poniedziałek, 18 lipca 2016

Chanyeol. Wpadka- Rozdział 21


Teraz już po części wiem, jak trudną pracą może być zarządzanie wszystkim co jest związane z koncertem. Jeszcze nie wyjechaliśmy, a pracy jest od groma. Chłopcy szlifują układy do późna. Cały personel związany z EXO biega jak na szpilkach, aby wszystko zabrać, niczego nią zapomnieć. A ja? Ja nie mam pojęcia co mam spakować. Mam do dyspozycji dwie walizki, i plecak. W życiu jeszcze nie stawałam pod tak wielkim znakiem zapytania.


Po mimo tego jednego szczegółu, mam jeszcze różne odczucia co do tego wszystkiego. Raz jestem szczęśliwa i podekscytowana, a raz przestraszona i sceptycznie do tego nastawiona, ale po rozmyśleniu, ostatecznie mówię "tak jadę, będzie fajnie". I tak w kółko.


Sobota, dzień wyjazdu. Rano już dążyłam mieć efekt : jadę... Nie jadę... A jednak jadę. Po pięciokrotnym sprawdzeniu czy wszystko zabrałam, uszykowaniu się, i zjedzeniu śniadania, razem z Baekhyun'em, udaliśmy się do samochodu, który zawiózł nas pod budynek SM.


Gdy wysiadłam z pojazdu od razu poczułam na sobie pewną osobę.


-Tęskniłem. - powiedział Chanyeol gdy w końcu mnie puścił.


-Ja, też, chociaż był to tylko tydzień.


-Aż tydzień. Ja już po jednym dniu za tobą tęsknię. - uśmiechnęłam się na to co powiedział i jeszcze raz się w niego wtuliłam.


-To jak, jedziemy? - zapytałam gdy już którąś minutę staliśmy i czekaliśmy nie wiadomo na co.


-Poczekaj. Jeszcze na kogoś czekamy. - Oznajmił Chanyeol. Ciekawe kto jest takim idiotą i spóźnia się na tak ważny wyjazd. Nie minęło 5 minut, a wyczekiwana osoba w końcu przybyła. Gdy tylko ją zobaczyłam i usłyszałam ten głos, zaczęłam żałować, że nie wykonałam swojego zamiaru wypchnięcia wszystkich do vana i wyjechali wcześniej. Kilka metrów przed nami, biegła YooBin z dwiema walizkami.


-Ona z nami jedzie? - powiedziałam na głos, chodź nie chciałam robić tego przy Chanyeol'u


-To jakiś problem? - zapytał chłopak.


-Nie, tylko dziwię się, bo myślałam, że czekamy na ważniejszą osobę. - wybełkotałam, a potem weszłam do samochodu, nie odbywając się słowem, aż do lotniska....w Hongkongu. Później udaliśmy się wszyscy do hotelu. Gdy już do niego dotarliśmy, powiedziano mi, który mam pokój. Okazało się, że moja współlokatorka zabrała klucze i zapewne jest już w pokoju. Gdy znalazłam odpowiednie drzwi, bez pukania- bo przecież to też mój pokój- weszłam do pomieszczenia. Pierwsze co zobaczyłam to dwie, różowe walizki, które ostatnim razem widziałam przed budynkiem SM. Nigdzie nie było dziewczyny, więc postanowiłam się rozejrzeć po pokoju. Dwa duże łóżka stojące po lewej stronie przy ścianie. Na przeciwko nich, duży plazmowy telewizor, komoda i średniej wielkości szafa. Kolory pokoju były jasne i nieprzytłaczające, tak jak lubię. Pomiędzy łóżkami a telewizorem było wielkie okno. Podeszłam do niego by zobaczyć piękny widok na miasto.


-Już jesteś? - usłyszałam za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam YooBin w samym ręczniku.


-A ty już zdążyłaś wziąć prysznic?- pokiwała głową.


Po przyzwyczajeniu się do dziewczyny i do pokoju stwierdziłam, że mi też przydałby się prysznic. Zabrałam że sobą ręcznik, czyste ciuchy i mój ulubiony płyn do kąpieli którego zabieram wszędzie. Po rozegraniu się weszłam pod prysznic. Puściłam bardzo ciepłą wodę, taką jaką lubiłam. Po kilkunastu minutach wyszłam z pod kabiny prysznicowej. Przed sobą, jak zwykle zastałam pełno ciepłej pary. Zawsze tak było po moich kąpielach. Szybko się ubrałam i skierowałam do wyjścia. Niestety drzwi nie chciały się otworzyć. Ciągnęłam za klamkę z myślą, że może drzwi się zaczęły, , ale dalej nie ustępowały. Po kilku próbach zaczęłam walić w drzwi i krzyczeć. Niestety, żadnej reakcji. Nie miałam innego wyboru jak zostać i czekać na YooBin. Najgorsze był to że w łazience nie było okna, a para która się wytworzyła, nie znikała, a ja nie mogłam przebywać w takim miejscu zbyt długo. Miałam problemy z oddychaniem i nie wiem jak to się dzisiaj skończy. Usiadłam na na podłodze i zaczęłam głęboko oddychać. Z minuty na minutę było coraz gorzej. Po około dwudziestu minutach usłyszałam trzask drzwi, a potem moje imię. Szybko podbiegłam do drzwi i zaczęłam walić pięściami w drzwi.


-JiRa. - znów usłyszałam głos tylko bliżej, pewnie już stał pod drzwiami.


-Proszę otwórz mi. - wybełkotałam jak najgłośniej mogłam.


-Już, tylko znajdę klucz. - po tych słowach dowiedziałam się, że był to Sehun. Po kilku minutach chłopak odkluczył drzwi. Gdy tylko drzwi się otwarły , wpadłam w jego ramiona. Zaczęłam kaszleć i oddychać tak aby nawdychać się normalnego powietrza. Sehun położył mnie na łóżku, a sam usiadł obok.


-Kto cię zamknął? - zapytał.


-Nie wiem. - skłamałam. Dobrze wiedziałam kto mnie zamknął, ale gdyby Chanyeol się dowiedział, że oskarżam o coś YooBin, to pewnie byłby na mnie zły. Bo przecież "ona się zmieniła"

Chłopak jeszcze chwilę obok mnie powiedział, a potem musiał iść.


-Sehun. Dlaczego to ty tu przyszedłeś? - zapytałam gdy już wstawał


-Chanyeol nie mógł i poprosił mnie abym zobaczył czy u ciebie w porządku.


-Ale nie mów mu co się stało, dobrze.


-Dobrze. - powiedział po chwili namysłu.


Gdy wyszedł, po około pół godzinie wróciła YooBin.


-O wróciłaś. - powiedziałam nie odkrywając wzroku od telefonu.


-Tak. A ty...


-To ty mnie zamknęłaś w tej łazience? - zapytałam jak gdyby nigdy nic.


-Tak, musiałam wyjść i nie chciałam żeby ktoś ci wszedł, ale myślałam, że nie będzie mnie tak długo. Nie jesteś zła?


-Nie no coś ty. Mam ochotę cię zamordować za to. - pomyślałam. Już boję się co będzie później.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz