poniedziałek, 19 października 2015

13 nieszczęść- cz. 20





Rano, Jeonghan POV

-Znaleźliście ich? - zapytałem.

-Nie - Odpowiedzieli wszyscy chórem.

-ej, chodźcie tu!-Krzyknął Woozi.

-o co chodzi? - zapytał Mingyu, gdy znaleźliśmy się koło chłopaka.

-albo ja nie mam siły, albo one są zamknięte.. - wskazał na drzwi od sali kinowej.

-stawiam na to pierwsze-Powiedział S.Coups i pociągnął za klamkę. - na serio zamknięte.

-kto ma klucz zapasowy? - Zapytał Dino.

-Ja!-Powiedział uradowany Coups i wyjął z kieszeni cały stos kluczy.

-wiesz, który to? - zapytał zdziwiony The8.

-nie, ale zaraz się przekonamy - zaczął wkładać i przekręcać, po kolei każdy klucz. Tym właściwym okazał przed ostatni. Otworzyliśmy po mału drzwi i weszliśmy gęsiego. Tam ukazał nam się obraz Amy i Jun'a wtulonych w siebie. Spali. Wyglądali razem słodko. Każdy zrobił im szybką fotkę i mogliśmy ich budzić.

Amelia POV

-Ama, Jun, wstawać! - Wydarł się Hoshi.

-Co? - przetarłam oczy i zobaczyłam, że wszyscy domownicy patrzą się prosto na nas. Nie zważając na to, że wszyscy tu są, obudziłam chłopaka całując go lekko w usta. Ten jak na zawołanie się ocknął się i przytulił się do mnie.

-Daj mi spać, kochanie..

-kochanie? To wy jesteście razem? - zapytała Hona.

-No tak. Od wczoraj tak. - Uśmiechnęłam się.

-Jamelia górą! Nareszcie.

-jak widać tylko wam się udaje. - szepnął Coups i wyszedł smutny z salki.

-Co się stało pomiędzy nimi?

-no Olka go zlała. - Honey powiedziała to szeptem, pewnie dlatego by siostra Seungkwana, jej nie usłyszała. Zresztą, gdzie ona jest?

-Mam pytanie...

-reszta robi śniadanie.. Znaczy Olka siedzi u Seungkwana w pokoju i podobno, od wczoraj nie odezwała się ani słowem.

-idziemy z nią pogadać?-Zapytałam dziewczynę, a ona pokiwała głową.

-Jun, puść mnie. - Nie odpowiadał. - Jun, wstawaj!-Powiedziałam nieco głośniej, jednak nadal nic - Juni koniec z nami! - Krzyknęłam. - Co?

-nic nic. Śpij dalej. - Zaśmiałam się i wyszłam.

***

Pukamy, do jej drzwi od dwóch minut, ale nie odpowiada. W końcu tracimy cierpliwość i wchodzimy do pomieszczenia.

-Oli... - Zamarłam.. Dziewczyna leżała na ziemi, a w ręce trzymała pudełeczko po tabletkach na bezsenność. Pudełko było puste...Do moich oczu zaczęły zbierać się tony łez, które po chwili spłynęły po moich policzkach. Zaczęłam krzyczeć, by dziewczyna się obudziła, lecz bez efektu. Spojrzałam w tył jednak Homo tam nie było. Uciekła?

Po chwili jednak zobaczyłam jak Coups i Boo wpadają do pokoju i odtrącają mnie od dziewczyny. Cukier bierze ja na ręce i wychodzą z pomieszczenia. Idę za nimi obserwując całą sytuację.

-za ile będzie karetka!-Krzyczy wręcz, ten drugi.

-mówili, że za chwilę... - Usprawiedliwia się, prawie płacąc, Vernon.

-za chwile może być za późno. - chłopak zalewa się płaczem i wtula w Oliwie. Seungkwan stoi, jakby jakby bał się jej dotknąć, jakby jego dotyk zabijał. Klęczał tylko przed nią i patrzył. Nagle drzwi z trzaskiem się otwierają i wchodzą ludzie.

-Gdzie dziewczyna? - Pyta dość wysoki lekarz. Tak na oko 25lat.

-t-tutaj... - Wskazuje DK. Lekarze zabierają ją do karetki i nas zostawiają samych.

-to wszystko przeze mnie... To wszystko moja wina... Ja nie chciałem by do tego doszło... - kładzie się na ziemię i płacze. Widać, że dla chłopaka ona była kimś ważnym. Nawet jej "chłopak" zachowuje, jako taki spokój.

-Coups to nie twoja wina... To wszystko ją przerosło. Zawsze miała taki charakter. Już nie raz próbowała się zabić. Zawsze w ten sam sposób. Bała się ciąć i brać do ręki ostrych narzędzi... Zapewne to dlatego, że Cię kocha. Mówiła, że nigdy się nie zakocha. I tak Było. Ty jesteś jej pierwszą miłością. To widać po niej. - Homo cały czas tłumaczyła historie dziewczyny, a my się temu przyglądaliśmy. Dla wszystkich to było straszne. Przerażające. Zaczęłam sobie wyobrażać, co będzie jak ona zniknie. Jak już się nie obudzi. Będzie strasznie. Najprawdopodobniej nie potrafiłabym normalnie funkcjonować. Żyć. Zamknęłabym się w sobie.

-Nie rozumiem... To co jest pomiedzy moim bratem, a nią?

-nic. Wymyśliłem to, żebyś nie uważała mnie za gorszego. Po prostu udawaliśmy. - i prawda wyszła na jaw. Czy mi się wydaje, że jednak nie jest coraz lepiej tylko gorzej? Wczoraj było świetnie, a dziś? Dzisiaj wali się wszystko. No prawie... Jeszcze możemy tu być.

-Dziewczyny, ktoś do was. - Podeszłyśmy do drzwi. A jednak wszystko się wali....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz