poniedziałek, 9 listopada 2015

Chanyeol. Wpadka- Rozdział 4



-Nie chcący? - Kazałem ci tylko kliknąć dwa przyciski, ja wracam a ty robisz to. - mężczyzna skończył mówić i wskazał ręką na scenę. Obróciłam się na wskazane miejsce i zobaczyłam jak chłopcy pomagają wstać Chanyeol'owi. - A ja już chciałem zabrać cię na sesję zdjęciową chłopców.


-S-sesja? Ale...- Nie dokończyłam bo mężczyzna wyminął mnie i wszedł na scenę.


Robiło mi się trochę przykro. Jestem za bardzo roztrzepana i ludzie przeze mnie cierpią. Założyłam swoją torbę na ramię i ruszyłam w stronę wyjścia. Ledwo się ruszyłam się z mniejsca, poczułam uścisk na moim nadgarstku. Odwróciłam głowę i zobaczyłam chłopaka, którego właśnie zaczadziłam.


-C-co ty robisz?- Zapytałam.


-Nie, co ty robisz?


-Pierwsza spytałam.- chłopak nic nie powiedział tylko popatrzał się na mnie z poważnym wyrazem twarzy. - No dobra. Idę do domu. Nie będę sprawiała kłopotów. A teraz,proszę puść moją rękę.


-A co jeżeli nie puszczę?- podniósł jedną brew do góry i wyraźnie czekał na odpowiedź.


-Będę zmuszona ci przywalić, a tego byś chyba nie chciał.- Powiedziałam i szarpnęłam ręką, która od razu wydostała się z uścisku chłopaka. Odwróciłam się napięcie skierowałam się do drzwi. - A i jeszcze jedno. Cześć. Już mnie więcej nie zobaczysz. - Powiedziałam w wejściu, a po chwili zniknęłam za nimi.


*Chanyeol POV*


Nie mogłem zrozumieć co takiego się stało, że nie chce mnie już widzieć. Wiem, była lekko niezdarna...ale to w niej lubiłem.


-Stało się coś? - Usłyszałem głos Suho za sobą.


-JiRa... Jakby to powiedzieć. Nie chce nam nic zrobić i nie będzie się z nami spotykała. - Powiedziałem i spuściłem głowę


-Nie martw się będzie okey. - Chłopak poklepał mnie po ramieniu, a ja od razu obrzuciłem go spojrzeniem D.O.


-Jesteś tego taki pewien? Bo ja nie. Dobra koniec tematu, wracajmy na próbę. - Nie chciałem drążyć dalej tego tematu więc zatraciłem się w próbie. Nie chciałem słuchać wykładów, że wszystko będzie dobrze. Znałem JiRe i wiedziałem, że jak coś powie to na serio. Ja też czasem mówię na serio, więc postanowiłem, że ja również będę niezdarą. Przy niej. Tak łatwo się mnie nie pozbędzie. Jeszcze dzisiaj pójdę do niej.


Po kilku godzinach ciężkiej harówki, wróciliśmy do naszego hotelu. Baekhyun został u chłopaków, a ja wziąłem co trzeba i szczęśliwy ruszyłem do JiRy. Pod ich dom podjechałem taxówką. Bez pukania wszedłem do domu szukając dziewczyny. Znalazłem ją w salonie. Leżała na kanapie, co prawda nie było widać jej większości ciała, ale za to nogi tak. Z mojego plecaka wyciągnąłem pistolet na wodę i po cichu podszedłem do kanapy.


-A masz...ooo JiRa? J-ja nie chciałem. Myślałem, że to Baek i- i - Próbowałem się jakoś wytłumaczyć, próbując przy tym nie wybuchnąć śmiechem.


-Dobra już. - zaczęła się wycierać.- co ty tu robisz?


-Przyszedłem do twojego brata, ale zastałem ciebie. Ciekawa historia co nie?.- zaśmiałem się i poruszyłem brwiami.


-Bardzo.


- Ale jak już wiem, że go nie ma to może ty chciała byś spędzić ze mną czas.


-No nie wiem. Nie boisz się, że znów coś ci zrobię?


-Nie. - powiedziałem całkiem przekonywująco, a dziewczyna uśmiechnęła się tak jak najbardziej lubiłem. - To co idziemy?


-No ostatecznie się zgodzę. - JiRa wyszła z pokoju by potem wrócić w kurtce. -Chodźmy. - Posłusznie ruszyłem za nią. -To gdzie idziemy?


-Nie wiem. Z Baekhyun'em zawsze wychodziliśmy i pomysły jakoś same przychodziły. Masz jakiś?


-Co?


-No pomysł. Możemy iść na lody. To moja propozycja.


-Zgoda. Później pójdziemy nad jezioro.


-Okey.-


Na samym początku poszliśmy do galerii na lody. I tu zaczęły się moje przygody z niezdarstwem. Niby przypadkiem gdy dziewczyna próbowała loda szturchnąłem ją, po czym wszystko co trzymała w ręku, wylądowało na jej twarzy. Od razu zacząłem przepraszać dziewczynę. Szukałem chusteczek próbując ją wytrzeć w między czasie dalej przepraszając. Na samym początku JiRa była wściekła, ale tylko w środku. Nie pokazywała tego, ale wiedziałem to. Opanowała się i nic nie powiedziała.


Gdy dziewczyna doprowadziła się do porządku poszliśmy do pierwszego sklepu z ciuchami. Zaczęliśmy przeglądać ubrania, a ja w między czasie jeden wieszak z bluzką zaczepiłem o swój plecak. Że niby przypadkiem się zaczepiło. Po kilku minutach ruszyliśmy do wyjścia. Gdy tylko przekroczyliśmy bramkę rozległ się przeraźliwy pisk. W mgnieniu oka znaleźli się obok nas pracownicy sklepu.


-Chciał pan to ukraść?


-Ale co? - udałem głupotę i osłupienie.


-To.- kobieta wskazała palcem na bluzkę, a ja spojrzałem się na wskazywaną rzecz.


-Ach to. Ja nie mam bladego pojęcia co to tutaj robi. - spojrzałem się znów na bluzkę, a potem na JiRę. Stała z otwartą buzią i wyraźnym strachem w oczach. Zabrałem rzecz i oddałem ją kasjerce. -Jeszcze raz przepraszam. To na prawdę było nie chcący.


-Dobrze, idź pan już. Nic nie było. -Wziąłem JiRę pod rękę i wybiegliśmy ze sklepu.


-To co kolejny sklep?


-Może na dziś starczy. Jeszcze stanie się coś gorszego i jeszcze trafimy do więzienia.


-To nie był by taki zły pomysł.- powiedziałem pod nosem.


-Co?


-Nie nic. Idziemy nad to jezioro?- dziewczyna tylko kiwnęła głową na znak zgody.


Owe miejsce było 2 kilometry od miasta. Nie braliśmy żadnej taxówki tylko poszliśmy na pieszo. Zachęciłem ją trochę, żeby opowiedziała mi coś o sobie. Dowiedziałem się wielu rzeczy o które nawet jej nie podejrzewałem. Była dumna ze swojego brata, ale wolała jak był w domu. Lubiła się z nim droczyć. Rodziców często nie było w domu, a ciągłe siedzenie przed telewizorem wychodziło jej bokiem. Gdy byli mali bawili się razem, zwierzali się sobie, a gdy miała problemy z rówieśnikami, wkraczał do akcji. Widać było, że bardzo za nim tęskni.


Myślałem, że dwa kilometry to dużo do przejścia, ale po chwili byliśmy na miejscu.

Piękne drzewa odbijające się w wodzie, i zachód słońca. Dawno nie widziałem takich widoków. Było pięknie.

Weszliśmy z JiRą na pomost i usiedliśmy na nim. Jeszcze chwilę pogadaliśmy, gdy wpadłem na pomysł.


-Popływamy? - przerwałem jej w połowie jej wypowiedzi.


-Ale ja nie mam stroju.


-A czy widzisz, żebym ja miał?


-No nie, ale ja i tak nie chcę.


-No chodź.- wziąłem ją za rękę i podniosłem tak żeby stała. Lekko się wierzgała, ale doprowadziłem ją do końca pomostu.


-Chanyeol puść mnie bo na serio się obrażę.


-Ugh, no dobrze.- niby odpuściłem, ale to jeszcze nie było to co planowałem. Stanąłem na krawędzi pomostu i niby przypadkiem straciłem równowagę i poleciałem do tyłu. W między czasie udało mi się złapać ją za rękę przez co dziewczyna poleciała do wody razem ze mną.


-Ups, przepraszam. Niezdara ze mnie.


-Chanyeol ty głupku, lepiej nic nie mów.- pośpiesznie wyszła z wody próbując wyciągnąć ze swoich ubrań ciecz. Zauważyłem, że strasznie się trzęsła więc dałem jej swoją bluzę.


-Może w ramach przeprosin pójdziemy na kawę?


-Yh no dobrze. - zszokowała mnie odpowiedź, ale oczywiście zabrałem ją na tą kawę. Przez całą drogę zdążyliśmy częściowo wyschnąć. Udaliśmy się do najbliższej kawiarni jaką spotkaliśmy.


-Co chcesz do picia?- zapytałem.


-Latte.


-Dobrze.- podszedłem do lady i złożyłem zamówienie.


-Jak już będzie gotowe to pana zawołam. Jest tu troszkę tłoczno więc nie będe pamiętał kto co zamawiał. - powiedział pan za ladą gdy już zamówiłem


-Dobrze.- odszedłem od niego, ale po chwili znów go usłyszałem.


-Przepraszam jak się pan nazywa?


-Park Chanyeol.


-O matko to Chanyeol z EXO. - usłyszałem krzyki ze stolika który stał w kącie. Dziewczyny wstały z miejsc i zaczęły biec w naszą stronę. Szybko pociągnąłem JiRę za rękę i jak najszybciej pobiegliśmy w...w sumie nie wiem gdzie. Oby jak najdalej od nich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz