niedziela, 30 sierpnia 2015

13 nieszczęść- cz. 2



- Co ty robisz?! - Zaczęłam się wydzierać, jednak on tylko stanął i zaczął wpatrywać się w moje części ciała. Ciekawe za kogo on się ma - No słucham? -Głucha cisza? A nie, on chce coś powiedzieć. Otwiera usta i...

-Oj, kochanie nie złość się tak. Kiedyś będziesz tego żądała.

- Huh? Czy ty siebie słyszysz? Co za dużo to nie zdrowo. Zmniejsz swoją pewność siebie, bo żadna cie nie zechce.-Uśmiechnęłam się do niego po czym odwróciłam się i wróciłam do jedzenia. Cały czas czułam na sobie wzrok chłopaków. Nie mogłam tak dłużej udawać, że tego nie widzę. Wstałam, więc od stołu zabrałam talerz z prawie nie ruszonym jedzeniem, odłożyłam go do zlewu i wyszłam.

- Ej, dokąd idziesz? - Odezwał się pan M.

- Tam gdzie was nie ma...Zboczeńcy.- Już prawie chciałam wyjść, ale ktoś złapał mnie za rękę.

- Ymm.. Mógłbym iść z tobą? - Zapytał DK. Poklepałam go po ramieniu i Pokiwałam przecząco głową.

***

Szłam dobrze znaną mi drogą. Okazało się, że to całkiem niedaleko od firmy mego ojca. Można powiedzieć, że urodziłam się w tej firmie. I to dosłownie. Mój tata był tak skąpy, że nie chciał nawet zadzwonić po karetkę, tylko sam odebrał poród. Ale co poradzisz. Pewnie dlatego też "kupił " mi ten dom. Jest jeden plus. Dowiedziałam się, że jestem ładna. Niby dawno o tym wiedziałam, ale fajnie jest usłyszeć to od tyłu chłopców. Miłe uczucie, które pierwszy raz poczułam w brzuchu, towarzyszyło mi przy pierwszym spotkaniu. To tak jakbym się zakochała we wszystkich... Sama oszukiwałam swoje myśli. Już nie raz tak robiłam, że wmawiałam sobie coś co kompletnie nie miało sensu. Zaczęłam się cicho śmiać i wykluczyłam szybko tą myśl z mego umysłu.

- Co się tak śmiejesz? - Podszedł do mnie DK

- Czy ty mnie śledzisz? - Odpowiedziałam pytaniem.

- No...Chłopaki powiedzieli, że mam cię pilnować byś się nie zgubiła. -Uśmiechnął się, a ja zrobiłam facepalm.

- i myślicie że jestem na tyle głupia, żeby się zgubić? Dzięki - Powiedziałam i zaczęłam iść do domu.

- Ja tak nie myślę...To oni.. - Usłyszałam jak podchodzi do mnie i idzie razem ze mną. Nagle poczułam jak zaczyna kropić, a za chwilę już lało. DK zaczął biec, a ja nadal szłam w normalnym tempie. Kochałam taką pogodę. Ludzie nagle uciekali i mogłam pobyć sama. Krople deszczu swobodnie sciekały po moim ciele lekko rozmazując makijaż. Na mym ciele zagościła gesia skórka, a ciuchy były całe przemoknięte. W końcu znalazłam się pod domem. Spojrzałam jeszcze w niebo i zobaczyłam oddalające się chmury, oznaczające iż długo nie popada. Gdy tylko otworzyłam drzwi ktoś przybiegł i wtulił się we mnie.

- Nic ci nie jest? - Spytał blond włosy chłopak. Spojrzałam dając mu znak by wspomniał swoje imię. - The8. - Uśmiecha się słodko.

- A co miało by mi być, wyszłam po prostu się przejść, a wy mnie będziecie przesłuchiwać? Nie jesteście moimi nańkami. - Popatrzyłam na niego a on pokiwał głową.

- No jesteś jeszcze niepełnoletnia, więc twój ojciec kazał nam się tobą opiekować. - Złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić do mojego pokoju.

-Ale co ty...

- Ciii- Przyłożył mi palec do ust, a ja usiadłam na mym łóżku. Ja zajęłam się telefonem, a po chwili on podał mi ciuchy - Ubierz się w to. - Posłusznie poszłam do łazienki, a on za mną.

- Może byłbyś taki łaskawy i wyszedł.

- A po co? - Zbliżył się do mnie i po chwili byliśmy bardzo blisko siebie.

- Wyjdź, bo zacznę krzyczeć - Zaczęłam mu grozić, ale on nic z tym nie zrobił, tylko jeszcze bardziej aie zbliżył i uniósł mój podbródek, bym mogła patrzeć mu w oczy. Miał naprawdę piękne, ale szkoda, że na mnie to nie działa. - Czego ty nierozumiesz? - Momentalnie go odepchnęłam.

- Spokojnie, tylko cie sprawdzałem -Znów pokazał dwa rzędy śnieżnobiałych zębów. On wyszedł, a ja zostałam sama. Szybko się ubrałam by jakiś następny zboczeniec nie wszedł do mnie i zaczął sprawdzać. Zmyłam makijaż, a włosy wysuszyłam. Po jakiś 20 minutach wyszłam i położyłam się na łóżku. Jak na zawołanie przyszli chłopcy i zaczęli się wydzierać. Zignorowałam to i włożyłam sobie słuchawki do uszu i pusciłam "Bad " Infinite. Mój tatuś mimo, że był skąpy zabierał mnie na różne koncerty gwiazd. Jednak tylko dlatego, że był bardzo bogaty i mógł wchodzić za darmo. Ja zawsze byłam za kulisami i gadałam z gwiazdami jak schodzili ze sceny. Mogłam pozwolić sobie nawet na mały romansik z nie jednym, ale wolałam standardowo przyjaźń. Poczułam jak ktoś dźga mnie w ramię.

- Czego chcesz? - Spytałam i wyłączyłam muzykę. Spojrzałam w jego stronę i zobaczyłam S.Coups'a.

-No, bo idziemy na lodowisko. Chcesz i iść z nami?

- tylko, że ja nie umiem jeździć...

- To cię nauczę - Puścił mi oczko.

- Obiecujesz? - Pokiwał głową, a ja go przytuliłam. Niby to nic jednak rodzice nigdy nie chceli jeździć tam, więc ucieszyłam się, że ktoś chciał mnie w końcu nauczyć.

- Ej, to nie fair, ja też chcę...- Momentalnie odsunełam się od niego i zaczęłam się śmiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz