niedziela, 9 sierpnia 2015

Tajemniczy wielbiciel cz. 12



Teraz wiem, że nie mogę zaufać żadnemu chłopakowi. Każdy jest taki sam... Każdy myśli tylko o sobie, o tym by zaspokoić swój głód. Każdy jest niewyżyty seksualnie. Nie potrafią docenić kobiety. Albo ja gwałcą, lub zdradzają. Niektóre twierdzą, że ich chłopcy są wierni, że nigdy by im tego nie zrobiły. Ale one po prostu nie znają prawdy. Zbyt dobrze się z tym kryją. Tak wiele razy to robili, że nabrali wprawy... Potrafią obejść się bez konsekwencji, które się za tym kryją. Gdybym mogła cofnąć czas, zrobiłabym to pierwsza. Na jego oczach całowałabym się z innym. Potem po prostu spojrzała mu w twarz i powiedziała ' Sory, ale to i tak nie miało sensu'. Yh.. Nie mogłam dalej nad tym rozmyślać. Musiałam się spakować i wyjść..

- Yoo.. Proszę nie odchodź. Kocham cię. Nie chce tego tak skończyć. Chciałem by to skończyło się przy grobie jednego z nas gdy będziemy już po 90. Nie możesz mi tego zrobić. -Wstałam i stanęłam z nim twarzą w twarz.

- To, że byłeś napity.. To cię wcale nie usprawiedliwia. Jesteś zwykłą świnią - Wyminęłam go z walizką i skierowałam się z Soo do wyjścia.- Kook, proszę patrz tylko na niego. Nie pozwól, żeby dalej się ciął. Uważaj na niego. - Rzekłam i wymusiłam się na uśmiech. Nie chciałam, żeby coś mu się stało. Nawet po tym co mi zrobił kochałam go. Jednak to była zdrada. Nie mogłam o tym zapomnieć.

- Czyli to już koniec?- Jungkook się zasmucił.- Dzięki tobie Suga wreszcie był naprawdę szczęśliwy.

- Tak Kook, to chyba koniec - Chciało mi się płakać. Jedna mała łza zdążyła już z płynąć po moim policzku. Byłam bezsilna. Nie mogłam się ruszyć. Chciałam wrócić... przytulić go, znów mieć przy sobie. Dlaczego życie musi być takie okrutne...


Stałam sama w mieszkaniu. W moim mieszkaniu. Gdzieniegdzie przez okna przedostawało się światło lamp znajdujących się na zewnątrz. Słyszałam jak deszcz obija się o szyby powodując przyjemny do sytuacji nastrój. Po za tym nie słyszałam nic. Była 02.36 ale nie byłam śpiąca. Stałam tak na korytarzu nie mogąc się dalej ruszyć. Moje nogi przywarły do ziemi, a ciało opierało się o ścianę. Zjechałam po niej w dół chowając głowę w kolana. Płakałam wydając z siebie głośne odgłosy szlochania. Co jeśli popełniłam największy błąd w życiu? Dlaczego, gdy zaczyna być dobrze, jedna drobnostka wszystko psuje? Pewnie do końca życia, będzie nade mną ciążyć jakąś klątwa... Usłyszałam dźwięk telefony oznaczający sms. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i sprawdziłam kto to.. Był to Taehyung :

" Co się dzieje z Sugą?"

Ja:

"Nie wiem, nie interesuje mnie to"

Taehyung :

"Coś się między wami stało? "

Ja:

"Wszystko skończone, i tyle "

Taehyung :

"Zaraz u ciebie będę. Czekaj na mnie "

Ja:" Nie musisz! Chcę być sama! "

Już więcej nie odpisał. Miałam nadzieję, że zrozumiał przekaz. Uderzyłam ręką w ścianę wydając z siebie cichy jęk. Chciałam przez to zapomnieć o bólu psychicznym. Z ręki zaczęła lecieć krew, jednak to nie zrobiło na mnie większego wrażenia . Musiałam zrobić coś innego... Myślałam jak bardziej okaleczyć ciało, bym nic po za tym nie czuła.

- YooJin , otwieraj! Wiem, że tam jesteś!- Krzyczał najwyraźniej rozłoszczony V. - Jak nie otworzysz, to je wyważę!- zrobiłam to co kazał, potem kierując się do salonu. Nie miałam siły iść dalej. Padłam na kanapę i patrzyłam w okno znajdujące się po drugiej stronie pomieszczenia. Taehyung usiadł obok.

-On... Mnie zdradził. -Powiedziałam szeptem, jednak on i tak to usłyszał i objął mnie ramieniem.

-Żeby cię trochę pocieszyć mogę ci powiedzieć, że już nie jestem z MinYoo. Zostawiła mnie dla jakiegoś czterdziestolatka.. - W jego głosie słyszałam drżenie, tak jakby miał się zaraz rozpłakać.

-Nie płacz, bo ja też będę...

-Nie będę..-Powiedział mi na ucho po czym mnie przytulił. Wtuliłam się w niego, zapominając co niedawno miało miejsce. Był miękki, ciepły i przytulny... Dokładnie jak ukochana maskotka. W dzieciństwie miałam małą kaczuszkę, której jak się naciśnie brzuszek to wydawała odgłosy prawdziwej kaczki. Była ubrana w białą koszulę, a na to miała niebieską sukienkę w granatowo-białe paski. Do tego miała berecik podobnie wyglądający jak sukienka. Zawsze jak nie mogłam zasnąć, przytulałam się do niej i od razu znajdowałam się w krainie snu. Teraz też tak miałam. Odpłynęłam w jego ramionach. Wyglądało to tak jakbym na nim leżała. Co jakiś czas mówił mi coś na ucho. Ostatnie co usłyszałam to "dobranoc "

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz