środa, 30 marca 2016

Od nienawiści do miłości. iKon- 1










Właśnie jechałam autem do mojego nowego domu. To tak fajnie brzmi... Mojego. Byłam bardzo podekscytowana, a zarazem zdenerwowana. Nie byłam do końca pewna czy poradzę sobie sama w tak wielkim domu. Co to to nie. Nie ma opcji, że będę spędzać ciemne i ciche noce sama w jednym wielkim domu. Juz wiem, kto pomoże mi Nie odczuwać tej samotności.


Właśnie wjechaliśmy na ulicę tych "wybrańców". Jakieś dwa miesiące temu dowiedziałam się, że pewna para sprzedaje dom właśnie na tej ulicy. Zaciekawiona wybrałam się tam. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Do tej pory jest to mój wymarzony dom. Szkoda tylko, że mnie na niego nie stać. Właśnie podjechaliśmy pod niego. Spojrzałam się w tamtą stronę. Piękny ogród z kwiatami, piękny kolor całego budynku. W oknie były widoczne kolory bieli i czerni oraz inne kolory dodatków. Wszystko razem komponowało się wspaniale. Tak jak lubiłam. Westchnęła cicho i odwróciłam się w stronę przyjaciół. Dopiero po chwili zorientowałam się, że auto stoi.


-Dlaczego stoimy? - zapytałam


-Jak to co? Idziemy do twojego nowego domu. - odrzekła JiJin


Bardzo zdziwiona wyszłam z pojazdu.


-Który to?


-Ten. - wskazała SanJi. Wybałuszyłam oczy. Okazało się, że dom nad którym tyle rozmyślałam... Jest teraz mój. Nie zwarzając na nic podeszłam do drzwi które wcześniej otworzył chłopak JiJin. Z ich perspektywy musiało to wyglądać śmiesznie. Jakby zachipnotyzowana z wielkim babnanem na twarzy weszłam do środka. Rozejrzałam się po małym korytarzu, a następnie wbiegłam do pierwszego pomieszczenia, które zobaczyłam. Okazał się nim być salon. Pobiegłam do kolejnych pomieszczeń. 4 pokoje, 2 łazienki, wielka kuchnia, taras z tyłu domu i balkony przy każdym z pokoi. Jeden pokój zainteresował mnie szczególnie. Ciemny kolor ścian, ciemna podłoga, białe wielkie łoże nad którym wisiała podświetlana półka. Na przeciwko łóżka wisiał wielki telewizor. Juz wiem gdzie od dzisiaj będzie mój pokój. Zeszłam na dół do przyjaciół.


-I jak Ci się podoba? - zapytał TaeKwang


-Ten dom jest niesamowity. Skąd rodzice wiedzieli, że mi się podoba?


-Ymmm. Może dlatego, że cały czas o nim gadasz? - udała zamyślenie SanJi. - a tak w ogóle, to nie boisz się spać sama w tak wielkim domu?


-Nie będę spać sama. - poruszała zabawnie bowiem, a po ich minach można było stwierdzić, że nie wiedzieli o co mi chodzi.


-Chce abyście we dwie zamieszkały ze mną, ty TaeKwang jeśli chcesz, również możesz.


-N-naprawdę? T-to jest... Przepraszam, ale nie wiem co powiedzieć. Jasnę, że chcemy. - powiedziała JiJin i obydwie rzuciły się na mnie, o mało co nie przywracając, na ten bielutki i miękki dywan.


-Ja podziękuję. Mam swoje mieszkanie. Tu bym wszystko zepsuł. - Uśmiechnęła się w geście "rozumiem"


Dziewczyny pojechały do siebie zabrać wszystkie swoje rzeczy. Oraz o zgodę rodziców JiJin. Jako jedyna mała jeszcze niepełnoletnia, więc jej rodzice musieli o tym wiedzieć. Nie mówiąc już o tym jak kochają swoją córkę dla której zrobiliby wszystko. Jak jako, że ten największy łakomczuch musiałam coś zjeść jak najszybciej, wybrałam się do sklepu.


Weszłam do dużego budynku i niezastanawiając się wzięłam wózek. Lodówka jak i mój brzuch były puste,co wiązało się z dużymi zakupami, już nie wspomnę, że dziewczyny pewnie też są głodne. Chodziłam właśnie po dziale z wszystkim w słoikach. Dosłownie wszystko można było tam znaleźć. Chwyciłam za duży słój z ogórkami w occie. Nagle poczułam pchnięcie w lewą stronę ciała. W wyniku dużej siły, nie utrzymałam się na nogach i poleciałam do tyłu. Z mojej ręki wyleciał słój, który chwile później badał podłogę w milionie kawałkach. Spojrzałam do góry aby zobaczyć sprawcę całego zdarzenia. Ujrzałam przed sobą chłopaka, mniej więcej w moim wieku. Stał z rękami w kieszeniach. Na jego twarzy malował się uśmiech.


-Na twoim miejscu nie byłoby mi do śmiechu. - powiedziałam wstając z podłogi. - Idiota -rzuciłam do siebie.


-Uważaj na słowa, kochanieńka.


-A ty uważaj jak leziesz. Zapłacisz za to. - wskazałam palcem na rozbity słoik.


-Na pewno nie. - prychnął. - trzeba było uważać na to co robisz.


-Jesteś bezczelny i-i... - zająkałam się nie wiedząc co powiedzieć. Zawsze tak było. Nie potrafiłam się z nikim kłócić.


-Przystojny? czarujący?


-Tępy i głupi. - rzuciłam pierwsze co miałam na języku. Może mu za bardzo nie picisnęłam , ale choć trochę w jakimś stopniu wiedział co onim myślę. Wyminęłam go i poszłam od razu do kasy.


Gdy już miałam płacić ON staną obok mnie, wkładając swoje zakupy. Próbowałam skupić się na kasjerce. Pośpiesznie zapłaciłam, zapanowałam zakupy do toreb i wyszłam ze sklepu. Będąc już blisko swojej ulicy, usłyszałam za sobą szelest papierka. Odwróciłam się by zobaczyć kto to. To był znowu on. Odwróciłam się napięcie i przyspieszyłam kroku. Wchodząc juz w ostatnią ulicę, Spojrzałam się jeszcze raz za siebie. Ona dalej szedł za mną.


-Czy on mnie śledzi? - zapytałam z ironią.


Podeszłam do drzwi, odstawiłam zakupy i zaczęłam szukać kluczy.


-Miłego dnia sąsiadko. - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się ponownie. ON stał przed drzwiami z badaniem na twarzy. Pośpiesznie otworzyłam drzwi i panowałam do środka.


Hanbin P. O. V



Stałem i z pogardą wpatrywałem się w dom dziewczyny. Po chwili zauważyłem stojącą obok mnie postać.


-Widziałeś nasze nowe sąsiadki?


-Bobby nie przesadzaj. Ta jedna jest inna.


-To znaczy?


-Jest Koreanką, nie rozpoznała mnie, czyli nie zna iKon . Zwyzywała mnie i jeszcze tego pożałuje. A wiesz, że...


-Że ciebie się nie obrarza, manipuluje, nierozpoznaje. Tak wiem.


-Od dziś zacznie się zabawa.


Tadam jest 1 rozdział. Mam nadzieje, że się podoba. Co sądzicie o takim Hanbinie? Ja nadal nie mogę go sobie takiego wyobrazić, no ale cóż😄 Do następnego 😘

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz