niedziela, 7 sierpnia 2016

Od nienawiści do miłości. iKon- 4




-Gdzieś ty była? - zapytałam SanJi gdy dobijała się do drzwi o 4 nad ranem.


-Zgubiłam się. Zanim ty wróciłaś, ja sobie poszłam. - bełkotała, podtrzymując się ręką framugi drzwi. - poszłam do kina... Bo leci nowy film epoki lodowcowej ... I obejrzałam... Fajny film... Też obejrz .


-Co był dalej, bo ten film do tej pory nie trwał.


-Potem, poszłam do mamy, bo to blisko, a zapomniałam, że mieszkamy gdzie indziej. Posieeedziałam chwilę... Tak z 4 godzinki, a jak chciałam iść do swojego pokoju, to mama powiedziała, że tu nie mieszkam. No to ja wyszłam. Szłam sobie trochę, a potem przypomniało mi się, że nie wiem gdzie iść. No to szłam dalej, aż w końcu spotkałam Bobbisia.


-Zaraz, kogo?


-Bobbisia, kolegę z naprzeciwka. To on mnie zabrał do knajpy, postawił kilka drinków. - mówiła głosem zatroskanej mamy. - Ale on nie pił. Ani kropli... Bo prowadził- tym razem powiedziała męsko , próbując podejść do kanapy.


-O czym gadaliście- zapytałam bo chciałam wiedzieć, czy przypadkiem nie powiedziała czegoś za dużo.


-O sobie, trochę o tobie, trochę o JiJin... Ciekawski chłopak. - na tym skończyliśmy bo dziewczyna spostrzegła się, że to nie jej łóżko i chciała abym zabrała ją do jej pokoju.


Do 6 rano nie mogłam spać. Gdy już prawie zasypiałam, spostrzegłam się, że muszę wstać do szkoły. Wyszłam z łóżka i zaczęłam się ubierać, gdy wyszłam z pokoju, dostałam olśnienia. Dzisiaj przecież jest sobota. Przeanalizowałam sobie cały dzisiejszy dzień i stwierdziłam, że nie opłaca mi się kłaść, bo i tak nie zasnę. Zrobiłam poranną toaletę i wyszłam do sklepu po coś na śniadanie. Przechodząc obok miejsca gdzie prowadzili program telewizyjny, przypomniało mi się, że dzisiaj ba być jakiś w występ naszych sąsiadów. Nie wiem czy chciałam na to iść. Z jednej strony tak, ale z drugiej nie. W szczególności nie chciałam pokazywać jednemu, że się tym interesuje. Po kilku minutach byłam w sklepie. Wzięłam wszystkie potrzebne życzy i miałam iść już do kasy, gdy spotkałam mężczyznę z którym rozmawiałam wczoraj przed domem.


-Oo witaj. - odezwał się jako pierwszy.


-Dzień dobry.


-Bedziesz dzisiaj na występie?


-dlaczego się o to zapytał. Jak ja mam mu teraz odmówić? - pomyślałam- tak przyjdę- powiedziałam, choć nie do końca wiedziałam czy chcę iść.


-To świetnie. Tylko pośpiesz się, bo zaraz się zacznie. - posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam. Ominęłam go i podeszłam do kasy. Na szczęście nie miałam dużych zakupów, bo nie ustałabym tam. Stanęłam sobie bliżej sceny, ale dalej od tłumu fanek, tak abym miała dobry widok. Stojąc tak, myślałam, że zaczekam się na śmierć. Gdy już chciałam iść do domu, muzyka, włączyła się, a na scenę wyszło siedmioro chłopców. Zaczęli z wolną piosenką. Spodobała mi się. Druga była nieco szybsza, ale nie tak fajna jak poprzednia. Trzecim utworem był duet "Bobbisia" i mojego wroga. Wsłuchałam się słowa piosenki, gdy ktoś stanął obok mnie. Kątem oka zobaczyłam, że to ta sama osoba, którą spotkałam kilka minut temu.


-Niesamowity, co nie.


-O kim Pan mówi?.


-O B. I'u. Jego energia, jego miłość do rapu, do muzyki, coś niesamowitego. - z tym, musiałam się zgodzić, bo w sumie miał rację.


-Kiedyś, chodziłam do klasy z takim jednym. Też bardzo lubił rap. Wygrywał dużo konkursów.


-Jak się nazywa?


-Nie pamiętam.- resztę występu, spędziliśmy w ciszy. Gdy skierowałam się w stronę domu, w tłumie zauważyłam znaną mi postać. JiJin, również kierowała się w stronę domu. Gdy mnie zauważyła, zaczęła nadpobudlie machać rękami. Podeszła do niej.


-Co tutaj robisz. - zapytała


-Ten ich kameżysta mnie zaprosił, a gdy spotkałam go dzisiaj, nie mogłam odmówić, a ty?


-Jinhwan mnie zaprosił. - gdy to powiedziała, uśmiechnęła się, a jej policzki przybrały zupełnie inny kolor.


-Dobra, chodźmy, bo SanJi, jest sama.


-Ale, jak ja już wstałam, to jej już nie było.


-Jakim cudem ona wstała? Przecież wróciła po czwartej do domu, a teraz jest po dziesiątej. - po tym ruszyły śmierci do domu. W drodze rozmyślałam nad tym co powiedziała JiJin. Jinhwan, ją zaprosił na ich występ, ta czerwieni się jak burak, gdy i nim mówi... A co z TaeKwang'iem? Przecież oni że sobą chodzą. Postanowiłam, że porozmawiam z nią i tym, ale dopiero w domu.


Będąc już na miejscu, od razu zabrałyśmy się do robienia śniadania, bez którego nie funkcjonujemy normalnie.


-JiJin, co teraz robi TaeKwang?


-Wyjechał, gdzieś.


-Tęsknisz za nim?


-Czasem tak, ale wczoraj jakby za nim nie tęskniłam .


-Ciekawe dlaczego?

-pomyślałam. - A tak ogólnie, to jest u ciebię okey?


-Tak, a dlaczego pytasz?


-Bo mieszkamy razem, a muszę wiedzie ś czy w moim domu jest wszytko okey. - posłałem jej szczery uśmiech, który odwzajemniła.


Koło południa, do domu wróciła SanJi.


-Gdzie ty znowu byłaś? - zapytałam.


-Na występie iKon. Bobby mnie zaprosił.


-On cię teraż wszędzie zaprasza, a ty się na wszystko zgadzasz. Nie zdziwię się jak zaprosi cię do łóżka, a ty mu nie odmówisz. - mówiłam to prawie krzycząc.


-Mnie by przynajmniej, ktoś chciał zaprosić do łóżka. - powiedziała. Z tej wypowiedzi wywnioskowałam, że jest wkóżona... No może jeszcze po tym, że drzasła drzwiami. Po tych słowach zrobiło mi się przykro. Jeszcze nigdy nie miałam chłopaka, a dziewczyny mi to ciągle wspominają. Poszłam do swojego pokoju, również Trzaskająć drzwiami. Nawet nie wiem kiedy, ale zasnęłam. Obudziłam się dopiero pod wieczór. Zeszłam na dół, aby coś zjeść. Przygotowałam sobie kimchi. Siedząc przy blacie, usłyszałam, że ktoś schodzi na dół. Spojrzałam się w tamtą stronę i ujrzałam Jinhwan'a. Gdy on mnie zobaczył, ukłonił się, i pożegnał. Gdy wyszedł, do kuchni zeszła JiJin.


-Co on tutaj robił?


-Przyszedł do mnie.


-Uhm, dzisiaj pewnie też nie tęsknisz, za Tae?


-Nie, nie wiem dlaczego. A czemu pytasz.


-Tak tylko. Mam pewne podejrzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz