piątek, 8 stycznia 2016

Chanyeol. Wpadka- Rozdział 8




JiRa POV


Od samego rana było jedno wielkie sprzątanie. Czego? Tego brudu co zrobili chłopcy. A kto sprzątał? Ja, a kto inny? Mój kochany brat unika mnie jak ognia i nic nie robi, a reszta (choć nie powiedziała mi tego w prost, tylko przez Sehuna) stwierdziła, że nie są u siebie i sprzątać nie będą. Twierdzili, że nie są u siebie, a każdy co 5 minut krzątał się po kuchni, szukając jedzenia.


Po kilku godzinach sprzątania, przed domem stało 6 worków śmieci, a zmywarkę włączałam co najmniej 3 razy.


-JiRaaa!!! Jesteśmy głodni. Kupisz nam coś?- usłyszałam z góry głos Sehuna. A właśnie siadałam aby odpocząć. Już właśnie chciałam odkrzyknąć coś obraźliwego w jego stronę ale się powstrzymałam. W sumie to ja też byłam głodna, a w lodówce po imprezie nic nie było. Noe chciałam iść sama więc obolałymi nogami wspiełam się na górę, gdzie prawdopodobnie znajdowała się osoba której szukam. Był, chłopak leżał na łóżku mojego brata wpatrzony w telefon.


-Chanii, pójdziesz ze mną na zakupy. - powiedziałam słodkim głosikiem i zrobiłam minę która zawsze działała, gdy czegoś chciałam. Chłopak oderwał wzrok od urządzenia i spojrzał na mnie.


-No jasne. Poczekaj tylko się ogarnę. - raper szybko wstał i wybiegnął z pokoju. Ja również to zrobiłam. Widząc, że wchodzi do łazienki, krzyknęłam, że czekam na dole.


Po chwili Chanyeol zbiegł do mnie po schodach z tym swoim ślicznym uśmiechem na twarzy.




Udaliśmy się do najbliższego sklepu jaki był w mojej okolicy i można było w nim kupić coś dobrego.


Weszliśmy do jednego z większych sklepów. Na początku wzięłam wózek. Nim się obróciłam chłopaka już nie było. Walnęłam facepalma i ruszyłam w pierwsze działy żywności.


Chodziłam już tak dobre pół godziny, a chłopaka dalej nie było. Postanowiłam zrobić mu mały kawał. Podeszłam do pomocy. Szli tam ludzie, którzy ja w moim przypadku, zgubili dziecko. Wzięłam słuchawkę do ręki.


-Uwaga, zgubiłam dziecko. Jest bardzo wysoki, ma czarne włosy na ok 24 lata, ale zachowuje się jaby miał 5. czekam na ciebie w dziale ze słodkościami, JiRa.


Jak powiedziałam , udałam się w wyznaczony dział. Nie zdziwiło mnie w cale, że chłopak już tam był.


-Nie trzeba było

- powiedział z założonymi rękami, gdy tylko mnie zobaczył.


-Trzeba, trzeba


-Przez ciebie ludzie się na mnie lampią.


-O to chodziło. Trzeba było być obok mnie. - powiedziałam i ruszyłam do wyjścia z tego działu.


-Ej. A tu?- krzykną.


-Ach no tak.- powiedziałam i wzięłam z półki chałwę, której ja dobrze pamętam, Chanyeol nienawidzi. Smutny, ruszył za mną.


Wózek mieliśmy napakowany prawie w połowie. Raper przez chwile w ciszy wybierał większość produktów, gdy nagle wziął kilka rzeczy i zaczął wyliczać.


-To dla D.O, to dla Kaia, to dla Sehuna, to lubi Suho, a to Xiumin, to Lay, Baekhyun i Chen.


-Tylko to? A ta reszta wózka to dla kogo?


-No dla mnie.


-A ja.


-Nie martw się, podzielę się z tobą czymś tam. - położył rękę na moim ramieniu, a drugą na swoim sercu.


-Och dziękuje. Jakiś ty dobry.- powiedziałam i ruszyłam już prosto do kasy. Wyciągając rzeczy , zorientował się, że Chanyeol znowu zniknął. Tym razem wrócił bardzo szybko z rękami wypchanymi żelkami, czekoladami i ciastkami. Obrzuciłam go groźnym wzrokiem, A ten szczęśliwy położył rzeczy na taśmie.


Gdy wychodziliśmy rzuciłam, że odda mi połowę kasy




Pół drogi szliśmy w ciszy, gdy nagle chłopak się odezwał.


-Jesteś bardzo zła, o to co powiedział co Kai.


-Troszkę. Zasmuciło mnie to, że nie pozwalałeś mi rozmawiać z moim biasem.


-Tak wiem, ale nie zabardzo podobało mi się to jak...jak- nagle urwał.


-Jak co?


-Nie widziałaś jak cie obmacywał?

No może nie. Dotykał.


-Przyznam, że zauważyłam, ale nie chciałam robić scen o byle co.


-Dla mnie nie było to byle co. I jeszcze przez całą imprezę ze mną nie zatańczyłaś, a nawet nie porozmawiałaś.- zasmucił się i spuścił głowę.


-To zatańczmy teraz. - rzuciłam z uśmiechem na twarzy.


-Teraz? Na środku ulicy?


-No, jest prawie ciemno. Nic nie widać, i nic nie jedzie.


-Dobra.- odstawiliśmy zakupy, a ja włączyłam wolną piosenkę. Chłopak powoli położył ręce na moich biodrach, a ja od razu moje ręce zawiesiłam na jego szyi. Brzybliżyłam się bliżej niego. Zaczełliśmy się lekko kołysać w rytm muzyki. Spoglądałam się czasem na niego. Jego oczy skrywały lekkie zakłopotanie sytuacją. Posłałam mu lekki uśmiech, a on go odwzajemnia

Resztę piosenki spoglądaliśmy sobie w oczy. Kochałam jego wzrok. Utwór się skończył, a my dalej się na sobie patrzeliśmy. Chanyeol zaczął się powoli do mnie zbliżać. Nasze usta dzieliły milimetry. Nagle nasze wargi złączyły się w pocałunku. Raper przysunął mnie bliżej siebie. Po kilku sekundach, bądź minutach, już nawet nie wiem, odsunęliśmy się od siebie. Posłaliśmy sobie ostatnie uśmiechy i ruszyliśmy do domu.


Po tym co zobaczyliśmy na miejscu uświadomiło mnie, że lepiej byłoby zostać w tym sklepie jeszcze trochę, albo potańczyć sobie na tej ulicy jeszcze. W domu był totalny syf. Kanapa leżała na drugim końcu pokoju, na podłodze były porozbijane szkła, kwiaty poprzewracane, a Xiumin wisiał na poręczy schodów krzycząc, że zaraz spadnie, nikt mu nie pomógł z wyjątkiem Sehuna, który krzyczał " skacz, złapie". No i skoczył. Ten go nie złapał i obydwoje leżeli na ziemi.


-Co się tu dzieje?- krzyknęłam.


-Szukamy mojego telefonu.- powiedział Kai.


-Tego?- usłyszałam głos Chanyeola, a gdy na niego spojrzałam trzymał w ręce wspomniane urządzenie.


-Ty go masz?- zawrzeszczał Jongin


-No grałem na nim, przyszła JiRa, chciała iść do sklepu. Najwyraźniej zapomniałem ci go oddać.


-No to wszystko wina JiRy.- zarzucił mi Kai.


-Że co proszę? No tak najlepiej zgonić na mnie. Nie dość, że po was sprzątam to jeszcze wam rzarcie kupuje, a wy m ie obwiniacie o to, że ten wam telefonu nie oddał.- krzyknęłam, a wszyscy patrzyli się na ie jak na idiotkę.- Wiecie co najlepiej już wszyscy sobie idźcie. To nie jest jakieś schronisko.- chłopcy posłusznie wykonali rozkaz i po chwili już ich nie było.


-JiRa- zaczął Chanyeol, ale bezczelnie mu przerwałam.


-Ty też lepiej idź.


-Ale..


-Nie rozumiesz? Wyjdź.


Gdy z Baekhyunem byliśmy sami zabrałam się za ponowne sprzątanie tego chlewu.

Mój brat nie odzywał się do mnie, i nawet dobrze. Po 22 szczęśliwie weszłam do swojego pokoju. Jutro była szkoła, a trzeba było wcześnie wstać. Jak na złość, ledwie się położyłam przypomniałam sobie o zadaniu domowym, który był na jutro. Zabije te małpy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz