sobota, 26 września 2015

13 nieszczęść.- cz. 11



Przypomniały mi się słowa przyjaciółki i gdy chciałem się odsunąć ona złożyła lekki pocałunek na moich ustach. Spojrzałem na nią, a ona szybko wybiegła z pomieszczenia...

Prześledziłem oddalającą się postać, oparłem się o mokre od wody płytki i zjechali po nich. Mimowolnie na mojej twarzy zagościł uśmiech, a serce przyspieszyło swój bieg. Na myśl przyszło mi wspomnienie z przed dwóch minut. Chciałem wiedzieć czy to jest jakiś impuls z jej strony , czy może coś co będzie teraz żałować do końca życia. Chciałem za wszelką cenę dowiedzieć się czy odwzajemnia moje uczucia.

-ej stary, jak chcesz się poczuć jak ryba, to mamy tu niedaleko staw.

-Możesz mnie zostawić? - poprosiłem, jednak Jeonghan wyłączył wodę i pomógł mi wstać.

-Ubierz się, a potem pogadamy. - Powiedział, a ja posłusznie to zrobiłem. Nie wiem dlaczego, ale on był jednocześnie stanowczy i bardzo delikatny w słowach. Tylko on potrafił coś powiedzieć, a ja od razu to robiłem. Był taki przekonujący nawet nie używając żadnych argumentów. Gdy byłem już w suchych ciuchach, szybko wysuszyłem włosy i wyszedłem. W pokoju nie było nikogo prócz chłopaka, z którym miałem gadać. Usiadłem kolo niego i czekałem, aż zacznie.

-chodzi o dziewczynę, dokładniej o Oliwie, prawdę?

-skąd ty?

-ymm widzę jak na nią patrzysz, gdy Seungkwan zabrał ją do swego pokoju byłeś tak wściekły, że głowa mała, a po za tym także była mokra gdy wybiegała z pokoju, wiec innego wytłumaczenia nie ma.

-Na serio było to widać jak byłem zły?

-człowieku, czy o mało Wooziego ze schodów nie zwaliłeś, to co ty się dziwisz...

-E... Mógłbyś mnie zostawić samego?

-Chcesz pobyć sam i popłakać w poduszkę? - nie odpowiedziałem tylko pokiwałem głową. Miał rację, chciałem tylko położyć się i uronić kilka łez.

Mingyu POV

-Jun ja już dłużej nie mogę...

-to idź do łazienki, to powinno załatwić twoje problemy z trzymaniem moczu.

-ja nie o tym... Nie utrzymam tego w tajemnicy - Jun spojrzał na mnie pytająco - no ten tego... Tych zdjęć, j-ja idę to powiedzieć Amelii.

-ale Min... - Nie zdążył powiedzieć, gdyż wyszłem z swego pokoju i skierowałem się do wcześniej wspomnianej dziewczyny.

-Amela, ja musze ci coś powiedzieć... - chciałem mówić dalej, ale zauważyłem Oliwie w samym staniku i czerwonych spodenkach, których wcześniej nie miała.

-t-to ja nie będę wam przeszkadzać. - powiedziała i wyszła nadal nie ubrana.

-a więc, o co chodzi?

-no bo, gdy ty spałaś przyszła Oliwia z Honoratą i przekonały Juna by położył się obok ciebie i zbliżył swoją twarz tak aby wyglądało to tak jakbyście się całował a potem miały to pokazać jakiemuś chłopakowi.-powiedziałem prawie, że na jednym wydechu.

-c-co? Ale jak... - wzięła wdech i wydech powiedziała - Sory Mingyu, ale...

-No spoko idź. - przerwałem jej. Po chwili i ja wyszedłem z pomieszczenia kierując się do kuchni z nadzieją, że jest coś słodkiego. Ale jednak nadzieja umiera ostatnia, a u mnie tak się stało. Jak zwykle wszytko co kaloryczne i pyszne musiało szybko znikać z półek. W ostatniej chwili skusiłem się na moją drugą miłość czyli buble tea.

S.Coups POV

Gdy usłyszałem otwieranie się drzwi szybko otarłem oczy z cieczy i spojrzałem na osobę wchodzącą. Była to Olka i to bez bluzki. Cudowny widok.

-Co się tak patrzysz? Lepszych widoków nie widziałeś?

-ymm, nie. Możemy porozmawiać?

-chyba nie mamy o czym. Nic takiego się nie stało by to wspominać.

-ależ stało. Dlaczego nie chcesz do tego wracać?

-bo nie ma po co.-wziela ostatni ciuch z szafki i poszła do łazienki. Gdy z niej wróciła, miała na sobie stanik sportowy, leginsy i adidasy. Wszystko w czarnym kolorze.- idę biegać, jakbyś coś chciał to dzwoń, ale nie do mnie. - i wyszła. Chyba ciężko z nią będzie.

-o co ci chodzi?! - usłyszałem za drzwiami krzyki mej Olki, a po chwili także Amelii. Otworzyłem drzwi i przyjrzałem się dokładnie sytuacji. Kłuciły się w obcych dla mnie języku. Po chwili jednak przerzuciły się na koreański.

-zrobiłam to dla ciebie, byś w końcu zrozumiała jakim on jest gnojkiem i, że bez niego jest ci lepiej, ale jak wolisz...! Przecież ja zawsze jestem po tej złej stronie! A zresztą... - machnęła ręką i zapłakana wybiegła z domu. Szybkim ruchem pobiegłem za nią i kilkadziesiąt metrów dalej zdołałem ją złapać. Cieszyłem się, że nie protestowała, tylko wtuliła się we mnie.

-dziękuję, że jesteś...

-i zawsze będę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz