sobota, 17 października 2015

Historia życia- Od dziś kocham ten dzień.



*perspektywa Ann*

To już dziś. 19 lat temu, tego samego dnia pierwszy raz oddychałam ludzkim powietrzem, poczułam ciepły dotyk na swojej skórze, wydałam pierwsze dzwięki. Dziś są moje 19 urodziny. Czy się cieszę?... Nie. Nienawidze tego dnia. Niby to powinien być dla mnie ważny dzień... jednak nie jest. Gdyby nie wydarzenia z przeszłości może lubiła bym ten dzień. Nie wiem który rok był gorszy. Raz moja mama kompletnie o nich zapomniała i pod koniec dnia dała mi kubek z imieniem Zosia, który wzieła od swojej koleżanki w pośpiechu. Raz moi koledzy zabrali mnie na impreze do klubu, wyszliśmy z niego ok 1:00 w nocy. Doszło do tego, że wylądowaliśmy na komisariacie. Każdy kolejny rok był taki sam. Przestałam je świętować. Od 1:00 do 24:00 byłam odizolowana od świata.

Wstałam rano z łóżka zaczynając dzień jak każdy inny. Zeszłam do kuchni w której byli już chłopcy szykujący śniadanie.

-Czeeeeeść Ann- usłyszałam wesołe głośny współlokatorów.

-Czeeeeść chłopcy, ale i tak wam się nie uda.- zakomunikowałam.

-Ale co?- zapytał Mingyu- przywitać się nie można?

-No można ale...chłopcy wiecie co dzisiaj jest za dzień.

-Środa 17 sierpnia. Dzisiaj jest nasz pierwszy duży koncert.- odpowiedział uradowany Woozi.

-Czyli nie wiedzą o moich urodzinach. Ufff. Ulga, czyli będzie ok.- pomyślałam.


*Perspektywa Woozi'ego*

Tak,nie ma żadnego koncertu. Tak, wiemy o jej urodzinach i tak, szykujemy coś dla niej. Nataly i Sam opowiedziały nam całą historię o jej urodzinach. Takiego czegoś to ja nigdy nie słyszałem.

Żeby było wiarygodnie około 10:00 uszykowaliśmy się i pojechaliśmy, jednak nie na miejsce koncetru ale na miejsce gdzie miała odbyć się niespodzianka. Mega niespodzianka.


*Perspektywa Sam*

Oczywiście wiedziałyśmy z Nataly o tym co chłopcy szykowali a zwłaszcza jeden z nich. Ja jako ta papla, unikałam jej jak potrafiłam. Wyszłam na długie zakupy, brałam kąpiel albo udawałam, że gadam z kimś przez telefon.

O 15:00, tak jak miało być w planie wyciągnełyśmy Ann na 'zakupy'. Chodząc od sklepu do sklepu zbliżaliśmy się do miejsca niespodzianki. W pretekście spragnienia o 17:00 weszłyśmy do kawiarni. Nawet miejsce miałyśmy ustalone. Stolik na samym środku pomieszczenia.


*Perspektywa Ann*

Usiadłyśmy w samym centrum kawiarni. Nie za bardzo mi to pasowało, bo zbyt dużo ludzi cię widzi, ale już się w kłótnie nie wdawałam. Wtedy to by była siara. Zamówiłyśmy po lekkim drinku rozmawiając i śmiejąc się. Już nawet zapomniał o swoich urodzinach. W sumie to jak na ten dzień było spoko.

W pewnym momencie na sali zrobiło się strasznie ciemno. Dziwne było to, że nikt nie histeryzował. Panowała kompletna cisza. Po chwili czekania w ciemności włączyło się jedno malutkie światełko kierujące się na jeden z kontów sali. Moje oczy powędrowały w tą stronę. Tego kogo tam zobaczyłam zwaliło mnie z nóg. Oparty o ścianę, w garniturze... DK. Z głośników zaczęła wydobywać się spokojna melodia, a chłopak zaczął śpiewać. Za chwilę reflektor skierował się na inną stronę, a w świetle pojawił się Woozi, później wyszedł jeszcze Seungkwan, Joshua i Jeonghan. Całe Vocal Team śpiewało przepiękną piosenkę. Gdy skończyli odsuneli się do tyłu tak aby światło na nich nie padało, a za ich miejsce wbiegli chłopcy z HipHop Team. Oni również dali z siebię wszystko. Jako ostatni pojawili się oczywiście Performance Team, tylko jakoś skład mi nie pasował. Nie było z nimi The8'a. Cała trója zaczęła tańczyć. Pod koniec występu do tej trójki dołączyła reszta. Ustawili się w równym rządku i w takiej formacji zaczęli podchodzić... do mnie. Bardzo się zdziwiłam ich zachowaniem. Każdy z nich położył na stoliku obok mnie czerwoną różę. Patrzałam się na kwiaty z łzą w oku. Po chwili wyczułam, że obok mnie ktoś stoi. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam jego... The8'a. Stał z rękami założonymi do tyłu i uśmiechającego się. Wyciągną jedną rękę, skapnęłam się, że prosił mnie abym wstała. odałam mu rękę i podniosłam się z miejsca. Chłopak popatrzył mi w oczy i zza siebie wyciągną piękny bukiet czerwonych róż. Łza spłynęła po policzku. Nie zdążyłam jej wytrzeć bo chłopak zrobił to za mnie. Poczułam ciepło przechodzące wzdłuż mojego ciała.

-Nie płacz proszę.- powiedział

-Nie da się płakać w takiej chwili.- powiedziałam i wzięłam bukiet do ręki.- Dziękuje.

-Proszę...Ale to jeszcze nie wszystko.

-Jak to nie...

-Chciałbym się ciebie o ćoś spytać.- koniec serce mi stanęło na amen.- Ann czy... czy chciała byś zostać moją dziewczyną.- powiedział, a ja puściłam. Rozbeczałam się jak dziecko.

-Tak... tak bardzo chcę z tobą chodzić.- wydukałam i rzuciłam się mu na szyję. Dopiero po chwili zorientowałam, że cała sala klaszcze i pogwizduje. Zaśmiałam się i spojrzałam w oczy chłopaka. Ten pochylił się nade mną i złożył na moich ustach lekki ale czuły pocałunek.

-I co najlepsze urodziny w twoim życiu.?

-Zdecydowanie najlepsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz