y w stu procentach mi uwierzył. I wszystko było ok. Po ok 20 minutach do pokoju wszedł Vernon.

-No wszystko już jest załatwione.

-Jak wam się to udało?- chłopak wyjaśnił nam po krótce co zaszło tam przed chwilą, a ja nie mogłam ze śmiechu.

-Ann, daj mi jeszcze jego numer.- zrobiłam to o co poprosił. Wystukał coś na telefonie i wyszedł z pokoju śmiejąc się złowieszczo.


*peezpektywa Łukasza*

Siedziałem już w taxi w drodze na lotnisko. Musiałem zwiać jak najszybciej z tego Kraju. Dobrze żyłem w stwierdzeniu, że to popaprany naród . W drodze dostałem wiadomość od nieznanego numeru.


Myślę, że mogło by nam wyjść ~ Vernon


Wyciągnąłem kartę jak najszybciej i wyrzuciłem ją przez okno.

-Nigdy więcej. Nigdy.

sobota, 26 września 2015

13 nieszczęść,- cz. 13

Brak komentarzy:


Gdy on zobaczy tylu chłopaków w domu, powie wszystko moim rodzicom i będę musiała wrócić do Polski... Nie chce tego.


Do: Marcin *.*

Ciesze się, ale nie mam miejsca w domu. Od kiedy jest tu chłopak i kuzyn Oliwi. No wiesz... Ona zawsze była zakręcona.

Od: Marcin *.*

Ona ma chłopaka?

Ooo a myślałem, że pomiędzy nami coś jest.

Do:Marcin *.*

Ona nie ma chłopaka. Po prostu tak nazwałam jej kolegę. Ale śpiesz się bo za niedługo może być za późno.

Od:Marcin *.*

Dzieki, Dozo...


Potem już nie odpisałam. Nie chciałam. Wyjęłam wczorajsze mięso z lodówki i usiadłam na blacie. Zaczęłam degustować się tym przepysznym żarciem. Nagle ktoś zapalił światło.

-Aish, strasznie mnie. -Powiedziałam, zobaczywszy Jun'a.

-Nie możesz spać? - zapytał

-nie - gdy już chciał otworzyć usta i coś powiedzieć przerwałam mu - i nie, nie będę gruba.

-Nie, ja chciałem spytać co cię tu sprowadza . W sensie do kuchni- zaśmiał się lekko. - ymm lekka kłótnia i tyle. A ciebie?

-e takie tam... Podoba mi się jedna dziewczyna i nie mogę przez nią spać. Ona doprowadza mnie do szału. Zagościła w mej głowie u kurna nie chce wyjść. Ale z drugiej strony to bardzo mnie pociąga.

-mogę wiedzieć kto to? - spojrzał na mnie - niech zgadne, znam ją - pokiwał głową - jest blondynką - znów kiwnięcie- jest polką- i znów - To Ama?

-Rozgryzłaś mnie. - Uśmiechnął się.

-Omo. Jun działaj. Chce widzieć wszędzie ludzi Krzyczących Jamelia.

-Jamelia?

-no połączenie waszych imion. Amun raczej nie pasuje... JAMELIA -Wykrzyczałam paring i skierowałam się do pokoju.

Na szczęście Wonwoo już spał, wiec nie musiałam się z nim dłużej użerać. Po chwili odpłynełam do krainy snu.

Oliwia POV

Rano obudziłam się w czyiś ramionach. Podniosłam głowę i na szyi osobnika zobaczyłam malinkę-O kurwa! - wyszeptałam. Zastanawiałam się czy do czegoś pomiędzy nami doszło. Coś myślę, że za dużo prochów wczoraj wciągnęłam. Pamiętam tylko jak mówiłam jemu coś w stylu, że jutro pójdziemy do mnie... No i tu obraz mi się urywa.

-Nie patrz się tak.. - Powiedział z zamkniętymi oczami. - sama tego chciałaś. Znaczy po części. Ty chciałaś się ruchać.

-i co my ze sobą? - Zapytałam zakłopotana.

-tylko się całowaliśmy. Powinnaś mi dziękować, że cie nie wykorzystałem i przy lepszej okazji nie przyleciałem, choć okazja była kusząca. A i świetnie całujesz w szyję. - Co on wygaduje... Nigdy, aż tak źle nie było. - czy ty coś do mnie czujesz? - zamarłam.

-czuje, że jak mnie zaraz nie puścisz, to zsikam się tobie do łóżka.

-ymm wtedy będziemy spać u ciebie.-rozluźnił uścisk, a ja poszłam się załatwić.

-to jak? - zapytał gdy, wyszłam z mego ulubionego miejsca . Tak łazienka była tym miejscem, które odwiedzałam nie z przymusu, a z chęci. Było to miejsce, w którym nie tylko mogłam się załatwić, ale też pomyśleć lub zrelaksować.

-Cukieeeer... Lubię cię.

-jest.

-ale...

-ooo...

-dasz mi dokończyć?

-kontynuuj.

-bo...

-chcemy was prosić na dół. Ważna sprawa. - Powiedział Vernon, pojawiając się i po chwili znikając za drzwiami.

-dokończymy to później.-Podeszłam do drzwi i gdy chciałam je otworzyć on obrócił mnie i przygniótł mnie do nich.

-ja chcę wiedzieć teraz. Nie mogę już wytrzymać tego napięcia. To jest tak jakby mama od samego rana nie chciała ci powiedzieć co jest na obiad, choć ty miałeś wielką ochotę na sushi. Wiesz jak to jest?

-nie lubię sushi -Postanowiłam go jeszcze trochę przytrzymać. Chciałam wiedzieć jak daleko się posunie.

-Raniszzz...Powiesz mi?

-nie.

-ale co?

-to.

-Olka skarbie, kochanie, misiu, żelusiu...

-Co to ma być? - zaśmiałam się lekko.

-zdrobienia. Zastanawiam się jakby cie tu nazywać.. Hmmm może jednak zostane przy skarbie. A ty co o tym sądzisz? - zbliżył swoją twarz do mojej, a mi zrobiło się nagle gorąco. Moje policzki, aż płoneły. Do tego chciałam znów poczuć ten słodki smak jego ust. Jednak gdy on zbliżył się do mojego ucha szepcąc "mam na ciebie ochotę" i zachaczając ustami o mój narząd słuchowy, chciałam się na niego rzucić, jednak zamiast tego odepchnęłam go lekko z uśmiechem i wyszłam z pokoju. Po chwili jednak wróciłam się, złapałam go za rękę i wyprowadziłam z pomieszczenia.

-to co chcieliście? - Zapytałam będąc w kuchni.

-No że jest śniadanie...

-Naleśniki!!-Wykrzyczałam patrząc na całą górę jedzenia. Dostałam 4 naleśniki.

-ej czy was pogieło? My 2 ledwo co zjemy a dajecie nam dwa razy więcej?

-ej mów za siebie ja zjem. - wtrąciłam Homo. Zawsze dziwiło mnie to jak one mogły zjeść dwa naleśniki i były najedzone, a dla mnie 4 to było mało.. / Tak wracając do rzeczywistości, to ja na serio jem o wiele więcej nawet niż mój tata, który je strasznie dużo... Ale no jem i nie tyje. To mogę ^^/

-Jejku, zastanawiam się w jakie miejsca jej to idzie, bo wygląda jakby nic nie jadła.

-Cukier, nie przesadzaj, ostatnio przytyłam.

-tak chyba w cyckach.

-Nie przeginaj. - dokończyłam jedzenie i poszłam się przebrać.

Amelia POV

-mam do ciebie sprawę. Przyjeżdża dzisiaj Marcin..

-Marcin? Tu do Korei? Seoulu? Naprawdę? O której? Na serio?

-tak, tak, tak, tak i... Tak.

-jej, jejku nie mogę uwierzyć ostatni raz widziałam go jakieś 3-4 miesiące temu. Nadal jest taki przystojny?

-Raczej tak. Zachowujesz się jakbyś była w nim zakochana...

-Nie bo po prostu steskniłam się za nim. Za naszymi odpałami i wspólnym imprezowaniu po nocach. Nadal nie rozumiem, dlaczego Twoi rodzice go puszczali dysko, a ciebie nie.

-oh nie zawracaj mi tym głowy. Dziś jedziemy po niego na lotnisko.

-ej, a on nadal jest zakochany w Oliwii?

-Hah raczej tak. Wypytywał o nią... Ale dobra musze iść się szykować. Tobie też radzę to zrobić. - tak ja powiedziała, ruszyłam w stronę szafy i wyciągnęłam z niej białą koszule i spodenki z wysokim stanem. Do tego zwykle białe baletki. Włosy spiełam w kucyka i zrobiłam lekki makijaż. Homo założyła białą koszulkę, na to czarny sweterek i jeansy podarte na kolanach. Do tego zwykłe trampki, włosy w koka i lekki makijaż z czerwonymi ustami. Wyglądałyśmy bosko.

***

Samolot wylądował. Oglądałyśmy przylot we dwie, bo Ola poszła bez ostrzeżenia do swego ojca.

Osoby po kolei zaczęły wychodzić z urządzenia. Rozglądałam się w poszukiwaniu mego naj przyjaciela do imprez, który wysiadł jako ostatni. Mrr wyprzystojniał. Miał jasną karnację, oczy brązowe, małe lecz pociągające. Jego włosy przechodziły z jasnego brązu, w ciemny blond. Jego usta były ponętne i malinowe, wręcz idealne. Miał na sobie koszule i czarne obcisłe spodnie. Z wyglądu przypominał trochę Koreańczyka, ale ta tylko troszeczkę. Gdy nas odnalazł podbiegł i wyściskał nas obie.

-Marcin. Wyprzystojniałeś.-Stwierdziłam.

-A ty wreszcie jesteś ładna. - Zaśmiał się.

-ja zawsze byłam ładna. Wręcz śliczna - udałam oburzenie

-oj nie złość się, wiesz że żartowałem.

13 nieszczęść.-cz. 12

Brak komentarzy:


Cieszyłem się, że nie protestowała, tylko wtuliła się we mnie.

-dziękuję, że jesteś...

-i zawsze będę.

Hah, chciałbym, żeby to tak się skończyło, jednak kondycję to ona miała. Dołączyłem do niej dopiero po jakiś 20 minutach przysiadając się do niej na ławce.

-po co to robisz? Chcesz się nade mną litować? Nie potrzebuje tego. Nie potrzebuje osoby, dla której jestem tylko obciążeniem, niepotrzebną zabawką , która nadaje się tylko wyrzucenia w kąt,do śmieci. Jestem czymś czego nie da się kochać, ani lubić. Dziewczyny są wyjątkiem, albo po prostu udają. Jest mi to obojętne, albo inaczej, chciałabym, żeby było mi wszystko jedno, jednak one od zawsze były dla mnie rodziną. Zresztą lepiej i tak dla was by było gdybym nie żyła...

-Nie mów tak.. - Nie mogłem słuchać tych głupot co wygadywała.

-Nie, dobrze mówię - wstała z ławki - wiesz co? Może zrobię to nawet teraz. Co mi tam. I tak moje życie nie ma sensu. Nie. Nie miało sensu, dotąd gdy was poznałam. Dziękuję wam bardzo, za to jak bardzo musieliście udawać i znosić mnie w swoim dormie, ale teraz będziecie mieć spokój. Nara. - Już chciała odejść, ale wstałem i złapałem ją za nadgarstek i w efekcie wpadła w moje ramiona. Nasze twarze były blisko siebie, a ja miałem ochotę ją pocałować, ale to odłożyłem na później.

-Nara, to ty se możesz powiedzieć do obiadu, który wylądował w twoim żołądku, a ty już nigdy go nie odzyskasz, a nie do osoby która cię kocha...-dzieczyna podniosła wzrok na mnie i przyjrzała się mym oczom. Po chwili jednak zobaczyłem kpiący uśmieszek.

-kochasz? Człowieku, powiem jedno, miłość nie istnieje. Kocham to ja mogę powiedzieć każdemu. A teraz zostaw mnie, bo mam cię dosyć. - odwróciła się, a z jej kieszeni wyleciała mała torebeczka, a w środku biały proszek.

-twoje?

-no chyba z nieba to nie zleciało.

-brałaś to?

-a co chcesz wiedzieć jak działa? Chujowo!

-idziesz ze mną..

-Co chcesz się ze mną ruchać?

-a żebyś wiedziała...

-Ymm nie ma tak łatwo, musisz mnie jakoś zaskoczyć..-stanąłem i odwróciłem się w jej stronę. Złączyłem nasze usta w namietnym i szybkim pocałunku, a Olka szybko go odwzajemniła. - No to idziemy się ruchać!-krzyknęła gdy skończyłem się do niej kleić. Po drodze kilka razy krzyczała coś w rodzaju "nie chce z tobą iść", a po chwili dołączała jeszcze "Przemyslałam sprawę ty, ja i łóżko to dobry pomysł". Co ta dziewczyna ma w głowie. Gdy jest na haju widać, że zachowuje się całkiem odwrotnie, niż gdy jest w stanie normalności. Gdy dotarliśmy do domu była godzina 22, czyli godzina o której zazwyczaj spaliśmy. Weszliśmy po cichu, a raczej miałem taką nadzieję, ale Olka musiała coś odwalić i już chciała się drzeć, ale w ostatniej chwili zakryłem jej usta ręką i dalej szliśmy w taki sposób. Powoli otworzyłem drzwi do naszego pokoju i razem z nią wszedłem do niego. Na szczęście chłopaki mają twardy sen i zwykle krzyki ich nie obudzą.

-idz już spać - poleciłem dziewczynie, a ona położyła się koło mnie na łóżku.

-To jak?-Zapytała całując mnie w szyję. To była kusząca propozycja.

-jest już późno, idź do siebie...

-taki jesteś? Ok. To ide do Seungkwana, on może spełni moje zachcianki.

-zgoda. Możesz spać ze mną, ale dzisiaj nie będzie naszych igraszek. Nie chciałbym, żeby jakiś chłopak patrzał się na nas gdy będziemy w trakcie.

-jak chcesz, ale jutro zabiorę cie do siebie i tam się zabawimy.-Pocałowała mnie i usta, potem wtulając się w mój tors. Po chwili odpłynąłem.

Homo POV

-hej, wiesz w sprawie tego co się wydarzyło... - Wonwoo usiadł na biurku i spojrzał na mnie.

-a tego... Nie wiem co to dla ciebie znaczyło, czy coś.. Ale dla mnie była to tylko zabawa, która nic nie znaczy.

-uff... To dobrze, już myślałem, że będę musiał spławiać następną kandydatkę na dziewczynę. Na szczęście nie musze tego robić.-Ouh, to było dość chamskie. Ale trudno jak widać, nie można mieć wszystkiego, a polubiłam Wonwoo. Tylko cholera dlaczego on jest taki wkurwiający? Hmm, albo chociaż dlaczego nie hamuje się przed powiedzeniem, o kilka słów za dużo.

-o czym myślisz? - zadał pytanie

-na pewno nie o tobie, pacanie... - Wyszłam z pokoju kierując się do lodówki. Po chwili dostałam smsa.


Od: Marcin *.*

Jutro u was będę czekaj <3

Do: Marcin *.*

I teraz mi to mówisz?

Od: Marcin *.*

No tak jakby. Nie cieszysz się, że zobaczysz swego kochanego kuzyna?

Do: Marcin *.*

Ciesze się, ale..


No właśnie było jedno, ale. Nie wiedziałam jak mu powiedzieć o tym, że nie chce by przyjeżdżał. Gdy on zobaczy tylu chłopaków w domu, powie wszystko moim rodziną i będę musiała wrócić do Polski... Nie chce tego.

13 nieszczęść.- cz. 11

Brak komentarzy:


Przypomniały mi się słowa przyjaciółki i gdy chciałem się odsunąć ona złożyła lekki pocałunek na moich ustach. Spojrzałem na nią, a ona szybko wybiegła z pomieszczenia...

Prześledziłem oddalającą się postać, oparłem się o mokre od wody płytki i zjechali po nich. Mimowolnie na mojej twarzy zagościł uśmiech, a serce przyspieszyło swój bieg. Na myśl przyszło mi wspomnienie z przed dwóch minut. Chciałem wiedzieć czy to jest jakiś impuls z jej strony , czy może coś co będzie teraz żałować do końca życia. Chciałem za wszelką cenę dowiedzieć się czy odwzajemnia moje uczucia.

-ej stary, jak chcesz się poczuć jak ryba, to mamy tu niedaleko staw.

-Możesz mnie zostawić? - poprosiłem, jednak Jeonghan wyłączył wodę i pomógł mi wstać.

-Ubierz się, a potem pogadamy. - Powiedział, a ja posłusznie to zrobiłem. Nie wiem dlaczego, ale on był jednocześnie stanowczy i bardzo delikatny w słowach. Tylko on potrafił coś powiedzieć, a ja od razu to robiłem. Był taki przekonujący nawet nie używając żadnych argumentów. Gdy byłem już w suchych ciuchach, szybko wysuszyłem włosy i wyszedłem. W pokoju nie było nikogo prócz chłopaka, z którym miałem gadać. Usiadłem kolo niego i czekałem, aż zacznie.

-chodzi o dziewczynę, dokładniej o Oliwie, prawdę?

-skąd ty?

-ymm widzę jak na nią patrzysz, gdy Seungkwan zabrał ją do swego pokoju byłeś tak wściekły, że głowa mała, a po za tym także była mokra gdy wybiegała z pokoju, wiec innego wytłumaczenia nie ma.

-Na serio było to widać jak byłem zły?

-człowieku, czy o mało Wooziego ze schodów nie zwaliłeś, to co ty się dziwisz...

-E... Mógłbyś mnie zostawić samego?

-Chcesz pobyć sam i popłakać w poduszkę? - nie odpowiedziałem tylko pokiwałem głową. Miał rację, chciałem tylko położyć się i uronić kilka łez.

Mingyu POV

-Jun ja już dłużej nie mogę...

-to idź do łazienki, to powinno załatwić twoje problemy z trzymaniem moczu.

-ja nie o tym... Nie utrzymam tego w tajemnicy - Jun spojrzał na mnie pytająco - no ten tego... Tych zdjęć, j-ja idę to powiedzieć Amelii.

-ale Min... - Nie zdążył powiedzieć, gdyż wyszłem z swego pokoju i skierowałem się do wcześniej wspomnianej dziewczyny.

-Amela, ja musze ci coś powiedzieć... - chciałem mówić dalej, ale zauważyłem Oliwie w samym staniku i czerwonych spodenkach, których wcześniej nie miała.

-t-to ja nie będę wam przeszkadzać. - powiedziała i wyszła nadal nie ubrana.

-a więc, o co chodzi?

-no bo, gdy ty spałaś przyszła Oliwia z Honoratą i przekonały Juna by położył się obok ciebie i zbliżył swoją twarz tak aby wyglądało to tak jakbyście się całował a potem miały to pokazać jakiemuś chłopakowi.-powiedziałem prawie, że na jednym wydechu.

-c-co? Ale jak... - wzięła wdech i wydech powiedziała - Sory Mingyu, ale...

-No spoko idź. - przerwałem jej. Po chwili i ja wyszedłem z pomieszczenia kierując się do kuchni z nadzieją, że jest coś słodkiego. Ale jednak nadzieja umiera ostatnia, a u mnie tak się stało. Jak zwykle wszytko co kaloryczne i pyszne musiało szybko znikać z półek. W ostatniej chwili skusiłem się na moją drugą miłość czyli buble tea.

S.Coups POV

Gdy usłyszałem otwieranie się drzwi szybko otarłem oczy z cieczy i spojrzałem na osobę wchodzącą. Była to Olka i to bez bluzki. Cudowny widok.

-Co się tak patrzysz? Lepszych widoków nie widziałeś?

-ymm, nie. Możemy porozmawiać?

-chyba nie mamy o czym. Nic takiego się nie stało by to wspominać.

-ależ stało. Dlaczego nie chcesz do tego wracać?

-bo nie ma po co.-wziela ostatni ciuch z szafki i poszła do łazienki. Gdy z niej wróciła, miała na sobie stanik sportowy, leginsy i adidasy. Wszystko w czarnym kolorze.- idę biegać, jakbyś coś chciał to dzwoń, ale nie do mnie. - i wyszła. Chyba ciężko z nią będzie.

-o co ci chodzi?! - usłyszałem za drzwiami krzyki mej Olki, a po chwili także Amelii. Otworzyłem drzwi i przyjrzałem się dokładnie sytuacji. Kłuciły się w obcych dla mnie języku. Po chwili jednak przerzuciły się na koreański.

-zrobiłam to dla ciebie, byś w końcu zrozumiała jakim on jest gnojkiem i, że bez niego jest ci lepiej, ale jak wolisz...! Przecież ja zawsze jestem po tej złej stronie! A zresztą... - machnęła ręką i zapłakana wybiegła z domu. Szybkim ruchem pobiegłem za nią i kilkadziesiąt metrów dalej zdołałem ją złapać. Cieszyłem się, że nie protestowała, tylko wtuliła się we mnie.

-dziękuję, że jesteś...

-i zawsze będę.

13 nieszczęść.- cz. 10

Brak komentarzy:


Oliwia? - Pokiwałam głową - ale się zmieniłaś...

-tak, ale my w innej sprawie.

-zostaw Amelie w spokoju.-pokazałam zdjęcie.

-zrobię, to pod jednym warunkiem...

-jakim?

-Jedna z was się ze mną prześpi. - Uśmiechnął się złowieszczo.

-Chyba cie poje...

-inna opcja. - przerwała mi Homo. Powiedziała to tak spokojnie, jak ja nigdy nie byłam.

-a może nie chce nic innego.

-Gadaj kurwa, bo cię rozje...

-wymyśl coś innego. - Teraz to ja okazałam się być tą łagodniejszą. On tylko rozejrzał się po pomieszczeniu jakby szukał czegoś co mu pomoże wymyślić. Zatrzymał wzrok na moim biuście i zaczął się do nich zbliżać. Za to otrzymał po łapach i przy okazji w twarz. Taki gratis.

- Chcę... Prywatny taniec, tak zwany striptiz.

-Mogę tobie zatańczyć na rurze. - Zaproponowała Honorata. On pokiwał przecząco głową.

-chce striptiz. I to w wersji mojej ukochanej Oleczki. Masz do wyboru trzy opcje... Prześpisz się ze mną, striptiz dla mnie lub będziesz się ze mną pokazywać publicznie jako miano pary. Potem ja z tobą zerwe i będzie wszystko git. To jak?

-A forsa? Pieniądze wchodzą w grę?

-no zależy ile.-Musiałam mu teraz to tak przekazać jakby te pieniądze były naprawdę duże. Na całe szczęście on nie znosił Korei, nie umiał tego języka, ani nie potrafił zamieniać złotówki na wony.

-... 10.000 wonów...

-T-tak dużo?-Homo wiedziała w co gram i postanowiła mnie wesprzeć. Nie chciałam przez tego dupka zniszczyć swoją psychikę. Chciałam rozebrać się, przeżyć swój pierwszy raz i chodzić razem po ulicach z kimś kogo naprawdę kochałam. Jednak nadal był ten problem, że nie wiedziałam którego...

-Ama jest tego warta.

-stoi. Wyciągaj pieniądze. - wyciągnęłam portfel, a w nim miałam tylko taką kwotę na jaką się umówiliśmy. Na szczęście przy sobie zawsze miałam tylko część moich wszystkich oszczędności. Resztę trzymałam w pudełku, które było genialnie schowane w większym pudelku razem ze wszystkimi ważnymi papierami, a dzięki nim nie było go widać. W dodatku ten większy jest schowany... Ym nie pamiętam...

-a więc Samuel pamiętaj, jeśli się do niej zbliżysz...

-tak wiem co możesz wymyślić. Znam cie lepiej niż ty sama siebie. Pa Oliwia. - odszedł, a ja odetchnęłam w spokoju. Po chwili, powiedziałam do przyjaciółki ciche "idziemy" i ruszyłyśmy do domu.

***

-Wow, kochanie, ale ślicznie wyglądasz. - Powiedział do mnie S.Coups.

-po pierwsze nie ko... A zresztą mów jak chcesz. - znów mój zły humor wrócił. Podeszłam do lodówki znajdującej się w kuchni i wyjęłam mleko. Po chwili kolo niego znalazło się też kakao. Zrobiłam sobie przepyszny napój, dzięki, któremu trochę ochłonę i pomyślę.

S.coups POV

-co jej jest?

-ma zły humor. Zawsze gdy ubiera się cała, pamiętaj cała na czarno to oznacza, że lepiej z nią nie zadzierać. Czasem ma tak, że na chwilę odrzuca to, ale po krótkim czasie znów może taka być.

-aa ok. To mam się do niej nie zbliżać?

-nie, po prostu masz jej nie zaprzeczać, tylko zgadzać się z każdym jej słowem. Pamiętaj, jeżeli ma wszystko czarne, ale buty ma białe, to wszystko gra i jest najlepszym porządku.-powiedziala i odeszła. Czyli mogę się trochę zabawić. Wszedłem do naszego pokoju i usiadłem na jej łóżku, tuż przy niej.

-Co ty wyprawiasz?

-patrze na ciebie. Śliczna jesteś.

-tak ty tez jesteś super. Idź do siebie. - spławiła mnie.

-ale ja nie chce. - zrobiłem aeygo, a ta spojrzała na mnie. Pocałował a mnie w nos i posłała nieszczery uśmiech. Ręką pchnęła mnie tak, że spadłem z miękkiego mebla.

-tak się bawić nie będziemy.- Wziąłem ją na ręce i zaprowadziłem do łazienki. Tam weszłem z nią pod prysznic i puściłem wodę. Co powiedzieć? Było mokro i przyjemnie. Olka patrzyła się na mnie z obojętnością, a ja złapałem ją w talii i przyciągnąłem do siebie. Ta speszona moim krokiem, chciała się cofnąć , ale nie pozwoliłem na to. Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie, a głowę oparłem o jej. Nasze nosy zetknęły się, a ja miałem ochotę musnąć jej śliczne usta. Jesteście tylko przyjaciółmi, nie możesz tego zrobić! Nie po tym co powiedziała"

Pamiętaj, że zawsze będziesz moim przyjacielem, bez względu na to co powiem." Przypomniały mi się słowa przyjaciółki i gdy chciałem się odsunąć ona złożyła lekki pocałunek na moich ustach. Spojrzałem na nią, a ona szybko wybiegła z pomieszczenia...

13 nieszczęść- cz. 9

Brak komentarzy:


- oczywiście, nawet nie miałem takiego zamiaru. - Pocałował mnie w czoło, a ja mocniej wtulilam się w niego.

*rano*

Gdy tylko się obudziłam, zobaczyłam, że nadal jestem wtulona w chłopaka. Bez zastanowienia odsunęłam się od niego i wstałam z łóżka.

-Co tak szybko wychodzisz wychodzisz? Nie podoba ci się u mnie?

-u ciebie? J-ja myślałam... - Rozejrzałam się po pokoju i szczeliłam facepalm'a. - Nie ta strona...

-To nie skapłaś się, że leżysz ze mną?

-Myślałam, że ty pomyliłeś łóżka, a mi nie chciało się wstawać i pójść na tamte. - Pokiwał lekko głową, a ja poszłam się umyć. Weszłam pod prysznic i pozwoliłam by stróżki cieplej, a wręcz gorącej wody spływały na moje ciało. Myślałam o tym co mi się przyśniło. Te twarze, ten park, ta ławka i on, leżący, nie żywy, ten którego kochałam, kocham. Miałam poważny dylemat między S.Coupsem, a Seungkwanem. Obydwaj byli dla mnie kimś ważnym. Pierwszy raz się zakochałam i juz taki problem... Wyszłam z prysznica, nie mogąc już dłużej o tym myśleć. Wytarłam się ręcznikiem i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Zauważyłam, że nie wzięłam ciuchów. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Na moje nieszczęście cały hip hop team(naprawdę nie mam pojęcia dlaczego tak się nazywają) się obudził. Nie zważając na to, że cztery pary oczu patrzą się prosto na mnie, wyjęłam z szafy ciuchy i bieliznę. Poszłam do wcześniejszego pomieszczenia i się ubrałam. Nałożyła czarną bieliznę, czarną bluzkę i czarne leginsy. Zawsze tak miałam, że jeżeli nie czułam się najlepiej, ubierałam się cała na jeden ciemny kolor. Pewnie uważasz, że to dziwne, ale moje przyjaciółki wiedziały, że w ten dzień lepiej ze mną nie zadzierać.

-ślicznie wyglądasz.- Powiedział Vernon, podczas, gdy ja wyszłam z łazienki.

-ale z tymi ciuchami, czy jak byłam w samym ręczniku? - Zapytałam sarkastycznie i nie czekając na odpowiedź poszłam do kuchni.

-hej-powiedziałam, a Homo spojrzała na mnie dziwnie.

-widzę, że masz dobry humor jak na tę ubrania.

-Weź mnie nie wkurzaj. Miałam koszmar w nocy. Pomyliłam łóżka i zamiast w swoim spałam u S.Coupsa. Zapomniałam ciuchów i w samym ręczniku paradowałam przed czterema chłopakami.-zaczęłam wyliczać przyjaciółce. - Może zajmijmy się sprawą Amelii. Spisałaś sobie adres?

-zrobiłam zdjęcie tej wiadomości. - pokazała mi wiadomość z napisem "Przemyslałem wszystkie sprawy i... Chciałbym się z Tobą spotkać. Słyszałem, że wyjechałaś do Seulu, wiec przyjechałem tu specjalnie dla ciebie. Zrozumiem, że jeżeli więcej mi nie odpiszesz, to dam sobie spokój, ale proszę Cię byś przyszła do kawiarni " 다리 아래" jutro o 13."

-On, chyba jest śmieszny. Najpierw ją porzuca dla jakieś dziwki, a teraz chce do niej wrócić? Żałosne... - przypominam, że on rzucił ją dla ciebie.

-no to mówię... Ouh. Ale mam plan. Pójdziemy w to miejsce, ale najpierw musimy zrobić jej zdjęcie z chłopakiem.

-chodź. - wzięła mnie za rękę i pociągnęła do pokoju Amy, Juna i Mingyu.

-chłopaki mam do was prośbę. - powiedziała szeptem, a oni pokiwali głową.-ktoś musi położyć się koło Amelii, a potem zrobić tak by wyglądało, że się całujecie.

-No ok ja to mogę zrobić, ale po co to?

-ah chodzi o jej byłego i chcemy by się od niej odczepił.

-okay- po chwili znalazł się koło niej, a rękę położył na jej biodrze. Zbliżył swoją twarz do jej, a Wan zrobiła zdjęcie tak, by było widać, jakby się całowali.

-Dzięki. Takie chyba wystarczy.

-Okay, dzięki. Idziemy, bo musimy jakoś wyglądać na tym spotkaniu. - Teraz to ja pociągnęłam ją do jej pokoju, a sama skierowałam się do swego.

- Oliwia...

- No chyba ty...- nie miałam ochoty na pogadanki. Chciałam się uszykować, pójść tam, pokazać zdjęcie i wrócić. A więc tak... Ubrałam czarną obcisłą sukienkę sięgającą 15 cm za tyłek i tego samego koloru koturny dziesiecio centymetrowe. Zrobiłam dość mocny nakijaż, a włosy wyprostowałam. Po dwudziestu pięciu minutach, byłam gotowa.

-Wow. Ślicznie wyglądasz.-Powiedział cukier.

-Nie mogę gadać, pa. - To było dość chamskie z mojej strony jednak, taka już jestem. - Możemy iść? - Zapytałam, a polka odpowiedziała mi kinięciem głowy.


-Patrz, tam jest. - dziewczyna wskazała mi wysokiego bruneta, który był tym którego szukałyśmy.

-hej- Przywitałam się i usiadłam koło chłopaka.

-h-hej, mogę wiedzieć kim jesteście?

-Nie pamiętasz dziewczyny, dla której rzuciłeś jej przyjaciółkę.

-Oliwia? - Pokiwałam głową - ale się zmieniłaś...

-tak, ale my w innej sprawie.

-zostaw Amelie w spokoju.-pokazałam zdjęcie.

-zrobię, to pod jednym warunkiem...

-jakim?

Chanyeol. Wpadka- Rozdział 1.

Brak komentarzy:


-Baekhyun do cholery.- krzyknęłam zła w drzwi.

-Co?- zapytał równie głośno.

-Gówno. Wyłaź z tej łazienki. Za chwile się spóźnię.

-Nie mogę, pindrzę się.

-Co za idiota- pomyślałam. Walnęłam ręką w drzwi i wściekła usiadłam na podłodze opierając plecy o ścianę. Po 10 minutach czekania łaskawa pani wyszła z pomieszczenia.

-Przepraszam, że to tyle zajęło ale muszę jakoś wyglądać. - chłopak z dumą przeczesał włosy i wystawił białe zęby w uśmiechu.

-Tak kochanie, kobiety potrzebują dużo czasu aby jakoś wyglądać. - poklepałam go po ramieniu, a on zrobił naburmuszoną minę. Szybko wbiegłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i pomalowałam. Po 20 minutach byłam gotowa. Zabrałam swoje rzeczy z pokoju i zeszłam na dół.

-JiRa, chciałem ci tylko oznajmić, że przychodzą dzisiaj chłopaki.- powiedział gdy weszłam do kuchni.( Wspominałam, że mój brat jest w zespole EXO? nie? No to już wspomniałam)

-I?

-I to, że masz się nie pokazywać, nie odzywać, nie sprowadzać koleżanek tylko dlatego by ich zobaczyły. Okey?

-Zależy. Jak zdążysz mnie jeszcze wkurzyć to te rzeczy które tylko wymieniłeś to będzie rozgrzewka. Okey?

-Ostro grasz siostra.- chwile się nie odzywał, aż w końcu się zgodził.

Dzień w szkole miną mi zadziwiająco szybko, ale strasznie wyczerpująco. Stanęłam przed drzwiami domu i gdy chwyciłam za klamkę dzień stał się jeszcze gorszy. Ten idiota zabrał klucze i se gdzieś poszedł. Czy on naprawdę nie wie jak i kiedy może mnie zdenerwować? Teraz to już na pewno nici z naszej umowy. Dobrze wiedział, że nie zabieram ze sobą kluczy, wie kiedy wracam, zawsze siedzi w domu, a teraz postanowił wyjść. To był szczyt głupoty i wredoty. Usiadłam na ławce przed domem i czekałam 1 godzinę, 2 godziny, aż po 2,5 godzinie postanowił wrócić.

-A ty co tak siedzisz?- zapytał ze sztuczną troską w głosie. Otworzył drzwi, a ja wściekła wparowałam do środka.

-Jeszcze tego pożałujesz Byun Baekhyun. Zobaczysz.- poszłam do swojego pokoju trochę się uspokoić. Po kilku minutach usłyszałam dzwonek do drzwi a potem głośne śmiechy. Zeszłam na dół bez zastanowienia.

-Cześć chłopaki.- stanęłam przed nimi i pomachałam im. Gdy ich zobaczyłam, a bardzo ich lubiłam stwierdziłam, że dzisiaj jeszcze się nie zemszczę, ale braciszek nie będzie znał dnia ani godziny mojej zemsty.

-Hej JiRa. Dawno się nie widzieliśmy.- powiedział Suho

-Tak, od pół roku jak zrobiliście sobię wolne pomiędzy koncertami.

-Taak.

-Dobra to ja już pójdę. Mam dużo nauki. Do zobaczenia.- stanęłam jeszcze na chwilę. Dopiero po chwili rzucił mi się w oczy. Ten wysoki chłopak. Chanyeol. Bardzo go polubiłam od czasu ich debiutu. W wolnym czasie spędzałam z nim czas. Uśmiechnęłam się do niego a on to odwzajemnił. Wróciłam do siebie . Po pewnym czasie jak to bywa musiałam iść do toalety. Gdy dotarłam pod wyznaczony cel już prawie miałam dotknąć klamki. Drzwi niespodziewanie otworzyły się, a ja straciłam równowagę w wyniku czego wylądowałam..... no właśnie na NIM. Szatyn wstał powoli i podał mi rękę. Chłopak pomógł mi wstać.

-Przepraszam za to.- powiedziałam zdenerwowana.

-Ale to nic. To było niespodziewane. No chyba, że tu na mnie czekałaś. Hym?

-Co? Nie ja po prostu przyszłam tu i...

-Już dobrze.- chłopak poczochrał moje włosy i wyszedł. Do łazienki wparował przestraszony Baek.

-Co się stało? Słyszałem huk.

-Nic takiego. Upadliśmy po prostu. Nic się takiego nie stało. - ominęłam go i już prawie wyszłam gdy zatrzymał mnie.

-Ym, JiRa, ja wiem, że ty lubisz Chana, może nawet bardzo.., ale.- urwał.

-Ale co?

-No bo wiesz...he Chanyeol jest aseksualny.

-Co jest?

-Aseksualny to znaczy...

-Wiem co to znaczy- przerwałam mu- po prostu się zdziwiłam.- zszokowana wyszłam z łazienki. Położyłam się na łóżku z mętlikiem w głowie. Nie lubiłam go, aż tak, ale taka wiadomość. Współczułam mu. Siedziałam na łóżku jeszcze jakiś czas. Zaczęło mi burczeć w brzuchu. Postanowiłam, że pójdę na kebaba. Zeszłam na dół do chłopców.

-Ej, chcecie coś do żarcia?

-Nie dzięki właśnie skończyliśmy jeść pizzę.

-No dobra, ah i jeszcze jedno. Chanyeol bardzo ci współczuję. Bysie aseksualnym musi być ciężkie. Ale wiedz jestem z tobą, do mnie możesz się zgłosić w każde sprawie. Ja ci pomogę. I pamiętaj, z tym da się żyć.- wygłosiłam swoje krótkie przemówienie i wyszłam.


*Baekhyun Pov*

Co ona zrobiła? Chciałem ją tylko w konia zrobić, a ta wzięła to na poważnie. I to jak. Przylazła do nas i jakieś monologi prawiła. Siedzieliśmy w osłupieniu jeszcze jakiś czas.

-Co to miało być?- zapytał jako pierwszy Sehun.

-No właśnie. O Chanyeol'u wiem dużo nawet jakie ma dzisiaj gacie na sobie ale tego to już nie wiedziałem - powiedział Chen

-No. Najgorsze, że ja też tego o sobie nie wiedziałem.- rzucił Chanyeol.

Ja siedziałem cicho. Jak na razie wolał bym mu nie mówić c jej powiedziałem. I tak się w końcu od niej dowie, a ja będę miał tłumaczenie się z głowy. Po jakimś czasie chłopaki poszli do hotelu, a ja zostałem sam z tym czortem w domu. Umyłem się po ciężkim dniu nic nie robienia i poszedłem spać.


*JiRa pov. Następny dzień. Sobota*

Szłam sobie chodnikiem do sklepu z butami gdy nagle usłyszałam za sobą moje imię. Odwróciłam się i ujrzałam biegnącego do mnie Chanyeola. Nie do końca był uśmiechnięty jak to zwykle bywa.

-Hej, chciałem ci zadać jedno ważne pytanie... Kto powiedział ci o tym.... no wiesz.

-Aaa tym. Baekhyun. Po tym incydencie w łazience. Powiedział, że mam sobie nie robić nadziei bo ty jesteś... no.

-Co? Baek?

-Ale to Baek czy nie Baek ja i tak bym się dowiedziała. Nie ma się co ukrywać.- pogładziłam do po ramieniu.

-Nie, nie, nie ty nic nie rozumiesz. Ja wcale nie jestem aseksualny. Baekhyun to sobie wymyślił. Po jego zachowaniu można wywnioskować to, że z ciebie zażartował.- zrobiłam oburzoną minę.

-Czyli ty nie jesteś...? - zaprzeczył głową- A to gnida. Ja mu jeszcze dam żartowanie ze mnie. A i przepraszam za to co powiedziałam.

-Nic nie szkodzi...chwila czy ty powiedziałaś,że Baek kazał ci sobie mnie odpuścić.

-Tak ale ja d ciebie nic nie czuje, zwykłe koleżeństwo. Więc nie mam sobie czego odpuszczać.

-To dobrze. No to ja już pójdę. Pa- pomachał mi jeszczę i znikną za zakrętem.

-Byun Baekhyun. Nie żyjesz.

Chanyeol. Wpadka-Prolog

Brak komentarzy:



Annyeong, jestem Byun JiRa. Mam 18 lat i jak na razie uczęszczam do liceum w Seulu. Uczę się... zadowalająco, jak na zwykłego ucznia przystało ;) Nie jestem w całości Koreanką. Tata pochodzi z Angli i dlatego jestem naturalną ciemną blondynką. Skośne oczy i resztę twarzy mam po mamie. Co do przyjaciół. Ugh, zazwyczaj siedzę sama, cicho nikomu nie przeszkadzając, ale gdy odpadnie mnie zgraja małpiszonów z mojej klasy.... wiadomo jak sie to kończy. I właśnie w tym jest problem. Dostaje niesamowitej głupawki co przy tym w parze idzie moje niezdarstwo. Jestem kompletną ofiarą. Gdy biegnę nogi mi się plączą i zazwyczaj ląduje na ziemi. Moje nogi już nie raz przez to ucierpiały. Co do zainteresowań tooo... Nie mam żadnych. Nie tańczę, nie śpiewam nie rysuję, nie uprawiam sportu, po prostu nic. Całymi dniami siedzę albo przed telewizorem albo komputerem, i co codziennie słyszę?

- gówno. To z ciebie będzie jak się nie ruszysz- takiego mam kochanego brata. Rodzice często są w pracy, nie wiedzą co robię, a to co mówi ten dupek mało mnie obchodzi. No to cała ja. No może prawie cała. Prawdopodobnie o czymś zapomniałam... Ale to wyjdzie w praniu.


Witam was. Jest narazie opis bohaterki. Mam nadzieję,że wam się spodoba.

Historia życia- Dziwna wiadomość.

Brak komentarzy:


*Perspektywa Hoshiego*

Siedziałem na sali treningowej cały zalany potem. Wkóżyła mnie ostatnia sytuacja Sam i Dino. Bardzo ją polubiłem i myślałem, że ona mnie też lubi...no w taki sposób. Myliłem się. Chan i Sam są parą od wczoraj. Chciałbym być teraz na jego miejscu. Być przy niej, poczuć jej zapach, pocałować jej usta, spojrzeć w jej oczy i powiedzieć ' Kocham cię'

Zacząłem pakować swoje rzeczy. Gdy już każdy był gotowy pojechaliśmy do domu. Gdy zajechaliśmy na miejsce było po 23. Padnięty położyłem się do łóżka, ale nie zasnąłem od razu. Rozmyślałem co powinienem ze sobą zrobić. Nie mogłem tłumić w sobie tego, że ją kocham. Musiałem jej o tym powiedzieć i to zaraz. W sumie to ona powiedziała mi, że gdy coś mnie będzie gnębić mam jej o tym powiedzieć. Nie zważając na godzinę wstałem z łóżka i ruszyłem do pokoju dziewczyn. Nie pukałem tylko po prostu wszedłem do środka. Usiadłem na podłodze obok łóżka Sam. Chwile na nią popatrzyłem. Była tak słodka nawet gdy spała i jej jeden policzek był spłaszczony przez poduszkę.

-Dobra, raz kozia śmierć.- powiedziałem i lekko szturchnełem jej ramię. Miała bardzo słaby sen, obudziła się za pierwszym razem.

-Hoshi? Co ty tu robisz?- zapytała przecierając oczy.

-Przyszedłem pogadać... w sumie to coś ci powiedzieć.

-Ok ale tak w środku nocy?

-Tak musze to w końcu powiedzieć bo więcej nie wytrzymam.

-Dobrze mów.- zamknąłem oczy i wypuściłem powietrze.

-Sam bo... bo ja się w tobie zakochałem.


*Perspektywa Sam*

To co usłyszałam tylko po części mnie zdziwiło. Wiedziałam, że Hoshi w jakiś sposób mnie lubi, ale nie wiedziałam, że powie mi o tym gdy będe z Dino.

-O matko, nie wiem co mam ci teraz powiedzieć.- utkwiła oczy w pościeli.

-Nie musisz nic mówić. Wiem, że jesteś z Dino. Chcę tylko abyś odpowiedziała mi na jedno ważne pytanie.- pokiwała głową na znak, że rozumie.- jak ci już o tym powiedziałem to między nami nic, ale to kompletnie nic się nie zmieni. Nadal będziemy przyjaciółmi.

-Hoshi, oczywiście, że tak. Dlaczego miało by to coś zmienić? Ale jak ma tak być pomiędzy nami to między tobą i Chanem też. Ok?

-Tak. Dziękuje ci.- wstałem z podłogi i skierowałem się w stronę drzwi. Zatrzymałem się w przejściu i odwróciłem do dziewczyny.- ale to ja będe twoim trenerem.

-Tak, w tej sprawie nikt cię nie zastąpi.- zaśmiała się.- Dobranoc Hoshi.

-Dobranoc Sam.- odpowiedziałem i ruszyłem z powrotem do swojego łóżka. Teraz wiedziałem, że spokojnie zasnę.


*Perspektywa Ann. Następny dzień 13:00*

Siedziałam z Vocal Taem i oglądaliśmy jakąś dramę. Był to dramat ale ja miałam z tego straszną polewkę. DK siedział na ziemi z poduszką wciśniętą między kolana a brzuch. Obok niego leżała sterta mokrych chusteczek. Tak on płakał. Gdy jeszcze zaczął komentować to co się działo to tym bardziej się śmiałam. Już nawet ja tak nie przeżywam, a jestem dziewczyną. Nagle usłyszałam dzwięk sms-a dochodzącego z moich spodni. Wyciągnęłam telefon i odczytałam wiadomość.

Nie znałam tego numeru a treść sms-a bardzo mnie zdziwiła.

" A więc wyjechałaś sobie do Korei. Już o mnie zapomniałaś? "

Za cholerę nie mogłam skojarzyć kto to mógł być. Z rozmyślań wyrwał mnie krzyk.

-Nie to nie była ona. To ta druga ją zabiła. Zostaw tą broń.- resztę serialu przesiedziałam w ciszy. Nie wiedziałam nawet co się dzieje. Wtedy też nie wiedziałam. Dokyum wszystko recenzował, a teraz chłopaki go wyprosili bo za bardzo się darł. Cały czas w głowie miałam tego sms-a.

Po skończeniu oglądania poszłam do kuchni coś zjeść.

-Oo. DK, już jest wszystko ok? Ogarnełeś się?- poklepałam go po plecach.

-Tak. To była emocjonalna drama.- zaśmiałam się.

-Co tam przyżądzarz?- zapytałam z zaciekawieniem.

-Spagetti. Też chcesz.

-Była bym wdzięczna.- podekscytowana usiadłam przy stole. Wtedy dostałam kolejną wiadomość od tej samej osoby.

" I co nie domyślasz się kim jestem?"


Na tą zdecydowałam się odpisać.


"Nie nie domyślam się. Odwal się."


Nie dostałam już kolejnej wiadomości do wieczora. Starałam się ignorować myśli na ten temat. Nie chciałam aby się czegoś domyślali.

Była godzina 21:00. Usiedliśmy w salonie, tym razem już w pełnym gronie. Zdecydowaliśmy się na oglądanie filmu. Nataly dostała prawo wyboru. Padło oczywiście na jej ulubiony rodzaj czyli komedię. Już na samym początku dostałam kolejną, już dzisiaj ostatnią wiadomość.


"Chcę się z tobą spotkać. Przyjdź jutro do parku o 15:00. Jak nie przyjdziesz to uważaj, wiem gdzie mieszkasz, wtedy już nie będzie tak miło."


Tym razem się naprawdę przeraziłam. Byłam kompletnie zmieszana. Przeprosiłam zebranych i wyszłam z pomieszczenia. Z tego wszystkiego zapomniałam telefonu.


*Perspekywa Nataly*

Zauważyłam jak Ann odbiera wiadomość na telefonie. Po odczytaniu jej strasznie spanikowała. Wstała, powiedziała, że jest zmęczona i wyszła zostawiając telefon. Czułam, że coś się stało. Wzięłam urządzenie nie z ciekawości ale z przejęcia. Odblokowałam telefon i przeczytałam sms-a. Obok mnie siedział Seungkwan, on rówież przeczuwał, że coś się stało i też przeczytał wiadomość. Przeraziłam się Seungkwan też wyglądał na zdenerwowanego. Spojrzeliśmy na siebie.

-Pójdziemy za nią jutro.- szepną do mnie. Pokiwałam tylko głową. Po skończonym filmie wszyscy poszli d siebie. Gdy weszłam do pokoju zapaliłam światło. Sam nie było, a Ann leżała zwinięta w kulkę na swoim łóżku. Podeszłam do niej. Miała lekko spuchnięte i czerwone oczy od płaczu. Czułam, że ta sytuacja negatywnie na nią działa. Pogłaskałam ją po głowie i sama poszłam spać.

Wstałam rano koło 10:00. Poszwędałam się trochę po dormie. Ok 14:00 Ann zaczęła się szykować. Był to dla nas znak, że na pewno chce tam iść. O 14:40 wyszła z budynku. Odczekaliśmy chwilę i ruszyliśmy za nią. Po chwili byliśmy już na miejscu. Ukryliśmy się za dość grubym drzewem niedaleko ławki na której usiadła Ann. Równo o 15:00 do jej ławki podszedł zakapturzony chłopak. Sciągnął nakrycie i już wiedziałam kto to był.

-A...ale to jest...- wydukałam.

-No kto to jest? Znasz go?- zapytał Seungkwan wyraźnie ciekawy.

-To...to jest były chłopak Ann.

Historia życia- Powtórka?

Brak komentarzy:


- Co? - spytałyśmy we trzy

-Ale co?- zapytał Mingyu z wyraźnym mętlikiem w głowie, zupełnie tak jak reszta.

-Ona chce żebym wyjechała z nią do Polski?- wyjaśniłam im w zrozumiałym dla nich języku.

-CO?- rzucili tym razem już wiedząc o co chodzi.

-Ale jak to mam wracać? Przecież... nie ja się nie zgadzam.- powiedziałam załamującym się głosem.

-Ale mnie nie obchodzi czy ty się zgadzasz czy nie. Wracasz ze mną. Koniec dyskusji.- i tak po prostu zabrała się i wyszła.

-Jak będziesz chciała to pojedziemy z tobą.- powiedziała Nataly, a chłopcy momentalnie obrzucili ją morderczym spojrzeniem. -No co? - zapytała po chwili

-Czy ty myślisz, że ona na serio wyjedzie?- spytał S.Coups

-No ale pani...

-Ale ta pani nie ma w tym momencie nic do gadania- odparł Hoshi- za wszelką cenę zrobię tak aby Sam została z nami.

- I ja też- dołączył się Dino

- To my też -odparła reszta.

- Jak chcecie. Ja tą babę juz trochę znam, ale jak lubicie mega trudne wyzwania to proszę bardzo.


Nie wiedzieliśmy dokładnie kiedy mieliśmy wylatywać. Wymyśliliśmy tylko kila sposobów na zatrzymanie mnie, o dużo za mało. Jak jedno się nie powiedzie trzeba było wykonać kolejne. Gdy trenerka przyszła do nas oznajmiła nam, że wylot mamy za tydzień bo ona chce sobie zwiedzić miasto... Osłupieliśmy. Tych pomysłów będziemy musieli mieć z tysiąc. Nie wiem czy ten tydzień będzie tygodniem walki czy po prostu pobycia jeszcze troche z tymi głupolami. Nazajutrz wyszłyśmy ze szpitala. Oczywiście nie obyło się od pierwszej próby zatrzymania mnie wmawiając jej, że muszę zostać pod stałą obserawcją lekarza. Trenerka gdy się o tym dowiedziała sprostowała lekarzowi ( oczywiście w języku polskim), że w Polsce jest milion lepszych od niego. Nie zabrakło również tych 'pięknych' polskich słów na literę k, p i wiele innych. A ten biedny lekarz stał nie wiedząc co robić. Próbował nawet uciec ale 'ciocia' zamknęła drzwi. Jeszcze większe cyrki były w dormie chłopców. Tak czystych pokoi to ja jeszcze nigdy nie widziałam. Wszystko poukładane,kurze pościerane i nawet pranie zrobione. Latali na każde zawołanie, na najmniejszą drobnostkę. Porządek porządkiem ale wolała bym, żeby chłopcy się nie zmieniali pod tym kątem. To się robiło naprawdę wkurzające, choć było to tylko udawane. Co z tego jak ciotka i tak nie dawała za wygraną. Nic kompletnie nic. Jun już chciał ją spakować i wysłać do Polski. Już znalazł nawet karton ale to też się nie udało. Powoli zaczynałam się przyzwyczajać do tego, że będe musiała ich opuścić. A zwłaszcza dwóch. Do Hoshi'ego się bardzo zbliżyłam, ale zaczęłam czuć coś do Dino. Zwłaszcza po tym w szpitalu. Był przy mnie ten cały czas. Z resztą co ja się nastawiam skoro nie wiem co oni czują do mnie. Może każdy z nich traktował mnie jak przyjaciółkę? Mogłam co jedynie pomarzyć. Za marzenia nie karają, nie?

Siedziałam w pokoju z prawie wszystkimi na kolanach Joshuy. Tuliłam się do niego cicho szlochając. On powtarzał " nie płacz, zostaniesz z nami. Zobaczysz" Chciałam wierzyć, że tak będzie. Każdy z chłopców rozmyślał nad dalszymi planami. Nagle do pokoju wlecieli The8 i Ann.

-Mamy- krzykneli uradowani.

-Ale co ?

-No pomysł jak cię zatrzymać.

-Dajcie spokój. I tak się nie uda.

-Ten na pewno...

-Nie rozumiecie, że to NIE wyjdzie. Tyle do tej pory zrobiliście i nie wyszło. Bardzo wam dziękuje ale to już chyba koniec.- cała zapłakana wyszłam z pokoju.


*perspektywa Ann*

-Sam się nie zgodziła, ale kto by jej tam słuchał. Chyba tym lepiej jak o niczym nie wie. Nie umie kłamać i by się wydała. To co chcecie poznać nasz plan?- zapytałam. Pokiwali głowami na znak zgody. Dopuściłam pomysłodawcę do głosu aby zdradził im plan działania.

-No to tak. Porwiemy ją.

-Ale jak ty chcesz ją porwać?

-No normalnie. Tak jak na filmach tyle, że przy świadkach . Trenerka nic nie zauważy a Sam będzie dalej mieszkała z nami.- uśmiechnął się. - To jak chcecie znać szczegóły?- chłopak wyjaśnił im co i jak i wystarczyło już tylko czekać na dzień wyjazdu.


*perspektywa Sam*

Ten tydzień miną strasznie szybko. Chłopcy już nie robili nic aby zatrzymać mnie. Chyba zrozumieli to co im powiedziałam,ale i tak było mi trochę smutno, że już o mnie nie walczyli. Wszyscy mnie unikali,nawet nie wiem dlaczego. Kilka razy Hoshi lub Dino próbowali do mnie zagadać ale w tedy za każdym razem ktoś ich wołał. Nadszedł dzień wyjazdu. Wstałam wcześnie zjadłam śniadanie, ubrałam się, zabrałam swoje rzeczy i już byłam gotowa. Chłopców od samego rana nie było. Nawet nie chcieli się pożegnać. W dormie zostały tylko Nataly i Ann które zatrzymały mnie gdy miałam wychodzić.

- My chciałyśmy się tylko pożegnać.-Ann podeszła do mnie i mocno przytuliła. Chwile to trwało. Takiego długiego uścisku to jeszcze od niej nie doświadczyłam. Może na serio dostała jakiś uczuć przez ciągłe przebywanie z The8'em. Następna była Nataly. Uścisnęła mnie mocno i powiedziała coś w stylu 'Zobaczymy się szybciej niż ci się wydaje' Udałyśmy się do samochodu i ruszyłyśmy na lotnisko. Nie powiem, uroniłam kila łez. Byłam na nich zła ale jednak wspomnienia robią swoje. Dotarłyśmy na miejsce i udałyśmy się po bilety. Po wszystkich formalnościach poszłyśmy do miejsca wylotu. Oddałam bagarz i wolno ruszyłam za trenerką. Przed samymi drzwiami poczułam mocny uścisk na ustach i brzuchu. Sprawca zaciągną mnie w inne miejsce. Potem druga osoba zawiązała mi opaskę na oczy. Po tym jak ogarnęłam co się dzieje wpadłam w panikę. Kopałam, krzyczałam lecz bez rezultatu. Momentalnie przypomniały mi się wydarzenia z tamtej nocy. Nie chciałam znów tego przeżywać. Nie chciałam czuć tego bólu. Chciałam czuć się bezpiecznie w objęciach któregoś z nich.

Po chwili kolejne ręce złapały mnie za nogi, a następnie usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi wejściowych a potem samochodowych. Sprawcy wsadzili mnie do auta. Jedna z nich usiadła obok mnie. Ruszyliśmy. Zaczęłam histeryzować i płakać. Nagle osoba siedząca obok mnie przytuliła mnie. Trochę się uspokoiłam poprzez zapach jaki poczułam. Znałam te perfumy bardzo dobre ale dalej nie byłam pewna. Każdy mógł mieć takie. Na dobre uspokoił mnie głos jaki usłyszałam mówiący ciche 'spokojnie'. Teraz już byłam pewna. Wtuliłam się w ciało chłopaka i najzwyczajniej zasnęłam.


*perspektywa Dino*

Troche bolało mnie to, że musimy jej to robić. Zwłaszcza po tym co nie dawno przeżyła. Ale przynajmniej teraz jest przy nas i nikt nas jej nie odbierze. Zajechaliśmy pod dorm. Dziewczyna cały czas była we mnie wtulona,chyba nawet zasnęła. Wzięłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju. Ułożyłem wygodnie na łóżku. Teraz wystarczyło tylko czekanie, aż się obudzi i jak zareaguje na to kto ją porwał.


*perspektywa Sam*

Obudziłam się z mocnym bólem głowy. Zapewne od płaczu. Usiadłam i rozejrzałam się po pokoju. Znałam na pamięć każdy szczegół w pomieszczeniu. Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Zza nich wyłoniła się bardzo dobrze mi znana twarz Mingyu. Chłopak jakby się przestraszył i uciekł. Zdziwiłam się,lecz za chwile drzwi znów się uchyliły tym razem naościerz. Do pokoju weszła całe Seventeen wraz z Nataly i Ann. Każdy z nich był uśmiechnięty, ale mnie nie było do śmiechu. Jako pierwszy zaczął Seungkwan.

-Ekhem. Przedstawiam ci pomysłodawcę tej akcji, prosze państwa przed wami The8- powiedział głosem prowadzącego, wspomniany wyszedł przed grupę a reszta zaczęła klaskać.- A teraz proszę nagrodzić oklaskami wykonawców tej oto akcji, prosze państwa Dino, Jun oraz Wonwoo.- reszta zrobiła to samo co przed chwilą.

-Sam wiemy, że możesz być na nas zła ale my tak bardzo chcieliśmy byś z nami została- powiedział lider tym razem juz normalnym głosem

- Macie rację, jestem zła....ale dziękuje wam bardzo. Też chciałam z wami zostać ale traciłam już wszelkie nadzieje, że ciotka się przekona. - powiedziałam prawie płakając.

-Czyli jest ok?

-Jest okey.- wstałam i przytuliłam każdego z nich.- ale co będzie z moimi rzeczami, przecież zostały na lotnisku.

-A w cale nie, dziewczyny dzisiaj rano podmieniły walizki.

-A co z ciotką. W końcu się skapnie, że mnie nie ma.

-No tak ale nie przez całą drogę, załatwiliśmy tak że w recepcji dadzą wam miejsca w dwóch końcach samolotu.

- No to na serio wszystko sobie dobrze obmyśliliście..... Ej chłopaki kocham was. No a teraz wynocha.

-No ale mnie najbardziej.

-Wynocha

-Nie bo mnie najbardzej

-Wynocha,bo was pozwę za porwanie.- zaśmiałam się. W moim pokoju został tylko Dino.

-Dziękuje wam bardzo za... TO. Umm a w tym samochodzie to... To byłeś ty prawda?

-Tak.- teraz na 100 procent byłam pewna. Podbiegłam do niego i mocno przytuliłam. Znów poczułam ten zapach. Po chwili odsuneliśmy się od siebię ale nie na dużą odległość. Spojrzałam mu w oczy. Były takie śliczne i pełne uczucia. Chłopak przybliżył swoją twarz do mojej i połączył nasze usta w gorącym pocałunku. Jego usta były takie ciepłe i pociągające. Nie chciałam tego kończyć. Odpłynełam w rozkoszy pocałunku.

-Sam, to mnie kochasz najbardziej prawda?- zapytał gdy odsuneliśmy się od siebie.

-Tak. Nawet nie wiesz jak cię kocham.

środa, 9 września 2015

13 nieszczęść- cz. 8

Brak komentarzy:


-no... Ja Lubie obydwóch. Nawet bardzo.

- a którego kochasz?

-ymm, S... A co to jakieś przesłuchanie? - no i normalna Oliwa powraca.

-Nie..

-No to wyjdź i zawołaj S.Coupsa.

-Okay- Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.

- No i co się dowiedziałaś?

-że jest zakochana... I chce żeby cousp do niej przyszedł.

-Olka. - Krzyknął i wybiegł z salonu jak poparzony.

-W kim się buja?-Zapytała Amelia.

-Tego nie wiem, bo w ostatniej chwili się ocknęła.

-Nienawidzę jak tak robi. Za każdym razem działo się to samo i raz. Tylko raz mogłam z niej coś wyciągnąć.

-Co takiego? - Zapytał Dino.

- że leci na tych, co mają jakiś talent, a dokładnie potrafią dobrze śpiewać.

- Zawsze, coś. Gramy w pytania?

Alicja POV

-Chciałaś coś?

-Tak właściwie to tak. Ale nie pamiętam co. - Uśmiechnęłam się lekko.

-Widzę, że masz problemy z pamięcią. Dawaj na dół do wszystkich.

-Ale ja nie mam siły.

-To ja cię tam zaniose- Juz chciał mnie wziąć na ręce, jednak ja mu na to nie pozwoliła.

-Dobra, jednak mam siłę, ale najpierw muszę się przebrać.

-Po co? Wyglądasz świetnie.-Wstałam, a on zaczął mi się przyglądać.

- Ale to jest niewygodne. Poczekaj chwile.-Wyjęłam z szafy ubranie i poszłam się przebrać. Po 2 minutach Wyszłam z łazienki. Ubrałam się w granatowy crop top ze znakiem Batmana i białe spodenki z ćwiekami.

- Idziemy?-Zapytał, a ja sięgnęłam po telefon, który leżał na łóżku i wyszliśmy z pokoju. Jak się chwilę później okazało dostałam sms'a od tatusia.


Od: Skąpyojczulek

Jak ci się podoba u chłopaków? Zaprzyjaźniłaś się z którymś? Pobiłaś kogoś?


Do: Skąpyojczulek

Bardzo, tak, nie...

#Ojczektóryjesttakskąpyżeażboli


Od: Skąpyojczulek

Skarbie, jaki skąpy?

Czy kiedykolwiek nie dałem ci czegoś co chciałaś?

Daj mi numer konta bankowego.


Do: Skąpyojczulek

Czytaj wyżej, tak...

175935482975, po co?

# Ojczektóryjestskąpyinieumieczytać


Od: Skąpyojczulek


No może raz się zdarzyło i.. Po to by przesłać ci pieniądze. A więc jaki jestem?


Do: Skąpyojczulek


#Ojczektóryjestmniejskąpyinadalnieumieczytać


I już więcej nie odpisał. Zawsze się to tak kończy, ale jedna rzecz się zmieniła. Nigdy nie dał mi pieniędzy. Nigdy mnie nie wspierał finansowo. No cóż, on był tylko wsparciem duchowym, które mówiło mi "te spodnie są za drogie" chociaż kosztowały tylko 9000 wonów (u nas to 30 zł), lub powtarzał mi, żebym nie piła i nie paliła, bo to się nie opłaca. Może i miał z tym racje, bo to tylko wyrzucanie pieniędzy w błoto, a bez tego da się żyć, ale jednak na przyjemności tez można wydać choć odrobinę pieniędzy.

-Jaka była najdziwniejsza i jednocześnie przyjemna sytuacja jaką przeżyłeś?-zapytał Mingyu, Wonwoo.

- No, jak...

-Masz mówić prawdę.

-No, to była sytuacja z Honoratą. Wczoraj. Więcej nie mogę powiedzieć. - Widziałam jak homo się zarumieniła. Jak to chłopak zobaczył momentalnie się zaśmiał.

-znudziła mnie ta gra. Może karaoke? - Zaproponowała Ama. Wszyscy się zgodzili na tą propozycje. Podzieliliśmy się cztery grupy. W skład pierwszej drużyny wchodzili ja, Hoshi, Seungkwan i S. Coups

W skład drugiej Ama, The8,Jeonghan i Vernon.

W skład trzeciej Homo, Jun, Woozi i Wonwoo.

A czwartej Dino, DK, Joshua, Mingyu. Jak się okazało w każdej drużynie był co najmniej jeden dobry w śpiewie, rapie lub tańcu. Najpierw zaczynaliśmy od rapu. Ja przeciwko Mingyu i Vernon przeciwko Wonwoo i tak na zmianę. Po dziesięciu rundach wygraną drużyną okazała się ostatnia, w której nie było ani jednej dziewczyny. Przegrani musieli sprzątać przez tydzień w pokojach wygranych. Takie życie.

-Chłopaku mój drogi, zanieś mnie do pokoju.

-Oczywiście kochanie, ale za całusa.

-Przy twojej siostrze ci nie wystarczy?

-za krótko... - zrobił aeygo, a ja prychnełam.

-już nie jesteś mym chłopakiem, sama se pójdę.

-czekaj, mam pytanie. Skąd wiedziałaś, że mam czerwoną bieliznę? - mam swoje sposoby. Dobranoc. - poszłam na górę i bez przebierania się weszłam do łóżka. Gdy się obróciła, poczułam, że nie jestem sama w łóżku. Mimo, że było ciemno poczułam kto to był. Mój kochany cukier. Tylko ciekawiło mnie to co on robi w moim łóżku. Jednak długo nad tym nie myślałam, bo zasnęła.


*sen*

Szłam słabo oświetloną drogą w parku. Nagle usiadłam na jednej ławce i usłyszałam śmiech. Smukła sylwetka, zapewne chłopaka śmiała się, do drugiej osoby znajdującej się na drugiej ławce naprzeciw nas. Po chwili zbliżyła się do mnie złożyła lekki pocałunek na mym policzku, przytulając przy tym. Czułam się nieswojo tak jakby ktoś obcy mnie dotykał. Chciałam wstać i podejść do drugiej zapłakanej, lecz dobrze znanej mi osoby, ale on nie chciał puścić. W końcu wstał i pociągnął mnie za sobą. Ciągnęłam, wyrywałam się lecz na nic. On stawał się coraz silniejszy a mi brakło sił. Związał moje ręce za plecami, a do twarzy przykleił taśmę klejącą. Wsadził mnie do samochodu, a sam podszedł do tamtego chłopaka. Kazał mu wstać, a gdy ten to zrobił, wbił mu nóż w serce i pchnął go na ziemię. Momentalnie zaczęłam się płakać i krzyczeć, choć z zaklejonymi ustami było to trudne. Po chwili jednak ustałam i zaczęłam szukać czegoś ostrego. Pod siedzeniem znalazłam nóż, którym z trudem przerwałam liny na rękach. Wyknełam się z pojazdu i pobiegła w stronę ofiary . Dopiero teraz zdałam sobie sprawę kim on był dla mnie, jak bardzo go kochałam. Zaczęłam szlochać, co po chwili zmieniło się w płacz nie do opisania.

*koniec snu*

Obudziłam się cała mokra od łez i potu. Po chwili zdałam sobie sprawę, że tule się do chłopaka, a on głaszcze mnie po włosach i uspokaja.

-Cii...wszysto będzie dobrze. To tylko sen.

-T-tak wiem... Możesz mnie nie puszczać?

- oczywiście, nawet nie miałem takiego zamiaru. - Pocałował mnie w czoło, a ja mocniej wtulilam się w niego.

13 nieszczęść- cz. 7

Brak komentarzy:


Jeśli chodzi o wygląd, tylko o wygląd... To Joshua.

-A z charakteru?-Wypytał S.Coups.

-Z takiej racji, iż dziewczyny prawie wcale was nie znają, a ja jako tako, stwierdzam, że Seungkwan i Woozi mają spoko charakter.

-Oo? Nie no ja się obrażam. Tak mnie traktujesz?! Okay, tylko, żebyś później do mnie nie przychodziła.

-Dobra-Dałam mu buziaka w policzek i poczochrałam włosy-, Seungkwan, na którą mamy iść do twojej siostry?

-Za 2 godziny. Mogę ci wybrać ciuchy?

-Ok, to choć. -Złapałam go za rękę i zaprowadziłam do góry. Zaczął przeglądać moją szafę i wyjął z niej błękitną, rozkloszowaną, bez ramiączek sukienkę. Podał mi ją, a potem zabrał się za buty. Wybrał czarne 7 centymetrowe koturny z małą kokardką na czybkach. Nie za bardzo lubiłam sukienki i obcasy, ale na trzeba się czasem elegancko ubrać. Wzięłam od niego jeszcze buty i poszłam do łazienki. On wszedł za mną.

-Seungkwan? Czy coś ci się nie pomyliło?

-Ym mi? W końcu jesteśmy parą, musze znać twoje ciało? -Gwałtownie się zbliżył i położył ręce na mych biodrach. W jego wymowie odczułam, że powiedział to dla żartu.

-Głupek - Zaśmiałam się i wygoniłam go z pomieszczenia. Bez protestów wyszedł i mogłam się w spokoju umyć. Gdy ubrałam bieliznę nagle wszedł do niej S.Coups.

-Um sory, myślałem, że jest wolna. -Momentalnie się zaczerwienienił.

-Haha okay, podejdź tu.-Podszedł do mnie i zaczął oglądać całe ciało. Uniosłam jego głowę ku górze i powiedziałam:

-Pamiętaj, że zawsze będziesz moim przyjacielem, bez względu na to co powiem.-Uśmiechnęłam się, a potem wtuliłam się w chłopaka. Odwzajemnił uścisk, jednak jego ręce były zbyt nisko.-Ręce trochę wyżej... Chłopaki. -Puściłam go i wygoniłam z pomieszczenia. Ubrałam na siebie ubranie. Później wyprostowałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Gdy byłam gotowa wyszłam. Boo czekał na mnie w pokoju.

-Ślicznie wyglądasz. Idziemy?

-Dziękuję. Możemy iść.-Pociągnęłam go za rękę i zaprowadziłam na dół.

Amelia POV

-Pa, trzymajcie się.-Pożegnałam ich i wróciłam do salonu. Rozglądnęłam się i nigdzie nie było miejsca, więc usiadłam na ziemi.

-Choć tu -The8 poklepał swoje kolana, dając mi znać, bym usiadłam na nich.

-Nie, dzięki, wygodnie tu.- Uśmiechnęłam się lekko, czego chłopak nie odwzajemnił.

-Nie, to nie. -Podszedł do mnie i siłą zaciągnął mnie na miejsce, na jego nogach.

-Jesteś wredny, a podłoga była naprawdę wygodna. -Powiedziałam z oburzeniem, a on objął mnie w pasie i położył głowę na ramieniu. Nie powiem, to było przyjemne.

-Też cie lubię.- dodał.

-A więc szykuje się nowa para?- Powiedział Dino.

- Daj spokój, po prostu nie chciałem, by siedziała na podłodze. -Odpowiedział chłopak i dostał sms'a.- Słuchajcie! -Wykrzyknął, a każdy spojrzał się w jego stronę. - Mój ojciec poszukuje trzy duety i parę solówek, na występ pt." Każdy może śpiewać ", więc... Ktoś chętny?

- Ja na pewno, Oliwia też. Ona kocha rapować i śpiewać.

-To ja też.-Rzekła Homo. Wszyscy zaczęli ustalać sobie parę i kto będzie śpiewał solo. Po 20 minutach w końcu się zdecydowaliśmy.

Seungkwan POV

-Ale ty naprawdę jesteś z nim?- Wypytuje już po raz trzeci.

-Oh, tak, naprawdę. Jak chcesz się przekonać to pytaj.

-A okay, jaką bieliznę nosi Seungkwan. Podpowiem ci, ze on nosi rylko jeden kolor bielizny.- Wiedziałem, że Oliwia zawali, bo skąd miała wiedzieć jaki kolor majtek noszę. No to koniec naszego udawania.

-Ymm, czerwone. - Odpowiedziała z godnością.

- Ej, to wy już ze sobą sypiacie, że tak dużo o nim wiesz?

- Tylko spaliśmy w jednym łóżku, po za tym nic- uśmiechnęła się przyjaźnie, a ja przysunąłem się do niej i przytuliłem ją. - słodko razem wyglądacie, ale nadal nie mam pewności czy jesteście razem. Pocałujcie się. - Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i złączyła nasze usta w pocałunku. Po chwili odsunęła się ode mnie i cmokneła jeszcze raz.

-Okay nie mam żadnych zastrzeżeń co do waszego związku, więc ja was zostawiam samych gdyż mam ważne spotkanie. - Podeszła do nas i przytuliła jednocześnie. Po chwili już jej nie było, a chwilę potem my też wyszliśmy.

Homo POV

-Już jesteśmy! - Krzykneli oby dwoje, trzaskając przy tym drzwiami.

-Głośniej się nie dało?! - krzyknął Jeonghan.

-Dajcie spokój jestem zmęczona, idę spać.-Pomachała nam wszystkim i skierowała się na górę. Postanowiłam wykorzystać to, że jak jest zmęczona, można z niej wyciągnąć wszystko.

-Ola, możemy pogadać?

-yhym...

-Fajny miałaś wieczór? -Tak, było super.

-a Seungkwan był fajny?

-Tak, on jest słodki.

-Chcesz z nim być?

-z cukrem czy Panem Boo?

-a którego chcesz?

-no... Ja Lubie obydwóch. Nawet bardzo.

- a którego kochasz?

-ymm, S...

13 nieszczęść- cz. 6

Brak komentarzy:


- Tak, znaczy nie. Znaczy podobało mi się to w sensie, że całowanie nie jest takie złe...nic więcej.- Uniosła ręce w geście obronnym, a ja wstałam z miejsca i wsadziłam talerz do zmywarki. Skierowałam się teraz do pokoju Ameli. Weszłam do środka nie pukając i ujrzałam dziewczynę wpatrującą się w ekran telefonu.

- Może w końcu przestaniesz wypisywać z tym dupkiem i zejdziesz na śniadanie?- Zapytałam, a ona nic. Kompletnie nic! Nawet nie raczyła machnąć ręką jak to miała w zwyczaju. Czyżby ją dobił?- Co się stało? -Oh, głupia cisza. Musiał jej nagadać, o nowym lepszym modelu niezastąpionej kobiety. Ile razy już słyszałam " dałam sobie z nim spokój, chce mu tylko dopiec i sprawić by żałował swojej decyzji i porzuceniu najlepszej wersji mnie... ". Za każdym razem było to samo i kończyło się tym, że pisała z nim po 10 godzin dziennie. Powinna zmniejszyć to o 10.5 h i przestać o nim myśleć. Mieszka teraz z 13 chłopcami, a ich nie zauważa? Oh, niech ona idzie do okulisty, to w końcu odzyska rozum i spojrzy na nich z wzrokiem gwałciciela, próbującego zlapc swą ofiarę.- Liczę do trzech. 1...-Nawet nie drgnęła-2...-Poruszyła się? A no tak w jednej pozycji długo nie wytrzyma.-3!- Zaczęłam ją łaskotać na co jej telefon wylądował na ziemi. Szybko przerwałam tą czynność i sięgnęłam po urządzenie. -Jak chcesz go odzyskać, to idź na śniadanie.- Powiedziałam będąc już w drzwiach. Za sobą usłyszałam głośne "Kurwa" co oznaczało moją wygraną. Po chwili poczułam jak Ama odpycha mnie na bok i zbiega po schodach.

-Ej, co jej się stało?-Zapytał mnie DK

-Zabrałam jej telefon i oddam jej jak zje. Może..

-Jak to może?- Zapytała z pełną buzią. To ja myślałam, że ona potrafi być urocza. Jednak się mylilam. Taka to ona jest po pijaku.

-Hmm. Normalnie?

-Ale...?

- Jedynie życie sobie przez niego psujesz! Widzisz co ten gnojek z tobą zrobił?! Czy ty zauważyłaś ile przystojniaków jest w tym domu?! Nie! Bo po co? Lepiej siedzieć przed telefonem i pisać z tym lamusem. Zauważ to wreszcie...-W końcu zdołałam się na nią wydrzeć i jestem z tego dumna. Jaka skromność przeze mnie przemawia.

-Oo powiedziałaś, że jestem przystojny.-Podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. Później zaczął się do mnie tulić, a ja odwzajemniłam uścisk.

-Cukier? Ale ty wiesz, że mówiłam to o was wszystkich?

-Ale to ja jestem najprzyjemniejszy, prawda?

-Właściwie...to nie- Uśmiechnęłam się, a on udał, że strzela focha. To było urocze.

-To kto jest?-Zapytał The8, ale na szczęście dostałam sms'a, a raczej Amelia dostała. Szybko odczytałam to co do niej napisał. Najwyraźniej zrobiłam się cała blada, gdyż każdy zaczął się wypytywać co się stało. Pokazałam telefon Homo i Zapytałam po cichu "co teraz?" Ona tylko wzięła urządzenie i usunęła wiadomość, jego numer i resztę wiadomości z telefonu Amy. Ona w tym czasie skończyła jeść i wychwyciła telefon. Gdy zobaczyła co zrobiłyśmy zaczęła się drzeć. I co po mój monolog?

-No to kto nim jest?

-Homo, skoro chłopcy nalegają to powiedz im kto jest najpiękniejszy.-Podeszłam do S.Coupsa i oparłam się o jego ramię. Dziewczyna spiorunowała mnie wzrokiem, a potem zaczęła się rozglądać. -Jeśli chodzi o wygląd, tylko o wygląd... To Joshua.

Historia życia- Początek wojny.

Brak komentarzy:


*perspektywa Nataly*

Otworzyłam oczy i ujrzałam światło padające wprost na mnie. Automatycznie zasłoniłam ręką twarz. W tym momencie poczułam coś na nadgarstku. Na swoim ciele miałam wiele przeróżnych kabelków. Podparłam się na łokciach aby sprawdzić gdzie obecnie sie znajduje. Pierwsze co rzuciło mi sie na oczy to śnieżnobiałe ściany. W rogu stał brązowy fotel a przy nim tego samego koloru stolik z gazetami i tego typu rzeczami. Na ścianach wisiało kilka obrazków. Obok mnie wisiała kotara zapewne zasłaniająca osobę z którą dzielę to pomieszczenie. Już dobrze wiedziałam gdzie jestem ale do tej pory nie wiedziałam dlaczego. Położyłam się z powrotem na łóżku szpitalnym, próbując przypomnieć sobie ostatnie wydarzenia. -No tak- pomyślałam. Jak można było zapomnieć takiej strasznej rzeczy. Ktoś mnie zgwałcił. Przeżyłam swój pierwszy raz z obleśnym zboczeńcem, który potraktował mnie jak szmatę, zwykłą,nic nie znaczącą szmatę. Z rozmyślań wyrwał mnie krzyk. Spojrzałam się w stronę okna i ujrzałam dobrze znaną mi twarz. Zrobiło mi się niesamowicie dobrze na sercu. Cieszyłam się, że w tej chwili przy mnie był. Po chwili do sali wparował lekarz wraz z Seungkwan'em. Zaczęło się od pytań poprzez to czy coś mnie boli po te troche psychologiczne pytania. Chciałam jak najszybciej być blisko chłopaka więc odpowiedziałam na nie szybko ale zgodnie z prawdą, żeby wszystko było ok i nie było potem tłumaczenia. Lekarz zapisał coś na kartce i zwrócił się do Seunkwana.

- Z tą drugą dziewczyną tak samo.

- Tak doktorze, żadnej poprawy.

-Dobrze dziękuje.- troche zdziwiła mnie ta rozmowa. Lekarz wyszedł, a ja zostałam sama z NIM. Podszedł do mnie i mocno przytulił. Poczułam mocny zapach perfum. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Tak się cieszyłam, że mam go przy sobie.

-Proszę nie puszczaj mnie jeszcze.- wydukałam.

-Nigdy.- odpowiedział. Zaczęłam płakać. Chłopak spojrzał na mnie ze zdziwioną ale i przejętą miną. Zauważyłam u niego opuchnięte oczy, zapewne od płaczu. Był strasznie wyczerpany.

- Ile ty tu siedziałeś?- zapytałam z troską w głosie

-Od 2- uch dni. Nie odstępywałem cię na krok- posłałam mu ciepły uśmiech.

- Wiesz, że nie musiałeś.

-Tak wiem, że nie muszę. Ale chcę. Chcę być przy tobie, zwłaszcza przy tak ciężkiej chwili.- wyciągnęłam ręce w jego stronę aby mnie przytulił. Znowu poczułam się bezpiecznie.

- Chwila. -chłopak zrobił zdziwioną minę- o jakiej dziewczynie rozmawiałeś z lekarzem?

-Nat słuchaj Sam ucierpiała z was trzech najbardziej. Ten facet co jej to zrobił podawał jej tyle tego czegoś do usypiania i był dla niej strasznie brutalny. Ona do tej pory leży w śpiączce.- wytłumaczył na sam koniec odsłaniając kotarę. Ujrzałam tam dziewczynę podoczepianą do jeszcze większej ilości kabelków. Wyglądała strasznie, nawet z takiej odległości widziałam siniaki na jej twarzy. Z drugiej strony łóżka spostrzegłam postać leżącą górną częścią ciała w jej nogach. Po chwili zorientowałam się kto to był. Dino, w swoich rękach trzymał jej dłoń. Zapewne spał.

-Czy on był przy niej...

-Tak. Był przy niej od samego początku. Nikomu nie kazał do niej podchodzić, tylko lekarzowi. Często do niej mówił, że wszystko będzie dobrze, że jej nie zostawi.

-Cieszę się, że to dla niej robi. Mam też wielką nadzieję, że jak najszybciej się wybudzi. - chwile później kazałam iść Seungkwan'owi się przespać, sama tez chwilę się zdrzemnęłam.


*perspektywa Dino*

Obudziły mnie hałasy dobiegające zza drzwi. Rozejrzałem się po sali, nikogo nie było więc zwróciłem się do Sam. Dalej była w śpiączce. Łzy cisnęły mi się do oczu?

- Dlaczego to tak długo trwa?- zapytałem samego siebie. Położyłem ponownie głowę na jej kolanach. Gładziłem kciukiem jej rękę. Nagle poczułem mocniejsze,ale i tak słabe ściśnięcie ręki. Poderwałem głowę do góry. Cieszyłem się jak nigdy w życiu. Jej powieki podnosiły się powoli do góry. Gdy tylko mnie ujrzała zaczęła siadać.

-Nie, leż. Nawet nie wstawaj.

-B...boli- wydusiła i wskazała miejsce swojego podbrzusza

-Już idę po lekarza- rzuciłem i wybiegłem z pomieszczenia. Po chwili wróciłem z powotem. Sam zwijała się z bólu. Nie mogłem patrzeć jak cierpi,to był dla mnie istny koszmar. Lekarz podał jej coś przeciw bólowego. Zadał jej jeszcze kila pytań,obejrzał dokładnie i zostawił mnie z nią samego. Usiadłem na swoim miejscu kompletnie nie wiedząc co robić. Pytać jak się czuje? Jak bym to zrobił myślałaby o tym co się stało. Jak bym się nie zapytał,co by sobie pomyślała? Na szczęście to ona zaczęła rozmowę.

-J...jak to się stało, że tu jesteśmy? No w sensie, że w szpitalu.

-Ann udało się uciec. Przybiegła po nas. -pokiwała głową na znak, że rozumie.

-A... Ty byłeś przy mnie przez ten cały czas?- zapytała po chwili

-Tak. Odkąd tu jesteś.- złapała moją rękę i uśmiechnęła się ciepło.

-Dziękuje.- ja tylko odwzajemniłem uśmiech


*perspektywa Sam*

Porozmawiałam jeszcze z Dino. Wyjaśniliśmy sobie całe zajście na imprezie, przeprosiłam go. Wszystko między nami juz jest okey.

Zaprzyjaźnił am się z nim. W pewnym momencie usłyszałam kłótnie pomiędzy lekarzem a...a no właśnie, pomiędzy moją trenerką tańca. Bardzo dobrze znałam ten głos. Po chwili usłyszałam głośne

- Nie obchodzi mnie pańskie biadolenie- i od razu do sali weszła ona. Wysoka, szczupła, ciemnowłosa kobieta. Stanęła na środku sali i gdy odnalazła mnie wzrokiem podbiegła do mnie aby się przywitać. Jak na nauczycielkę była bardzo stanowcza i wymagająca ale po za tym była miła i kochająca.

- Jak pani tu weszła?- zapytałam gdy wyswobodziłam się z uścisku- nie zna pani koreańskiego.

-Człowiek nie potrzebuje języka, żeby się porozumieć. Po za tym i tak nie obchodziło mnie to czy mówił to po koreańsku po polsku czy po chińsku. Musiałam się z tobą zobaczyć. - zaśmiałyśmy się.

A Dino? Stał jak osłupiały, patrzał się na nas jak na zadanie z matmy. Z niego też się zaśmiałyśmy. Tak to jest jak patrzysz na dwie osoby mówiące w innym języku i śmiejące się z czegoś. Nawet nie wiesz z czego, w zasadzie mogły się śmiać nawet z ciebie. Przedstawiłam ' ciocię' chłopakowi jak o reszcie która przyszła nad odwiedzić. Pogadaliśmy trochę, pośmialiśmy się. Nie wspominaliśmy o zajściu sprzed kilu dni, chciałam o tym jak najszybciej zapomnieć. W końcu doszło do najgorszego. Trzeba było o tym porozmawiać albo przynajmniej wspomnieć.

-Sam, rozumiem ze jest ci tu z nimi dobrze.- kiwnęłam głową- jednak to co się stało troche mnie przeraziło i nie jestem do końca przekonana czy moge im jeszcze zaufać.

-Co ma pani na myśli?

-Sam.... Wracasz ze mną do Polski.