Po paru minutach samolot stanął i mogliśmy już wysiąść. Skierowałam się po walizki i ruszyłam w stronę wyjścia. Wyjełam telefon i zadzwoniłam po taksówkę. O dziwo przyjechała bardzo szybko i zawiozła mnie w wyznaczony przeze mnie punkt.
Już jestem... Tylko wejdę do domu i już będę w swoim świecie. Nic teraz się nie liczyło jak spotkać rodziców i porozmawiać z nimi.
-Już jestem!- Krzyknęłam uradowana przez już otwarte drzwi.
-Marcelinko kochanie!- moim oczom ukazała się czterdziestoletnia kobieta, która po chwili zaczęła mnie mocno sciskać-Jak miło cię widzieć. Ale dlaczego nie zadzwoniłaś?
-To miała być niespodzianka-Powiedziałam z bardzo duzym uśmiechem.-A tata gdzie?
-Pojechał do wytwórni, jakieś sprawy biznesowe ale jak przyjedzie to pogadacie. A teraz chodź do salonu musisz mi wszystko opowiedzieć.
Z mamą rozmawiało się przyjemnie, bardzo przyjemnie. Brakowało mi tego, tej rozmowy, tego uczucia że ktoś w końcu mnie wysłuchał.
Po paru minutach tej pięknej rozmowy przerwało nam pukanie do drzwi.
-Idź otwórz to napewno tata zapomniał kluczy.- Po tych słowach zerwalam się na równe nogi i tanecznym krokiem podeszlam do drzwi. Szybkim ruchem odkluczyłam zamek a następnie złapałam za klamke żeby otworzyć drzwi. Gdy juz tą czynność wykonałam moim oczom ukazał się wysoki, umięśniony, brunet o niebieskich oczach w garniturze.
-Tata!
-Córcia! Jaka niespodzianka!- przytulilam go z całej siły, a on wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu.
(01:32 Marcelina pov)
Leżałam na łóżku wpatrujac się w biały sufit i myślałam nad tym co dalej się potoczy z mym życiem. I gdy tak sobie lezalam mój telefon zaczął wibrowac. Szybkim ruchem złapałam i odblokowalam.
Jedna nie przeczytana wiadomość.
Od Karoliny:
-Nwm która u was jest ale mniejsza z tym... chcialabym z Zuzą się spytać jak tam jest i czy podróż się podobała...
Do Karoliny:
-Kobieto jest teraz druga w nocy ale nie śpię... jest tu przyjemnie a lot sanolotem byl cudny... siedzialam pomiędzy jakimiś dwoma przystojnymi chłopakami...
Cisza... mój telefon już nie wibrowal a to oznaczało, że już nie dostałam żadnej wiadomości.
W mgnieniu oka zasnelam, a sen miałam cudny...
(Rano 08:09)
-Wstawaj!-usłyszałam głos taty przy uchu. Od razu podnioslam się do siadu.
-Czy ty oszalałeś?- spojzalam na zegareg- jest dopiero ósma rano!
-No przecież wiemi wstawaj idziesz ze mną do wytwórni chcę ci kogoś przedstawić... i bez gadania kochanie.- No nic pomyślałam i zaczęłam się ubierać po czym zeszłam na dół zjeść śniadanie. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Nie mogłam wciąż uwierzyć że jestem w Korei a dokładnie w Seulu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz