piątek, 15 stycznia 2016

Szczęśliwie do końca- cz. 1




Przez cały dzień nie mogłam zebrać własnych myśli. Wrzaski chłopców doprowadzały mnie do szału. Próbowałam poukładać sobie wszystko co mnie spodkało przez ostatnie dni, a zwłaszcza ostatnoa wiadomość. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć, jak to wszystko się potoczy, dlaczego akurat mnie to spodkało?


W głowie siedziało mi jeszcze jedno pytanie. Czy powinnam mówić o tym chłopcom? Jednak po wszystkich za i przeciw, postanowiłam nic im nie mówić. Do czasu. W końcu nadejdzie dzień, że o wszystkim się dowiedzą, ale nie teraz.


Zostawie wszystko tak jak było do tej pory. Trzeba żyć dalej ze wzgledu na wszystko.


Obmyłam twarz, żeby nie było widać tego, że płakałam. Była godzina kolacji. Zeszłam do kuchni gdzie na stole były moje ulubione dania. Zawsze w jednym dniu tygodnia jedliśmy coś drozszego, nie odgrzewanego i nie z knajpki z fast foodami.


Przywitałam się z chłopcami, bo wcześniej nie miałam kiedy, i zabrałam się do jedzenia.


Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Wszystko było by ok, gdyby nie jedna osoba, a dokładnie Jungkook. Zaczął się temat naszego spodkania. Gdzie się spodkalismy, kto nas poznał. W mojej głowie odtworzył się pamiętny dzień.


-Mogę się w końcu dowiedzieć gdzie mnie prowadzisz?


-Mówiłam ci, że jak zobaczysz to się dowiesz.


Szłyśmy przez ulicę dość długo. Nagle zatrzymałyśmy się przed znanym mi budynkiem. Budynkiem Big Hit Ent. Wyszczezyłam oczy, a moja ciocia pociągnęła mnię w stronę wejścia. Doszłyśmy do recepcji. Kobieta widząc kto przyszedł, wpuściła nas do środka. O co w tym wszystkim chodzi?


Weszłyśmy do windy, którą pojechałyśmy na 5 piętro. Przeszłyśmy przez długi korytarz, zatrzymusiąc się na jego końcu, przed dużymi drzwiami. Zza ściany odbiegał dźwięk muzyki. Byłam pewna, że już kiedyś słyszałam tą piosenkę. Weszłyśmy do środka, a moim oczom ukazały się twarze 7-iu chłopców. Znałam ich. Dobrze wiedziałam kto to był.


Gdy zobaczyli nas nisko się ukłonili, witając przy tym.


-Kochanie, to jest Bangtan Boys. Od tygodnia jestm ich wizarzystką.


-Ciociu, ja wiem kto to jest.- powiedziałam tak aby tylko ona mnie usłyszała.


Przywitałam się z nimi i oc słowa do słowa, od spotkania do spotkania, zostaliśmy przyjaciółmi, a kilka miesięcy puźniej, równieź współlokatorami.


-Ej, EunBin. Haallloo- dopiero po chwili zorientowałam się, że ktoś macha mi przed oczami.


-A tak. Zamyśliłam się. Przepraszam. - Dalej słuchałam o czym mówią chłopcy. Temat naszej przyjaźni się nie zmienił. Z każdym kolejnym wspomnieniem, dobijali mbie jeszcze bardziej. Mieliśmy tyle róźnych wspomnień, chodź to tylko dwa lata. Z moich oczu poleciała łza, a zaraz po niej kolejna. Wstalam z krzesła i wybiegłam z pomieszczenia. Wbiegłam po schodach, a puźniej do swojego pokoju. Z hukiem zamnęłam drzwi i położyłam się na łóżku. Oni tak bardzo się do mnie przywiązali. Tak dużo razem przeszliśmy, a ja teraz będe musiała ich zostawić. Nie chcę, żeby przezemnie cierpieli. Chciała bym się teraz komuś wygadać. Powiedzieć wszystko.

Nie miałam, komu. Jedyną rzeczą której to robiłam, był mój pamiętnik. Nikt nie wiedział że go prowadzę. Otworzyłam zeszyt na wolnej stronie. Napisałam wszystko czego sie dowiedziałam, jak to zniosłam, co postabowiłam z tym zrobić. Na sam koniec włoźyłam pomiędzy kartki kopertę. Cały zeszyt włoźyłam na swoje miejsce czyli pod poduszkę.


Po tym co przed chwilą zrobiłam było mi trochę lepiej. Nawet dało mi trochę do myślenia.


Nie będe sie niczym przejmować. Jak taki ma być koniec, to będzie. Zrobię wszystko alby te ostatnie tygodnie były najszczęśliwszymi w całym moim życiu. Zrobię to czego nie zrobiłam lękałamvsię to zrobić, lub po prostu nie miałam okazji. Zacznę jak najszybciej, nawet dzisiaj.


Po kilku minutach usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Powiedziałam ciche 'proszę' i po chwili zobaczyłam twarz Jimina.

Uśmiechnęłam się do niego i poklepałam miejsce obok siebie, co wskazywało na to aby usiadł koło mnie.


-Co się stało, źe tak szybko uciekłaś?- zapytał z przejęciem w oczach i głosie.


-Umm. Przypomniało mi się coś waznego i musiałam szybko tu przyjść. -szybko skłamałam. Chłopak najwyraźniej uwieżył.


-Wszystko jest okey?


-Teraz już chyba tak.- uśmiechnęłam się . Już się pogodziłam z takim zakończeniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz