wtorek, 5 stycznia 2016

EXO- Rozdział 3



*Rozmowa Marceliny z Luhanem*

Lulu:... Ale jak tty ich poznalas??

Ja:Tata mnie z nimi zapoznał... a ty co taki nerwowy się stałeś??

Lulu:A nic po prostu...-Nie dokończył ponieważ przerwało połączenie a ja nadal mówiłam coś do telefonu żeby się odezwał.

-Co ty wyprawiasz?? Naprawdę nie masz już przyjaciół że odzywasz się do wyłączonego telefonu?-Usłyszałam znajomy mi głos a gdy się obrucilam ujrzalam sylwetkę Chanyeola.

-Haha bardzo śmieszne lepiej naucz się być śmiesznym.-Odpowiedzialam a następnie dodalam że przerwało mi się połączenie z kolegą. Ten tylko odpowiedział cichym "aha" i se poszedł, a ja za nim. Usiedlismy na wolnych krzesłach i zaczelismy wpatrywać sie w stół tak jak reszta zgromadzonych.

-No to co teraz będziemy robić?

-Xiu dopiero co wróciliśmy z lodowiska. Nie masz dość??-Oznajmilam z irytowaną miną, a ten sposcil głowę w dół.

Gdy tak sobie siedzieliśmy w ciszy, mój telefon zaczął grać.

Nie patrząc kto dzwoni szybko odebralam.

-Merci...

-Tak Lu??-Po moich słowach wszyscy chłopcy zaczęli wpatrywać się z nie pokojem na siebie.

-No bo wiesz jutro jest sobota i czy bym mógł przyjechać do ciebie?? Musze ci coś ważnego powiedzieć.

-Oczywiście, że tak już się nie mogę doczekać.

-J... ja też... Pa Merci.

-Papa Lu.- po tych słowach rozłaczyłam się i położyłam telefon z na stół. No i wtedy zaczęły się pytania, o wszystkim.

-(...) No chodziłam z nim do klasy w chinach... był moją pierwsza miłością... a w ogóle co was to obchodzi?? Chyba mam prawo się widywac z kim chcę, prawda?

-No tak możesz... a dokładnie jak on ma na imię??

-Lu Han ale woli jak go nazywam Lu... dobra chłopaki ja już muszę iść coś przygotować na obiad... gdy mówiąc ja mam na myśli mamę.-Po tych słowach machnęłam tylko ręką i wyszłam.

*Dom*

-Momo zgadnij kto jutro przyjedzie!- krzyknęłam tylko jak otworzylam drzwi o domu.

-Nie wiem... dziewczyny?- spytała z zaklopotaniem.

-Nie Lu!!-oznajmiłam szybko a następnie szybko pobiegłam do mego pokoju żeby go chociaż trochę ogarnąć.


Jak skończyłam była juz 22:37. Nie chciało mi się już nic robić więc postanowiłam że jutro się umyje i w ciuchach poszłam spać.


*Rano, Zuzia pov*

Od czasu wyjazdu Marceliny czuje taką pustkę. Żałuję tego że z nią nie pojechałam. Ciągle myślę o tym jak tam jest czy ona tęskni czy też nie. Chyba będę musiała pojechać tam... i pojadę razem z Karoliną ale tym razem bez wymowek.

-Zuza!!-Usłyszałam krzyk nad moim uchem i wzadrgnełam.-O czym ty tak ciągle myślisz??? Tylko nie mów mi że znów o Korei-Momentalnie spuscilam glowe ku dołowi.-No weź Zuza ja też chce tam lecieć

-To i pojedziemy... pakuj się.-Spojrzała się na mnie jak na ufo ale po chwili zrobiła to o co ją kazałam.


*Karolina pov*

Nareszcię wyjedziemy do Korei. Od lat na to czekałam. Chciałam poznać jakiegoś Koreańczyka i go poślubić...


Zuzia teraz pojechała załatwić nam jakieś bilety na jutrzejszy wyjazd. A ja zostałam sama i wazystko znów na mojej głowie.


Zostało mi jeszcze zostawić komuś psa i mogłam się położyć i odpocząć.


*Marcelina pov*

Dziś mój były przyjeżdża. Troszkę się boję tego spotkania ale jakoś trzeba ten strach przełamać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz