niedziela, 21 sierpnia 2016

Chanyeol. Wpadka- Rozdział 22

Brak komentarzy:



-Chanyeol! - powiedziałam gdy tylko weszłam do jego pokoju hotelowego. - Co dzisiaj robicie? - zapytałam po tym jak na mnie spojrzał.


-Za godzinę mamy próbę, do 14, a potem mam resztę dnia wolnego. - podszedł do mnie, całując w czoło i łapiąc za ręce.


-Czyli resztę dnia spędzisz że mną? - zapytałam z myślą, że odpowie "tak"


-Dokładnie tak. - od razu się uśmiechnęłam, co chłopak odwzajemnił.


Gdy już w pokoju chłopaka zaczął robić się tłum i był jeden wielki chaos, pożegnałam się z raperem i udałam się do swojego pokoju. Na moje nieszczęście moja współlokatorka już nie spała, więc byłam zmuszona do odpowiadania na jej mnóstwo pytań. A to co dzisiaj robią chłopcy, co robimy gdy ich nie będzie, w co ma się ubrać, czy te buty pasują do tego odcienia szminki? Jesteśmy tu dopiero drugi dzień, a ja mam jej dość. Zanim tu przyjechaliśmy, było znośnie , ale na pewno nie teraz.


Jedną z gorszych myśli było ciągłe przypominanie sobie o mojej przeszłości. Gdy tylko słyszę głos YooBin, przypomina mi się każda jej obelga skierowana w moją stronę. Każda krzywda wyrządzona mojej osobie wchodzi do mojej głowy od nowa i nie chce z niej wyjść. Już nawet spędzanie tutaj czasu nie sprawia mi przyjemności. Wyjechała bym najlepiej z tąd i poczekała, aż chłopcy wrócą, ale nie mogłabym tego zrobić.


Po uszykowaniu się i poczekaniu pół godziny na YooBin, wyszłyśmy, z hotelu pozwiedzać miasto. Ja najlepiej bym nigdzie nie wychodziła, ale jak mus to mus. Po godzinnym doświadczeniu nie mogłam nazwać tego "zwiedzania miasta ", tylko zwiedzanie tutejszych sklepów. Dziewczyna wchodziła do każdego sklepu, z którego wychodziła z co najmniej jedną rzeczą, a ja dosłownie wariowałam.


-YooBin, jak długo jeszcze?


-Zamiast zadawać takie głupie pytania, kupiła byś coś sobie.


-Kto tu głupie pytania zadaje? - pomyślałam. - Ja niczego nie potrzebuję, a ty masz już chyba dość rzeczy.


-Dobrego nigdy za wiele.


-Jak tam chcesz, ale masz jeszcze dwadzieścia minut. Ja idę kupić sobie kawę.- dziewczyna kiwnęła głową, a ja ucieszona , że pozbyłam się jej na Co najmniej pół godziny, poszłam do Starbucks'a. Zamówiłam sobie ulubiony napój i usiadłam w jedynym wolnym stoliku przy oknie w kącie pomieszczenia. Po kilku minutach spojrzałam na zegarek, bo z tego wszystkiego zapomniałam sprawdzić, która była godzina. Było jeszcze pół godziny do końca próby EXO. Nie mając co robić, zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Mnóstwo młodych ludzi, zainteresowanych tylko telefonem. W pewnym momencie zauważyłam znajomą twarz. Momentalnie kolejne wspomnienia wróciły. Zrobiłam się nerwowa. Nie wiedziałam jak się zachować, co gorsza ta osoba patrzyła się prosto na mnie. Mam nadzieję, że nie zauważył mojego zamieszania, bo postanowiłam udawać, że go nie widzę. Spuściłam wzrok, starając się wyglądać normalnie. Nie było to łatwe, bo czułam na sobie jego wzrok. Po kilku minutach, poczułam czyjeś ciepłe dłonie na oczach. Na początku wyruszyła się, że to on, ale gdy poczułam ten zapach, odetchnęłam z ulgą.


-Zabieraj te ręce zboczeńcu.


-Zboczeńcu? To już własnego chłopaka nie poznajesz?


-Tak, mając zasłonięte oczu, wszystko widziałam i na pewno wiedziałam, że to ty. - uśmiechnęłam się do niego gdy zobaczyłam w końcu tą naburmuszoną minę. Chłopak usiadł naprzeciwko mnie. Miał na głowę kantów i niestety od razu nałożył czarną maskę.


-Co tutaj robisz?


-Jestem z YooBin, jest na zakupach. A ty, twoja próba się chyba jeszcze nie skończyła? Wziąłeś, czy wyprosiłeś wcześniejsze wyjście?


-Nic z tych rzeczy, skończyliśmy już. Teraz mam czas tylko dla ciebie. - chwilę później, gdy cały czas czułam się obserwowana, teraz robiono to z mniejszej odległości. Teraz dokładnie widziałam jego twarz. Nic się nie zmieniła. Dzielił nas tylko kilka metrów. Zaczęłam się wierzyć, rozglądać po sali, a moje ręce zaczęły się pobić, co Chanyeol od razu poczuł, gdyż trzymał je w swoich. Nie mogłam się na niego spojrzeć bo centralnie za nim siedział on.


-JiRa, co Ci jest?


-N-nic.


-Przecież widzę.


-Po prostu nie chce mi się już tu siedzieć. Możemy już iść?


-Jasne, chodź. - chłopak chwycił moją rękę i razem wyszliśmy że sklepu. Z moim nieszczęściem, wpadłam na kilka osób i prawie potrącił mnie samochód. To wszystko powraca.


Gdy już znaleźliśmy YooBin, pojechaliśmy do hotelu. Po wcześniejszym ustaleniu, przebiegu reszty dnia, poszliśmy na basen. Ponieważ hotel jest duży i oferuje dużo atrakcji, ten dzień spędziliśmy na leniuchowaniu i odprężeniu się. Cieszyłam się, że pomimo napięte go grafiku, mamy dla siebie trochę czasu i ci najważniejsze nie myślę o dwóch osobach.


Chanyeol POV.


Leżałem już w swoim łóżku i rozmyślałem nad dzisiejszym zachowaniem JiRy.


-Baek Hyun?


-Hym?


-Dlaczego JiRa czasami jest taka niezdarna? Zanim zaczęliśmy chodzić, cały czas się coś działo. Do tej pory było wszystko okej. Dzisiaj znów coś się działo. Jeszcze trochę a doszłoby do wypadku.


-Ona tak ma gdy jest zdenerwowana. Najwyraźniej coś się stał, że musiała być poddenerwowana. Przed waszym chodzeniem była tak w tobie zakochana, że nad sobą nie panowała.


-Powiedziała ci to?


-Nie. Ja to wiem. Jestem jej bratem i wiem o niej wszystko.


-A co zrobiła jej YooBin, że jej tak nienawidzi?


-JiRa przez nią, prawie popełniła samobójstwo.

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Wycieczka. EXO - 8 kulturysta, piżamka-pingwin i miłość od pierwszego wejrzenia

Brak komentarzy:







Chwile przed tym jak dziewczyny zaczęły wypytywać mnie o czym rozmawiałam z Parkiem, poszłam do Sehuna i wzięłam od nich wszystkich numer. Tak naprawdę zależało mi tylko na tym od Chanyeola. I nie, nie dla własnej przyjemności, a dla YooJin.


- pytał się o błache rzeczy...- odpowiedziałam i weszłam w głąb pokoju, by następnie wyjść z niego.


- Trzymaj - podałam Yoo białą kartkę papieru - sądzę, że może ci się przydać - posłałam jej uśmiech i cofnęłam się z powrotem ku mojej sypialni. Byłam pewna, iż dziewczyna skorzysta z pomocy jakiej jej udzielam. Takiej okazji to ona nie przegapi.


YooJin


Spojrzałam na rękę, a następnie na sylwetkę Sao znikającej w swym pokoju. Niepewnie przyjrzałam się kartce w mej dłoni, by następnie zobaczyć na niej pewien ciąg liczb z dopiskiem " To numer do tego odstającymi uszami. Nie pytaj skąd mam".

Uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie o wielkoludzie. Zaczynałam w pewnym sensie czuć sympatie do tego chłopaka.


- czemu nie...- szepnęłam i sięgnęłam po telefon. Po zapisaniu jego numeru stwierdziłam, iż od razu można by do niego napisać.

Przez kolejne pięć minut trudziłam się nad wymyśleniem przywitania. Dzień dobry? Zbyt oficjalne. Siema? Zbyt wuluzowane. Cześć? Hej? Nie w moim stylu. Hmm, może po prostu... Już wiem!


YooJin |


Pamiętasz seksowną brunetkę, która prawdopodobnie zakręciła ci w głowię?


Channie |


Kurwa, Tao te żarty już mnie nie bawią!!!!!!!


YooJin |


Jakie żarty? Jaki Tao? Mam być zazdrosna? O.O


YooJin |


Ta seksowna brunetka to Ja... znaczy Yoo!


Channie |


A faktycznie seksowna :3


Channie |


Kurde. Czemu "usuń" jest tak blisko "wyślij"?!


Kim MinYoo *Nastepnego dnia*


10:34


Spoglądając na zegarek jęknęłam niedowierzając tego co właśnie chcę, a raczej muszę zrobić. Sięgnęłam po kartkę, którą wczoraj wylosowałam i jeszcze raz odczytałam widniejący tam napis.


" Uczesz się w dwa kucyki i wymaluj usta czerwoną szminką dla kontrastu. Wyjdź do sąsiadów i przenocuj u nic.

Ps. Nie bierz ze sobą kompletnie nic. Niech to oni zadbają o ciebie. Bądź słodka!"


Zwlekłam się z łóżka i pognałam do białej szafy. Otwierając ją naszedł mnie - jak za każdym razem - dylemat co powinnam na siebie włożyć. Pierwsze czego byłam pewna to czarne szelki z wzorem w małe, słodkie pandy. Do tego dobrałam czarne kokardki z tym samym motywem, które doczepie na kucyki. Ogólnie gdyby spojrzeć na mój pokój to co druga rzecz jest w pandy. Trzeba przyznać, że to najsłodsze zwierzęta w całej galaktyce.

Po chwilowym obserwowaniu tych zajefajnych szelek skupiłam się nad resztą. Wybrałam różową kuszulę bez rękawów i czarne spodenki z wysokim stanem. Zajrzałam jeszcze do szuflady znajdującej się we wnętrzu szafy i wyciągnęłam przesłodziaśne zakolanówki w kolorze górnej częściu ubioru, na której również wydniało białe zwierze z czanymi plamami w około oczu.

Po ubraniu tego wszystkiego na siebie, zrobieniu odpowiedniej fryzury i pomalowaniu ust szminką, którą zmuszona byłam pożyczyć od Jin zmierzyłam ku drzwiom przystojnych sąsiadów.

Po zapukaniu melodii, która od dwóch dni tkwiła mi w głowie ujrzałam jak ugina się klamka, a w nich staje zaspany Minseok.


- Hej Xiu! - szczerzę się, gdy ten mierzy mnie wzrokiem i odwzajemnia uśmiech.


- ładnie ci tak - śmieje się cicho i zaprasza do środka. Dziękując kiwnięciem głowy udaję się do salonu siadając na kanapie - co cię tu sprowadza? - zadaje pytanie, a ja wzdrygam lekko nie mając pojęcia co odpowiedzieć. Przecież nie mogę wygadać, że wylosowałam takie zadanie z pudełka. Pytałam dziewczyny o to, więc...


- umm... Dziewczyny dzisiaj wychodzą na cały dzień w ważnej sprawie i nie miałam co robić to pomyślałam... Może nie powinnam przychodzić? - zadałam pytanie wiedząc, iż chłopak na bank nie wygoniłby mnie z mieszkania.


- Nie. To nawet dobrze się składa, bo chłopcy dzisiaj też wychodzą i zostaje sam. Wiesz, oni idą do kina na horror, a ja tak jakby strasznie się ich boję - spuścił wzrok na swe ręce i momentalnie się zarumienił.


-spójrz na mnie. Ja też mam wiele fobii. Mam strach przed myszami i burzą - powiedziałam jednak Kim nie był zbytnio do tego przekonany. Postanowiłam nie drążyć tematu - a gdzie reszta?


- jeszcze śpi - powiedział po czym ziewnął. Go pewnie też obudziłam. Rozczochrałam jego blond włosy i skierowałam się do pokoju pierwszego z prawej. Po otwarciu drzwi i podejściu na paluszkach do Sehuna dzielącego pokój z nieznanym mi dotąd osobnikiem. Najpierw zbliżyłam się do ucha Huna i już chciałam krzyknąć, gdy nagle chłopak chwycił mnie w pasie i położyl obok siebie na bardzo wygodnym łóżku. Czemu u nas takich nie ma?


- nie ładnie tak straszyć. Nie sądzisz? - zapytał i ziewnął. Pokręciłam głową i wygodniej ułożyłam się na meblu.


- Ten obok to kto? - wskałazałam palcem na spiącego na drugim końcu pokoju chłopaka. Wyglądał jak słodka, krótkowłowa dziewczynka. Lekko rozchylone różowe usta dodawały mu uroku, a brąz włosy to już całkiem. Czy to możliwe, że chłopak może być ladniejszy od niejednej dziewczyny znajdującej się w Korei?


- to Luhan - zakomunikował Xiumin, który przysypiał na stojąco. Korzystając z jego nieuwagi podeszłam do niego i objęłam go w pasie.


- nie śpij - szepęłam mu wprost do ucha i uśmiechnęłam się pod nosem, gdy ten zamiast się rozbudzić oparł swoją głowę o me ramię. Wymruczał coś niezrozumiałego po czym złapał mnie za rękę i poprowadził ku wyjściu. Tam natomiast ujrzałam nietypowy widok. Znajdowali się tam chyba wszyscy z ponad programową dwójką.


- Ten to YiFan, natomiast ten to ZiTao - wyjaśnił mi i odszedł we własnym kierunku. Każdy z domowników znajdował się w samych bokserkach z wyjątkiem Kyungsoo i Xiumina, którzy byli ubrani dośc przyzwoicie.


***


- Miłego seansu! - życzyłam jedenastce osobnikom, którzy zmierzali na jakiś straszny film. Pomachałam im tylko na pożegnanie z czego tylko Luhan z chęcią odwzajemnił po czym zamknęłam drzwi i odwróciłam się w strone Kim'a. Powolnym krokiem zbliżyłam się do kanapy, na której po chwili usiadłam. Cała śmiałość nagle wyparowała i zmieniła się w skrępowanie. Minseok wpatrywał swe czarne teńczówki w ekran telefonu zapewne z kimś pisząc. Może ma dziewczynę? Nie zastanawiając się dłużej podeszłam do ściany, która dosłownie cała była w zdjęciach. Mieli naprawdę talend do pozowania przed kamerą. Każde idealnie komponowało się z resztą. Byli jakby jednością. Byli tak jak my w trzy. Niby każda inna, lecz w środku wszystko grało się w całość.


- co patrzysz?


- Aish! Przestraszyłeś mnie - krzyknęłam po czy teatralnie złapałam się za serce bijące w przyśpieszonym tempie.


- przepraszam, nie chciałem - uśmiechnął się ukazując rząd prostych białych ząbków. Delikatnie chwycił mą małą dłoń i poprowadził mnie w nieznane. Wyszliśmy z jego mieszkania po czym zjechaliśmy windą na parter. Czułam się jak małe dziecko podążające za swym tatusiem za rączkę. Podeszliśmy do jakiś drzwi, których nie miałam okazji tu jeszcze widzieć po czym otworzył je i zaprosił mnie do środka. We wnętrzu znajdowały się dwa kosze ustawione na dwóch końcach sali i wiele piłek przeznaczonych do gry w koszykówkę.


- czemu mnie tu jeszcze nie było? - zapytałam i chwyciłam za pilkę pare razy obkręcając w rękach.


- teraz jesteś. Nie każdy wie o tym miejscu i dzięki temu jesteśmy tu teraz sami - zaśmiał się i rzucił piłką wprost do kosza - pokaż na co cię stać.

Idąc w ślady chłopaka podeszłam do lini za 3 punkty i pchnęłam piłką. Tak jak sądziłam, trafiłam. 5 lat trenowania koszykówki nie poszły na marne.


- gramy mały mecz do 8. Co ty na to? - pokazałam dwa rzędy zebów i poprawiłam kucyki znajdujące się na głowię. Xiumin nic nie powiedział tylko podał mi piłkę i zmrużył uroczo oczy.


Graliśmy już przez dłuższy cza i wciąż wynik wynosił 6:6. Byłam pełna podziwu umiejętności chłopaka, lecz jak sam powiedział "uczył się od mistrza" czyli słodkiej dziewczynki z pokoju tęczowłosego.


- przepraszam ale za pięć minut musicie wyjść z sali - poinformowała nas pani zza lady. Już z początku zostałam uprzedzona, że nie pobędziemy tu długo, gdyż ktoś zarezerwował sobie sale. Kiwnięciem głowy daliśmy jej znać, że rozumiemy po czym przechwyciłam piłkę. Biegłam kozłując piłka w stronę kosza i ja, jak to ja musiałam coś odpieprzyć i po chwili zamiast polecieć w stronę kosza poleciałam na chłopaka. Gdy tylko zetknęliśmy się z podłożem zauważyłam, że nasze twarze dzielą tak naprawdę milimetry. Obydwoje dysząc ze zmęczenia wprost twarz przeciwnika nie wiedziśmy co w tej chwili zrobić. Moje, jak i jego ciało stało się sparaliżowane. Wzrok z jego ust przeniosłam na oczy. Cały czas patrzył się wprost w moje.


- o czym myślisz? - szepnęłam tak, by tylko on mogł to uslyszeć. Wzruszył ramionami, a ja poczułam jak jego serce zaczyna bić w zastraszająco szybkim tempie. Na jego policzki wkroczyły rumieńce, a ja gdybym tylko potrafiła, zrobiłabym dokładnie to samo.


- masz bardzo ładne oczy - wskazał na swoje i dodał - takie...- nie dokończył, gdyż do środka weszło dwóch chłopaków. Szybko zdążyłam ocknąć się w jakiej dwuznacznej pozycji jesteśmy i wstałam otrzepując się z niewidzialnego kurzu.


- hej, śliczna - odezwał się jedny, gdy zmierzaliśmy ku wyjściu - może chciałabyś popatrzeć jak gramy? Mamy więcej do zaoferowania niż ta wiewiórka - uniosłam brwi ze zdziwienia i jednocześnie z obrzydzenia. Niby byli przystojni jednak ich ciało było nad wymiar umięśnione. Dobra można ćwiczyć ale to nie wygląda ładnie, gdy dana osoba ma jedno ramie jak dwie głowy.


- Przepraszam was chłopcy. Nikt mi nie będzie obrażał MOJEGO chłopaka - wtuliłam się w Xiu - może trochę przypomina wiewiórkę lecz dodaje mu to sporo uroku - uśmiechnęłam się pod nosem. Może podkolorowałam tą sprawę z "chłopakiem" ale podziałało. Mięśniaki przestali na nas zwracać uwagę po czym ruszyliśmy na zewnątrz. Xiumina na szczęście nie poruszał tej kwestii, więc myśle, iż zrozumiał moją aluzję. Po powrocie do pokoju zauważyłam, że jest chwile po osiemnastej.


- siedzieliśmy tam trzy godziny?! - zapytałam nie będąc pewna tego co właśnie powiedziałam. Ten czas minął mi jak dosłowne pięć góra dziesięć minut.


- Tak Min, a teraz chodź. Musimy zrobić kolacje dla wszystkich bo pewnie też jesteś głodna - pokiwałam twierdząco głową przyznając mu racje.


- To może naleśniki? - zaproponowałam na co wiewiórka uśmiechnął się w odpowiedzi.


***


- oo.. Już przyszliście? - ucieszyłam się z ich powrotu, choć sama nie wiem dlaczego. Z Xiuminem bawiłam się świetnie, więc to raczej nie z jego powodu - siadajcie.


Wszyscy po chwili usiedli do stołu po czym podałam każdemu naleśniki, a obok dodatki, którymi mogli je zjeść. Zgodnym chórem podziękowali za jedzenie i zaczęli je konsumować.

Każdy z wyjątkiem jednej osoby.


- Coś mam na twarzy? - zapytałam Luhana, który od samego początku wpatrywał się we mnie jak SaoMi z rana w lustro.

Chińczyk - zostałam poiformowana przez Xiu o ich narodowości - pokiwał głową i przybliżył swoje krzesło bliżej mnie.


- powiedziałbym ci, ale przy kolacji nie wypada - uśmiechnął się i zaczął zajadać się swoją porcją.

Popatrzyłam dookoła na wszystkich przy stole, żeby mieć pewność, że nikt nie patrzy wprost na mnie po czym i ja sprawiłam, by posiłek zniknął w całości.


- mogę u was przenocować? - zapytałam, gdy każdy kończył jeść.


- tak, jasne - powiedział YiFan po chwilowym milczeniu. Posłałam im najszczerszy uśmiech na jaki było mnie stać i zabrałam się za zbieranie naczyń podczas gdy reszta odeszła od stołu.


- pomogę ci - powiedział Sehun.


- dzięki - odpowiedziałam i włożyłam ostatnie talerze do zmywarki.


- mam pytanie. Czy SaoMi zawsze ma takie dziwne pomysły na wychodzenie na zewnątrz przy 30 stopniach owinięta po sam czubek głowy? - zapytał i parksnął śmiechem.


- no jak widać czasem się zdarza - odwzajemniłam się tym samym i zmierzyłam ku salonowi, gdzie siedzieli chłopcy - da mi ktoś coś w czym mogłabym spać?


- ja mam - krzyknął KyungSoo i pobiegł do swjego pokoju po chwili wracając z uroczą róźową piżamką- pingwinkiem. Było by wszystko okej, gdyby nie to, że materiał tego był zbyt gruby na lato.


- słodka, ale będzie mi za gorąco. YiFan dałbyś mi swoją koszulkę? - każdy spojrzał się na mnie z podejrzanym wyrazem twarzy - no co? Jest wysoki - uniosłam ręce w geście obronnym.


***

Gdy miałam iść spać na kanapę Luhan podszedł do mnie i zaproponował swoje łożko na co chętnie się zgodziłam, bo z oddali słychać było jak burza zbliżała się do nas wielkimi krokami i ponadto nienawidziłam spać na kanapach.

Wskoczyłam pod kołdrę i szczelnie się nią okryłam. Nie z zimna. Bardziej z obawy przed burzą.


- boisz się burzy? - zapytał, gdy znalazł się tuż obok mnie.


- bardzo - jęknęłam, a zaraz po tym rozbrzmiał głośny huk przez co automatycznie wtuliłam swe ciało w chłopaka.


- miałem ci coś powiedzieć- rzekł - znaczy raczej zapytać. Jeśli jestem przy tobie i nie mogę spuścić z ciebie wzroku, ponadto serce bije mi jak oszalałe, to znaczy, że zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia?


- Mam nadzieję, że nie - powiedziałam w myślach.


Zadanie wykonane ✔

niedziela, 7 sierpnia 2016

Od nienawiści do miłości. iKon- 4

Brak komentarzy:



-Gdzieś ty była? - zapytałam SanJi gdy dobijała się do drzwi o 4 nad ranem.


-Zgubiłam się. Zanim ty wróciłaś, ja sobie poszłam. - bełkotała, podtrzymując się ręką framugi drzwi. - poszłam do kina... Bo leci nowy film epoki lodowcowej ... I obejrzałam... Fajny film... Też obejrz .


-Co był dalej, bo ten film do tej pory nie trwał.


-Potem, poszłam do mamy, bo to blisko, a zapomniałam, że mieszkamy gdzie indziej. Posieeedziałam chwilę... Tak z 4 godzinki, a jak chciałam iść do swojego pokoju, to mama powiedziała, że tu nie mieszkam. No to ja wyszłam. Szłam sobie trochę, a potem przypomniało mi się, że nie wiem gdzie iść. No to szłam dalej, aż w końcu spotkałam Bobbisia.


-Zaraz, kogo?


-Bobbisia, kolegę z naprzeciwka. To on mnie zabrał do knajpy, postawił kilka drinków. - mówiła głosem zatroskanej mamy. - Ale on nie pił. Ani kropli... Bo prowadził- tym razem powiedziała męsko , próbując podejść do kanapy.


-O czym gadaliście- zapytałam bo chciałam wiedzieć, czy przypadkiem nie powiedziała czegoś za dużo.


-O sobie, trochę o tobie, trochę o JiJin... Ciekawski chłopak. - na tym skończyliśmy bo dziewczyna spostrzegła się, że to nie jej łóżko i chciała abym zabrała ją do jej pokoju.


Do 6 rano nie mogłam spać. Gdy już prawie zasypiałam, spostrzegłam się, że muszę wstać do szkoły. Wyszłam z łóżka i zaczęłam się ubierać, gdy wyszłam z pokoju, dostałam olśnienia. Dzisiaj przecież jest sobota. Przeanalizowałam sobie cały dzisiejszy dzień i stwierdziłam, że nie opłaca mi się kłaść, bo i tak nie zasnę. Zrobiłam poranną toaletę i wyszłam do sklepu po coś na śniadanie. Przechodząc obok miejsca gdzie prowadzili program telewizyjny, przypomniało mi się, że dzisiaj ba być jakiś w występ naszych sąsiadów. Nie wiem czy chciałam na to iść. Z jednej strony tak, ale z drugiej nie. W szczególności nie chciałam pokazywać jednemu, że się tym interesuje. Po kilku minutach byłam w sklepie. Wzięłam wszystkie potrzebne życzy i miałam iść już do kasy, gdy spotkałam mężczyznę z którym rozmawiałam wczoraj przed domem.


-Oo witaj. - odezwał się jako pierwszy.


-Dzień dobry.


-Bedziesz dzisiaj na występie?


-dlaczego się o to zapytał. Jak ja mam mu teraz odmówić? - pomyślałam- tak przyjdę- powiedziałam, choć nie do końca wiedziałam czy chcę iść.


-To świetnie. Tylko pośpiesz się, bo zaraz się zacznie. - posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam. Ominęłam go i podeszłam do kasy. Na szczęście nie miałam dużych zakupów, bo nie ustałabym tam. Stanęłam sobie bliżej sceny, ale dalej od tłumu fanek, tak abym miała dobry widok. Stojąc tak, myślałam, że zaczekam się na śmierć. Gdy już chciałam iść do domu, muzyka, włączyła się, a na scenę wyszło siedmioro chłopców. Zaczęli z wolną piosenką. Spodobała mi się. Druga była nieco szybsza, ale nie tak fajna jak poprzednia. Trzecim utworem był duet "Bobbisia" i mojego wroga. Wsłuchałam się słowa piosenki, gdy ktoś stanął obok mnie. Kątem oka zobaczyłam, że to ta sama osoba, którą spotkałam kilka minut temu.


-Niesamowity, co nie.


-O kim Pan mówi?.


-O B. I'u. Jego energia, jego miłość do rapu, do muzyki, coś niesamowitego. - z tym, musiałam się zgodzić, bo w sumie miał rację.


-Kiedyś, chodziłam do klasy z takim jednym. Też bardzo lubił rap. Wygrywał dużo konkursów.


-Jak się nazywa?


-Nie pamiętam.- resztę występu, spędziliśmy w ciszy. Gdy skierowałam się w stronę domu, w tłumie zauważyłam znaną mi postać. JiJin, również kierowała się w stronę domu. Gdy mnie zauważyła, zaczęła nadpobudlie machać rękami. Podeszła do niej.


-Co tutaj robisz. - zapytała


-Ten ich kameżysta mnie zaprosił, a gdy spotkałam go dzisiaj, nie mogłam odmówić, a ty?


-Jinhwan mnie zaprosił. - gdy to powiedziała, uśmiechnęła się, a jej policzki przybrały zupełnie inny kolor.


-Dobra, chodźmy, bo SanJi, jest sama.


-Ale, jak ja już wstałam, to jej już nie było.


-Jakim cudem ona wstała? Przecież wróciła po czwartej do domu, a teraz jest po dziesiątej. - po tym ruszyły śmierci do domu. W drodze rozmyślałam nad tym co powiedziała JiJin. Jinhwan, ją zaprosił na ich występ, ta czerwieni się jak burak, gdy i nim mówi... A co z TaeKwang'iem? Przecież oni że sobą chodzą. Postanowiłam, że porozmawiam z nią i tym, ale dopiero w domu.


Będąc już na miejscu, od razu zabrałyśmy się do robienia śniadania, bez którego nie funkcjonujemy normalnie.


-JiJin, co teraz robi TaeKwang?


-Wyjechał, gdzieś.


-Tęsknisz za nim?


-Czasem tak, ale wczoraj jakby za nim nie tęskniłam .


-Ciekawe dlaczego?

-pomyślałam. - A tak ogólnie, to jest u ciebię okey?


-Tak, a dlaczego pytasz?


-Bo mieszkamy razem, a muszę wiedzie ś czy w moim domu jest wszytko okey. - posłałem jej szczery uśmiech, który odwzajemniła.


Koło południa, do domu wróciła SanJi.


-Gdzie ty znowu byłaś? - zapytałam.


-Na występie iKon. Bobby mnie zaprosił.


-On cię teraż wszędzie zaprasza, a ty się na wszystko zgadzasz. Nie zdziwię się jak zaprosi cię do łóżka, a ty mu nie odmówisz. - mówiłam to prawie krzycząc.


-Mnie by przynajmniej, ktoś chciał zaprosić do łóżka. - powiedziała. Z tej wypowiedzi wywnioskowałam, że jest wkóżona... No może jeszcze po tym, że drzasła drzwiami. Po tych słowach zrobiło mi się przykro. Jeszcze nigdy nie miałam chłopaka, a dziewczyny mi to ciągle wspominają. Poszłam do swojego pokoju, również Trzaskająć drzwiami. Nawet nie wiem kiedy, ale zasnęłam. Obudziłam się dopiero pod wieczór. Zeszłam na dół, aby coś zjeść. Przygotowałam sobie kimchi. Siedząc przy blacie, usłyszałam, że ktoś schodzi na dół. Spojrzałam się w tamtą stronę i ujrzałam Jinhwan'a. Gdy on mnie zobaczył, ukłonił się, i pożegnał. Gdy wyszedł, do kuchni zeszła JiJin.


-Co on tutaj robił?


-Przyszedł do mnie.


-Uhm, dzisiaj pewnie też nie tęsknisz, za Tae?


-Nie, nie wiem dlaczego. A czemu pytasz.


-Tak tylko. Mam pewne podejrzenia.