sobota, 28 maja 2016

Wycieczka. EXO - 6 " co powiesz na kolację?"

 



Park YooJin

Dzisiejszy dzień miał być całkowitą odskocznią od wczorajszo-dzisiejszego. Nie wyszło.
Praktycznie od piątej, gdy zjawiłyśmy się w mieszkaniu, nie mogłam zmrużyć oka. Przed nimi ciągle widniał widok Chana obalającego pięściami Jongina. W głowie widniały mi scenariusze coraz to innych, możliwych zakończeń.
Nikt nie odważa się podejść do dwójki, w efekcie Kai zostaje zamordowany...
Walka nadal się toczy, jednak po chwili zakończona zostaje słowami "prima aprillis" ...
Kai nagle nabiera siły i oddaje przeciwnikowi i wszystko kończy się bez większych ran i skutków...

Zdecydowanie wolałabym wersje drugą. Najpierw chwila niepokoju i strachu. Następnie jednak ulga, śmiech i sztuczna krew w postaci ketchupu.

Obróciłam się na drugi bok i niemal od razu usłyszałam cichy dźwięk telefonu, oznaczający przyjście sms'a. Z niechęcią wyjęłam rękę spod ciepłej kołdry i przejęłam urządzenie. Wpisałam swoje hasło, które brzmiało żenująco i od razu przypomniałam sobie wczorajszą sytuację z tego pokoju.

" - Chanyeol, idioto oddaj mi telefon!- wykrzyczałam turlając się z chłopakiem po ziemi.

- nigdy...- zrobił krótką przerwę i westchnął - znaczy dopóki nie powiesz mi hasła.

- po co ci one? - spojrzałam w jego oczy i ułożyłam się wygodniej na jego klatce piersiowej, oczekując odpowiedzi.

- jak podasz to się dowiesz, złotko- mruknął z chytrym uśmieszkiem.

- złotko?

-nie, sreberko!- zakpił i obrócił nas tak, że to ja znajdowałam się teraz na dole. Przejechał swym nosem po mych ustach i zjeżdżając niżej. Zatrzymał się tuż przy mym biuście i zamruczał seksownie.

- zboczeniec! -szepnęłam i ułożyłam jego twarz przy mojej - tu są moje oczy.

Oblizałam specjalnie usta, przez co mój towarzysz spuścił na nie wzrok.

- za to tu masz usta ... piękne, ponętne, seksowne usta - dodał jakby do siebie, jednak byłam wstanie to usłyszeć zanim chłopak wbił się w me usta. Zaczął całować powoli i namiętnie przez co rozpłynęłam się, niemalże od razu oddając pocałunek. Jego dłoń przejechała po mej ręce i złączając nasze palce w jedność. Pierwszy raz poczułam w brzuch wspaniałe mrowienie roznoszące się po całej jego objętości.
Ale stop!
Odsunęłam niechętnie chłopaka przez co usłyszałam cichy pomruk niezadowolenia. 


-nie powinniśmy tego...- chrząknęłam - umm... to nie było... - westchnęłam i wstałam z podłogi - musimy wracać. Tak, musimy- uśmiechnęłam się i poprawiłam sukienkę. Odblokowałam telefon i podałam go szybko Chanyeol'owi.

- to jakie było hasło? - zapytał klikając coś na ekranie.

- sperma Jinhwa...- upomniałam się i szybko zatkałam usta ręką- ...na. Dobra nieważne , idźmy.

-kto to Jinhwan?

- nieważne - wypchnęłam chłopaka za drzwi i zamknęłam je za nami..."

Na samą myśl o tym haśle chce mi się śmiać. Dzień przed wyjazdem brat zmienił mi hasło na to, tak bym pamiętała o nim. I tak było. Za każdym razem gdy dotykałam telefonu, kojarzył mi się on z bratem. Był ode mnie wyższy i starszy. Miał metr osiemdziesiąt dziewięć i dwadzieścia jeden lat. Był pięknym blondynem z brązowymi oczami i świetnym poczuciem humoru. Zawsze, gdy miałam gorsze dni, chłopak potrafił mnie pocieszyć. Byłam jego oczkiem w głowie i praktycznie do teraz tak jest.
Przez myśl przeszła mnie chęć napisania do niego, lecz wiedziałam, że nie będzie w stanie mi odpisać, gdyż jest tancerzem i ma bardzo dużo pracy z układaniem nowych kroków przez co ostatnio wraca do domu o drugiej w nocy.

zobaczyłam jedną nową wiadomość.

od: Channie❤

YooJin, przepraszam cię. Zachowałem się jak gówniarz walczący o ostatnią porcję lodów. Poczułem się zazdrosny, gdy zobaczyłem Kim'a, który chciał cię pocałować.
Wiem, że to głupie wytłumaczenie, ale gdy wypiję trochę za dużo staję się agresywny i nadpobudliwy.
Przepraszam, za to, że to widziałaś.
Przepraszam, za moje zachowanie.
Przepraszam, za wszystko.

Gdy odczytałam wiadomość nie czułam nic. Nie miałam siły płakać, ani zasmucać się myślami. Nie zastanawiając się długo po prostu odpisałam.

do: Channie ❤

Po cholerę mnie za to przepraszasz?! To nie ja jestem poszkodowana tylko Jongin! To jemu należą się te przeprosiny. Słyszałam, że niby jesteście najlepszymi przyjaciółmi i, że nie raz od ciebie oberwał -.- Skoro po pijanemu jesteś agresywny to po co w ogóle pijesz?
Lepiej wcale nie wiąz się w żadne związki, bo jeszcze dziewczynę uderzysz... jeśli już tego nie zrobiłeś.
Dobranoc

od: Channie ❤

Przeprosiłem już Kaia i wybaczył mi. Chciał tylko byś ty mi wybaczyła, za to co musiałaś widzieć.
A co do dziewczyny, to nigdy nie podniosłem na nią ręki.
I obiecuję ci, że już nigdy nie podniosę na nikogo ręki i ograniczę się z piciem. Obiecuje ci to, złotko!
Dobranoc 💤

Czy chcesz zmienić nazwę użytkownika na: GłupiYeol ?

Zmień ✔

- od razu lepiej - westchnęłam i zablokowałam urządzenie, poddając się snu.

Obudziło mnie głośne walenie w drzwi, które z czasem robiło się bardziej denerwujące. Niechętnie podniosłam się z łóżka i nie zastanawiając się nad mym wyglądem pociągnęłam za klamkę.

- ymm, hej - powiedziałam, gdy ujrzałam znajomą sylwetkę. Nie czekając na odpowiedź otworzyłam szerzej drzwi, z zamiarem wpuszczenia chłopaka do środka. Mruknął ciche "dzięki" i usiadł przy stole w kuchni.

- hej, Junmyeol, pamiętasz? -pokiwałam na zgodę głową - mów mi Suho. Łatwiej zapamiętać - zaśmiał się gardłowo.
Ziewnęłam, przeciągając lekko zaspane ciało po czym zajęłam miejsce koło niego.

- to... przyszedłeś z jakaś sprawą, czy od tak? - uśmiechnęłam się przyjaźnie i oparłam podbródek o dłonie, które podpierał stół.

- chcieliśmy was zaprosić na obiad do nas. Po wczorajszym, a nawet dzisiejszym wydarzeniu nie najlepiej się zaprezentowaliśmy i chcieliśmy pokazać się z nieco innej strony. Co wy na to?

- przyjdziemy - powiedziałam niepewnie..

- to bądźcie za około dwie godziny - wstał i podszedł do drzwi - lepiej jak już pójdę. Obiad sam się nie zrobi - ostatni raz uśmiechnął się i opuścił mieszkanie. Zamknęłam na klucz drzwi i podeszłam do lustra.

- o matko! - krzyknęłam. Wyglądałam jak tysiąc nieszczęść. Na włosach pełno kołtunów, makijaż rozmazany, podkrążone i lekko opuchnięte od płaczu oczy. Nie dziwie się dlaczego tak szybko uciekł.

-dobry - powiedziała wesoła MinYoo. Spojrzałam na dziewczynę, która była w nienagannym stanie. Włosy splecione w dobieranego, lekki makijaż na rzęsach oraz beżowa zwiewna sukienka do połowy ud. Kiedy ona zdążyła to zrobić?!

- co ty taka w dobrym humorze? -zapytałam podchodząc do lodówki.

- Bo nastał nowy piękny dzień? Nie sądzisz, że całe życie jest piękne? - odpowiedziała tym samym machając przy tym śmiesznie rękoma.

- zakochałaś się!

- być może - westchnęła i w tym samym czasie pojawiła się i Sao. 


- cześć - szepnęła i usiadła koło nas przy stole.

- skoro jesteśmy wszystkie - oznajmiłam - jesteśmy zaproszone na obiad do sąsiadów na odnowienie relacji. Macie niecałe dwie godziny - rzekłam i poszłam do pokoju.

Po półtorej godziny ciężkiej roboty by wyglądać świetnie, udałam się do kuchni. Ubrałam na siebie przylegający, czarny top i jeansowe spodenki. Włosy spięłam w luźnego koka. Natomiast na twarzy miałam jedynie tusz do rzęs, w sensie na rzęsach.

- idziemy - zapytała Kim. Zgodnie pokiwałyśmy głowami i wyszłyśmy z mieszkania. Bałam się nieco spotkania z Yeolem. Nie wiedziałam jak mam się zachować w jego towarzystwie. Nawet zanim zdążyłam pomyśleć jak się przywitać, drzwi się otworzyły a z nich wyszedł wcześniej wspomniany chłopak, który nie zauważając mej osoby wpadł na mnie. Razem wylądowaliśmy na niezbyt miękkiej podłodze.

- przepraszam - powiedział z widocznym zakłopotaniem oraz nie ruszając się z miejsca. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów przez co całe moje ciało było wręcz sparaliżowane.

- n-nic... - tylko tyle byłam w stanie wypowiedzieć za nim chłopak nie chcący otarł swym kroczem o moje - mógłbyś wstać? - zapytałam, na co chłopak skinął głową i migiem wstał, co i ja po chwili uczyniłam.
Weszłam do wnętrza mieszkania gdzie dziewczyny już zajmowały miejsce przy stole. Podchodząc coraz to bliżej zauważyłam, że nie ma pewnego osobnika.

- Hej Jin! - krzyknął Kai obejmując mnie od tyłu w talii. Momentalnie obróciłam się przodem do niego i oplotłam me ręce wokół jego szyi stwarzając tak zwany uścisk.

- Hej Kai. Jak się czujesz? - zapytałam i lekko odsunęłam się. Jednak Jongin dalej trzymał ręce na mych biodrach.

-wspaniale, a czemu pytasz? - odpowiedział z uśmiechem.

- bo po wczorajszym...

- oj, daj spokój zwykła bójka. Często nam się to zdarza.

- to często dostajesz w twarz do Chanyeola? - zaskoczyła mnie jego wypowiedź.

- zdarza się, ale tylko po pianemu, gdy jest o coś cholernie zazdrosny lub jak się mocno upije - wzruszył ramionami i wskazał ręką na stół - jedz, bo wystygnie - niepewnie usiadłam do stołu na jedynym wolnym miejscu, które znajdowało się obok, pożal się Boże, Yeola.

- m-mogę zmienić się z kimś miejscem? - zapytałam ledwo słyszalnie. To co dowiedziałam się tuż przed chwilą przyprawiało mnie o dreszcze. Albo podobam się mu albo po prostu wypił zbyt wiele.
Bałam się, że pierwsza opcja może być prawdą, jednak jak,można zakochać się w tak szybkim tempie?
Czekałam na odpowiedź, której nikt mi nie udzielił. Nagle zrobiło się cicho i wszyscy zajęci byli jedzeniem, które moim zdaniem było wyśmienite. Ryż podany z cytrusami i wołowiną świetnie komponował całość. W życiu nie jadłam tak dobrego dania. Nie była to zwyczajna koreańska potrawa. - nieważne... Kto gotował? - zapytałam. Koreańczyk z dużymi oczami uniósł niepewnie rękę, gdyż przeżuwał jedzenie.

- Kyungsoo - odpowiedział za niego Suho - ja tylko ugotowałem ryż. 


- masz wielki talent - przyznałam chłopakowi rację - skąd ten pomysł na cytrusy w daniu?

- Dziękuję. Lubię kombinować w kuchni - uśmiechnął się.

- po obiedzie zobaczysz jakie od odwala desery. To dopiero mistrzostwo! - krzyknął, prawie że, podekscytowany Baekhyun.

- trzeba będzie zobaczyć - odpowiedziałam i zajęłam się jedzeniem. Co jakiś czas czułam na sobie wzrok Chana, który wiercił we mnie dziury. Chciałam się na niego gniewać, ale rozpłynęłam się pod jego wzrokiem i mimowolnie wszedł na mą twarz uśmiech. Nie uszedł on jego uwadze.

- masz śliczny uśmiech - mruknął mi do ucha - możemy pogadać? - szepnął. Spanikowałam i w pewnym momencie pomyślałam o ucieczce, ale szybko zrezygnowałam z pomysłu i pokiwałam niepewnie głową na znak zgody.

- przepraszam na chwilę - wstałam od stołu. Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął do czyjegoś pokoju.Zamknął za sobą drzwi i nadal nie puszczając mej dłoni spojrzał mi w oczy.

- mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś piękna - kiwnęłam głową - że masz wspaniały charakter - znów - a wyznał ci ktoś miłość - pokiwałam przecząco. Puścił mą dłoń, a swoje umieścił na mych biodrach i zbliżył się tak, że nasze ciała były złączone. Dreszcz przeszedł przez me ciało, a w brzuchu poczułam stado motyli. Nie powinnam czuć tego przy tym chłopaku. Nie, gdy parę godzin temu zrobił coś takiego. Niby dla Kaia to norma, jednak ja nie potrafię od tak zapomnieć. Bynajmniej na razie.
Mimowolnie dałam głowę w bok, gdy o nm niebezpiecznie zbliżał ją do mojej. Mimo że pragnęłam znów poczuć słodki smak jego ust, nie mogłam być tak naiwna i całować go na zachcianki.

- ouh, o co chodzi? - zapytał lekko zmartwiony.

- o co pytasz? - odpowiedziałam tym samym, nie rozumiejąc pytania.

- dlaczego nie chcesz tego pocałunku?

- Chan, nie jesteśmy razem. Ponadto znam cię zaledwie dwa dni - wzięłam głęboki wdech, by nie zacząć krzyczeć - nie muszę chcieć cię całować. Twoja reputacja z mego punktu widzenia nadal stoi i mam cię za szkolnego bad boya, który na każdym kroku bije słabszych, bez najmniejszego powodu - zdałam sobie sprawę, że gdy podczas mojej przemowy nadal stałam tak blisko niego. Mój oddech po chwili stał się nierównomierny, a z czasem zaczęło mi go braknąć. Po prostu zaczęłam się dusić. Usiadłam na- swoją drogą bardzo wygodnym - łóżku i próbowałam brać głębsze wdechu, co na dłuższą metę nie było skuteczne.

- Yoo co ci? - zapytał i kucnął przy mnie.

- in... inhalator... - tylko tyle dałam radę powiedzieć, a chłopaka już nie było w pomieszczeniu. Głupia alergia! Krzyczałam w myślach. Akurat w tym momencie musiała się nasilić? Zsunęłam się z łóżka, gdy tylko usłyszałam czyjeś kroki. Te były spokojne, nie jak te Chana. Kucnął przy mnie, a potem pogładził po plecach.

- spokojnie wdech... i wydech - powiedział - Park zaraz wróci z inhalatorem.
Zaraz?
Zaraz, to ja oddychać nie będę mogła. Ja potrzebowałam go w tej chwili. Wiem, że się starał, by mi pomóc, ale w tej chwili nie było czasu na pocieszenia.

- jestem! - krzyknął i podał mi małe urządzenie. Z trudem przyłożyłam je do ust starając się wziąć jak najgłębszy oddech. Po chwili wypuściłam je i odetchnęłam z ulgą.

- dziękuję - powiedziałam tępo patrząc w stopy. Zastanawiała mnie przyczyna tak nagłego ataku astmy. Zazwyczaj alergia zaczynała się u mnie pod koniec marca, a kończyła w czerwcu. Być może tu jest więcej pyłków niż w Busan. Włożyłam urządzenie w spodenki i zdając sobie sprawę, iż prawię leżę, szybko podniosłam się do pionu, czego po chwili pożałowałam. Momentalnie zaczęło robić mi się słabo przez co me ciało zachwiało się, a nogi straciły równowagę. Już czułam, że będzie jak w każdej porządnej dramie i chłopak złapie mnie, a następnie spojrzy mi w oczy i złączy nasze usta w namiętnym pocałunku. Myliłam się! Wyglądało to tak, że ja jak deska poległam na podłogę z wielkim hukiem. Natomiast on po chwili spojrzał mą stronę i podbiegł z krzykiem.

- co ci? - zapytał i ujął moją twarz w dłonie.

- po prostu za szybko wstałam - powiedziałam i ułożyłam swoje dłonie na jego. Park mruknął cicho na mój gest i zbliżył się do mnie.

- co powiesz na kolację? - szepnął do ucha i przygryzł jego płatek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz