wtorek, 29 grudnia 2015

Wygrana z radia cz. 25 pt. 2



Poszłam do łazienki i przebrałam się w ładne i jednocześnie wygodne ubrania. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a na twarzy zrobiłam lekki makijaż. To tak na wszelki wypadek gdyby Hoshi i inni mieli się mnie przestraszyć.

-Wan... Możemy pogadać?-Usłyszałam zapłakany głos Alicji.

-Jasne, siadaj. Co się stało?

-Ja już nie daje rady. Na pewno nie wytrzymam tu tych dwóch miesięcy. J-ja chcę wracać do domu...

-Dobra, rozumiem... Ale powiedz chociaż dlaczego chcesz wracać. - Spojrzałam na dziewczynę, a ta wzdrygnęła lekko na moją wypowiedź.

-bo... Wiesz jak było z Jiminem, a potem z Jr? - Pokiwałam głową - to ja chyba nie kocham Jr. Byłam taka tylko dlatego by ChimChim pożałował tego, że całował tą szmate... Teraz jak na niego patrze, to wszystko mi się przypomina, a ja mam ochotę się na niego rzucić. Kocham go jak nikogo innego. Wtedy gdy przyjechali z nieudanej trasy w łazience, całowaliśmy się i omal nie doszło by do czegoś gorszego. Potem w pokoju też do tego doszło. Nie chcę ranić, Jr, ale Jimina też nie chce ranić. Pomóż~-przedłużyła ostatnie słowo i położyła się na mych kolanach szlochając głośno.

-wiem, że to dla ciebie trudne, ale chcesz tak po prostu wyjechać i zostawić zespół? Od zawsze chciałaś śpiewać, chciałaś by to sprawiało radość nie tylko tobie, ale i innym. Chcesz porzucić to co kochasz, co kochamy?

-wy? Wy możecie zostać. Nie zabraniam wam teraz wracać razem ze mną. Możecie realizować swoje marzenia. Dla mnie, wszystko jest skończone. Zepsułam sobie życie i wszystko co z nim związane. Nie chcę już nic.... - Alicja nie dokończyła, bo drzwi się otworzyły, a w nich stanął Jimin.

-Co się stało?Dlaczego ona płacze? - Podbiegł do niej i przytulił.

-Jimin... Możesz wyjść? Poradzę sobie bez ciebie. Po prostu lepiej będzie dla niej jak...

-Nie mogę jej tak zostawić. Nie mogę patrzeć jak moja miłość, płacze. Nie chcę by ona była smutna, chcę by cieszyła się swym życiem. Chcę by to było dzięki mnie a nie przeze mnie... - Uśmiechnęłam się lekko, a Alicja wtuliła się w niego. Uniosła lekko głowę i chciała coś powiedzieć, jednak Jimin wpił się w jej usta. Ona nie odwzajemniła pocałunku. Odsunęła się lekko i pokiwała przecząco głową, po czym wstała i ruszyła do wyjścia.

-idę się z kimś spotkać. - Powiedziała drżącym głosem i wyszła.

-trochę głupia sytuacja...

-Nie, daj spokój. Ona cie kocha i radzę Ci wykorzystać te ostatnie dni...

-ale jakie ostatnie?

-zobaczysz. - Powiedziałam i wyszłam z pokoju.

Alicja POV

-An idziesz ze mną do chłopaków? W sensie BamBam i reszta? - Zapytałam dziewczynę.

-Pewnie. Ale teraz?

-tak, szykuj się, masz pół godziny. - Uprzedziłam ją i w spokoju, ruszyłam do pokoju. Trzeba jakoś zamaskować to, że płakałam. Na szczęście, Ania zajęta była grą na laptopie, więc nic nie zauważyła. Stwierdziłam, że nie będę się stroić, gdyż nie idę tam świecić tyłkiem, tylko pogadać. Tak właściwie, nie wiem o czym, chcę po prostu tam być... Dziwne.

Ubrałam czarne, zwykłe jeansy i niebieski top z napisem po chińsku. Włosy spiełam w koka. Zrobiłam dość mocny makijaż, gdyż ciągle było widać, że płakałam...

-Gotowa!-Krzyknęła An, gdy znalazła w moim pokoju.

-ciszej, głowa mnie boli. - powiedziałam i lekko rozmasowałam skronie. Wzięłam torebkę i wyprosiłam dziewczynę z pokoju.

***

-Uspokój się...

-ale mnie nosi- Powiedziała skacząc w miejscu.

-to niech cię ta energia nie rozpiera, bo się wrócimy- Ostrzegłam ją i weszłyśmy do środka.

-Alicja.. - Krzyknął Jr i przywracając krzesło podbiegł do mnie tuląc przy tym z całej siły.

-Dusisz-jedyne co udało mi się powiedzieć. Chłopak wydał z siebie krótkie "o" i wypuścił mnie ze swych objęć. Uśmiechnął się do mnie i złapał za rękę, prowadząc do salonu, w którym znajdowali się wszyscy domownicy. Anna szybko podbiegła do BamBama i przytuliła go. Widać, że się stesknila. Ja zaś z uśmiechem, udawanym, ale uśmiechem, usiadłam pomiędzy Youngjae'em, a Jr.

Anna POV

-idziemy do mnie? - Wyszeptał mi do ucha BamBam. W odpowiedzi pokiwałam tylko głową i ruszyłam za chłopakiem.

-Dlaczego odeszliśmy od nich?-Zapytałam i usiadłam na obrotowym krześle, kręcąc się przy tym.

-tak jakoś. Nie moglibyśmy normalnie rozmawiać, bo było by za głośno, lub były by różne pytania... Chciałem tego uniknąć. - Powiedział i zaczął nerwowo wykręcać palce. Najwyraźniej chciał coś zrobić, ale nie wiedział jak się do tego zabrać. Dziwnie się czułam.

-Aha- Odpowiedziałam po dłuższej ciszy pomiędzy nami.

-No~-Przedłużył to słowo i wstał gwałtownie z łóżka. Podszedł do biurka i zaczął czegoś szukać. Po chwili wyjął z niego zwykłą kartkę i z powrotem usiadł na łóżku. Zaczął ją w dziwaczny sposób składać. Przyglądałam mu się, czekając na końcowy efekt, którego nie mogłam się doczekać. W końcu chłopak odwrócił się do mnie plecami tak bym nic nie widziała i dalej kontynuował tak swoją pracę. Zaczęło mi się nudzić. Czekałam może z dziesięć minut i nic. Chciałam się jakoś odezwać, ale żaden odpowiedni zwrot nie przychodził mi do głowy. Minęło piętnaście minut? Nie. Minęło czternaście minut i czterdzieści dziewięć sekund, pięćdziesiąt, pięćdziesiąt jeden, pięćdziesiąt dwa, pięćdziesiąt trzy, pięćdziesiąt cztery, pięćdziesiąt pięć, pięćdziesiąt...

-skończyłem! - Krzyknął uradowany, a ja oderwałam wzrok od zegara znajdującego się tuż nad chłopakiem. BamBam podszedł do mnie i ofiarował mi tulipana z papieru. Wyglądał ślicznie. Wykonany z kartki w kratkę, wydawał się być najpiękniejszą rzeczą, jaką ktoś byłby w stanie zrobić. No prawie najpiękniejszą. Na pierwszym miejscu nadal był mój kochany V. Ale pomijając to... Ileż to musiał się wysilić, by zrobić to dla mnie.

-Śliczny. Dziękuję - Wstałam i przytuliłam chłopaka. On odwzajemnił gest. Jednak, gdy się odsunęłam chłopak zrobił coś jeszcze. On...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz