niedziela, 30 sierpnia 2015

13 nieszczęsć- cz. 3



- Ej, to nie fair, ja też chcę...- Momentalnie odsunełam się od niego i zaczęłam się śmiać.

-Vernon... Nie masz żadnych szans... Przytuliłam go dlatego, bo on pomoże mi się nauczyć jeździć na łyżwach.

- Przecież to tak samo jak na rolkach..- Stwierdził Wonwoo.

- Na rolkach to ja w tamtym roku złamałam nogę, coś jeszcze?

- Tak, całowałaś się już?

- Tak - Odpowiedziałam

- Z kim?

- Z nikim

-To jak niby się całowałaś?

- Co cie to obchodzi?- Zapytałam z kpiną i wyszłam z pokoju.

- Jaka ona jest boska.

-do tego Śliczna, urocza, zgrabna, zabawna..

Za sobą słyszałam szepty chłopaków z pokoju. Uśmiechnęłam się pod nosem i skierowałam do sali kinowej(?). Tam jednak też nie mogłam być sama. Gdy tylko włączyłam jakąś drame, nagle pan M, Hoshi, najmłodszy i jakiś jeden zasiadli koło mnie i zaczęli coś szeptać pomiędzy sobą.

- No powiedz.

- Nie, Seungkwan- o czyli on tak ma na imię -, tu chodzi o ciebie, nie możesz się od tego wymigać kiedyś i tak się o tym dowie, więc lepiej jak powiesz jej to teraz.

- Okay. -Spojrzał na mnie, a ja momentalnie spuściłam wzrok z ekranu, który powędrował na koreańczyka.- Oliwia, bo... Powiedziałem mojej siostrze, że znalazłem sobie dziewczynę, a ona kazała mi to udowodnić i mam się jutro z nią spotkać w kawiarni, właśnie z tą dziewczyną i...

- Chcesz,żebym ją udawała? - Pokiwał głową- Zgadzam się, lepsze to niż siedzenie w domu z bandą zboczeńców.- Powiedział ciche dziękuję i przytulił się do mnie. Szybko wzięłam jego ręce mojej talii i wyszłam. Nigdzie nie mogłam być sama. Yhh..takie życie. Sprawdziłam godzinę. 15.43. Za 47 minut nam być gotowa na jazdę. Wbiegłam do pokoju i rozpoczęłam poszukiwania idealnego stroju. Po 10 minutach wybrałam białą bluzę z czarnym napisem " You Are My Hope", czarne jeansy z pozdzieranymi kolanami i czarne botki. Włosy zpiełam w wysokiego kucyka. Dodatkowo zrobiłam ostry makijaż. Oczy były mocno podkreślone kredką i eyliner'em, oraz czarnym cieniem do powiek. Na usta nałożyłam tylko błyszczyk i byłam gotowa. 15.14. Mam jeszcze 16 minut, wiec coś zjem- Pomyślałam i poszłam do kucni. Wyjątkowo nikogo nie było, więc tym razem mogłam coś zrobić w spokoju. Otworzyłam lodówkę, a tam było tylko parę butelek soju, jedna butelka wina i karteczka" jeśli to czytasz idź do sklepu. Ps. pieniądze masz pod kartką". Podniosłam papier, a pod nim także pustki. Ktoś musiał widzieć to wcześniej i zabrać pieniądze. Wspaniale! Jestem głodna a tu do jasnej cholery nie ma nic do jedzenia. Zaczęłam przeszukiwać wszystkie szafki, ale w nich także nic nie było. Postanowiłam pobajerować trochę jednego z nich.

- S.Coups..- Powiedziałam uwodzicielskim głosem, gdy tylko znalazłam się w wybranym pomieszczeniu. On natychmiast zerwał się z łóżka i podszedł do mnie. Nasze ciała stykały się, a ja gladziłam palcem wskazującym jego ramię.- Mogę cię o coś prosić?

- A co będę z tego miał?- Przygryzł warge. Robił to strasznie seksownie, uhh.

- A co byś chciał?

- Całusa.

- Zgoda... Wiesz jestem troche głodna, a wy nic nie macie w całej kichni. Masz może coś przy sobie?

- Choć ze mną. - Złapał mnie za rękę i zaprowadził do garderoby. Miał tam z 3 razy więcej ciuchów ode mnie, a to ja niby miałam ich dużo. Zobaczyłam jak otwiera on jakąś szafkę, a w niej miał sporo batoników, cukierków, miał nawet pączki. Mmm..moja słabość.

- Co byś chciała? - Wskazałam na pączka z czekoladową polewą, a on wyciągnął rękę w moją stronę. Gdy chciałam go wziąć, on cofnął rękę i powiedział :

- Ej, nie tak szybko najpierw całus. - Jęknęłam z niezadowolenia i pocałowałam go w usta. W końcu raz się żyje, a ja chciałam tego paczką bez droczenia się. Sięgnęłam po niego i wyszłam zajadając się castkiem.

S.Coups POV

Zbliżyła się i złożyła pocałunek na MYCH USTACH. Byłem tak zdziwiony, że nie zauważyłem kiedy wyszła. Gdy dotarło do mnie co się stało zacząłem krzyczeć i skakać z radości. Dobrze, że każde drzwi w tym domu są dźwiękoszczelne inaczej zaczęli by się wypytywać "co ty brałeś?" na to Hoshi wypalił by " podziel się". Po moim odpale przypomniałem sobie, że mamy iść na łyżwy. Szybko zbiegłem na dół gdzie wszyscy ma mnie juz czekali. Oliwia kończyła już swojego paczką, którym najwyraźniej podzieliła się z Dino, który był brudny od czekolady.

- Zanim wyjdziemy Dino idź się umyć. Cały jesteś od czekolady.


***

Po trzech godzinach jazdy i nauki tej słodkiej istoty jeżdżenia na rolko podobnych urządzeniach udaliśmy się na lody.

- Przepraszam was na chwile.- Sięgnęła po telefon i odebrała połączenie. Jedyne co słyszałem to jakieś niezrozumiałe słowa, które były najwyraźniej w innym języku. Po kilku minutach wróciła i usiadła na miejsce.

- Chłopaki, mam prośbę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz