środa, 30 grudnia 2015

Wygrana z radia- cz. 29



-Kocham cię, ale musze wyjechać- po wypowiedzeniu tych słów, Jimin lekko się śpiął i westchnął. Powoli opuściłam ręce z talii chłopaka.


-Rozumiem... Po części rozumiem, ale dlaczego Chcesz uciekać od wszystkiego, jak tchórz?-powiedziawszy to, odwrócił się w moją stronę i włożył ręce do kieszeni. Uniosłam lekko głowę by spojrzeć na jego twarz, jednak bałam się jego spojrzenia, więc szybko spuściłam głowę ku dołowi.


-Może i jestem tchórzem, ale nie mam co się tu pokazywać. Zresztą co to za różnica czy wyjade miesiąc wcześniej czy później?


-Duża... Po za tym jesteś bardzo atrakcyjną dziewczyną i możesz mieć każdego... -Chłopak nie dokończył bo do naszego pokoju wszedł nawalony Suga z butelką po winie w prawej ręce.


-Czy moja żona chciałaby zatańczyć ze swagerem? -Podszedł do mnie chwiejnym krokiem i podał butelkę. Spojrzałam na niego, a on ponaglił mnie bym wypiła jej zawartość. Po chwilowym zastanowieniu przyłożyłam szkło do ust i wypiłam całą ciecz na raz.


-Ymm możemy iść. Trzeba się rozluźnić.


-A i miałem Ci coś przekazać -zachwiał się - ktoś do ciebie przyszedł-złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę drzwi. Bez zawachania poszłam za chłopakiem.


Schodząc po schodach usłyszałam dobrze znane mi głosy. Oh, ten cudowny głos chłopaka. Ouh, uwielbiam ten pierdolony głos.

Aish, skończ myśleć o tym głosie...

Pomyśl o tym ciele. Te metr osiemdziesiąt dobrze zbudowanego ciała... I ta twarz. Pięknie wyrzeźbiona twarz, jak u anioła.

I te włosy, które chciało by się rozczochrać, a potem złożyć do ładu...

Aż trochę zatęskniłam za byciem chamską dziwką bez uczuć. Ale tylko trochę.


Gdy byłam na ostatnim schodku przystanęłam i wzięłam głęboki wdech. To o czym przed chwilą myślałam. Dlaczego zakochuje się w każdym napotkanym tu chłopaku?

Nie, zakochuje to złe słowo. Po prostu każdy z nich ma w sobie coś takiego innego, wyjątkowego. To mnie do nich przyciąga. Tak samo było Chanyeolem. Jego wzrost, ciało, mięśnie, włosy, twarz, głos. Podziwiałam go za to, że był taki idealny. Jimin też jest. Jego uśmiech, czułe słowa, abs, włosy, oczy, poczucie humoru. W dodatku Jr. Jego zaangażowanie, niezdarstwo, uśmiech, głos, ciepło, wybuch śmiechem w niekontrolowanych momentach. A Baeki? Jego uśmiech, głos, aeygo, chęć mienia wszystkiego co słodkie, wyraz twarzy zdziwienia, palce i włosy. I do tego D.O. Jego oczy, uśmiech, policzki, wzrościk, zachowanie podczas gdy jest zły, zwłaszcza na Chanyeola i ten głos.

Ouh, to nie fair...

Wyrzuć to z głowy...

A teraz podejdź tam i się przywitaj...

Przecież nie może być aż tak źle...


Zachwiałam się, co oznaczało, że alkohol powoli wchodził mi w krew. Jednak pewnym krokiem, znaczy na tyle ile pozwoliło mi te wino, ruszyłam do salonu, gdzie w progu stał Chanyeol, Baekhyun i Sehun. Channie był ubrany w garnitur, a w ręce trzymał kwiaty i wino. Kolejne wino do wypicia? Gdy tylko mnie zobaczył uśmiech zagościł na jego pięknej twarzyczce. Podeszłam do chłopaka i wtuliłam się w niego.


-Alicja?


-Channie?


-Nie pisałaś...


-Ty też nie.


-Ja byłem zajęty.


-to po co miałam pisać, jak i tak byś nie odpisał.


-odpisałbym-zrobił krótką przerwę -dla ciebie mógłbym zrobić krótką przerwę. A nawet i kilka takich przerw- Uśmiechnęłam się do niego i odsunęłam się na tyle by móc spojrzeć mu w oczy. Oh, ten kolor. Można patrzeć w nie godzinami. Będę tęsknić. Pomyślałam.


-Następnym razem napisze.


-Obiecujesz?


-Obiecuje- Chłopak podał mi kwiaty i napój, z którym poszłam do kuchni. Odłożyłam wszystko na blat i podeszłam do jednej z półek, na której znajdował się dzbanek. Sięgnęłam po niego i nalałam wody. Gdy włożyłam kwiatka to pojemnika, Odłożyłam to na środek stołu. Potem Sięgnęłam za butelkę i zaczęłam przeglądać się nazwie. Pokiwałam głową, gdyż była to jedna z najdroższych marek win w Seulu. Sięgnęłam z szafki kieliszki na nóżce i rozlałam do każdego po trochę trunku. Każdy podchodził i zabierał swoją część. Po chwili poczułam czyjeś ręce na biodrach.


-Ze mną się nie przywitałaś-zamruczał mi wprost do ucha przez co przeszły mnie ciarki.


-Baeki... Przepraszam, chodź tu do mnie -Odwróciłam się w stronę chłopaka i przytuliłam z całej siły. On jęknął lekko z bólu, a potem zrobił z moim ciałem dokładnie co ja jego.


-Auć, Baekhyun, proszę...


-Kkaebsong!! -krzyknął i uciekł razem z winem z kuchni. O co mu chodziło?


-Właśnie przyszedłem do ciebie w ważnej sprawie, bo...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz