piątek, 1 stycznia 2016

13 nieszczęść- cz. 28 pt.1




Mniej więcej dwa miesiące później


NOC SYLWESTROWA ~~

Godzina 19.47


OLIWIA


-Coups, zostaw to! -Wydarłam się na chłopaka, który ciągle podjadał przekąski.


-Oj, kochanie wyluzuj -przytulił mnie od tyłu -chcesz zostać moją dziewczyną?


-Nie...


-No weź, przecież wiesz dobrze, że ja potrzebuje ciebie a ty mnie. Ile razy mam się jeszcze pytać, żebyś w końcu się zgodziła? - Ta... Pytał się mnie już z 10 razy i za każdym razem mu odmówiłam. Czy jestem głupia?


-Cukier, ja wolę być wolna jak ptak.


-A papużki nierozłączki? One potrzebują drugiej połówki.


-ale, to nie tak, że ja cie nie potrzebuje. Potrzebuje i to nawet bardzo,ale...


-Nie ufasz mi?


-Ufam.


-To dlaczego? -chłopak odwrócił mnie przodem do siebie i położył dłonie na mych biodrach. Zbliżył swoją twarz do mojej, a potem oparł swoje czoło o moje. Chłopak uśmiechnął się i jeszcze bardziej zbliżył nasze ciała. Swymi rękoma objęłam chłopaka w pasie i także pokazałam dwa rzędy zębów. Jego oczy mnie tak bardzo hipnotyzują, a usta strasznie pociągają... To jest mój ideał. Oh, gdyby on wszystko wiedział. Było by o wiele prościej.


Spojrzałam na jego usta, które chłopak oblizał, a następnie przygryzł dolną warge. Wspominałam, że robi to strasznie seksownie?

Nie zauważyłam kiedy zaczęłam się do niego zbliżać( o ile było to możliwe) i złączyłam nasze usta w namietnym pocałunku. Nie było w nim delikatności, a pożądanie, które mówiło mi, żebym się z nimi pieprzyła tu i teraz. Jednak racjonalne myślenie wybiło mi ten durny pomysł z głowy. Na szczęście.


Odsunęłam się od Coupsa, co spotkało się z jękiem z jego strony. Cmoknęłam go szybko w nos i obróciłam się w stronę stołu, na którym robiłam małe zapiekanki "na raz". Było ich z 50. A wiadomo, że jak dużo domowników to i dużo jedzenia.

Właśnie wzięłam do ręki nóż i zaczęłam kroić paprykę, gdy poczułam, że chłopak nadal styka swoje ciało z mym, przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Objął mnie w pasie i oparł głowę o ramię. Było mi kurewsko dobrze. Chciałam, żeby robił tak częściej.

Oh, oh, oh, oh, oh, oh, oh, oh, oh...


-Olka co robisz? -Zapytał Dino, a Coups westchnął i spiął lekko mięśnie.


-przekąski. Kupiłeś alkohol? -Zapytałam nastolatka.


-Nie sprzedali mi bo stwierdzili, że jestem za młody -chłopak kopnął w krzesło i podszedł do nas.


-Hahaha wiedziałam-spojrzałam na młodszego i potargałam jego włosy.


-Noona, przestań!-uśmiechnął się i poprawił swoje przykrótkie włosy.


-Ona jest moja -szepnął Coups do Dino, zapewne mając nadzieję, że nie usłyszę.


-Słyszałam! -Powiedziałam dumna ze swojego słuchu-iii...skończyłam!


-Co?-zapytali oby dwoje zbici kompletnie z tropu.


-No zapiekanki. Teraz tylko zapiec i gotowe.


-Aaa...coś jeszcze robisz?


-Resztą zajmie się Homo. Ja pójdę kupić ten alkohol i porobie wam tak dobre drinki, że będziecie klękać na kolana prosząc o więcej.


-Idę z tobą kochanie -powiedział mi na ucho i ucałował jego płatek.


Pokiwałam głową i wyszłam z kuchni, krzycząc, by nikt nie tykał jedzenia i informując, że wychodzę, ubrana w buty i kurtke, wyszliśmy.


AMELIA

Godzina 20:23


-Ama! Kochanie! -Wykrzyczał Jun.


-Tak?!


-Pomożesz mi? -Wskazał na swoje włosy, które nie chciały ułożyć się tak jak chciał chłopak.


-Jasne, ale tak ci ładniej. Dodaje ci uroku -usiadłam chłopakowi na kolanach zaczęłam układać mu włosy. Wtedy Jun złapał mnie za pośladki, przez co cicho jęknęłam. -Junnn- przedłużyłam jego imię i spojrzałam na jego twarz.


-Tak skarbie? -Uśmiechnął się złośliwie.


-pamiętaj, że nadal jestem na ciebie zła-upomniałam chłopaka.


-Dobra bądź zła, ale odwołaj ten celibat. Proszę cię! Ja już nie wytrzmam bez twojego ciała. Kochanie. To jak się ruchasz... Znaczy ruszasz. Twój chód jest taki uwodzicielski,że każdy się za tobą ogląda jak idziesz. Zwłaszcza ja...


-Okay, koniec celibatu, ale spisz na kanapie w salonie.


-Nie mogę na swoim łóżku? -Zapytał zdziwiony.


-Nie, bo w każdej chwili możesz do mnie wejść, a tak zamknę drzwi i nie wejdziesz.


-A co jak Mingyu cię zgwałci?


-Jesteś chory.


-Dzieci, chodźcie nam pomóc - powiedziała Honey. Niechętnie wstałam z Juna, a on zrobił to sam. Przyciągnął mnie do siebie i wpił się moje usta. Całowaliśmy się namiętnie. W końcu nie robiliśmy tego od około miesiąca. Po tym jak wróciłam pijana, chłopak robiąc mi na złość codziennie chodził na imprezy i wracał z nich zjarany lub lekko zchlany. Po miesiącu powiedziałam temu dość i chłopak dostał celibat. I... No. Wyszło jak wyszło.

Odsuneliśmy się od siebie cali zdyszeni. Spojrzałam na niego stęsknionym wzrokiem i przytuliłam.


-Idziecie?! -Krzyknęła. Szybko zeszliśmy na dół i spojrzałam na dziewczynę- Jun idź pomóc chłopakom, a ty-wskazała na mnie- pomóż mi robić sushi.

Zrobiłam to co dziewczyna kazała. Jakbym nie zrobiła, to było by po mnie. Jej wzrok zabija.


OLIWIA

Godzina 21.05


-Weź to, to i...tamto- wskazywałam palcem jakieś wina, ktore Cukier wkładał do koszyka.


-Na pewno chcesz kupić tego aż tyle? -Wskazał na 18 butelek alkoholu. Pokiwałam głową, a on zdziwił się moim gestem.


-No coś ty, jeszcze ta butelka -Zaśmiałam się,a chłopak zapewne zastanawiał się jak za to zapłacimy. Rano przypomniało mi się, że mój tatuś już dawno wysłał mi pieniądze na konto. Sprawdziłam moją sumę na koncie, która dawniej wynosiła trzy miliony, sześć set wonów, a po dodaniu jedenaście milionów dwieście pięćdziesiąt tysięcy wonów *. Nie wiem co go nakłoniło do takich pieniążków, ale podoba mi się taki układ.


-Jesteś niemożliwa. Jak za to zapłacimy?


-Moją kartą, skarbie -puściłam nu buziaka w powietrzu, a on udał, że to łapie i przykłada do serca. Jaki romantyk.


**


Po około godzinie, byliśmy w dormie. Wszystko było dopięte nas ostatni guzik. Weszliśmy do kuchni i położyłam dwie reklamówki alkoholu, tak samo jak cukier. Zaczęłam wyjmować butelki i układać we własnej kolejności, bym wiedziała co do czego (xD).


-Aż tyle? -Zapytał Seungkwan.


-Tylko tyle -wtuliłam się u niego, a Coups, prychnął.-jaki zazdrosny! -Zaśmiałam się, a razem ze mną młodszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz