środa, 4 listopada 2015

13 nieszczęść- cz. 23





Po moim policzku spłonęło kilka łez, które zrobiły drogę następnym. Szybko otarłam je ręką i wstałam z łóżka.

-Musisz leżeć -powiedział Seungkwan.

-daj mi spokój. -Odepchnęłam go i ruszyłam za drzwi.

-droga panno,musi pani jeszcze przez kilka dni leżeć w łóżku. Proszę się wrócić do sali.-Odezwała się pielęgniarka.

-Ale ja musze znaleźć chłopaka, który przed chwilą wybiegł z tej sali, widziała go może pani?

-Tak, przed chwilą wybiegł z budynku. Wyglądał na załamanego.-Spuściłam głowę i westchnęłam -Rozterki miłosne? Też mam takie chwile w związku. Mój chłopak nie raz...-przestałam jej słuchać i po prostu wróciłam się tam gdzie było moje miejsce. Położyłam się na nie wygodnym, szpitalnym łóżku i spojrzałam w sufit byle się nie rozryczeć. Co ja najlepszego zrobiłam? Pozwoliłam, by ważna...ba, nawet najważniejsza osoba w moim życiu, przeze mnie cierpiała. Nie sądziłam, że komuś może na mnie, aż tak zależeć. Chciałabym cofnąć czas do naszego pocałunku w wannie. Może nie był długi, ale jednak była w tym jakaś magia. Dlaczego niszcze tak swoje życie... Fazy po używkach, kaszel po paleniu, częste budzenie się w najróżniejszych miejscach przez alkohol i jeszcze w różnych miejscach, takich jak nadgarstki, uda, kostka i brzuch, lekkie blizny po cięciach. To wszystko pomagało mi się zabawić, nie myśleć o rzeczach, które cholernie bolały.jednak z czasem stało się odwrotnie. Używając narkotyków, moje życie wyglądało jak ponura otchłań. Myślałam, że go tylko przejściowy tryb w moim życiu, ale myliłam się. Włączył mi się tryb zakochania, z którego nie ma wyjścia, powrotu...

-M-możecie już s-so-sobie iść.. -Powiedziałam z lekkim(?) zająknięciem i wycierając oczy od mokrej cieczy spojrzałam na nich.

-Na pewno? Wyglądasz na...-powiedział Vernon,lecz nie dokończył, bo Jeonghan się wtrącił.

-Daj spokój, niech pomyśli... Widać, że to jej się przyda. -powiedział wcześniej wspomniany chłopak i wypchnął młodszego z pomieszczenia. Reszta ruszyła za nimi.

S.Coups POV

Dobra, jej nie zależy, to mi też nie będzie...

Po co się starać, jak i tak będzie źle...

Po co się starać, dla niej?

Po co się starać, by jej było dobrze?

Dlaczego chcę, żeby ona czuła się jak najwspanialsza księżniczka, skoro ona ma to w największym poważaniu.

Chciałbym, by w końcu spojrzała na mnie poważnie tak jak... Nie. Koniec z tym. Najlepiej będzie, jak dam sobie spokój. Dobra. Rzuciłem następny kamień w rzekę, która znajdowała się naprzeciw szpitala. Wstałem i otrzepałem się z niewidzialnego kurzu, po czym ruszyłem do dormu. Trzeba to ochlać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz