sobota, 31 października 2015

Historia życia- On chciał dobrze.

Brak komentarzy:





.*perspektywa Juna*


Chłopak nie powiedział nic więcej oprócz "pomyśl trochę". Rozłączył się i ruszył na dół. Poczekałem chwilę i poszedłem za nim, jak się okazało do kuchni.


-Cześć. Ja się spało?- zapytałem gdy znalazłem się obok chłopaka.


-Hej, całkiem dobrze. W końcu normalnie od kilu miesięcy. - powiedział.


-Tak na pewno - pomyślałem. Chłopak wziął szklankę wody i wyszedł z kuchni. Zrobiłem sobie śniadanie i usiadłem przy stole. Pierwsze co zobaczyłem leżące na blacie to jego telefon. Pewnie zapomniał i nie wziął. Obejrzałem się za siebie, zobaczyć czy nikt nie idzie. Gdy byłem pewny, że jest czysto, szybko wziąłem telefon do ręki i pierwsze co wszedłem w ostatnie połączenia.


Ostatnio 10 minut temu

Od: Seungkwan


Aha. To z nim się kontaktował. Tylko po co? Skąd oni się znają? Po co on do nas przyszedł? Te pytania chodziły za mną przez ten cały czas. Wiedziałem jedno. Musiałem powiadomić o tym innych. Wstałem z miejsca i ruszyłem do pokoju dziewczyn. Po drodze zatrzymał mnie on.


-Ej, dzisiaj rano dzwonił do mnie mój brat. Dzisiaj przyjeżdża do Seulu. Także jeszcze dzisiaj mnie już nie będzie.


-D-dobrze. - powiedziałem i ruszyłem do wcześniej zamierzonego celu. Weszedłem na schody i biegiem ruszyłem pod drzwi ich pokoju. Zapukałem lekko, a gdy usłyszałem ciche "proszę" wszedłem do środka.


-Ej dziewczyny jest sprawa- powiedziałem na samym wejściu.


-O co chodzi? - zapytała Sam widocznie jeszcze nie kumata, widać było, że dopiero się obudziła. Może nawet ja ją obudziłem.


-Tek gościu coś przed nami ukrywa. - rozejrzałem się po pokoju. Dopiero teraz zauważyłem, że Nataly jeszcze spała. To chyba nawet lepiej, żeby teraz o tym nie wiedziała.


-Cooo? Jun nie wrabiaj nas bo ci to nie wyjdzie? - powiedziała Ann, zakrywając się kordłą po sam czubek głowy.


-No przecież was w nic nie wrabiam. Ugh, słyszałem rano, że z kimś rozmawia i mówi mu, że ona tego kogoś kocha i że z nią rozmawiał. Potem w kuchni zostawił telefon, a gdy wszedłem w ostatnie rozmowy to...to tam był.- urwałem


-No mów rzesz.


-No dobra. Rozmawiał z Seungkwan'em.


-CO? Skąd...skąd oni się znają? C- CO?


-Uwierz, też chcę to wiedzieć. Ale po tej rozmowie można wywnioskować, że tu chodzi o Nataly. Ponoć był u niej wieczorem i z nią gadał. Aaa i jeszcze coś. Ponoć jego brat przyjeżdża i jedzie do niego już dzisiaj.


-Co za pedał. Już ja sobie z nim porozmawiam.- Sam wstała z łóżka i już chciała wychodzić, ale ją powstrzymałem. -Weź mnie puść, bo jeszcze ty po mordzie dostaniesz i się skończy. - Bulweroswała się, ale ja dalej trzymałem ją za rękę.


-Nie, hałasu tylko narobisz. Pogadamy z nim jak będzie wychodził.


-Uhh. Ok.- dziewczyna wypuściła powietrze z ust i podniosła ręce w geście poddania. Puściłem ją, a ona usiadła na swoje miejsce.


-Zachowujcie się normalnie. I przy tym faciu i przy Nataly, ok.


-Ok- odpowiedziały, a ja wyszedłem wtajemniczyć The8'a i Joshue.


*Perspektywa Sam*


Po wyjściu Jun'a poszłam do łazienki ogarnąć się. Zeszłam na dół i gdy zobaczyłam tego typa cała złość którą w sobie gdzieś tłumiłam powoli zaczęła wychodzić na światło dzienne. Już chciałam do niego podejść, ale w net złapały mnie czyjeś mocne ręce i zaprowadziły do kuchni.


-Lepiej trzymaj się od niego z daleka. - powiedział Jun gdy byliśmy już w pomieszczeniu. Chwile posiedziałam, a potem zabrałam się za przygotowywanie śniadania, żeby się choć trochę odstresować. Ale to również mi nie wyszło. Gdy szukałam szklanki, znalazłam całe pudełko leków przeciw bólowych. Wzięłam je do ręki i otworzyłam, lecz znowu zostałam ostrzeżona.


-Weź, chcesz go tym zabić?- zapytał chłopak.


-Przynajmniej nie bolał by go brzuch. Przez bardzo długi czas . - powiedziałam i zrobiłam minę zabójcy.


-Na pewno, a teraz idz mi stąd. Siadaj tam.- rozkazał chłopak i wskazał palcem miejsce krzesła stojącego przy stole.

Resztę dnia spędziłam na planowaniu co mogła bym mu zrobić i równocześnie na krzykiem Jun'a w moją stronę. Ok 14:00 chłopak zaczął się pakować, a po chwili był gotowy. Pożegnał się z wszystkimi, a ja z Jun'em zdeklarowałam się, żego odprowadzę. Wyszliśmy przed budynek i od razu zaczęło się przesłuchanie.


-No dobra to nara... - zaczął, lecz mu przerwałam.


-Chwila, chwila nie tak szybko....kim ty tak ogólnie jesteś?


-Jak to kim?


-Nie rozumiesz? Dobra może inaczej. Kim dla ciebie jest Seungkwan?- zapytał tym razem kolega. Ten spuścił głowę na dół i zaczął machać nogą po trawie.


-Odpowiesz nam w końcu czy nie? - krzyknęłam, ale tym razem nie zostałam upomniana.


-No dobra. Nie powiem wam wszystkiego. On sam to zrobi... Yh chodzę z Seungkwan'em do klasy. Znamy się odkąd przyjechał tutaj i zaczął trenować. Poprosił mnie o coś i tak tu jestem. Reszty wam nie powiem, on sam to zrobi. On chciał dobrze.


-Boże. Co za idioci.- walnęłam facepalma i szybkim krokiem ruszyłam do drzwi. W środku weszłam do swojego pokoju i wzięłam swój telefon do ręki. Znalazłam w kontaktach numer sprawcy i napisałam wiadomość.


Do: Seungkwan

Idiota.


Od: Seungkwan

Wiesz?


Do: Seungkwan

Tak. Masz przejebane


Od: Seungkwan

Tak wiem. Przepraszam.


Do: Seungkwan

Nie mnie będziesz przepraszał


Już nie odpisał. Byłam na niego strasznie wściekła. Byłam też ciekawa czy reszta wiedziała o tym wszystkim. Ci co zostali na pewno nie, ale reszta. Znów chwyciłam za telefon i wybrałam numer do Dino.


-Halo. Sami?


-Cześć. Słuchaj, nie mam teraz humoru na czułości. Zapytam cię teraz o coś i proszę o szczerą odpowiedź, ok?


-No dobrze. - odpowiedział zdezorientowany.


-Czy ty wiedziałeś co ten twój kolega Seungkwa wymyślił? - brak odpowiedzi.- Dino. Tak czy nie?


-Tak wiedziałem.


-I nie mogłeś mi o tym powiedzieć?


-Nie mogłem, bo..


-Dobra nie ważne. Jak wrócicie to wszystko wyjaśnimy. Muszę kończyć. Pa. Kocham cię.


-Ja ciebie też. - rozłączyłam się i wypuściłam powietrze z ust. Dobra muszę się jakoś odstresować. Zeszłam na dół z świetnym pomysłem.

-Co wy na to, żeby pójść na dyskotekę?- powiedziałam, a na ich twarzach zawitał uśmiech. Wiedziałam co to oznaczało.- Macie pół godziny.- rzuciłam i wróciłam na górę. Wyciągnęłam dokładnie tę samą sukienkę, którą miałam od tamtej pamiętnej dyskoteki i dokładnie te same buty. Włosy szybko wyprostowałam i zrobiłam lekki makijaż. Jak mówiłam po pół godzinie wszyscy byli gotowi. Wsiedliśmy do wana i ruszyliśmy pod miejsce imprezy. Dokładnie tej samej co ostatnio. Gdy byliśmy na miejscu bez problemu dostaliśmy się do środka. Dobrze pamiętałam to miejsce. Nawet gdy byłam pijana i tylko jeden raz. Od razu udałam się pod bar. Zamówiłam słabego drinka tak na początek. Po chwili mój trunek był gotowy. Wzięłam go do ręki i skierowałam się w stronę tańczących ludzi. W tłumie zauważyłam Ann i The8'a ocierających się o siebię. Fuu. Odwróciłam od nich wzrok i przerzuciłam na grupkę dziewczyn robiących to samo. Co najmniej 8 nastolatek patrzało się na mnie jak na... Nie wiem co dokładnie. Nie mogłam odczytać z ich min dokładnie nic. Po chwili jedna z nich się ocknęła i wskazała ręką aby te poszły za nią. Po chwili dziewczyny były obok mnie. Jako pierwsza odezwała się ta na środku.


-To ty jesteś nową dziewczyną Lee Chana?


-Tak to ja.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy ale z wielkim pytaniem w środku.


-A po mordzie chcesz? - spytała po chwili. To nie było już takie miłe.

Historia życia- Gosć

Brak komentarzy:





*perspektywa Sam*

Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam za Hoshim. Wyszliśmy z budynku i weszliśmy do samochodu. Usiadłam koło chłopaka, który przez całą drogę siedział twarzą zwróconą do okna.

A ja? Myślałam nad tym jak to wszystko będzie wyglądać. Obiecał mi, że nic się nie zmieni, że dalej będziemy przyjaciółmi. Wiem, że to może być trudne, ale na coś się deklarował. Nie wiem co mam teraz robić.

Zajechaliśmy pod nasz dorm, Hoshi wyszedł z auta i bez słowa, można powiedzieć wbiegł do domu, a potem do swojego spokoju,a ja udałam się do Dino. Weszłam do pokoju chłopaka i żóciłam się na niego. Objął mnie całym ciałem i pocałował w czubek głowy. Chłopak zauważył po mojej minie, że coś się stało, ale nie miałam zamiaru mówić mu o tym, że jego przyjaciel zakochał się we mnie. Wszystko tylko nie to. Żadne z nas nie jest na to gotowe. Pod pretekstem zmęczenia, wyszłam z pokoju, kierując się do siebie.


*Perspektywa Nataly*

Kilka razy próbowałam porozmawiać z Seungkwan'em o... w zasadzie o wszystkim. O tym co się stało nie dawno i o tym co tak naprawdę do niego czuję. Niestety, chłopaki przez dwa tygodnie mają całkowitą wolność. Prawie wszyscy bo oprócz Joshuy, The8'a i Jun'a wyjechali do rodzin. Gdy wychodził, zamieniłam z nim kila słów. W zasadzie powiedziałam mu, żeby dbał o siebię i pozdrowił rodzinę. To takich typu rozmów potrzeba czasu i braku świadków. Odkąd ich nie ma dom świeci pustkami. Po prostu nie ma nic co moglibyśmy zrobić. The8 siedzi z Ann, Jun gra w gry, a Joshua z Sam wspominają stare czasy, gdy jeszcze byli blisko. Ale, że niby przez 2 tygodnie o tym gadać będą? Jak teraz nie ma co robić to co będzie puźniej?

Siedziałam na kanapie w salonie i oglądałam dramę gdy nagle zadzwonił dzwonek od drzwi. Wstałam i skierowałam się aby zobaczyć kto zakłóca mi nic nie robienie. Odkluczyłam zamek i pociągnęłam za klamę. Po drugiej stronie futryny stał mężczyzna ok. 35 lat, strasznie brudny. Na sobie miał poobdzierane ciuchy.


-Ymm, słucham pana.- powiedziałam speszona.


-No...no bo ja, nie mam gdzie mieszkać no i chciałem się spytać cz..czy


-Czy mógłby pan tu zamieszkać? - zapytałam zaskoczona.


-Tylko przez kila dni. Mój brat za niedługo przyjeżdża do miasta i potem zamieszkał bym u niego.- tłumaczył się.


-Ale... Chwila. Pan poczeka. Chłopaki, Ann, Sam do mnie. Teraz.- krzyknęłam w głąb domu. Po chwili byli obok mnie.- No to ten pan nie ma gdzie mieszkać i się pyta czy przez parę dni może u nas pobyć. - Wyraźnie osłupieli. Żadne z nich nie powiedziało nawet słówka. - No ej powiedzcie coś.- ponagliłam.


-Em chyba na razie tak. Chłopaków nie ma, miejsce jest. Na kila dni może pan zostać.- jako pierwszy powiedział Joshua.

Wpuściliśmy mężczyznę do środka. Daliśmy mu potrzebne rzeczy do kąpieli i czyste ubrania, a ten poszedł umyć się.


-Co z nim robimy?- zapytał Jun gdy ten był w łazience.

-No jak to co? On mieszka tu przez kilka dni, opuszcza dom, nie mówimy nic reszcie. Proste.- sprostowała Sam.


-Ale trzeba go pilnować. Różnie może być. Jeszcze nam coś wywinie. Dwie proste zasady. Nigdy nie wychodzimy razem bez niego i obserwujemy go tak aby się niczego nie domyślił.- powiedziałam na co wszyscy przytaknęli. Gość wyszedł z łazienki. Zupełnie inaczej wyglądał. Przyjżałam mu się bardziej, on nie miał 35 lat tylko conajmniej 20. Daliśmy mu coś do jedzenia,potem pokazaliśmy miejsce gdzie będzie spał. Padło na łóżko DK'a. On się nie obrazi, a Jun będzie miał go na oku bo jest razem z Dokyum'em.


Było ok 21:40. Wzięłam ciepłą kąpiel i weszłam do łóżka. Dziewczyn nie było więc mogłam w spokoju poczytać książkę, którą zaczęłam w marcu. Po kilu minutach usłyszałam ciche pukanie. Powiedziałam aby ten ktoś wszedł. Jak się okazało był to nowy lokator. Uśmiechnął się przyjaźnie, a ja wskazałam mu miejsce na przeciwko mnie na krześle. Wykonał polecenie wciąż się uśmiechając. Byłam dość speszona. Nagle chłopak zaczął mówić.

-Jakby co jestem Kwon Joohyun.- przedstawił się i wyciągną rękę, którą przyjęłam


-Nataly. Na sam początek mówmy sobie na 'ty'.


-Dobrze.


-Może opowiesz mi coś o sobie.


-Co tu mówić, moje życie nie ma sensu. Mieszkam na ulicy od kilu miesięcy. Matka wywaliła mnie z domu gdy okradałem ją, aby mieć kasę na narkotyki.


-Och. Ym ale nas nie będziesz okradał?


-Nie. Już nie kradnę, spokojnie. - uśmiechnął się. Znowu.- teraz ty mi coś opowiedz o sobie.


-yymm. Jestem z Polski, przyjechałam tu z przyjaciółkami do kuzyna Sam. Tego który jest tu z nami. Miewałam spokojne życie do puki tu nie przyjechałam. - zaśmiałam się przez chwilę, ale potem posmutniałam.


-Co się stało?- zapytał.


-Nie dawno...ktoś mnie i Sam...zgwałcił. Tak po prostu.


-Bardzo mi przykro. Musisz bardzo cierpieć?


-Trochę. Zapominam o tym powoli. O takich rzeczach nie warto pamiętać. Dobra nie mówmy o tym bo się rozryczę.- pogadaliśmy jeszczę chwilę. Chłopak usiadł obok mnie na łóżku co mnie bardzo zdziwiło. Powoli zaczęło robić się niebezpiecznie. Jego ręka wędrowała tam gdzie nie powinna, nawet gdy była to tylko noga. Próbowałam robić coś z nią, ale ten robił dalej to samo. W końcu jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej. Już miało dojść do pocałunku, gdy szybko się odsunęłam.


-Przepraszam. Nie chciałem. Ty pewnie masz chłopaka.


-Nie nie mam. Ale chciała bym mieć. Nic się nie stało


-Masz kogoś na oku?


-Jest taki jeden chłopak, który tu mieszka. W sumie nie wiem co z tego wyjdzie. Nigdy nie możemy się spotkać i normalnie porozmawiać. Nawet nie wiem czy on coś do mnie czuje.


-Jak ma na imie?


-Seungkwan.


-Porozmawiaj z nim jak wróci. Jeżeli tego nie zrobisz to stracisz go.


-Dziękuje ci. Teraz to na pewno z nim porozmawiam. - chłopak wstał i wyszedł.


*Perspektywa Jun'a*

Właśnie się obudziłem. Wstałem i skierowałem się do kuchni. Nie zdążyłem dobrze wyjść, bo usłyszałem czyjąś rozmowę. Wiem tylko, że jedną z osób był ten facet. Uchyliłem lekko drzwi, żeby coś słyszeć. Nie to, że jestem ciekawski, ale to co on mówił mogło być czymś ważnym dla nas.


-Rozmawiałem z nią wczoraj. Debilu, ona cię kocha.

piątek, 30 października 2015

13 nieszczęść- cz. 22

Brak komentarzy:


Wonwoo POV

-Spierdalaj, nie chce was widzieć. Mam was wszystkich w dupie... - Krzyknął S.Coups.

-Aish, uspokój się. Złość piękności szkodzi. - Powiedziałem, dalej pukając w drzwi od jego pokoju.

-W dupie mam bycie pięknym. - I tak jest codziennie. Nikt nie może się z nim dogadać, zresztą jak i z Jun'em, który stwierdził, że też chcę się zamknąć i być razem z Amelią. Mi też było trochę smutno z tego powodu, jednak nie zamykałem się w sobie. Próbowałem rozwiązać ten problem i jednego dnia odwiedziłem dziewczyny w kiciu. Opowiedziały mi, za co zostały zamknięte i postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Poszedłem do ojca Olki, choć nie było to łatwe, gdyż on wypytywał mnie, dlaczego to ona nie mogła przyjść po wizę dziewczyn. Jednak tłumaczenie, że martwi się o dziewczyny, wystarczyło...

Dzisiaj chciałem pójść pokazać policjantą, że bezpodstawnie oskarżyli dziewczyny, że tylko narobili sobie problemów... Chce by się zawstydzili, że wstydu, żeby przepraszali. Nigdy nasza policja nie było zbyt mądra, zamykała kogo popadnie, by tylko więcej zarobić, jednak oni tylko na tym tracili.

-Jun idziesz ze mną?-zapytałem opierając się o jego drzwi.

-dokąd? - zapytał.

-Po twoją dziewczynę. - Odsunąłem się od wejścia do jego pokoju, a po chwili Jun wybiegł z pokoju.

-Tak - Uśmiechnął się. - Tylko jak ty chcesz iść po nie?

-normalnie. Dziewczyny zostały zamknięte za to, iż niby nie miały wizy, więc teraz wyciągnięmy je dzięki temu- Uśmiechnąłem się i pokazałem kartkę.

-to jedziemy - wyminął mnie i zszedł po schodach, a ja ruszyłem za nim.

Droga, w przeciwieństwie do wczoraj, minęła nam w bardzo miłej atmosferze. Nie musieliśmy się urzerać z resztą, gdyż tylko ja i Jun jechaliśmy po nie. Mogłem wziąć kogoś innego i pozdrawiam później zrobić mu niespodziankę, ale nie pomyślałem o tym. Zresztą od pewnego czasu myślę tylko o Honi. Jest boska. I w dodatku to co mi powiedziała. Te dwa słowa, wtedy w łóżku...

-Jesteśmy - Powiedziałem lekko zdenerwowany głosem.

Amelia POV

-Dziewczyny, wychodzicie. - głos policjanta wyrwał mnie z wpatrywania się w jeden punkt.

-ale dokąd? - Zapytała Honorata i to skłoniło mnie do spojrzenia się w ich stronę.

-Do domu, była mała pomyłka z waszą wizą ale wszystko się wyjaśniło... Jesteście wolne. - Otworzył nam kraty i wyszłyśmy. - A tak w ogóle to skąd jesteście? - Nie interesuj się. - powiedziałam w naszym języku i odeszłam. Przy wyjściu zobaczyłam tego, na którego czekałam od początku bycia w pace. Pofbiegłam do chłopaka i rzucając się na niego zaczęłam całować. On odwzajemnił gest. Kątem oka spojrzałam na osoby obok i zobaczyłam, że Wonwoo wziął sprawy w swoje ręce i w tej właśnie chwili całuje się z Honi. Są tacy słodcy i tak idealnie do siebie pasują. Chciałabym, żeby jeszcze Olka była z Coups'em, ale nie zanosi się na to... Wspomnienie o Oliwii, obróciło mój humor o 180 stopni.

-Jun... Wiecie co z Olką? - Zapytałam lekko dążących głosem.

-od trzech dni nikt tam nie był. Nie mieliśmy odwagi, by pójść tam. Nawet on. Siedzi zamknięty w pokoju i nikogo do niego nie wpuszcza. Gdy ostatni raz u niej byliśmy nie zanosiło się na to by się obudziła. Nawet nie wiem, co było powodem tego...

-wiesz, najwyraźniej się zakochała. Miłość u niej to bardzo trudny rozdział. Wmówiła sobie, że nigdy nie będzie w stanie zakochania, a gdy to nastało, nie potrafiła przyznać się do błędu.

-Zawsze chciała być samo wystarczalna, nie ufała prawie nikomu, my byłyśmy jedynymi, którym zaufała, jednak przez to głupie uczucie zauroczenia, powoli je traci. Coś w niej pękło, a my musimy jej pokazać, że miłość jest piękna. Cukier nam w tym pomoże. - Odezwała się Homo.

-niby jak? - Zapytałam

-da jej spokój... Znaczy po prostu będzie udawał, że już nie potrzebuje jej. Po pewnym czasie zapewne sama się na niego rzuci, lub ich rolę się odwrócą, to ona będzie chodzić za nim.

-tak tylko jest jeden problem. Nie wiemy czy się wzbudziła - Powiedział Jun.

-tak właściwie to wiemy. Do Wonwoo przed chwilą napisał Woozi, że Olka się wybudziła i jest w dobrym stanie. To co? - Zapytała.

-jedziemy! - Krzyknęłam.

***

Oliwia POV

I po cholere mnie ratowali?

Niby fajnie zobaczyć Coupsa...

Ale po co to robili?

Mogłam zginąć i było by super.

Zajebiście.

Aish.

Otworzyłam oczy i popatrzyłam kolejny raz prosto w sufit, tylko by nie spojrzeć na nich.

Na niego.

-dlaczego taka jesteś?

-po co to robiliście?

-no... Chcieliśmy cie uratować.

-ale ja nie chciałam. Nie prosiłam was o pomoc. Dzięki, za to, że muszę użerać z pieprzonym zakochaniem. Wielkie dzięki. Naprawdę nie trzeba było.

-kto ci się podoba? - Zapytał Seungkwan.

-chłopak...

-chciałem zapytać o to samo. Jednak chyba nie mam co liczyć, na super relacje z księżniczką. Martwię się o ciebie. Chcę byś czuła się jak najlepiej. Chcę ci dać wszystko co mogę ci dać, wszystko to co mam. Jednak ty i tak wolisz być przy swoim i mieć wszystkich w dupie. Chciałbym, byś chociaż mnie nie traktowała jak śmiecia. To boli. Cholernie boli. Nawet nie wiesz jak - Powiedział i wyszedł. Mnie też to zabolało. Tak bardzo.

13 nieszczęść- cz. 21

Brak komentarzy:



-Dziewczyny, ktoś do was. - Podeszłyśmy do drzwi. A jednak wszystko się wali....

-Dzień dobry, jestem sierżant Choi Woohyun i jestem zmuszony zabrać was na komisariat. - Uśmiechnął się lekko, a mi coraz gorzej się robiło.

-Przepraszam, ale za co? Przecież my nic nie zrobiłyśmy... - Awanturowała się Honey.

-Jesteście oskarżone o nielegalne przebywanie na terenie naszego kraju. - Przestraszyłam się. Przecież Oliwia mówiła, że załatwiła nam wizę. Spojrzałam tylko na dziewczynę stojącą obok i weszłyśmy razem z policjantem, do radiowozu.

Wonwoo POV

-czyli teraz będzie tak jak dawniej? Bez dziewczyn. - Powiedział Hoshi, za co oberwał od Jeonghana w głowę.-No co?

-nic nie będzie tak jak dawniej. Musimy teraz dbać o dziewczynę i pod żadnym pozorem nie wzywać Oki ojca. Jesli przeżyje, narazimy ją na większy ochrzan od niego. - Powiedział Coups nie odrywając głowy od ziemi.

-od kogo? - zapytał znów Hoshi, przez co dostał jeszcze raz w głowę tylko, że ode mnie stojącego koło niego.

-od Pana Kim'a. Coś jeszcze?

-ymm nie. Już wszystko rozumiem. - rzekł i pomasował sobie tył głowy. Może trochę za dużo siły użyłem na niego? A niech ma na zapas.

-a skąd ta pewność, że lekarze nie zadzwonią, po jej ojca?

-Bo powiedziałem im, że jej ojciec jest za granicą i nie chcemy go rozpraszać w pracy. To powinno pomóc. - Rzekł Seungkwan.

-Ja chcę do niej jechać... - Chłopak wstał i ruszył do drzwi.

-Spokojnie, i tak nic narazie nie zrobisz, bo cię nie wpuszczą na salę. - Powiedziałem, zatrzymując Coupsa.

-Mnie nie wpuszczą, jak powiem im, że jestem jej chłopakiem, a jestem... To mnie wpuszczą.

-tylko jest jeden błąd, nie jesteś jej chłopakiem...

-jeszcze. Idziemy? - Uśmiechnął się lekko, a ja ze zrezygnowaniem pokiwałem głową. Weszliśmy do busa i pojechaliśmy w kierunku szpitala. Cukier, przez cały czas pospieszał Mingyu, który kierował naszym pojazdem. Gdy w końcu, W KOŃCU, dostaliśmy się przed szpital, znów nie było prosto się dostać, gdyż pielęgniarki nie chciały nas wpuścić.

-Trzymajcie mnie bo nie wytrzymam.. - Wyszeptał groźnym tonem.

-Daj spokój Coups...

-Jak mam być spokojnym, jak nie wiem czy Olka żyje?!

-To chodzi o Oliwie Kim?-Zapytała kobieta.

-No tak.. - Uspokoił się lekko i oparł o Jeonghana.

-No, dziewczyna się jeszcze nie wybudziła...

-ale ja chcę ją zobaczyć. Niech pani to zrozumie... Moja dziewczyna leży tam, nie wiem czy z tego wyjdzie, i nawet nie mogę jej zobaczyć. Czy to jest normalne?

-Dobra pozwolę wam wejść, ale proszę was o podzielenie się na grupy i wchodzenia w ciszy. - Spojrzała wymownie na nas i odeszła.

-To w pierwszej grupie idzie...

-Ja, Seungkwan, Joshua, Vernon, Jeonghan, Woozi i Dokyeom(Nie wiem czy dobrze napisałam xD). A na drugi raz reszta chłopaków i Sooyoung.

-Dlaczego nie mogę wejść pierwszy? - zapytał Marcin.

-Bo...-Wziął głęboki wdech- Nie mam czasu na sprzeczki-Dodał i machnął ręką by weszli. My zaś usiedliśmy na schodach i czekaliśmy na swoją kolei.

Homo POV

Tu jest strasznie. Pleśń i grzyb na ścianach, z łóżek wystają sprężyny i w dodatku śmierdzi zdechlizną... To wszystko musi się jak najszybciej skończyć, bo nie mam siły stać tak przy kratach i oczekiwać na zbawienie. Co najgorsze w tym wszystkim, że jestem tu sama, a Ama siedzi naprzeciw mnie, w o wiele ładniejszej celi ode mnie.

-Dziewczyny-obejrzał się po nas-musze was przenieść do innej celi, w której będziecie mogły być razem. - Tak! Krzyknęłam w myślach i czekałam, aż otworzy mi kraty, bym mogła wyjść. Gdy to zrobił udałyśmy się za policjantem. Szedł długim korytarzem, co chwila skracając w inną stronę,co było dość denerwujace, gdyż nie miałam siły juz dalej iść. Oglądałam się dookoła, i w końcu nie zauważając, że już się zatrzymaliśmy, wpadłam na przystojnego policjanta. Przeprosiłam i weszłam do pomieszczenia, w którym zostałam zamknięta razem Amą. Chociaż tyle dobrego, że nie jestem sama. Chociaż tyle...

poniedziałek, 26 października 2015

Chanyeol. Wpadka- Rozdział. 3

Brak komentarzy:


Po wyjaśnieniu sobie sprawy z toalecie, wróciliśmy z powrotem na salę. Gdy tylko weszliśmy do pomieszczenia kila par oczu spoczęło na nas.

-Co was tak długo nie było? JiRa jak widać dobrze ci się odpłaciła po wym wydarzeniu.- zaśmiał się Baekhyun. Dopiero po chwili zorientowałam się, że na serio długo nas nie było. Do tego Chanyeol stał przed nimi bez koszulki, którą trzymałam ja.

-To nie tak. Ja tylko...- próbowałam się tłumaczyć, ale widząc chłopaków kiwających głowami, co oznaczało 'tak na pewno', zrezygnowałam. - Dobra nie ważne. - machnęłam ręką i skierowałam się na kanapę.

-Kai dasz mi jakąś koszulkę?- zapytał Chan gdy kontynuowali próbę.

-No w końcu - Pomyślałam. Co jak co, ale patrząc na gołą klatę Chanyeola, moje policzki przybierały kolor czerwieni.

Pooglądałam próbę chłopaków jeszcze przez chwilę. A co innego miałam do roboty? Po mniej więcej godzinie na salę przyszedł ich menager. Wysoki, ciemnowłosy, w garniturze mężczyzna koło czterdziestki. Chłopcy zatrzymali muzykę i się z nim przywitali. Ja również wstałam, a gdy zauważył mnie, ukłoniłam się. Mężczyzna zakomunikował chłopakom, że ich próba przed koncertem odbędzie się jutro. Ustalili godzinę spotkania i jak to wszystko będzie przebiegać. Gdy już wszystko było wiadome, zabrał swoją teczkę i ruszył do wyjścia, lecz jak to zwykle bywa, przypominało mu się coś ważnego, ale teraz zwrócił się w moją stronę.

-Potrzebowalibyśmy kogoś do pomocy. Takie tam, przynoszenie wody i powciskiwanie kilku guzików. Zgodziła byś się pomóc?- Zdziwiłam się, ale jednocześnie zmartwiłam. Cały dzień pójdzie się walić.

-Dobrze.- odpowiedziałam po chwili ze sztucznym uśmiechem.

Jeszcze chwile posiedziałam z chłopakami na sali. Gdy stwierdziłam, że nawet to mnie nudzi postanowiłam, że pójdę do domu. Zabrałam swoją kurtkę i torebkę, pożegnałam się z wszystkimi i wyszłam. Opcją powrotu do domu był oczywiście autobus. Po 20 minutach byłam w ciepłym mieszkaniu. Położyłam się na kanapie w salonie, włączyłam dramę, którą w końcu musiałam skończyć. Do ok 18:00 oglądałam ulubiony serial. Poszłam do kuchni coś zjeść, a następnie wzięłam prysznic. Ze względu na to, że musiałam wcześnie wstać, żeby zdążyć na próbę, poszłam spać ok 21:00. Nie chwila, położyłam się spać ok 21:00. Nie przywyknęłam jeszcze do tego, że chodzę o tak wczesnej porze spać, więc leżałam na łóżku,przewracając się z jednego boku na drugi. I tak przez następne dwie godziny.

Budzik obudził mnie o 6:00. Tak bardzo nie chciało mi się wstawać i tak bardzo nie chciało mi się tam iść, ale obietnica to obietnica, zawłaszcza gdy była ona dana takiej osobie. Wyczołgałam się z łóżka i poszłam do, na szczęście wolnej łazienki. Pierwsze co, to spojrzałam w lustro. Czułam się jak trup i w dodatku wyglądałam jak trup. Zaczęłam się szykować i po pół godzinie byłam gotowa. Zeszłam do kuchni gdzie czekał już mój brat.

-Mam nadzieję, ze zabierzesz mnie ze sobą.- zapytałam gdy już mnie zauważył.

-A to niby z jakiej racji?- zapytał z głupim wyrazem twarzy.

-Yyy, może dlatego, że nie wiem gdzie jechać.

-Yy,masz 20 minut frajerze.

-Zdążę nie to co ty, frajerze. - Po 15 minutach byliśmy w drodze, a po godzinie na miejscu. Weszliśmy na wielkie coś. Było tam kilkaset tysięcy miejsc, mieszczące się od sceny, aż po sam sufit. Przed miejscami na samym dole stała olbrzymia scena ,której 'ramiona' rozchodziły się w widownię. Miejsce robiło mega wrażenie nawet puste, a co dopiero gdy było w nim tyle ludzi, plus jeszcze oświetlenie i głośna muzyka. Z podziwu wyrwał mnie jakiś facet,który kazał iść za sobą. Posłusznie wykonałam polecenie. Przeszliśmy korytarzami na backstage, gdzie mieściło się centrum operacyjne. Na wielkim stole stało coś z wielką ilością przycisków, światełek i tego wszystkiego.

-Dobra słuchaj, dla ciebie mega zadanie do wykonania. Ja muszę teraz iść na chwilę, ale tylko na 10 minut. - mężczyzna przerwał, a ja kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.- Kiedy muzyka się włączy, ty wciśniesz ten przycisk. - wskazał na mały włącznik w górnym rogu konsoli. - Wtedy chłopcy wjadą do góry na takim panelu. Gdy będą na samej góże, klikniesz ten przycisk. Rozumiesz?- zapytał gdy skończył tłumaczyć.

-Tak.- powiedziałam. W sumie to nie takie trudne. Mężczyzna odszedł zostawiając mnie samą. Po chwili usłyszałam wspomnianą piosenkę, z lekkim strachem przycisnęłam pierwszy przycisk. Ok,chłopcy zaczęli pojawiać się z pod sceny. Na razie spoko. Gdy się zatrzymali ogarnęła mnie troszeczkę większa panika. Kliknęłam przycisk, twierdząc, że to ten dobry. Nic. Nawet nie wiedziałam co miało się teraz stać. Kliknęłam kolejny. Dalej nic. Chłopcy dalej stali tyłem do publiczności i czekali dalszy przebieg akcji. I kolejny. Brak reakcji. Zaczęłam w końcu przyciskać, każdy po kolei. Nagle usłyszałam krzyk. Spojrzałam się na scenę. W tym miejscu gdzie stał Chanyeol, prosto na jego twarz zapalił się reflektor, a z dwóch otworków zaczął wydobywać się dym. Od razu zareagowałam. Teraz nawet nie pamiętałam co powłączałam. W między czasie spoglądałam na scenę patrząc czy wyłączyłam to ustrojstwo. Na co ja liczyłam? Chłopak zaczął cofać się do tyłu z rękami na oczach. W końcu włączyłam ostatni przycisk. Ucichło.

-Udało się.- powiedziałam uradowana.

-Nie był bym tego taki pewien.- Usłyszałam za sobą znajomy głos. Odwróciłam się,a za mną stał mężczyzna, który mi wszystko pokazywał z kablem w ręce.

-To nie chcący. - Powiedziałam z głupkowatym uśmieszkiem.

sobota, 24 października 2015

Historia życia- Kolejna wtopa.

Brak komentarzy:





*Perspektywa Nataly*

-Seungkwan, wyjdź.- krzyczałam na chłopaka, który siedział u mnie w pokoju. Dziś rano zrobiłam naleśniki na śniadanie, ten się spóźnił i nic nie dostał, bo cała reszta wszystko zjadła. Doszło do tego, że sam zrobił sobie zwykłe płatki z mlekiem. Oczywiście mogłam mu dorobić tych naleśników, ale stwierdziłam, że to będzie jego kara za tak długie spanie.

Była godzina 17:00 a ten ani na krok nie odstąpił ode mnie, i albo wytykał mi, że jestem złą przyjaciółką albo, że pewnie już go nie lubie i dlatego mu ich nie zrobiłam.

-Nie. Jak ja nie dostane naleśnika to ja nie wyjde.- siedział na fotelu obok łóżka Sam, założył nogę na nogę, skrzyżował ręc na piersi i zrobił poważną minę. Nie wytrzymałam. Wstałam z wygodnego łóżka i wyszłam z pokoju trzapiąc przy tym drzwiami. Zbiegłam na dół, wparowałam do kuchni i zaczęłam wyciągać wszystkie potrzebne mi produkty.

-Poddalaś się?- zapytał Mingyu, który siedział przy stole jedząc kanapkę.

-Ten człowiek jest nie do zniesienia. Robie mu te pieprzone naleśniki tylko po to, żeby sie odczepił i dał mi święty spokój.- po 30 minutach danie było gotowe. Położyłam kilka naleśników zwiniętych w rulon z bitą śmietaną i owocami na talerz i ruszyłam do chłopaka. Weszłam do pokoju, a ten nadal siedział w tej samej pozycji w której go zostawiłam.

-Masz. Twoje naleśniki. Szczęśliwy?- wystawiłam mu talerz przed twarz, a ten wolnym ruchem głowy spojrzał się na mnie, a potem na talerz. Oczy zrobiły mu się jak 5 zł. a usta wygięły się w szeroki uśmiech. Nie powiem zrobiło mi się lżej na sercu widząc go takiego szczęśliwego.

-Dziękuje.- powiedział i wziął do rąk naczynie. Uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam na miejsce, które niedawno temu grzałam.

Wzięłam do ręki telefon i weszłam na facebooka. Każde z nas było zajęte swoimi czynnościami, więc w pokoju panowała całkowita cisza. Nagle po całym pokoju rozległo się burczenie. Moje burczenie. Nie dość, że byłam głodna, to osoba siedząca ze mną w pokoju zajadała się pysznościami. Zrobiłam smutną minę i pogładziłam się po brzuchu. Oczywiście, mogłam iść zrobić sobie coś do jedzenia ale byłam na to zbyt leniwa. Niestety, po chwili znów rozległ się ten dźwięk. Podkurczyłam nogi i oplotłam je rękoma. I, że niby to coś da? Na domiar złego pomyślałam, że mam jekieś zwidy, bo do moich nozdrzy dochodziły przyjemne zapachy owoców i naleśników. Podniosłam głowę i odetchnęłam z ulgą.

-O matko,już pomyślałam, że sfiksowałam.- Seungkwan stał przede mną z kilkoma jeszcze naleśnikami na tależu.

-Proszę. Dosłowie słyszę, że jesteś głodna i przyszedłem na ratunek.- powiedział, wypiął mężnie klatę, kładąc przy tym jedną rękę na biodrach, wyglądając przy tym jak superbohater.

-Tak narzekałeś, że chcesz tych naleśników, a teraz mi je oddajesz?- spytałam podnosząc jedną brew do góry.

- Nie wszystkie przecież. Zjemy je razem.- uśmiechnął się.

- No dobrze. Siadaj.- poklepałam miejsce obok mnie, a ten prędko wykonał polecenie. Podstawił mi talerz pod nos, a ja wzięłam jeden przysmak do ręki. Po 20 minutach nie zostało nam nic. Chłopak odłożył przedmiot na stolik obok mojego łóżka i wzdechnął.

-Dobre były.

-No. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Zsunęłam się lekko w duł. Moje powieki zaczęły powoli opadać. Nie miałam nawet siły powstrzymywać się. Po chwili zasnęłam.


*Perspektywa Seungkwana*

Popatrzyłem się na jej piękną twarz. Spała. Dziwiłem się, że o tak wczesnej porze. Pomyślałem, że to chyba przeze mnie. Była zmęczona tym ciągłym proźbą o te głupie naleśniki. Wstałem powoli z łóżka i stanąłem obok niego. Podniosłem ją troszkę i ułożyłem wygodnie na materacu. Wziąłem koc leżący na fotelu i przykryłem ją. Spojrzałem się na nią. Była taka piękna gdy spała. Chciał bym położyć się obok niej, przytulić, pocałować.

-Rzebyś ty wiedziała, jak bym chciał to zrobić.- powiedziałem. Jej powieki zaczynały się podnosić.

-Co zrobić?- zapytała.

-Nie nic, śpij dalej.-powiedziałem i skierowałem się do wyjścia.

-A przytulisz mnie chociaż?- usłyszałem po chwili. Zdziwiłem się, ale wróciłem do niej. Ona podniosła się do siadu i wtuliła się w moje ciało. Pachniała tak cudownie. Odsuneliśmy się od siebie. Dziewczyna popatrzała się na mnie i złożyła miękki pocałunek na moich ustach.

-Przepraszam.- powiedziała i speszyła się .

-Nic się nie stało. Idź spać. Dobranoc.- odpowiedziałem i wyszedłem z pomieszczenia. Stanąłem przed drzwiami nie wiedząc co myśleć. Po chwili usłyszałem jeszcze głos Nataly.

-Znowu? Co ja narobiłam?


*Perspektywa Sam*

Siedziałam właśnie z Hoshim na sali treningowej. Od kilu godzin trenowaliśmy mój układ. Po wprowadzeniu wszystkich zmian był perfekcyjny. Najgorsze było w tym wszystkim to, że mistrzostwa były coraz bliżej, a ja stresowałam się coraz bardziej.

-Dobra koniec na dzisiaj. Nie wiem czy jeszcze jakiekolwiek lekcje będą ci potrzebne. Wygrasz to.- powiedział chłopak i wyszczerzył te swoje ząbki.

-Mówisz to tylko dlatego, że tak jest czy nie chcesz już ze mną przebywać?

-Oczywiście, ze to pierwsze. Kto by nie chciał z tobą przebywać?

- No nie wiem.- uśmiechnęłam się- Hoshi, bardzo ci dziękuje za to wszystko co dla mnie robisz.

-Nie ma za co. Przyjacielska przysługa. - odpowiedział, unikając mojego wzroku. Zabrał wszystkie swoje rzeczy i skierował się do drzwi.- Spotykamy się za chwile przed wyjściem- i już go nie było.

-Oczywiście, że to drugie. A obiecaliśmy sobie, że wszystko będzie okey. - ja również zabrałam swoje rzeczy i wyszłam. A to był taki fajny dzień.

poniedziałek, 19 października 2015

13 nieszczęść- cz. 20

Brak komentarzy:




Rano, Jeonghan POV

-Znaleźliście ich? - zapytałem.

-Nie - Odpowiedzieli wszyscy chórem.

-ej, chodźcie tu!-Krzyknął Woozi.

-o co chodzi? - zapytał Mingyu, gdy znaleźliśmy się koło chłopaka.

-albo ja nie mam siły, albo one są zamknięte.. - wskazał na drzwi od sali kinowej.

-stawiam na to pierwsze-Powiedział S.Coups i pociągnął za klamkę. - na serio zamknięte.

-kto ma klucz zapasowy? - Zapytał Dino.

-Ja!-Powiedział uradowany Coups i wyjął z kieszeni cały stos kluczy.

-wiesz, który to? - zapytał zdziwiony The8.

-nie, ale zaraz się przekonamy - zaczął wkładać i przekręcać, po kolei każdy klucz. Tym właściwym okazał przed ostatni. Otworzyliśmy po mału drzwi i weszliśmy gęsiego. Tam ukazał nam się obraz Amy i Jun'a wtulonych w siebie. Spali. Wyglądali razem słodko. Każdy zrobił im szybką fotkę i mogliśmy ich budzić.

Amelia POV

-Ama, Jun, wstawać! - Wydarł się Hoshi.

-Co? - przetarłam oczy i zobaczyłam, że wszyscy domownicy patrzą się prosto na nas. Nie zważając na to, że wszyscy tu są, obudziłam chłopaka całując go lekko w usta. Ten jak na zawołanie się ocknął się i przytulił się do mnie.

-Daj mi spać, kochanie..

-kochanie? To wy jesteście razem? - zapytała Hona.

-No tak. Od wczoraj tak. - Uśmiechnęłam się.

-Jamelia górą! Nareszcie.

-jak widać tylko wam się udaje. - szepnął Coups i wyszedł smutny z salki.

-Co się stało pomiędzy nimi?

-no Olka go zlała. - Honey powiedziała to szeptem, pewnie dlatego by siostra Seungkwana, jej nie usłyszała. Zresztą, gdzie ona jest?

-Mam pytanie...

-reszta robi śniadanie.. Znaczy Olka siedzi u Seungkwana w pokoju i podobno, od wczoraj nie odezwała się ani słowem.

-idziemy z nią pogadać?-Zapytałam dziewczynę, a ona pokiwała głową.

-Jun, puść mnie. - Nie odpowiadał. - Jun, wstawaj!-Powiedziałam nieco głośniej, jednak nadal nic - Juni koniec z nami! - Krzyknęłam. - Co?

-nic nic. Śpij dalej. - Zaśmiałam się i wyszłam.

***

Pukamy, do jej drzwi od dwóch minut, ale nie odpowiada. W końcu tracimy cierpliwość i wchodzimy do pomieszczenia.

-Oli... - Zamarłam.. Dziewczyna leżała na ziemi, a w ręce trzymała pudełeczko po tabletkach na bezsenność. Pudełko było puste...Do moich oczu zaczęły zbierać się tony łez, które po chwili spłynęły po moich policzkach. Zaczęłam krzyczeć, by dziewczyna się obudziła, lecz bez efektu. Spojrzałam w tył jednak Homo tam nie było. Uciekła?

Po chwili jednak zobaczyłam jak Coups i Boo wpadają do pokoju i odtrącają mnie od dziewczyny. Cukier bierze ja na ręce i wychodzą z pomieszczenia. Idę za nimi obserwując całą sytuację.

-za ile będzie karetka!-Krzyczy wręcz, ten drugi.

-mówili, że za chwilę... - Usprawiedliwia się, prawie płacąc, Vernon.

-za chwile może być za późno. - chłopak zalewa się płaczem i wtula w Oliwie. Seungkwan stoi, jakby jakby bał się jej dotknąć, jakby jego dotyk zabijał. Klęczał tylko przed nią i patrzył. Nagle drzwi z trzaskiem się otwierają i wchodzą ludzie.

-Gdzie dziewczyna? - Pyta dość wysoki lekarz. Tak na oko 25lat.

-t-tutaj... - Wskazuje DK. Lekarze zabierają ją do karetki i nas zostawiają samych.

-to wszystko przeze mnie... To wszystko moja wina... Ja nie chciałem by do tego doszło... - kładzie się na ziemię i płacze. Widać, że dla chłopaka ona była kimś ważnym. Nawet jej "chłopak" zachowuje, jako taki spokój.

-Coups to nie twoja wina... To wszystko ją przerosło. Zawsze miała taki charakter. Już nie raz próbowała się zabić. Zawsze w ten sam sposób. Bała się ciąć i brać do ręki ostrych narzędzi... Zapewne to dlatego, że Cię kocha. Mówiła, że nigdy się nie zakocha. I tak Było. Ty jesteś jej pierwszą miłością. To widać po niej. - Homo cały czas tłumaczyła historie dziewczyny, a my się temu przyglądaliśmy. Dla wszystkich to było straszne. Przerażające. Zaczęłam sobie wyobrażać, co będzie jak ona zniknie. Jak już się nie obudzi. Będzie strasznie. Najprawdopodobniej nie potrafiłabym normalnie funkcjonować. Żyć. Zamknęłabym się w sobie.

-Nie rozumiem... To co jest pomiedzy moim bratem, a nią?

-nic. Wymyśliłem to, żebyś nie uważała mnie za gorszego. Po prostu udawaliśmy. - i prawda wyszła na jaw. Czy mi się wydaje, że jednak nie jest coraz lepiej tylko gorzej? Wczoraj było świetnie, a dziś? Dzisiaj wali się wszystko. No prawie... Jeszcze możemy tu być.

-Dziewczyny, ktoś do was. - Podeszłyśmy do drzwi. A jednak wszystko się wali....

13 nieszczęść- cz. 19

Brak komentarzy:



-Bo ja założyłem się z Mingyu, że u kogo pierwszego będziesz spać w łóżku wygrywa... Przepraszam, że Cię tak wykorzystałem. Źle mi było z tym...

-Nie musisz już nic mówić. Nic się nie stało...-Uśmiechnęłam się do niego. - a co było nagrodą?

-cały karton pączków.

-to podzielisz się nim ze mną i będzie okay.

-naprawdę? Dziękuję. - Pocałował mnie w policzek i zacieśnił uścisk.

***Następnego dnia Oliwia POV *

-jedzie! - Krzyknął Seungkwan, a ja złapałam się za ucho do którego doszedł mnie głośny dźwięk.

-Nie drzyj japy!

-no ok ok.

-nareszcie - powiedziałam do coupsa, z którym oglądałam drame, w swoim pokoju.

-Kochanie zejdź na dół!

-Kurwa, ja go chyba zabije...-Powiedziałam wstając z miękkiego mebla. Poprawiłam włosy i wyszłam z pomieszczenia. - Przeszkodziłeś mi w oglądaniu dramy z cukrem. Co jest tak ważnego by mi przerywać? - Zapytałam retorycznie a on wskazał na swoją siostrę. - Sooyoung!

-Oliwia! - powiedziała trochę mniej entuzjastycznie, gdyż uściskałam ją nieco za mocno.

-przepraszam.

-nic nie szkodzi. Seungkwan, gdzie będę spać?

-na kanapie?

-nie pomyślałeś tym, że dziewczynę nie powinno się tak traktować? Ona może iść do mnie, a ja pójdę do ciebie. Chyba, że nie chcesz mnie przy sobie. - Przysunęłam się do chłopaka i objęłam w pasie.

-mi to pasuje - zbliżył się do mnie i pocałował namiętnie me usta. Moje ciało chciało jeszcze. Pragnęło go.

-to wiesz ja może się teraz prześpie, bo prawie całą noc musiałam siedzieć i pomagać jakiemuś starcowi... Długa historia. To które drzwi?

-zaprowadze cie. - powiedziałam i ruszyłam na górę. Gdy znalazłam się w pokoju wskazałam dziewczynie moje łóżko. - cukier. Dzisiaj i przez następne dni będzie tu spać jego siostra. Zadbaj o nią, a ja się zajmę Seungkwanem. - zachichotałam i wyszłam z pomieszczenia, udając się teraz do mego "chłopaka".

-jesteśmy sami- stwierdziłam i zamknęła drzwi na klucz. Na szczęście nie było tu jego współlokatora, więc był spokój.

-Co masz na myśli?

-to, że mam na ciebie ochotę.-wymruczałam.

-ale tu nie musisz udawać.

-ja nie udaje, ja mówię prawdę... - usiadłam na nim okrakiem, a on oblizał usta. Zbliżyłam swoje do jego pocałowałam. Potem zeszłam na szyję i porobiłam kilka malinek na jego szyi.


-chcesz tego? - zdziwił się.


-jak niczego w życiu. - Odpowiedziałam nieodrywając się od jego obojczyków.


-poczekaj chwile, ktoś puka. - niechętnie odsunęłam się od niego i położyłam się na łóżku. On otworzył drzwi, a w nich stanął S.Coups. Swoją drogą tak samo przystojny jak poprzednik.


-Olka, brałaś coś?

S.Coups POV


-twoją starą w proszku...-Odpowiedziała.


-chodź ze mną!-Postawiłem na wyższy ton.


-ale ja chcę Seungkwana.


-dobra jak chcesz...-wziąłem ją na ręce i wyniósłem ją z pokoju. Znalazłem pierwsze lepsze drzwi i wszedłem do nich. Jak się okazało trafiłem do tych co miałem zamiar.


-Honey musimy porozmawiać.. - powiedziałem dziewczynie, a Olkę położyłem na łóżku.


-o co chodzi?


-Homo, chcesz te proszki? Działają lepiej niż tamte. - odezwała się Olka.


-to ty też to bierzesz?-zapytałem


-Ama też brała, ale po jakimś czasie zabroniłyśmy jej, bo jest za młoda. - Olka doprowadza mnie do szału...


-Nie rozmawiam z tobą Oliwia...-warknąłem.


-ha. Chyba powinnyśmy tobie je zabronić, bo za często je bierzesz. -powiedziała Honey. Dziewczyny zaczęły się lekko kłócić, wiec wyszedłem na chwile z pokoju. Przysłuchiwałem się im zza drzwi, ale za dużo nie udało mi się zrozumieć. W końcu usłyszałem jak Homo krzyczy i zalewa się płaczem. Szybko wybiegła do pokoju i zobaczyłem jak jedna z nich przykłada sobie żyletkę do lewej ręki i przejeżdża po niej.


-Olka nie rób tego.. - krzyczała dziewczyna.


- Niby to dlaczego?


-bo ranisz bardziej mnie niż siebie. Oliwia ja..

-kłamiesz! Przez cały ten czas kłamiesz! Wszyscy kłamiecie! Biorę te prochy tylko po to by się od tego uwolnić...

-i co z tego masz?! Jest ci łatwiej? Nie sądzę, żeby to dawało jakieś efekty. Tylko bardziej zamykasz się w sobie, próbujesz się obwiniać o wszystko, a wszystko to jedna wielka ściema...Kocham Cię.. Kocham cie jak nikogo innego. Chce być przy tobie. Móc patrzeć jak dzięki mnie będziesz szczęśliwa. Nie będziesz musiała martwić się o przyszłość czy przeszłość, tylko żyć teraźniejszością. - Widziałem jak w jej oczach zbierają się łzy. Mnóstwo łez, które po chwili spłynęły po jej policzkach. Ona otarła je ręką i spojrzała na mnie. Podeszła do mnie i ujęła twarz w dłonie...

Staliśmy tak dość długo. Ona patrzyła w moje oczy i myślała, a ja po prostu czekałem na moment gdy się przełomie i zrozumie me słowa. Tak bardzo chciałem by była moja. Nie Seungkwana. Widziałam, że ona także go lubi. Ich pocałunki nie są sztuczne. Są naturalne i namiętne. Widzę, że przy nim ona czuje się bezpiecznie, przy mnie tak samo. Jednak jest ta różnica. Ona myśli o mnie jak o przyjacielu, a ja chcę przełamać tą granice i móc w końcu zostać jej chłopakiem. Tak oficjalnie.

Poczułem zawiedzenie. Zamiast jej ust na moich, poczułem pustkę. Odeszła. Tak po prostu. Opuściła pomieszczenie zostawiając mnie i Hone samą.

Amelia POV

-Jun, chcę coś słodkiego...

-Może buziaka? - Zapytał

-a gdzie?

-o tutaj -pokazał na me usta.

-Chyba się skuszę- Uśmiechnęłam się i zbliżyłam do chłopaka. On zrobił to samo i w końcu nasze usta się połączyły w namietnym pocałunku. Nie trwał on za długo gdyż drzwi się otworzyły, a w nich stanął Mingyu. Szybko odskoczyłam od chłopaka, a moje policzki stały się czerwone.

-Przepraszam... Nie wiedziałem. - Powiedział.

-Nie, spoko, nic się nie stało.-nie tak właściwie się stało. Yhh...

-wiecie to ja może pójdę przenocować u Wooziego.-Chlopak wyszedł, a Jun zbliżył sie do mnie i pocałował w szyję.

-to co robimy? - zapytał.

-to co wcześniej? - Zaproponowałam, a on się uśmiechnął. Usiadłam na nim okrakiem i połączyłam nasze usta. Przejechał językiem po mej dolnej wardze, prosząc o pozwolenie, a ja bez wahania rozchyliłam wargi. Ale znów nie dano nam dokończyć, gdyż do pokoju wszedł Marcin.

-przeszkadzam?

-tak. Możesz przenocować u Oliwi? Albo, nie zostań. My wyjdziemy. - złapałam za rękę Jun'a i wstałam. Wychodząc Marcin powiedział mi na ucho chce "powodzenia". Zaśmiałam się lekko i podąrzyłam do sali kinowej. Za sobą zakluczyłam jeszcze drzwi.

-Teraz nikt nam nie przeszkodzi. Oglądamy coś?

-Skoro miałaś ochotę na słodkie... Chcesz pączki?-zapytał.

-Mingyu kupił?-ten pokiwał tylko głową i wstał. Poszedł do kuchni i po chwili wrócił z całą tacą pączków.

-częstuj się księżniczko..-wzielam jednego i usiadłam na chłopaku.

-u ciebie jest wygodniej. - Uśmiechnęłam się i cmoknełam go w nos.

Jun POV

Jejku, jak ona bosko całuje...

Zastanawia mnie tylko jakim cudem posuneliśmy się, aż tak daleko. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie.

-podobasz mi się.. - Powiedziała. What? Ja jej się podobam.

-ty mi także... I to bardzo. Skoro mamy to za sobą, mógłbym się ciebie o coś zapytać? Myślałem o tym od dawna, albo od dnia, w którym pojawiła się w moim życiu. Wtedy poczułem lekkie ukłucie w sercu, które pierwszy raz w tamtej chwili przyspieszyło swój rytm. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Coś co z dnia na dzień staje się coraz mocniejsze, trwalsze. Daje gwarancję, że nie opuści mnie przez długi czas... Chciałabyś zostać moją dziewczyną? -popatrzyłem na dziewczynę, a ona się uśmiechnęła. Co powiedziała? Nic. Tylko rzuciła się na mnie i przytuliła mocno...bardzo mocno. Oddałem uścisk.

-kocham cię Jun... Nigdy nie przestanę. Z wielką chęcią zostane twoją dziewczyną... Z największą...

-ja też Cię Kocham. - odpowiedziałem.

Chanyeol. Wpadka- Rozdział 2

Brak komentarzy:


"Jesteśmy głodni... Ratuj"

Takiego sms-a dostałam dzisiaj rano od mojego ukochanego braciszka. Leże sobie wygodnie w łóżku, jeszcze nie ubrana, a ten mi wyskakuje z takim czymś. Dobra... Wstałam, ale tylko dlatego, żeby nie było, że potem on mnie nie poratuje. Śniadanie miałam już z głowy, czyli dostaną żarcie pół godziny wcześniej. Ubieranie i make up zajął mi troszeczkę więcej czasu, ale jakoś trzeba wyglądać jak się idzie do ludzi. Wyszłam z budynku i stanęłam przed wejściem patrząc się na ulicę. Co teraz? Jak pójdę w lewo będę musiała się do nich wracać bo to nie w tę stronę, a jak pójdę w prawo to oni nie będą jeść tego co im tam kupię po drodze. Ostatecznie wzięłam autobus. Pojechałam do centrum gdzie kupiłam kilka rodzajów smaku kurczaka i do tego jakieś sosy. Wtarabaniłam się z tym żarciem do autobusu i ruszyłam pod wytwórnię. W między czasie dostałam jeszcze kilka wiadomości od Baekhyun'a z prośbami... nie z błaganiami o jedzenie. Tak więc po 10 minutach byłam pod budynkiem SM. Bez zastanowienia gdzie mam iść ruszyłam prosto do drzwi. Wiele razy już kupywałam im to co chcieli, więc wiedziałam gdzie dokładnie iść. Z wejściem też nie było problemu, ludzie którzy tam pracowali dobrze mnie znali i nawet polubili. Jedni mniej, inni bardziej, jedni zazdrościli mi takiego brata, a inni wręcz przeciwnie, z jednymi byłam na "ty", ale byli też tacy co znienawidzili mnie już po pierwszym spotkaniu. Przechodząc do rzeczy, od wejścia skierowałam się korytarzem do windy, która prowadziła na trzecie piętro do miejsca prób chłopców. Stanęłam przed rozsuwanymi drzwiami, lekko je rozchyliłam sprawdzając czy aby na pewno tam są. Pierwsze co zobaczyłam to Bekona chodzącego w te i z powrotem patrząc się na ekran telefonu. Później zauważyłam jeszcze resztę EXO-K, siedzieli na kanapie z oczami skierowanymi w ścianę. Biedni, tyle czasu bez jedzenia, znałam ten ból. Bez pukania (bo po co?) weszłam do sali.


-E chłopaki co jest. Ruszać dupy z kanapy. Jedzenie przyszło.- wydarłam się, a oni jak poparzeni podbiegli do mnie....albo raczej do tego co przyniosłam.- nie ma reszty chłopców?- zapytałam gdy ci już zajadali się kurczakiem.

-Nie, dzisiaj my mamy próbę, jutro oni. Dopiero po jutrze do końca tygodnia będzie próba razem.- wydukał Kai z buzią pełną mięsa.

-Ah. To trzeba było pisać, że ich nie ma. Jak nic wy tego nie zjecie, i co ja z tym potem zrobię?

-To już nie nasz problem.- stwierdził Baek.

Po 30 minutach chłopcy byli już pełni. Leżeli sobie na podłodze, a kurczaka została troszkę mniej niż połowa. Super, tyle mięsa pójdzie w dupe. No nic, wzięłam do jednej ręki pudełko z kurczakiem, a do drugiej pozostałości z sosu. Ledwo się ruszyłam, a przede mną pojawił się Chanyeol z tym swoim wielkim uśmiechem na ustach.

-Może pomogę.- zapytał od razu.

-Nie, nie trzeba. Tyle razy sobie radziłam to teraz też sobie poradzę.- zrobiłam krok w bok, aby go ominąć lecz ten nie dawał za wygraną. -Nie potrzebuję twojej pomocy.- powiedziałam, ale ten głupek nie dawał za wygraną.

-Ale ja chcę ci pomóc.- powiedział i złapał rękoma to co w tej chwili ja trzymałam.

-Puść to!!

-Nie.

-Tak. Puszczaj.- tak o to każde z nas próbowało postawić na swoim. Ja ciągnęłam w swoją stronę, a chłopak w swoją. W pewnym momencie moje palce trzymały już taką małą ilość kartonu, że puściłam go upadając przy tym na podłogę. Bolało jak cholera. Mimo bólu próbowałam podnieść się chociażby do siadu. Gdy już to zrobiłam podniosłam moje oczy do góry, wtedy zobaczyłam coś przez co na moich ustach pojawił się uśmiech. Chanyeol stał sobie tak jak stał wcześniej, tylko z jednym małym wyjątkiem. Jego koszulka była calusieńka w sosie, tłuszczu i kawałkach mięsa. Mnie było do śmiechu ale jemu nie więc zasłoniłam ręką usta. Chłopak patrzał się to na mnie to na koszulkę. Nie wiedziałam co miałam zrobić w takiej chwili. Wstałam z podłogi i skierowałam się w jego stronę, ale ten widząc to ruszył w stronę wyjścia. Nawet nie wiedziałam czy on jest na mnie wściekły czy po prostu poszedł do łazienki. Miałam nadzieję, że to drugie. Po chwili stania bezczynie ruszyłam za nim. Jako pierwszą postanowiłam sprawdzić łazienkę. Tylko którą? W tym budynku na każdym piętrze mieściły się conajmniej dwie łazienki. Stwierdziłam, że Chanyeol'owi nie chciało by się iść tak daleko z utytłaną koszulką więc ruszyłam do pierwszej jaką zauważyłam. Podeszłam do drzwi męskiej. Co teraz? Wchodzić? Nie wchodzić? Przecież to męska. W męskiej nie tolerują dziewcząt. Po chwili namysłu doszłam do wniosku, że nie muszę tam wchodzić, ale mogę zobaczyć czy ktoś tam jest. Wyciągnęłam nogę i nie za mocno kopnęłam drzwi. Już na samym początku natrafiłam na przeszkodę.

-Aaaa.- usłyszałam krzyk. No super jeszcze przywaliłam w kogoś drzwiami. Już się nie zastanowiłam czy to była męska czy nie. Uchyliłam drzwi i wejrzałam do środka.

-No super.- na ziemi z ręką na czole leżał Chanyeol. Najpierw ta plama teraz to. Podbiegłam do chłopaka i usiadłam obok niego. Powili zbliżyłam swoją rękę do jego i ją odsunęłam. Na jego czole widniała czerwona plama. Jak nic będzie guz, pomyślałam. Wstałam z podłogi i weszłam do pierwszej lepszej kabiny, zabrałam trochę papieru i namoczyłam wadą. Podeszłam z powrotem do chłopaka i przyłożyłam okład na ranę.

-Chanyeol, tak bardzo cię przepraszam. Ja nie wiedziałam, że ty tam stoisz, a i jeszcze ten sos. Tak mi przykro.- plątałam się w słowach. Próbowałam mu wytłumaczyć wszystko na raz. Chyba się tak nie da.

-Nic się nie stało. Ta plama to przeze mnie, a gdyby jej nie było to tej sytuacji też by nie było. Czyli to wszystko moja wina.

-Wcale, że nie, ja kopnęłam w drzwi, ja puściłam pudełko z kurczakiem.

-Tak masz rację, to wszystko twoja .- powiedział i uśmiechną się.

-Dzięki. Foch.- udałam oburzenie.

-No przecież żartuję.- poklepał mnie po ramieniu.- Mam pomysł, zapomnijmy o tym. Plamę da się sprać, guz zniknie po kilu dniach. Wszystko będzie jak z przed kilu minut. Oki?

-Ostatecznie się zgodzę. Daj mi tą koszulkę, wypiorę ją- zabrałam bu rzecz i uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił go.

sobota, 17 października 2015

13 nieszczęść- cz. 18

Brak komentarzy:


Homo POV

-Hona pomożesz mi przy śniadaniu? - Zapytał Vernon, gdy znalazł się w pokoju.

-Jasne - Odpowiedziałam trochę speszona, a gdyż zdałam się sprawę, że leżę e łóżku razem z Wonwoo. Wstałam z łóżka i bez przebierania poszłam za chłopakiem. - to co robimy?

-ramen? - Zapytał, a ja Pokiwałam przecząco głową. - Nie umiem tego robić, i nie zabardzo go lubię. Jedyne co jadłam to sushi i kimchi.

-to zróbmy sushi. - Uśmiechnęłam się lekko i wyjęłam ryż z szafki.

Robienie tego dania było naprawdę fascynujące. Niby nie ma w tym żadnej filozofii, a jednak coś w tym jest. W polsce zawsze w sklepie kupowałam gotowe, a tu musiałam uważać by ryż nie był za mało kleisty, albo żeby dać odpowiednią ilość ryby do dania. Ale w końcu po dwudziestu minutach udało nam się skończyć to danie.

-a tak właściwie, czemu nie zawolałeś Oliwi do pomocy?

- bo ona jeszcze spała.. I w dodatku z Coupsem, więc nie chciałem im przeszkadzać.

-Wow widzę, że mamy nową parę?

-dwie. Jeszcze ty i Wonwoo.

-yyy chodzi ci o to z łóżkiem? Do niczego nie doszło, po prostu kolo siebie spaliśmy... Wiesz byliśmy pijani...

-Nie musisz mi się tłumaczyć. Wiem, że Ci się podoba. Widzę to po twoich policzkach.

-to ja zawołam resztę. - odwróciła się i poszłam do mojego pokoju. Gdy otworzyłam drzwi ujrzałam tam płaczącego chłopaka. Podeszłam do niego i przytuliłam go. On odwzajemnił uścisk.

-Co się stało? - Zapytałam a chłopak spojrzał na mnie.

-czy łączy cie coś z Vernonem?

-nie - Odpowiedziałam szybko-zależy mi tylko na jednej osobie.

-a jednak ktoś jest?

-tak.

-kto? - zapytał jednocześnie spuszczając ode mnie wzrok. - Ty. - Powiedziałam spokojnie i cicho, ale i jednocześnie dość głośno, by zrozumiał. Swoje oczy znów pokierował na mnie, a kąciki ust powędrowały do góry.

-Nie chcę wam przeszkadzać, ale śniadanie jest. - Powiedziała Oliwia. Cmoknąłem szybko Hone i wstałem. Nie chciałem tracić tej szansy, wiec powiedziałam dziewczynie na ucho "po śniadaniu, tutaj". Ona odpowiedziała mi skinięciem głowy i wyszła. Ja ruszyłem za nią.

Oliwia POV

-Cukier przesuń się o jedno krzesło. - rozkazałam chłopakowi.

-ale ja chcę siedzieć koło ciebie skarbie. - protestował.

-Nie nazywaj mnie skarbem. Ja chcę siedzieć koło Marcina. - zepchnęłam chłopaka z krzesła, a drugi skorzystał z okazji i zasiadł na meblu.

-Coups dziewczyna cię olała hahah- zaczął się śmiać Woozi.

-zobaczycie jeszcze będzie moja - Uśmiechnął się łobuzersko.

-ej, ja tu jestem.

-zauważyłem kotku. - Powiedział nawet na mnie nie patrząc S.Coups.

-Nie lubię kotów.

-ty nie lubisz wszystkiego co powiem, prawda? - Odpowiedziałam mu kiwnięciem głowy. - Mówiłaś też, że nie lubisz sushi. - Powiedział gdy ja zaczęłam jeść.

-bo nie lubię... Ja je kocham. - Odpowiedziałam po przełknięciu kawałka.

- Ama idziemy dzisiaj na imprezę? Wyszaleć się za te 3 miesiące. - zapytał Marcin, po dłuższej ciszy.

-Jestem za, a wy dziewczyny idziecie?-Spojrzała na nas dziewczyna.

-Tak-powiedziałam razem z Homo - Skoro Ama idzie z Marcinem, Homo zapewnę z Wonwoo to ja też chcę mieć osobę towarzyszącą. Joshua, pójdziesz ze mną?

-czy to jest randka? - Zapytał i zrobił minę pedofila mój towarzysz.

-Nie mówię nie... - Wstałam od stołu i odłożyłam talerz i pałeczki do zmywarki.

-czy to zdrada? - wtrącił S.Coups.

-Nie jesteśmy razem-przypomniałam mu.

-ranisz~-przyciągnął słowo.

Amelia POV

Oliwia podeszła do Coupsa i pocałowała go w policzek, potem wychodząc z pomieszczenia.

-Mówiłem, że będzie Moja- powiedział uradowany.

-ale to ze mną idzie na imprezę.

-ale to ze mną się całowała.

-ze mną też - wtrącił się Seungkwan-i jeszcze będzie. Moja siostra przyjeżdża jutro więc nie raz nadarzy się okazja.

-Ale to mnie wybrała by mieć ze mną pokój. - dołączył się Vernon.

-i co masz z tego? My na tym też zyskaliśmy. - zaczął się śmiać Joshua (Bardzo przepraszam za pomieszanie, kto z kim jest w pokoju. Na początku było, że w pokoju z Oliwią jest cały hip hop team jednak później trochę namieszałam, więc dla sprostowania, w tym pokoju jest S.Coups, Vernon, Joshua i the8)

-Przestańcie się o nią kłócić, bo żadnego z was nie zechce i zainteresuje się Jeonghanem.

-Masz coś do mnie?

-nie, ale słyszałam co jej zrobiłeś. - zaśmiałam się lekko. Potem przez chwile nikt nic nie mówił. Wreszcie cisza i spokój. Tylko Jun wydawał mi się jakiś taki nieobecny. Mingyu co chwilę coś mu mówił na ucho. Wyglądało to tak jakby go za coś przepraszał, jednak chłopak cały czas go zbywał. W końcu spojrzał na mnie, a gdy zobaczył, że ja sama patrze się na niego jego wzrok momentalnie zamarł. Wstał i wyszedł. Tak po prostu. Ja zrobiłam to samo. Poszłam za nim, dowiedzieć się, co się stało. Bez płukania otworzyłam drzwi. W końcu to także mój pokój, to mogę.

-Junii...

-Tak? - zapytał z lekkim zakłopotaniem.

-Co się stało? - zrobiłam to samo jednak, powiedziałam to jak małe dziecko.

-Nie zrozumiesz.

-Okay, nie chcesz nie mów. - usiadłam koło niego i uniosłam jego podbródek. - ale mnie nie kłam, bo tego nie potrafię wybaczyć. - Uśmiechnęłam się lekko, a on powiedział.

-Chcesz wiedzieć? Ok, bo ja...

13 nieszczęść- cz. 17

Brak komentarzy:


*rano, Wonwoo*

Budzę się, otwieram oczy, patrzę, a tam co? Śliczna dziewczyna, patrząca swymi ślicznymi oczkami wprost w moje. Ona sama tuli się do mnie, a ja trzymam ją w talii. Wspomnienia z wczoraj przychodzą mi z łatwością, więc uśmiecham się na przypomnienie sobie o pocałunku. Hona także się uśmiecha, a po chwili zbliża twarz do mojej. Złącza nasze usta w delikatnym pocałunku, który od razu oddaje i pogłębiam. Schodzę niżej z pocałunkiem i robie małą malinke na środku jej szyi. Chcę by każdy widział i pytał się kto to jej zrobił... To takie piękne. Wszystko zaczyna się układać. Niedawno, a nawet wczoraj moglibyśmy się pobić, a teraz? Teraz to nasze języki mogłyby toczyć walkę. Jednak nie z nienawiści, a z miłości. Podoba mi się w niej wszystko co ma. Piękne oczy, ponętne usta, ślicznie lekko wystające obojczyki i do tego ma okrągłości tam gdzie trzeba. Jest idealna. Jej cera, kolor oczu czy włosów... To wszystko się komponuje w całość... Idealną całość... Odsuwam się od niej i widzę ten uśmiech, który widzę po raz pierwszy. Świadczy on o tym, że podoba jej się ta sytuacja. Mi także. Chcę się tak codziennie budzić. Powiedzieć jej:

-Kocham cię... - Powiedziałem to... Ona nada się uśmiecha i chce także wyrazić swoje zdanie. Otwiera usta i słyszę te same słowa z przedrostkiem "ja też". Brzmią o wiele lepiej niż wcześniejsze "na pewno nie o tobie"... Teraz zapewne myśli o mnie, lub o tym co jest lub będzie pomiędzy nami. To jest tak piękne, że nie może trwać wiecznie i nie trwa. Ktoś otwiera drzwi i niechętnie odwracam głowę w tamtą stronę, by zobaczyć tego kogoś. Oczywiście Vernon. Co jak co, ale on to lubi wszystko psuć. Zwłaszcza mi. Mówi coś do nas jednak nie słucham go tylko dalej myślę.. Jednak dziewczyna wstaje i kieruje się za nim. "Mogłem słuchać" wytykam sobie te słowa. Opadam lekko na łóżku i wpatruje się w sufit, który nie jest już tak śnieżnobiały, ja gdy się tu przeprowadziłem. Teraz gdzieniegdzie jest ślad po mej piłce, którą nieraz rzucam do góry i ślad zostaje. Teraz też tak robię, jednak z dwojoną siłą. Wściekam się. Nie na to że poszła. Na to, iż nie słuchałem i nie wiem co teraz ona robi. Mam tam pójść? Po co? Gdyby chciała żebym tam był to by się wróciła, prawda?... Może... Rzucam ostatni raz okrągłym przedmiotem, który niechcący wylatuje przez otwarte okno. "Później ją znajdę" mówię cicho i powracam do patrzenia się w jeden punkt. W końcu obraz mi się zamazuje, przez napływujące do oczy łzy szczęścia? Nie. Załamania? Może. Nie wiem. Nie myślę już. Oddaje się całkiem płaczu i zatykam ręką usta, by nie wydawać z nich dźwięku. A dlaczego płacze? Aish, nie wiem... Później się zastanowię... Na dziś dosyć.

13 nieszczęść- cz. 16

Brak komentarzy:


-kochanie jak podobał ci się nasz pocałunek? - Podszedł do mnie i wyszeptał te słowa do mego ucha.

-Nie rozmawiam z tobą. Nie pamiętasz ?

-oj przestań. Lubię Cię bardzo i chciałbym powtórzyć to co wcześniej się stało. - wymruczał, a po mnie przeszedł przyjemny dreszcz.

-zapomni jesteś pijany.

-Ja nic nie piłem... Jak chcesz mogę ci to powiedzieć rano ale...

-ok, to więc do rana. - położyłam się na swoje łóżku i włożyłam słuchawki du uszu. Jednak nie mogłam się z koncentrować na dźwięku, który wydobywał się z urządzenia, gdyż on cały czas się mi przyglądał... Nie on się gapił. A mnie strasznie korciło by rzucić się na niego i .... No byłam pijana, więc bezmyślnie zrobiłam to. Wyrzuciłam słuchawki z uszu, w stałam i usiadłam na chłopaku okrakiem. Wzięłam jego twarz w dłonie i spojrzałam w jego piękne oczy.

-naprawdę ci się podobam? -Zapytałam, a on odpowiedział kiwając głową. Po tym złapał za moje pośladki i ściskając je zbliżył moje ciało do swego. Jęknełam cicho co nie uszło Wonwoo i wpił się w moje usta. Bez odkrywania się pchnęłam go na łóżko, tak, że leżałam na nim. Nasze języki toczyły ze sobą walkę, którą każdy chciał wygrać.

-Wonwoo, n-nie chce.. - Powiedziałam do chłopaka gdy zaczął ściągać mi bluzkę.-nie teraz... Nie jestem gotowa.

-Rozumiem... - Pocałował mnie w czoło i poklepał miejsce koło siebie, zapewne bym się tam położyła. Delikatnie opadłam obok niego i wtulilam się w jego tors.

-Dobranoc słonko. - wyszeptał.

*Amelia POV*

-Marcin nie rozpychaj się tak... - Krzyczałam prawie na chłopaka, który spał sobie w najlepsze, a mnie zawalił z łóżka.

-hahah-zaśmiał się Mingyu.

-Co cię tak śmieszy? - Zapytałam i usiadłam na wolnym kawałku łóżka .

-Nic nic, ale jak chcesz możesz pójść do mnie, nie rozpycham się tak jak on. - zaproponował.

-Czemu n...

-chodź lepiej do mnie bo on cię jeszcze zgwałci i ja będę musiał zeznawać. - Poklepał kawałek łóżka nawet nie otwierając oczu. Podeszłam do Jun'a i położyłam się na jego meblu. On przykrył mnie kołdrą i przytulił. Przyjemnie...

*Oliwia POV*

-Śpi dziś u mnie...

-Nie u mnie...

-a ja?

-śliczna jesteś - dołączył się S.Coups, gdy każdy chciał ze mną spać.

-Śpię sama, dziękuję cukier. - Postawiłam ultimatum i podziękowałam za komplement.

-Ale, co jak będziesz mieć koszmary? Kto cię wtedy obroni? Kto będzie twoim aniołem stróżem, by coś będzie działo się nie tak? Co jeśli...

-ciekawe kto cię uratuje jak się nie zamkniesz? - przerwałam Vernon'owi

-Bóg?

-yyy nie... Dajcie mi spać.

-yyy nie, dopóki kogoś nie wybierzesz.

-cukier?

-tak?

-wybieram ciebie. Ale ja nigdzie nie wstaje wiec rób co chcesz. - No i co zrobił? Wziął mnie na ręce i zaniósł do swego łóżka... Więcej nie pamiętam. Zasnęłam.

Historia życia- Od dziś kocham ten dzień.

Brak komentarzy:


*perspektywa Ann*

To już dziś. 19 lat temu, tego samego dnia pierwszy raz oddychałam ludzkim powietrzem, poczułam ciepły dotyk na swojej skórze, wydałam pierwsze dzwięki. Dziś są moje 19 urodziny. Czy się cieszę?... Nie. Nienawidze tego dnia. Niby to powinien być dla mnie ważny dzień... jednak nie jest. Gdyby nie wydarzenia z przeszłości może lubiła bym ten dzień. Nie wiem który rok był gorszy. Raz moja mama kompletnie o nich zapomniała i pod koniec dnia dała mi kubek z imieniem Zosia, który wzieła od swojej koleżanki w pośpiechu. Raz moi koledzy zabrali mnie na impreze do klubu, wyszliśmy z niego ok 1:00 w nocy. Doszło do tego, że wylądowaliśmy na komisariacie. Każdy kolejny rok był taki sam. Przestałam je świętować. Od 1:00 do 24:00 byłam odizolowana od świata.

Wstałam rano z łóżka zaczynając dzień jak każdy inny. Zeszłam do kuchni w której byli już chłopcy szykujący śniadanie.

-Czeeeeeść Ann- usłyszałam wesołe głośny współlokatorów.

-Czeeeeść chłopcy, ale i tak wam się nie uda.- zakomunikowałam.

-Ale co?- zapytał Mingyu- przywitać się nie można?

-No można ale...chłopcy wiecie co dzisiaj jest za dzień.

-Środa 17 sierpnia. Dzisiaj jest nasz pierwszy duży koncert.- odpowiedział uradowany Woozi.

-Czyli nie wiedzą o moich urodzinach. Ufff. Ulga, czyli będzie ok.- pomyślałam.


*Perspektywa Woozi'ego*

Tak,nie ma żadnego koncertu. Tak, wiemy o jej urodzinach i tak, szykujemy coś dla niej. Nataly i Sam opowiedziały nam całą historię o jej urodzinach. Takiego czegoś to ja nigdy nie słyszałem.

Żeby było wiarygodnie około 10:00 uszykowaliśmy się i pojechaliśmy, jednak nie na miejsce koncetru ale na miejsce gdzie miała odbyć się niespodzianka. Mega niespodzianka.


*Perspektywa Sam*

Oczywiście wiedziałyśmy z Nataly o tym co chłopcy szykowali a zwłaszcza jeden z nich. Ja jako ta papla, unikałam jej jak potrafiłam. Wyszłam na długie zakupy, brałam kąpiel albo udawałam, że gadam z kimś przez telefon.

O 15:00, tak jak miało być w planie wyciągnełyśmy Ann na 'zakupy'. Chodząc od sklepu do sklepu zbliżaliśmy się do miejsca niespodzianki. W pretekście spragnienia o 17:00 weszłyśmy do kawiarni. Nawet miejsce miałyśmy ustalone. Stolik na samym środku pomieszczenia.


*Perspektywa Ann*

Usiadłyśmy w samym centrum kawiarni. Nie za bardzo mi to pasowało, bo zbyt dużo ludzi cię widzi, ale już się w kłótnie nie wdawałam. Wtedy to by była siara. Zamówiłyśmy po lekkim drinku rozmawiając i śmiejąc się. Już nawet zapomniał o swoich urodzinach. W sumie to jak na ten dzień było spoko.

W pewnym momencie na sali zrobiło się strasznie ciemno. Dziwne było to, że nikt nie histeryzował. Panowała kompletna cisza. Po chwili czekania w ciemności włączyło się jedno malutkie światełko kierujące się na jeden z kontów sali. Moje oczy powędrowały w tą stronę. Tego kogo tam zobaczyłam zwaliło mnie z nóg. Oparty o ścianę, w garniturze... DK. Z głośników zaczęła wydobywać się spokojna melodia, a chłopak zaczął śpiewać. Za chwilę reflektor skierował się na inną stronę, a w świetle pojawił się Woozi, później wyszedł jeszcze Seungkwan, Joshua i Jeonghan. Całe Vocal Team śpiewało przepiękną piosenkę. Gdy skończyli odsuneli się do tyłu tak aby światło na nich nie padało, a za ich miejsce wbiegli chłopcy z HipHop Team. Oni również dali z siebię wszystko. Jako ostatni pojawili się oczywiście Performance Team, tylko jakoś skład mi nie pasował. Nie było z nimi The8'a. Cała trója zaczęła tańczyć. Pod koniec występu do tej trójki dołączyła reszta. Ustawili się w równym rządku i w takiej formacji zaczęli podchodzić... do mnie. Bardzo się zdziwiłam ich zachowaniem. Każdy z nich położył na stoliku obok mnie czerwoną różę. Patrzałam się na kwiaty z łzą w oku. Po chwili wyczułam, że obok mnie ktoś stoi. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam jego... The8'a. Stał z rękami założonymi do tyłu i uśmiechającego się. Wyciągną jedną rękę, skapnęłam się, że prosił mnie abym wstała. odałam mu rękę i podniosłam się z miejsca. Chłopak popatrzył mi w oczy i zza siebie wyciągną piękny bukiet czerwonych róż. Łza spłynęła po policzku. Nie zdążyłam jej wytrzeć bo chłopak zrobił to za mnie. Poczułam ciepło przechodzące wzdłuż mojego ciała.

-Nie płacz proszę.- powiedział

-Nie da się płakać w takiej chwili.- powiedziałam i wzięłam bukiet do ręki.- Dziękuje.

-Proszę...Ale to jeszcze nie wszystko.

-Jak to nie...

-Chciałbym się ciebie o ćoś spytać.- koniec serce mi stanęło na amen.- Ann czy... czy chciała byś zostać moją dziewczyną.- powiedział, a ja puściłam. Rozbeczałam się jak dziecko.

-Tak... tak bardzo chcę z tobą chodzić.- wydukałam i rzuciłam się mu na szyję. Dopiero po chwili zorientowałam, że cała sala klaszcze i pogwizduje. Zaśmiałam się i spojrzałam w oczy chłopaka. Ten pochylił się nade mną i złożył na moich ustach lekki ale czuły pocałunek.

-I co najlepsze urodziny w twoim życiu.?

-Zdecydowanie najlepsze.