niedziela, 10 kwietnia 2016

13 nieszczęść- cz. 36










OLIWIA


- Seungkwani...- powiedziałam przesłodzonym głosem i ostrożnie usiadłam na kolanach młodszego. On jęknął z bólu i niechętnie podniósł głowę z nad telefonu.


- Co chcesz? - nie raczył nawet obdarzyć mnie lekkim uśmiechem, a zamiast tego wywrócił teatralnie oczami.


-poprosiłbyś Coupsa, by dał mi kluczyki od jednego z waszych samochodów? - zapytałam i słodko zatrzepotałam rzęsami tak jak to robią plastiki, by zdobyć swą ofiarę. Chłopak jednak pokiwał przecząco głową i zrezygnowany odrzucił telefon na łóżko Woozi'ego. Ręce oplótł wokół mnie i przytulił do siebie.


- I myślisz, że uracze go mym urokiem osobistym?-zapytał z rozbawieniem, a ja pokiwałam głową na znak zgody.


- No mniej więcej...- odpowiedziałam z uśmiechem.


- Co będę z tego miał?


-świadomość, że pomogłeś najlepszej przyjaciółce, która w takich chwilach także tobie pomagała?


Seungkwan puścił mnie i zwalił ze swych nóg, przez co wylądowałam na nie zbyt miękkim dywanie, i wyszedł z pokoju. Wzruszyła go ta nędzna gatka? Zmarszczyłam lekko brwi i wygodniej usadowiłam się na podłodze. Poczekam w takiej nietypowej pozycji. Jednak co jeżeli on nie wróci, a ja jak ta głupia będę czekać na coś co się nie stanie? Długo nie musiałam o tym myśleć, bo chłopak wrócił z uśmiechem na twarzy, który po zobaczeniu mnie zniknął i zamienił się w tak zwaną "pokerową twarz".


-mam dwie wiadomości...- zaczął.


-najpierw dobra- przerwałam mu.


-dostaniesz te kluczyki. Jednakże musisz po nie pójść do swego jakże mniej przystojniejszego chłopca i powiedzieć mu w jakiej sprawie chcesz samochód- uśmiechnął się i wskazał ręką na drzwi- a teraz wypad, bo mam ważne sprawy do załatwienia.


- jeśli te ważne sprawy to siedzenie przed telefonem i oglądanie funny moments z Big Bang'iem w roli głównej to prosze bardzo- uśmiechnęłam się i w podskokach wyszłam z pomieszczenia. W efekcie wyglądało to dość idiotycznie, więc od razu walnęłam z otwartej dłoni w me czoło. Zaśmiałam się ze swojej nadzwyczajnej głupoty i kopnęłam w drzwi od mego pokoju. Tak! Otworzyły się! W głowie miałam przeróżne scenariusze jak to inaczej mogło się rozegrać na przykład:


1. Uderzę się w palce u prawej stopy i teatralnie z wrzaskiem będę zwijać się na podłodze z bólu, co usłyszy Coups i uzna mnie za (piękną) idiotkę.


2. Kopnę drzwi i całe wylecą z zawiasów przez co wylądują na mym przebojowym chłopaku i poprzez upadek straci przytomność.


3. Zrobię zamach prawą nogą i gdy od drzwi będą dzielić mnie zaledwie dwa milimetry, one się otworzą, a ja z impetem kopnę cukra w krocze, który zacznie zwijać się z nie lekkiego bólu i krzyczeć "dlaczego? ".


Na całe szczęście my boyfriend siedzi cały na swym łóżku i swą uwagę skupia na mej osobie.


- Co ty...? -zapytał jednak nie dane mu było dokończyć, przez mój śmiech. Co się ze mną dziś dzieje?


-sama nie wiem- wzruszyłam ramionami i położyłam się na Coups'ie oplatając go szczelnie ramionami -wiesz, że cię kocham? -zadałam pytanie.


-możliwe kochanie, ale nie musisz się podlizywać, by dostać ode mnie klucz -uśmiech zagościł na jego twarzy, przez co miałam ochotę ucałować jego lekko popękane przez zimno usta, oraz zatopić dłonie w miękkich i aksamitnych włosach. Moje serce przyspieszyło swój bieg gdy tylko chłopak zbliżył się do mnie i delikatnie musnął me wargi.


Czułam ciepło roznoszące się w podbrzuszu. Ciepło, które czułam tylko przy jednym chłopaku. Przy Junyeol'u. Po części pogodziłam się z tym wszystkim. Starałam nie myśleć o tym, że Cukier zastępuje mi poprzednika. Prawie zawsze to wychodziło, gdyż Coups był całkiem inny. Tamten był dojrzały jak na swój wiek. Coups do dziś potrafi być jak przeurocze dziecko. Charakter za to mieli podobny. Oby dwoje byli przystojni, delikatni, zabawni, namietni, rozważni, mili z seksapilem. Jednak Coups ma w sobie to coś... Coś czego nie jestem w stanie określić, aż do dziś.


- Jeszcze nie zaczęłam się podlizywać, chciałam byś po prostu wiedział, a ty od razu mnie odpychasz... -zaszlochałam i usiadłam na skraju łóżka, by okazać jak źle się czuje z odrzuceniem ze strony chłopaka.


Westchnął. Poczułam uginający się obok mnie materac, a zaraz po tym dłonie oplatające mój brzuch.


- Też cię kocham skarbie- szepnął mi do ucha i przegryzł jego płatek. Znów poczułam motylki w brzuchu- nawet nie zdajesz sobie sprawy jak.


Jedną ręką odsłonił moją szyję z włosów, by potem złożyć lekki pocałunek na niej. Czułam jak zasysa mą skórę, a po chwili chucha w to miejsce.


- Piękna malinka - stwierdza i dodaje - i piękna dziewczyna.


Wymruczałam coś niezrozumiałego pod nosem, a następnie odwróciłam się w stronę chłopaka. Szybko wpiłam swe usta w jego i ustaliłam szybki rytm. Swe dłonie ułożyłam na jego policzkach, lekko je przy tym gładząc. Były takie miękkie i delikatne. Wydawało mi się jakbym za jednym ruchem mogła zedrzeć z niego całą skórę. Moje podniecenie wzrastało z każdym jego dotykiem. Te dłonie, którymi błądził po mym ciele, były w pewnym sensie jak ukojenie. Dawało mi to tyle przyjemności, co małemu dziecku dawały.czekoladowe lody.

W końcu, gdy zabrakło nam tlenu, odsunęłam się od chłopaka. Uśmiech zagościł na jego twarzy, a w oczach pojawiły się niesamowite iskierki. Kocham tego pana!


-masz- wyciągnął z tylniej kieszeni kluczyli od pojazdu i praktycznie włożył mi je w dłoń.


-dziękuję -wyszeptałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz