wtorek, 24 maja 2016

13 nieszczęść- cz. 39










Miesiąc później, Oliwia


- kochanie! - zawołał Coups.


- tak? - zapytałam, nie wiedząc w jakiej sprawie mnie woła. Chłopak gestem ręki wskazał na swe kolana, na których po chwili usiadłam. Cukier objął mnie w tali i ucałował mój polik.


- kocham cię - szepnął.


- wiem to - odpowiedziałam szybko - ja ciebie też - dodałam. Odwróciłam się, siadając na nim okrakiem i mocno wtulając się w niego. Lubiłam tulić się do chłopaka. Był taki delikatny, miękki. Uwielbiałam, gdy układając swe dłonie na mych plecach, krążył małe kółka palcami.

Jego ciepły oddech rozchodzący po całej objętości szyi, był dla mnie kojący. A sam głos doprowadzał mnie do szału, zwłaszcza, gdy dopiero wstał i miał w sobie nutkę chrypki, tak jak teraz. Ogółem chłopak był mym ideałem.


- zamieszkajmy sami - zaproponował i ciągnął dalej - tu nie mamy nawet odrobiny samotności. Gdzie pójdziemy tam zawsze ktoś jest. Gdy próbuję chociaż zbliżyć się do ciebie, ktoś nam przerywa, a wiesz jak bardzo mnie pociągasz? - powiedział i przygryzł mój płatek ucha. Swoją ręką jeździł po mym udzie, natomiast drugą trzymał na mym tyłku.


- jak bardzo? - zapytałam i obie ręce włożyłam mu pod koszulkę gładząc jego umięśniony brzuch.


- tego słowami nie da się wyrazić, ale uwierz, że pociągasz mnie jak nikt inny - zaczął składać pocałunki na mej szyi zostawiając mokre ślady. Odchyliłam głowę do tyłu, by dać mu lepszy dostęp, lecz on nie skorzystał z tego, tylko pchnął mnie na łóżko wbijając się w me usta. Całował zachłannie. Pierwszy raz robił to z takim pożądaniem i wyczuwalnym bez uczuciem.


- Coups - jęknęłam pomiędzy pocałunkami, gdy chłopak chciał ściągnąć mi koszulę.


- o co chodzi? - mruknął i spojrzał mi w oczy. Nie był zadowolony, że mu przerwałam, on był tym zirytowany.


- ja ni... - nie dokończyłam, bo chłopak znów zaczął mnie całować.

Próbowałam go od siebie odsunąć, jednak on był zbyt silny. Zacisnął dłonie na mych ramionach. to sprawiało mi ból. Do oczu zaczęły cisnąć mi się łzy, które po chwili spłynęły po policzku. Bałam się. Od dawna nie odczuwałam strachu przed mężczyzną, aż do teraz. Czułam się wtedy jak w wieku ośmiu lat. Jedyne co z tego pamiętam to ból i mężczyznę, który mi go sprawiał. Łzy leciały teraz strumieniami - proszę...- wyszeptałam przez szloch. Coups jak na zawołanie spojrzał na mą twarz. Widziałam złość w jego oczach. Zdałam sobie sprawę, iż wcale nie znałam tego chłopaka.Ta myśl jeszcze bardziej przytłaczała...Włożył mi rękę w majtki, nadal patrząc mi w oczy. Czułam obrzydzenie jego osobą.

Szybko zebrałam w sobie siły i pchnęłam go lekko, ale na tyle bym mogła uciec. Wybiegłam z pokoju, kierując się do wyjścia. Ubrałam buty, kurtkę i gdy miałam wychodzić, zatrzymał mnie czyjś głos.


- coś się stało? - zapytał Seungkwan i położył dłoń na mym ramieniu. Odwróciłam się w jego stronę i spuściłam z niego wzrok. Jego ręką zjechała na mą twarz, by następnie lekko ją unieść ku górze. Odruchowo strzepnęłam ją z mego podbródka i odwróciwszy się na pięcie, wyszłam z domu. Zimno, jakie towarzyszyło mi z każdym krokiem przyprawiało mnie o dreszcze i zgrzytanie zębami. Żałowałam, że nie wzięłam rękawiczek, lub chociaż szalika. Pogoda chyba zgrała się z mym humorem. Śnieg, który wciąż padał osiągnął wysokość mych kola, przez co coraz trudniej było mi stawiać kroki. Podnosząc nogi, prawie że, pod samą brodę musiałam wyglądać jak psychicznie chory żuraw. Do tego włosy mokre od śniegu i czerwone palce u rąk. Idąc tak jakiś czas wspominałam sobie przeżycie z przed chwili. Zawsze myślałam, że chłopak, z którym jestem-byłam-jest czuły, kochany... Jednakże myliłam się bezgranicznie. Jemu zależało tylko na tym, by mnie zaliczyć.


- auć! - krzyknęłam, gdy moja noga poślizgnęła się na lodzie, a mój tyłek spotkał się z twardym i zimnym chodnikiem.

- pomóc? - zapytał znajomy głos.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz