niedziela, 21 czerwca 2015

Tajemniczy wielbiciel cz. 2

Hejoo.
Jak może zauważyliście post niżej, wracam. Wracam i to z 2 rozdziałem pierwszego opowiadania na moim blogu xD. Nie będę przedłużać, więc... Miłego czytania !!



A no tak to był...Właśnie miałam sobie przypomnieć jego imię gdy własnie w te chwili coś mnie popchnęło i przewróciłam się. Najwidoczniej to nie był mój szczęśliwy dzień. Pozdzierałam sobie ręce, kolana i nową sukienkę. Czy Bóg nie mógłby mnie choć raz wesprzeć? Czy jest ze mną coś nie tak? Z zamyślenia wyrwał mnie męski głos, tak samo znany jak ta twarz..
-Wszystko w porządku?
-Tak, raczej tak.. To z tobą miałam się tu spotkać?
-Tak. Idziemy ?
-Oczywiście-Szybkim ruchem wstałam i otrzepałam kolana i ręce z brudnej drużki.
Szliśmy w stronę drzew. Nie raz w dzieciństwie chodziłam tam ze swoim przyjacielem pogadać lub zwierzyć się z jakiś problemów.Gdy znaleźliśmy się już za nimi, zauważyłam wiele nowych rzeczy. Nie było tam już zardzewiałej huśtawki i popękanego domku na drzewie. Za to znajdowała się tam ławka i dwie lampy stojące tuż przy niej. Ponadto ktoś, a raczej "mój wielbiciel" rozłożył koc a na nim pełno jedzenia.To było najbardziej romantycznie miejsce jakie mogłam sobie wymarzyć.
-Pięknie tu,tyle się zmieniło w ciągu 10 lat...Często tu bywasz?
-Zazwyczaj przychodzę tu z każdą napotkaną laską..
-Ty to...- nie dał mi dokończyć.
-Nie, żartuję. Pierwszy raz tu jestem z dziewczyną. Usiądziemy?
Kiwnęłam tylko głową i usiadłam na czerwonym kocu w niebiesko-białą kratkę. On zrobił to samo. Tylko, że usiadł bardzo blisko mnie. Nasze ciała stykały się, jednak ani mu, ani mnie to nie przeszkadzało.Siedzieliśmy chwile w ciszy, aż w końcu znudziło mnie to czekanie, więc sama zaczęłam rozmowę.
-To...Jak masz na imię?
-A co, nie poznajesz mnie?
-No nie bardzo..
-To ci nie powiem- Chyba cieszyła go ta rozmowa, ja zaś za wszelką cenę chciałam to wiedzieć..-Ślicznie wyglądasz gdy się wściekasz.-Ignorując jego tamte słowa próbowałam dalej się dowiedzieć.
-Dlaczego robisz z tego taką tajemnice?
-To nie jest tajemnica, tylko zagadka.
-I myślisz, że ją rozwiąże?
-Yhymm..Dam ci podpowiedź. Rapuje w zespole w którym jest 7 członków.
-No z tymi członkami to mi nie pomogłeś. To chociaż jaki kolor włosów mają?
-Filetowe,granatowe,brązowe,czerwone.
-To możecie stworzyć tęcze.
-Zgadniesz ?
-Jesteś nie do wytrzymania. Wiesz o tym?
-Pierwsza mi to mówisz.
-I nie ostatnia.
-Jak będziesz chciała być moją księżniczką to będziesz i pierwszą i ostatnią, która mi to powiedziała.
-Może kiedyś..
-Jak to?
-Jak mnie złapiesz to się zastanowię..- Szybkim ruchem wstałam i pobiegłam w stronę jeziora, które było oddalone od ławki na 15 metrów.
Goniliśmy się tak z jakieś 10 minut. Gdy już opadłam z sił usiadłam na pomoście.
-Mam cię, to jak ?
-Co jak ?
-To zostaniesz moją księżniczką?
-Przyjaciółką, jak na razie po za tym nic.
-Czyli jest szansa?
-Jakaś mała, ale jest. Chodźmy już bo zimno się robi.
- Ale mam do ciebie jeszcze jedno pytanie.
-Jakie?
-Chcesz się zabawić?
-W jaki sposób?- Moja twarz w tym momencie musiała wyglądać dziwnie bo on zaczął się ze mnie śmiać.
-Chcę iść na dyskotekę, a ty jesteś idealną partnerką.
-Skąd wiesz?
-Widzę po tobie?
-A niby to w jaki sposób?
-Jak mi uciekałaś..Idziemy ?
-Z chęcią.
Przez resztę drogi śmialiśmy się lub wygłupialiśmy. Nigdy tak świetnie się nie bawiłam. Nawet z BamBam (BamBam to przyjaciel z dzieciństwa).Gdy doszliśmy do jego domu usiadłam na czarnej kanapie, a on poszedł się przebrać.Po 15 minutach był już gotowy. Wyglądał strasznie przystojnie. Machnął tylko ręką bym wstała. Gdy tu zrobiłam przyciągnął mnie do siebie tak, że opierałam swoje plecy o jego klatę. Ręce położył w talii. Chwile staliśmy w takiej pozycji, aż w końcu zadzwonił telefon.
-Przepraszam cię na chwilę.-Chłopak odszedł w stronę łazienki zamykając za sobą drzwi. I znów musiałam czekać. Ta chwila strasznie się dłużyła. Nie wiem czy dobrze robię, że idę z nim na imprezę. Prawie go nie znam, choć ta twarz kogoś mi przypomina. Mam nadzieję, że na tej imprezie będzie jakiś jego kolega i dowiem się jak się nazywa.Myślenie przerwał mi ten sam chłopak co 5 min temu trzymał mnie w talii.
-Przepraszam, że musisz tyle czekać. Mam nadzieję, że się nie od myślałaś ?
-Jak na razie nie. Możemy już iść? Nie mam całej wieczności dla ciebie.
-Dobrze, to gdzie mieszkasz..
-Przecież wiesz.
-No tak, ale nie chciałem wyjść na jakiegoś psychopatę..
Jeszcze chwilę się droczyliśmy i ruszyliśmy w drogę czarnym stylowym samochodem.Gdy znaleźliśmy się u mnie szybko ruszyłam w stronę szafy z ubraniami. On oczywiście ruszył za mną i znów przywarł swym ciałem do mojego sprawiając, że na chwile zabrakło mi tlenu. Zaczął całować mnie po szyi. całował namiętnie, uważając by nie zostawić malinki na mym ciele. Obróciłam się w jego stronę i lekko go odepchnęłam mówiąc, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. On tylko stwierdził, że widzi to po mnie,że chcę tego i dalej zaczął mnie całować. Tym razem zaczął całować usta, potem obojczyki. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Na szczęście nie zauważył tego. Znów go odepchnęłam tym razem ujrzałam na jego twarzy smutny wyraz twarzy. Wyglądał tak jakbym mu zabrała lizaka.
-Zawsze jesteś taka uparta?
-a ty zawsze musisz mieć to co chcesz?- Nie odpowiedział. Oddalił się tylko i sięgnął z mojej szafy czarną obcisłą sukienkę sięgającą kawałek za tyłek.
-Załóż to.
-Chyba cię pogięło.
-To po co ją masz jak nie chcesz jej ubierać. W końcu możesz ten raz zaszaleć .
-Dobra, przekonałeś mnie. Poczekaj tu chwile.Mam nadzieję, że nie wkradniesz mi się do łazienki.
-Obiecuje.- W tym momencie na jego twarz wkradł się uśmieszek. To było strasznie.Znaczy w dobrym znaczeniu.Chociaż nie widziałam co mam teraz zrobić. Postanowiłam zignorować jego zachowanie i zamknąć łazienkę. Podczas przebierania usłyszałam ciche dźwięki otwierających się drzwi. Kurde.Zapomniałam, że 2 dni temu popsuł mi się zamek.Szybko wciągnęłam na siebie sukienkę i wychodząc walnęłam go ręką w głowę, a on tylko jęknął z bólu.
-Wezmę tylko buty i idziemy.
-Czemu nie weźmiesz tych na obcasie?
-Bo te są wygodniejsze.Idziemy?
* 20 minut później*
Znajdowaliśmy się przed wielką salą.Wyglądała na strasznie drogą a ja zapomniałam pieniędzy. Gdyby mnie nie pospieszał nie zapomniałabym wziąć torebki,pieniędzy a przede wszystkim telefonu. No cóż jakoś sobie poradzę.
-O czym myślisz?
- O tym, że przez ciebie zapomniałam telefonu i pieniędzy.
-Telefon ci nie potrzebny, a dziś ja stawiam.
Po chwili wziął mnie za rękę i poprowadził do sali.W sali znajdowało się ok 30 osób.Weszliśmy do jakiegoś pokoju..Najwyraźniej był zarezerwowany, bo tylko on miał klucz. W środku nie było nic oprócz łóżka i stołu z krzesłami. Co on kombinował?
-Teraz możemy się zabawić
-Co? Ale jak...-Nie zdążyłam dokończyć bo zatkał mi usta swoją ręką i rzucił na łóżko.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz