piątek, 4 grudnia 2015

13 nieszczęść- cz. 26



Mingyu


-Dobra wiemy, że się dawno nie widzieliście ,ale z resztą też mogłabyś się przywitać- powiedziałem ,a oni odskoczyli od siebie.


- Moja wina,że was nie było?- dziewczyna podeszła do mnie i wtuliła się w mój abs. Fakt była wysoka ,ale i tak sięgała mi do połowy głowy ,więc łatwiej było jej się wtulić w mój tors.


-byliśmy w kinie ,jednak tego ciołka nie dało się wyciągnąć-wskazałem na niego palcem, a Olka się zaśmiała


-nie ciołek, tylko bardzo przystojny meżczyzna, z powodzeniem u kobiet.


-Mam być zazdrosna?-zapytała dziewczyna i usiadła na swoim łózku.


- No z jednej strony chciałbym, żebyś o mnie zawalczyła- Coups wstał i wprosił sie na jej łóżko. Potem przytulił się do niej, kładąc głowę na ramię.


-Gdzie reszta? -Zapytała Olka.


-Poszli na lodowisko-Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. -Ja musiałem coś załatwić, dlatego tu jestem. Ale nie będę wam przeszkadzać, możecie się miziać do woli-Przez te słowa tak zwany Cukier zaśmiał się lekko, a Olka rzuciła we mnie poduszką. Podniosłem ją i odłożyłem na najbliżej znajdujące się mnie, łóżko. Po tym tylko westchnąłem i wyszedłem z pomieszczenia.


AMELIA


Po udanym seansie, wybraliśmy się na lodowisko. Świetnie się tam bawiłam, zresztą jak inni. A co było w tym najlepsze? Mogłam tam być z Junem. Wygłupialiśmy się, robiliśmy różne akrobacje, przez które za każdym razem lądowaliśmy na zimnym lodzie, oraz jeździliśmy w rytm muzyki. Bez dwóch zdań, to była najlepsza rzecz jaka spotkała mnie po wyjściu z więzienia.


Usiedliśmy przy jednym stole złożonym z trzech mniejszych by pomieścić całą grupę. Cały czas nie znikał mi uśmiech z twarzy, bo albo mój chłopak szeptał mi czułe słówka na ucho, albo Joshua opowiadał żarty. Jednak niepokoiło mnie to, że Jun mówiąc mi je, zerkał co chwila w stronę przemiłej kelnerki, w spódniczce sięgającej lekko za tyłek.


-Juni-chłopak tylko mruknął i położył głowę na moje ramię nadal wpatrując się w tą dziewczynę- chciałbyś, żebym chodziła w takich minówkach jak ona?-Wskazałam palcem jednak to nie było potrzebne, bo on sam załapał o co mi chodzi.


-Oh, tak. Ona wygląda w niej strasznie seksi. Kup sobie taką samą- Wściekłam się. Porządnie się wściekłam.


-Wiesz, może lepiej z nią sobie bądź i mój jej jaka to jest seksowna. Ja wychodzę-odtrąciłam chłopaka i wstałam od stołu.


-O co ci chodzi? -Zapytał ze zdziwieniem.


-Zapytaj się swojej kelnerki. Może ci powie- powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia kierując się do domu. Taki spacerek przyda mi się teraz. Nierozumiem jak on mógł tak na moich oczach się na nią patrzeć . Rozumiem, chłopcy lubią takie widoki, ale on centralnie, podczas naszej rozmowy, Chamsko gapił się na nią. I jeszcze te słowa. Ona wygląda w niej strasznie seksi... Z oczu poleciały mi łzy, które uniemożliwiały mi widoczność drogi. Przez to niezauważyłam jak wpadłam na kogoś. Przetarłam szybko oczy i ujrzałam mężczyznę, dobrze mi znanego. Był to Samuel. Wyglądał strasznie. Miał podarte spodnie, brudne buty i koszule, która zmieniła swój odcień z białego na ciemny szary i gdzieniegdzie znajdowały się ślady krwi. W dodatku miał dwudniowy zarost, który z jednej strony dodawał mu uroku. Chłopak w ręce trzymał butelkę po winie, która najwyraźniej była pusta.


-Amelia? Kochanie, co się stało -Chłopak uniósł mój podbródek i spojrzał na mnie spod lekko pjianych oczu.


-Samuel... Nie, nic mi nie jest-odsunęłam lekko rękę chłopaka i swoją przejechałam po jego twarzy, omijając zaschniętą krew w rogu ust i lekkiego siniaka na poliku- co ty tu robisz? Co ci się stało? Kto ci to zrobił?


-Widzę, że moja Ama nadal martwi się o swojego Sama... To po imprezie. Nieźle się tu urządziłem i trzeba było to uczcić. A mój wygląd... To tylko lekka bójka przez dziewczynę. Okazała się zwykłą dziwką-mówił to z takim spokojem na jaki ja nigdy bym się nie zdała. W środku mnie buzowała radość jednak nie okazywałam jej. Takie spotkanie, obudziło we mnie wspomnienia, miłe jak i te złe. Miałam ochotę przytulić go i uderzyć w twarz w tym samym czasie. Nie wiem co do niego czułam... Ale na pewno nie tylko sympatię...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz