wtorek, 24 maja 2016

13 nieszczęść- cz. 38





S.Coups
-I dlaczego jej o tym nie powiedzieliście?- zapytałem zbity z tropu, dowiadując się, że Honorata jest w szpitalu dość ciężkim stanie.
Przez ten czas oby dwoje byliśmy pewni, że dziewczyna wraz z Wonwoo są na romantycznych wakacjach. Bynajmniej tak nas poinformowano.
-Nie chcieliśmy martwić Oliwii. Wiesz jak ona zareagowała gdy ta miała zapalenie płuc? Olka zaczęła się o to obwiniać i brać te okropne prochy, które nadal ma w swojej szafie, bodajże w swojej walizce. Lepiej ją przeszukaj, bo...
-ufam mojej dziewczynie i nie chcę jej przeszukiwać! Po za tym pokłóciłem się z nią trochę- westchnąłem, a w moich oczach poczułem łzy. Zacząłem szybko mrugać, by żadna z nich nie ujrzała światła dziennego. Czułem się źle na wspomnienie płaczącej Oliwii.
-Ja otworzę! - krzyknął Woozi, jak tylko rozbrzmiał dźwięk dzwonka, i pobiegł do drzwi.  Jak dziecko.
Zanim się obejrzałem Marcin szybkim krokiem wparował do mieszkania nie zważając na znajdujące się w nim osoby. Zachowywał się tak jakby mieszkał tu dłużej niż ja. Mówiąc "czuj się jak u siebie w domu.." nie miałem na myśli dosłownego znaczenia. W dodatku skubany wszedł w butach na nasz puszysty biały dywan, przez co teraz nie jest już śnieżnobiały. Nie lubię gościa!
-Ekhem- chrząknąłem, mając zamiar zwrócić jego uwagę. Chłopak obrócił się na pięcie i zmroził mnie wzrokiem. Myślał, że to ma mnie przestraszyć czy co?
-tak?- powiedział przesłodzonym głosem. Widać było, że nie pała do mnie sympatią. I vice versa!
-dokąd tak szybko zmierzasz?- zapytałem z zamiarem złagodzenia sytuacji, choć miałem chęć zniekształcić nieco jego twarz.
-Do mej księżniczki- uśmiechnął się fałszywie i włożył ręce do kieszeni spodni.
-Chciałbym ci przypomnieć, że Oliwia jest moją księżniczką- syknąłem.
-Którą przy pierwszej-lepszej  okazji ranisz- powiedział z kpiną i odwracając się podszedł.
-Co za skurwiel! - krzyknąłem i zaraz dostałem w ramię od Jun'a.Odwróciłem się w jego stronę i spojrzałem na niego z miną mówiącą "za co to?"
-Wyrażaj się przy dzieciach- upomniał mnie wskazując na niepełnoletnią dwójkę.
Zignorowałem fakt, że Jun znów żartował sobie z jego dziewczyny i Dino. Nie miałem ochoty na wygłupy. Mój związek był zagrożony. Szybko pobiegłem do drzwi. Na szczęście były nie domknięte, przez co z łatwością słyszałem każdy najmniejszy dźwięk. Brawo ja!
-O czym chciałeś mi powiedzieć?- zapytała dziewczyna pociągając przy tym nosem.
-Olka- zaczął, lecz przez jakiś czas nie mógł wydobyć z siebie najmniejszego słowa- Oliwia, kocham cię- że co, kurwa?
-Marcin, też ciebie kocham i dobrze o tym wiesz - rzekła radośnie. Co do...?
-ale nie chodzi mi o przyjacielską miłość Ol. Trudzę się z tą miłością już od drugiego ujrzenia ciebie. Myślałem, że czujesz do mnie to samo. Czas z tobą spędzony był wyjątkowy. Zawsze się świetnie bawiłem. Pamiętasz gdy chciałaś tańczyć na rurze i ja ci ją wtedy kupiłem. Jak odegrałaś przede mną tą seksowną scenkę ubrana prawie w samej bieliźnie?- Cholera Oliwia co ty robiłaś w życiu?
- miałam wtedy na sobie spodenki i lekko prześwitujący crop top.
- on był mega prześwitujący- oboje się zaśmiali. Nie lubiłem, gdy razem byli weseli - albo jak załatwiałem ci wejście na pierwszą imprezę?
-Gdy obiecałeś temu ochroniarzowi upojną noc ze mną...
- i daliśmy mu numer tej Sanhi z twojej klasy. Jaki był zdziwiony jak zobaczył ją w tym klubie- skrzywiłem się na te wspomnienia, ale i one nie miały końca.
Zaczęli się śmiać. Czego mi brakuje, że ja nie mogę tak rozśmieszać mego skarba?
-Marcin, pamiętasz co sobie obiecaliśmy dwudziestego trzeciego sierpnia pięć lata temu?-zapytała poważnie.
-że już zawsze będziemy przyjaciółmi- odpowiedział.
- Właśnie, gdy kazaliśmy sobie to obiecać, ja czułam do ciebie więcej niż przyjacielską miłość- wzięła wdech- Z początku to ignorowałam, bo miałam chłopaka i naprawdę go kochałam. Później rok, po jego ...- zrobiła przerwę. Myślałem, że zaraz się rozpłacze-próbowałam zwrócić na siebie szczególną uwagę, na przykład właśnie przez tą scenkę na rurze.- Co, co, co, co, co? Chyba ochujam!-Nie raz zapraszałam cię do siebie samego, bez dziewczyn, pod pretekstem, że one muszą się uczyć i nie mogą opuścić szkoły. Albo gdy miałeś uczyć mnie się całować. Przecież dobrze wiedziałeś, że nie raz całowałam się z Junyeolem. Każdy ruch jaki próbowałam robić w twoją stronę był z prawdziwej miłości.
- naprawdę?!- powiedział z wielkim entuzjazmem.
-ale muszę cię zawieść. Naprawdę przez rok starałam się o ciebie, ale nie wyszło. Chciałam po stracie sam wiesz kogo, ułożyć swoję życie. Nie wychodziło...  Zresztą nieważne. Jestem teraz z kimś kogo naprawdę kocham i komu zaufałam bezgranicznie po stracie Junyeol'a. Nie chcę tego psuć przez ciebie Marcin. - ktoś wstał z łóżka i niebezpiecznie zbliżył się do drzwi. Czułem to.
-Dobra, rozumiem, ale nie chcę byś cierpiała przez tego debila. Nie jest ciebie wart- nie wytrzymałem. Wstałem i pchnąłem drzwi prost na chłopaka.
- Mianhae, niechcący- powiedziałem z sarkazmem i skierowałem się do szafy dziewczyny. Otworzyłem ją i wyjąłem wspomnianą wcześniej walizkę. Położyłem ją koło swych nóg i spojrzałem na moją dziewczynę.
-Sama powiesz mi co tu jest, czy może lepiej jak zobaczę?- zapytałem, a na jej twarzy ujrzałem lekkie zakłopotanie.
- Jeszcze nie skończyliśmy rozmawiać- wtrącił nieproszony Marcin.
- I tak już nie zdobędziesz jej serca, to co się starasz?- zapytałem retorycznie i wzruszyłem ramionami.
-gdyby tylko nie byłoby to Oliwii już dawno dostał byś w tą pedalską buźkę- złożył dłonie w pięści i zbliżył się nieco do mnie.
- Marcin, wyjdź! - powiedziała ostro dziewczyna. Chłopak bez żadnego słowa skierował się do drzwi.
- Ej, na następny raz staraj się mniej pluć gdy mówisz- zaśmiałem się i pomachałem mu na pożegnanie.
Usiadłem koło niej i spojrzałem jej w oczy, które wpatrzone były w czerwoną walizkę z czarnymi dodatkami po bokach.
Westchnąłem nie mogąc dłużej znieść ciszy. Przyciągnąłem torbę do siebie i pociągnąłem za zamek z zamiarem otworzenia i ujrzenia zawartości. W środku znalazłem z 50 małych paczuszek z białym proszkiem.
Prychnąłem.
- obiecałaś, że wyrzucisz!- krzyknąłem.  Moje ręce zaczęły się trząść, a do oczu cisnęły mi się łzy. Miałem dość kłótni i kłamstw ze strony Oliwii.
- Coups...- mruknęła płaczliwym głosem- nie mogłam tego wyrzucić.
- rozumiem, że ciężko byłoby ci się z tym rozstać... ale po co mnie kłamać, że wszystko co miałaś zdążyłaś wyrzucić?- westchnąłem i przesunąłem się do dziewczyny, która niemalże od razu otuliła mnie swymi chudymi rączkami. Odwzajemniłem gest.
- nie chciałam cię zawieść. Nie chciałam byś myślał o mnie jak o narkomance- pogładziłem ją po włosach i ucałowałem czubek jej głowy.
-nigdy tak o tobie nie myślałem, skarbie.
-przepraszam, cukier- szepnęła i ucałowała me usta.
-takie przeprosiny lubię, kotku- pogłębiłem pocałunek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz