wtorek, 5 stycznia 2016

13 nieszczęść- cz. 29




OLIWIA

Godzina 22.52


-Chłopcy, wszystko gotowe? -Zapytałam, a oni pokiwali głowami, równo jak w wojsku. Zaśmiałam się na ich widok. Wyglądali słodko. Jak małe dzieci, czekające na pochwałę za to, że zjadły cały obiadek. Oh, aż miało by się ochotę każdego z osobna wytarmosić za policzki. Uśmiech na ich twarzy był idealny...aż za bardzo. Czekaj, czekaj...-coś się stało?


-Nie, nic-odrzekli razem, a Hoshi strzelił sobie facepalm. Wiedziałam, że razem to oni mi nic nie powiedzą.


-Cukier, kochanie powiesz mi co się stało? - Usiadłam chłopakowi na kolana i spojrzałam głęboko w oczy.


-Przecież wszystko jest w porządku- Uśmiechnął się nerwowo.


-Jeśli powiesz mi o co chodzi, dostaniesz nagrodę- musnęłam lekko ustami jego szyję, a on szepnął ciche "okey".


-Bo Seungkwan poszedł do mnie zanieść pewną rzecz, i gdy chciał to odłożyć, pomylił szafki i zamiast otworzyć moją... No wypadło na twoją. Wtedy on zauważył tam pewne pudełeczko ze zdjęciami i...- przerwałam mu, nie chcąc słyszeć dalszej opowieści.


-Gdzie to jest?- Zapytałam ze łzami w oczach, a Coups wyjął to zza pleców. Szybko przechwyciłam tą drogocenną dla mnie rzecz i wybiegłam z salonu. Skierowałam się do mej sypialni, a potem usiadłam na łóżku, podkurczając nogi. Przetarłam oczy od napływających łez i wyjęłam zdjęcia. Każde z nich przedstawiało mnie i mojego prawie pierwszego chłopaka. Było przed nim dużo chłopców, jednak z każdym to była jedynie zabawa, a to był ten, którego naprawdę kochałam. Przeżyłam z nim najlepsze chwile w życiu. Kolejna łza spłynęła po moim poliku, gdy zobaczyłam nas na ławce robiąc sobie selce z lodami. Byliśmy tacy szczęśliwi, nie martwiliśmy się o przyszłość, w głowie mieliśmy tylko siebie. Kolejna fotografia przedstawiała jego. Blond grzywka ułożona była tak, że w pełni odsłaniała jego piękne czoło. Oczka były złożone w prostą linie. Za to uśmiech... Pokazywał dwa rzędy śnieżnobiałych zębów. To był najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam. Znów chciałam go zobaczyć. Na sobie miał czarną bluzę, na której widniał napis "You Are My Hope ". Chłopak często dawał mi ją zakładać. Kochałam zapach jego ciuchów. Do dziś mam tą bluzę. Podeszłam do szafy i wyjęłam ją z materiału, który ją chronił. Założyłam ją na siebie i zaciągnęłam się zapachem ubrania. Wydawało mi się jakby cały czas nim pachniała. Odłożyłam zdjęcia na bok i rozryczałam się jak głupia. Dlaczego on musiał tak odejść? Dlaczego to nie mogłam być ja?

Dlaczego nie kto inny?

Nie mogłam się opanować. Chciałabym, żeby był przy mnie i mógł mnie pocieszyć,przytulić. Ale go nie ma. I nie wróci. Mija już 3 rok odkąd zginął w tym jebanym wypadku, a ja nic nie mogłam zrobić by go uratować. Ryczałam, prosząc go o to by nie odchodził, ale to nie pomagało. Krzyczałam, uderzałam go, myśląc, że wybudzi się ze snu, w którym i ja się znalazłam. Potem zaczęli mnie od niego odciągać, a ja dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że to koniec, on...już nie wróci. Zabrali go. Mój skarb. Największy skarb. Jedyny. Nadal czuje, jakby to było wczoraj. Jakby to wszystko była moja wina. To była moja wina. Mogłam... Kogo ja oszukuje. Jestem tchórzem i tak bym nic nie zrobiła. Otarłam ciecz i ponownie wzięłam je do ręki. Na następnym byliśmy razem. Ja ubrana w jego czerwoną bluzę i czarne dresy, które także należały do Junyeol'a. On zaś, był w białej koszuli i czarnych jeansy'ach. Leżeliśmy na łóżku, on obejmował mnie w pasie i całował mnie w policzek. To był ostatni raz kiedy mnie pocałował. Już więcej nie poczułam jego słodkich, miękkich ust, na mojej skórze. On traktował mnie jak księżniczkę, dobrze wiedząc, że nie jestem idealna. Często rozpoczynałam kłótnie, po których to on mnie przepraszam, zamiast ja jego. Junyeol twierdził zawsze, że to jego wina, bo to on dawał mi powody do kłótni. Potem zawsze obejmował mnie swymi miękkimi ramionami, w których kochałam zasypiać. Łzy... Przestałam nad nimi panować i upadłam na ziemię waląc w nią pięściami, krzycząc "dlaczego? ".

Nagle czułam jak ktoś mnie unosi i kładzie na swych kolanach, by następnie mocno do siebie przytulić. Poczułam zapach Coups'a i niepewnie oddałam uścisk, nabierając ciężko oddechu po płaczu.


-Nie płacz...M-mogę wiedzieć k-k-kto był na t-tych wszystkich zdjęciach? -Zająkał się, a ja lekko Pokiwałam głową.


-Mój były...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz