wtorek, 31 maja 2016

Chanyeol. Wpadka-Rozdział 19

Brak komentarzy:






Obok mojego chłopaka stała, znienawidzona przeze mnie osoba. Lee JooBin, moja była przyjaciółka. Zastanawiało mnie, co ona tutaj robiła i co ode mnie chce.


-Wpuścisz nas do środka?- zapytał Chanyeol, gdy kolejną minutę spędzaliśmy w futrynie drzwi.


-Ymm, tak jasne. - zrobiłam im miejsce żeby weszli, zamknęłam drzwi i poszłam za nimi.


Usiadłam obok chłopaka, zaś dziewczyna usiadła naprzeciwko nas.


-Wyjaśni mi ktoś w końcu, o co tu chodzi.


-Ostatnio powiedziałaś mi, że powinno się wybaczać przyjaciołom. I dlatego wybrałem się do niej. Powiedziała mi, ze żałuje tego co się stało i dalej chce się z tobą przyjaźnić.


-I ty jej tak po prostu uwierzyłeś?- zapytałam z kpiną w głosie.


-JiRa, uwierz mi. Ja się zmieniłam. Zrozumiałam, ze popełniłam błąd.- tym razem odezwała się do tej pory cicho siedząca JooBin. Zauważyłam w jej oczach łzę. Czyżby ona na serio się zmieniła, czy jej gra aktorska się polepszyła? Nie chciałam znów cierpieć. Nie po tym wszystkim.


-Ja nie wiem czy ty mówisz prawdę. Znam cię i nie jestem w stanie uwierzyć ci w tym momencie.


-Jeżeli nie wierzysz jej, to uwierz mi. Ja na prawde, rozmawiając z nią, czułem, że mówi prawdę.- tym razem odezwał się Chanyeol. Chciałam mu uwierzyć, wiem, że chce dla mnie dobrze.


-Dobrze. Mogę spróbować, zacząć wszystko od nowa.


-Tak?- dziewczyna zerwała się z fotela i rzuciła mi się na szyję. - Może wyjdziemy gdzieś w dzień zakończenia roku szkolnego?


-Uhm, tak jasne. -


Po godzinie rozmowy z JooBin i Chanyeolem, dziewczyna wyszła, a ja zostałam sama z chłopakiem.


-Chanyeol, mam nadzieję, że ta dzisiejsza akcja jest prawdziwa i nie będe znów cierpieć.


-Obiecuje ci.- powiedział i pocałował mnie w czoło.- nie gadajmy, juz o tym. Ja jestem ważniejszy.


-Tak. To prawda.


-Tak, co?


-Tak oppa.- wywróciłam teatralnie oczami i pocałowałam usta chłopaka.


Gdy juz zostałam sama naszły mnie pewne wątpliwości co do dzisiejszego zdarzenia. JooBin była zdolna do wszystkiego. Bałam się, że to co miało miejsce w przeszłości mogło ujrzeć światło dzienne. Chciałabym, żeby tak nie było.


Gdy już leżałam w łóżku, około 22 dostałam SMSa. Chwyciłam telefon i otworzyłam wiadomość.


Od: nieznany numer

Powodzenia


To było dziwne. W jakim sensie powodzenia? I kto mi mógł wysłać takiego SMSa? Próbowałam odtrącić od siebie myśl, że mogłaby to być JooBin i zastąpić myślą, ze to zwykła pomyłka.

W połowie spokojna, a w połowie nie, poszłam spać. Jutro było zakończenie roku szkolnego. Chciałam na ten szczęśliwy dzień być wypoczęta.


Następnego dnia rano, wykonałam wszystkie podstawowe czynności, które zawsze robiłam. Nałożyłam jeszcze na siebie swój ukochany mundurek i wyszłam domu.


Przed wejściem do budynku szkoły spotkałam EunYoo . Po jej wyrazie twarzy można było wyczytać, że cieszyła się tak samo jak ja.

Gdy dotarłyśmy , do sali gdzie miało odbyć się zakończenie, niespodziewanie na kogoś wpadłam. Tą osobą okazała się być JooBin.


-O cześć, przyjaciółko-powiedziała do mnie-... I koleżanko mojej przyjaciółki- tym razem skierowała się do EunYoo .


-Przyjaciółki? JiRa, czy ja o czymś nie wiem? - zapytała dziewczyna.


-Najwyraźniej tak, skoro nie wiesz z kim przyjaźni się twoja koleżanka. - odpowiedziała JooBin


-To moja przyjaciółka. A poza tym, nie ciebie się pytałam. Więc zamknie z łaski swojej tą plastikową gębę. - po wypowiedzi EunYoo, bałam się, że zaraz dojdzie do najgorszego. - JiRa, czy możesz mi to wytłumaczyć?


-EunYoo, to nie jest czas ani miejsce, na takie typu rozmowy.


-Dobrze, to porozmawiamy dzisiaj tam gdzie zawsze.


-Przykro mi, ale JiRa już jest umówiona ze mną. - wtrąciła się JooBin .


-Co? Przecież, byłyśmy umówione dawno temu. Zapomniałaś o tym? Wolisz się z nią spotkać? - ona miała rację. Zapomniałam o naszym spotkaniu, już nie pamiętam o mojej przyjaciółce. Niestety, było mi głupio i nic nie powiedziałam, dlatego EunYoo wzięła to za odpowiedź. Nie zdążyłam nic powiedzieć, a dziewczyny juz nie było. Było mi tak strasznie głupio. Wystarczyło jedne głupie słowo, a straciłam najlepszą przyjaciółkę.


Po całej ceremonii zakończenia roku, z którego kompletnie nic nie pamiętam, poszłam jak najszybciej, prosto do domu. Nie chciałam gadać z nikimkolwiek , a zwłaszcza z JooBin. Po części, to przez nią stało się to co się stało. Ma już u mnie pierwszy minus, abym znowu ją z nienawidziła. Z każdą kolejną minutą karciłam siebię, o to, że jej tak po prostu wybaczyłam , ale czego nie robi się dla ukochanej osoby?

Przez drogę do domu, czułam się strasznie źle. Było mi ciężko na sercu. Gdy już weszłam do domu, od razu skierowałam się do swojego pokoju, by tam wypłacać się.

Nie próbowałam dzwonić do EunYoo, nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. Wyśmiałaby mnie gdybym jej powiedziała, że powiedziałam coś i chłopak kazał mi dotrzymać słowa. Ukręciłabym na siebie jeszcze większe baty. Próbowałam jeszcze zadzwonić do Chanyeola , ale gdy za czwartym razem nie odbierał, zrozumiałam, że po prostu jest w pracy. Najgorszą, życzą było to, że osoba z którą chciałam rozmawiać najmniej, dobijała, się do mnie na wszelkie sposoby. Napisałam jej w końcu SMS-a, że nie czuje się najlepiej. Po tym poszłam spać. Miałam dość tego dnia.

sobota, 28 maja 2016

Wycieczka. EXO - 6 " co powiesz na kolację?"

Brak komentarzy:
 



Park YooJin

Dzisiejszy dzień miał być całkowitą odskocznią od wczorajszo-dzisiejszego. Nie wyszło.
Praktycznie od piątej, gdy zjawiłyśmy się w mieszkaniu, nie mogłam zmrużyć oka. Przed nimi ciągle widniał widok Chana obalającego pięściami Jongina. W głowie widniały mi scenariusze coraz to innych, możliwych zakończeń.
Nikt nie odważa się podejść do dwójki, w efekcie Kai zostaje zamordowany...
Walka nadal się toczy, jednak po chwili zakończona zostaje słowami "prima aprillis" ...
Kai nagle nabiera siły i oddaje przeciwnikowi i wszystko kończy się bez większych ran i skutków...

Zdecydowanie wolałabym wersje drugą. Najpierw chwila niepokoju i strachu. Następnie jednak ulga, śmiech i sztuczna krew w postaci ketchupu.

Obróciłam się na drugi bok i niemal od razu usłyszałam cichy dźwięk telefonu, oznaczający przyjście sms'a. Z niechęcią wyjęłam rękę spod ciepłej kołdry i przejęłam urządzenie. Wpisałam swoje hasło, które brzmiało żenująco i od razu przypomniałam sobie wczorajszą sytuację z tego pokoju.

" - Chanyeol, idioto oddaj mi telefon!- wykrzyczałam turlając się z chłopakiem po ziemi.

- nigdy...- zrobił krótką przerwę i westchnął - znaczy dopóki nie powiesz mi hasła.

- po co ci one? - spojrzałam w jego oczy i ułożyłam się wygodniej na jego klatce piersiowej, oczekując odpowiedzi.

- jak podasz to się dowiesz, złotko- mruknął z chytrym uśmieszkiem.

- złotko?

-nie, sreberko!- zakpił i obrócił nas tak, że to ja znajdowałam się teraz na dole. Przejechał swym nosem po mych ustach i zjeżdżając niżej. Zatrzymał się tuż przy mym biuście i zamruczał seksownie.

- zboczeniec! -szepnęłam i ułożyłam jego twarz przy mojej - tu są moje oczy.

Oblizałam specjalnie usta, przez co mój towarzysz spuścił na nie wzrok.

- za to tu masz usta ... piękne, ponętne, seksowne usta - dodał jakby do siebie, jednak byłam wstanie to usłyszeć zanim chłopak wbił się w me usta. Zaczął całować powoli i namiętnie przez co rozpłynęłam się, niemalże od razu oddając pocałunek. Jego dłoń przejechała po mej ręce i złączając nasze palce w jedność. Pierwszy raz poczułam w brzuch wspaniałe mrowienie roznoszące się po całej jego objętości.
Ale stop!
Odsunęłam niechętnie chłopaka przez co usłyszałam cichy pomruk niezadowolenia. 


-nie powinniśmy tego...- chrząknęłam - umm... to nie było... - westchnęłam i wstałam z podłogi - musimy wracać. Tak, musimy- uśmiechnęłam się i poprawiłam sukienkę. Odblokowałam telefon i podałam go szybko Chanyeol'owi.

- to jakie było hasło? - zapytał klikając coś na ekranie.

- sperma Jinhwa...- upomniałam się i szybko zatkałam usta ręką- ...na. Dobra nieważne , idźmy.

-kto to Jinhwan?

- nieważne - wypchnęłam chłopaka za drzwi i zamknęłam je za nami..."

Na samą myśl o tym haśle chce mi się śmiać. Dzień przed wyjazdem brat zmienił mi hasło na to, tak bym pamiętała o nim. I tak było. Za każdym razem gdy dotykałam telefonu, kojarzył mi się on z bratem. Był ode mnie wyższy i starszy. Miał metr osiemdziesiąt dziewięć i dwadzieścia jeden lat. Był pięknym blondynem z brązowymi oczami i świetnym poczuciem humoru. Zawsze, gdy miałam gorsze dni, chłopak potrafił mnie pocieszyć. Byłam jego oczkiem w głowie i praktycznie do teraz tak jest.
Przez myśl przeszła mnie chęć napisania do niego, lecz wiedziałam, że nie będzie w stanie mi odpisać, gdyż jest tancerzem i ma bardzo dużo pracy z układaniem nowych kroków przez co ostatnio wraca do domu o drugiej w nocy.

zobaczyłam jedną nową wiadomość.

od: Channie❤

YooJin, przepraszam cię. Zachowałem się jak gówniarz walczący o ostatnią porcję lodów. Poczułem się zazdrosny, gdy zobaczyłem Kim'a, który chciał cię pocałować.
Wiem, że to głupie wytłumaczenie, ale gdy wypiję trochę za dużo staję się agresywny i nadpobudliwy.
Przepraszam, za to, że to widziałaś.
Przepraszam, za moje zachowanie.
Przepraszam, za wszystko.

Gdy odczytałam wiadomość nie czułam nic. Nie miałam siły płakać, ani zasmucać się myślami. Nie zastanawiając się długo po prostu odpisałam.

do: Channie ❤

Po cholerę mnie za to przepraszasz?! To nie ja jestem poszkodowana tylko Jongin! To jemu należą się te przeprosiny. Słyszałam, że niby jesteście najlepszymi przyjaciółmi i, że nie raz od ciebie oberwał -.- Skoro po pijanemu jesteś agresywny to po co w ogóle pijesz?
Lepiej wcale nie wiąz się w żadne związki, bo jeszcze dziewczynę uderzysz... jeśli już tego nie zrobiłeś.
Dobranoc

od: Channie ❤

Przeprosiłem już Kaia i wybaczył mi. Chciał tylko byś ty mi wybaczyła, za to co musiałaś widzieć.
A co do dziewczyny, to nigdy nie podniosłem na nią ręki.
I obiecuję ci, że już nigdy nie podniosę na nikogo ręki i ograniczę się z piciem. Obiecuje ci to, złotko!
Dobranoc 💤

Czy chcesz zmienić nazwę użytkownika na: GłupiYeol ?

Zmień ✔

- od razu lepiej - westchnęłam i zablokowałam urządzenie, poddając się snu.

Obudziło mnie głośne walenie w drzwi, które z czasem robiło się bardziej denerwujące. Niechętnie podniosłam się z łóżka i nie zastanawiając się nad mym wyglądem pociągnęłam za klamkę.

- ymm, hej - powiedziałam, gdy ujrzałam znajomą sylwetkę. Nie czekając na odpowiedź otworzyłam szerzej drzwi, z zamiarem wpuszczenia chłopaka do środka. Mruknął ciche "dzięki" i usiadł przy stole w kuchni.

- hej, Junmyeol, pamiętasz? -pokiwałam na zgodę głową - mów mi Suho. Łatwiej zapamiętać - zaśmiał się gardłowo.
Ziewnęłam, przeciągając lekko zaspane ciało po czym zajęłam miejsce koło niego.

- to... przyszedłeś z jakaś sprawą, czy od tak? - uśmiechnęłam się przyjaźnie i oparłam podbródek o dłonie, które podpierał stół.

- chcieliśmy was zaprosić na obiad do nas. Po wczorajszym, a nawet dzisiejszym wydarzeniu nie najlepiej się zaprezentowaliśmy i chcieliśmy pokazać się z nieco innej strony. Co wy na to?

- przyjdziemy - powiedziałam niepewnie..

- to bądźcie za około dwie godziny - wstał i podszedł do drzwi - lepiej jak już pójdę. Obiad sam się nie zrobi - ostatni raz uśmiechnął się i opuścił mieszkanie. Zamknęłam na klucz drzwi i podeszłam do lustra.

- o matko! - krzyknęłam. Wyglądałam jak tysiąc nieszczęść. Na włosach pełno kołtunów, makijaż rozmazany, podkrążone i lekko opuchnięte od płaczu oczy. Nie dziwie się dlaczego tak szybko uciekł.

-dobry - powiedziała wesoła MinYoo. Spojrzałam na dziewczynę, która była w nienagannym stanie. Włosy splecione w dobieranego, lekki makijaż na rzęsach oraz beżowa zwiewna sukienka do połowy ud. Kiedy ona zdążyła to zrobić?!

- co ty taka w dobrym humorze? -zapytałam podchodząc do lodówki.

- Bo nastał nowy piękny dzień? Nie sądzisz, że całe życie jest piękne? - odpowiedziała tym samym machając przy tym śmiesznie rękoma.

- zakochałaś się!

- być może - westchnęła i w tym samym czasie pojawiła się i Sao. 


- cześć - szepnęła i usiadła koło nas przy stole.

- skoro jesteśmy wszystkie - oznajmiłam - jesteśmy zaproszone na obiad do sąsiadów na odnowienie relacji. Macie niecałe dwie godziny - rzekłam i poszłam do pokoju.

Po półtorej godziny ciężkiej roboty by wyglądać świetnie, udałam się do kuchni. Ubrałam na siebie przylegający, czarny top i jeansowe spodenki. Włosy spięłam w luźnego koka. Natomiast na twarzy miałam jedynie tusz do rzęs, w sensie na rzęsach.

- idziemy - zapytała Kim. Zgodnie pokiwałyśmy głowami i wyszłyśmy z mieszkania. Bałam się nieco spotkania z Yeolem. Nie wiedziałam jak mam się zachować w jego towarzystwie. Nawet zanim zdążyłam pomyśleć jak się przywitać, drzwi się otworzyły a z nich wyszedł wcześniej wspomniany chłopak, który nie zauważając mej osoby wpadł na mnie. Razem wylądowaliśmy na niezbyt miękkiej podłodze.

- przepraszam - powiedział z widocznym zakłopotaniem oraz nie ruszając się z miejsca. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów przez co całe moje ciało było wręcz sparaliżowane.

- n-nic... - tylko tyle byłam w stanie wypowiedzieć za nim chłopak nie chcący otarł swym kroczem o moje - mógłbyś wstać? - zapytałam, na co chłopak skinął głową i migiem wstał, co i ja po chwili uczyniłam.
Weszłam do wnętrza mieszkania gdzie dziewczyny już zajmowały miejsce przy stole. Podchodząc coraz to bliżej zauważyłam, że nie ma pewnego osobnika.

- Hej Jin! - krzyknął Kai obejmując mnie od tyłu w talii. Momentalnie obróciłam się przodem do niego i oplotłam me ręce wokół jego szyi stwarzając tak zwany uścisk.

- Hej Kai. Jak się czujesz? - zapytałam i lekko odsunęłam się. Jednak Jongin dalej trzymał ręce na mych biodrach.

-wspaniale, a czemu pytasz? - odpowiedział z uśmiechem.

- bo po wczorajszym...

- oj, daj spokój zwykła bójka. Często nam się to zdarza.

- to często dostajesz w twarz do Chanyeola? - zaskoczyła mnie jego wypowiedź.

- zdarza się, ale tylko po pianemu, gdy jest o coś cholernie zazdrosny lub jak się mocno upije - wzruszył ramionami i wskazał ręką na stół - jedz, bo wystygnie - niepewnie usiadłam do stołu na jedynym wolnym miejscu, które znajdowało się obok, pożal się Boże, Yeola.

- m-mogę zmienić się z kimś miejscem? - zapytałam ledwo słyszalnie. To co dowiedziałam się tuż przed chwilą przyprawiało mnie o dreszcze. Albo podobam się mu albo po prostu wypił zbyt wiele.
Bałam się, że pierwsza opcja może być prawdą, jednak jak,można zakochać się w tak szybkim tempie?
Czekałam na odpowiedź, której nikt mi nie udzielił. Nagle zrobiło się cicho i wszyscy zajęci byli jedzeniem, które moim zdaniem było wyśmienite. Ryż podany z cytrusami i wołowiną świetnie komponował całość. W życiu nie jadłam tak dobrego dania. Nie była to zwyczajna koreańska potrawa. - nieważne... Kto gotował? - zapytałam. Koreańczyk z dużymi oczami uniósł niepewnie rękę, gdyż przeżuwał jedzenie.

- Kyungsoo - odpowiedział za niego Suho - ja tylko ugotowałem ryż. 


- masz wielki talent - przyznałam chłopakowi rację - skąd ten pomysł na cytrusy w daniu?

- Dziękuję. Lubię kombinować w kuchni - uśmiechnął się.

- po obiedzie zobaczysz jakie od odwala desery. To dopiero mistrzostwo! - krzyknął, prawie że, podekscytowany Baekhyun.

- trzeba będzie zobaczyć - odpowiedziałam i zajęłam się jedzeniem. Co jakiś czas czułam na sobie wzrok Chana, który wiercił we mnie dziury. Chciałam się na niego gniewać, ale rozpłynęłam się pod jego wzrokiem i mimowolnie wszedł na mą twarz uśmiech. Nie uszedł on jego uwadze.

- masz śliczny uśmiech - mruknął mi do ucha - możemy pogadać? - szepnął. Spanikowałam i w pewnym momencie pomyślałam o ucieczce, ale szybko zrezygnowałam z pomysłu i pokiwałam niepewnie głową na znak zgody.

- przepraszam na chwilę - wstałam od stołu. Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął do czyjegoś pokoju.Zamknął za sobą drzwi i nadal nie puszczając mej dłoni spojrzał mi w oczy.

- mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś piękna - kiwnęłam głową - że masz wspaniały charakter - znów - a wyznał ci ktoś miłość - pokiwałam przecząco. Puścił mą dłoń, a swoje umieścił na mych biodrach i zbliżył się tak, że nasze ciała były złączone. Dreszcz przeszedł przez me ciało, a w brzuchu poczułam stado motyli. Nie powinnam czuć tego przy tym chłopaku. Nie, gdy parę godzin temu zrobił coś takiego. Niby dla Kaia to norma, jednak ja nie potrafię od tak zapomnieć. Bynajmniej na razie.
Mimowolnie dałam głowę w bok, gdy o nm niebezpiecznie zbliżał ją do mojej. Mimo że pragnęłam znów poczuć słodki smak jego ust, nie mogłam być tak naiwna i całować go na zachcianki.

- ouh, o co chodzi? - zapytał lekko zmartwiony.

- o co pytasz? - odpowiedziałam tym samym, nie rozumiejąc pytania.

- dlaczego nie chcesz tego pocałunku?

- Chan, nie jesteśmy razem. Ponadto znam cię zaledwie dwa dni - wzięłam głęboki wdech, by nie zacząć krzyczeć - nie muszę chcieć cię całować. Twoja reputacja z mego punktu widzenia nadal stoi i mam cię za szkolnego bad boya, który na każdym kroku bije słabszych, bez najmniejszego powodu - zdałam sobie sprawę, że gdy podczas mojej przemowy nadal stałam tak blisko niego. Mój oddech po chwili stał się nierównomierny, a z czasem zaczęło mi go braknąć. Po prostu zaczęłam się dusić. Usiadłam na- swoją drogą bardzo wygodnym - łóżku i próbowałam brać głębsze wdechu, co na dłuższą metę nie było skuteczne.

- Yoo co ci? - zapytał i kucnął przy mnie.

- in... inhalator... - tylko tyle dałam radę powiedzieć, a chłopaka już nie było w pomieszczeniu. Głupia alergia! Krzyczałam w myślach. Akurat w tym momencie musiała się nasilić? Zsunęłam się z łóżka, gdy tylko usłyszałam czyjeś kroki. Te były spokojne, nie jak te Chana. Kucnął przy mnie, a potem pogładził po plecach.

- spokojnie wdech... i wydech - powiedział - Park zaraz wróci z inhalatorem.
Zaraz?
Zaraz, to ja oddychać nie będę mogła. Ja potrzebowałam go w tej chwili. Wiem, że się starał, by mi pomóc, ale w tej chwili nie było czasu na pocieszenia.

- jestem! - krzyknął i podał mi małe urządzenie. Z trudem przyłożyłam je do ust starając się wziąć jak najgłębszy oddech. Po chwili wypuściłam je i odetchnęłam z ulgą.

- dziękuję - powiedziałam tępo patrząc w stopy. Zastanawiała mnie przyczyna tak nagłego ataku astmy. Zazwyczaj alergia zaczynała się u mnie pod koniec marca, a kończyła w czerwcu. Być może tu jest więcej pyłków niż w Busan. Włożyłam urządzenie w spodenki i zdając sobie sprawę, iż prawię leżę, szybko podniosłam się do pionu, czego po chwili pożałowałam. Momentalnie zaczęło robić mi się słabo przez co me ciało zachwiało się, a nogi straciły równowagę. Już czułam, że będzie jak w każdej porządnej dramie i chłopak złapie mnie, a następnie spojrzy mi w oczy i złączy nasze usta w namiętnym pocałunku. Myliłam się! Wyglądało to tak, że ja jak deska poległam na podłogę z wielkim hukiem. Natomiast on po chwili spojrzał mą stronę i podbiegł z krzykiem.

- co ci? - zapytał i ujął moją twarz w dłonie.

- po prostu za szybko wstałam - powiedziałam i ułożyłam swoje dłonie na jego. Park mruknął cicho na mój gest i zbliżył się do mnie.

- co powiesz na kolację? - szepnął do ucha i przygryzł jego płatek.

wtorek, 24 maja 2016

13 nieszczęść- cz. 39

Brak komentarzy:









Miesiąc później, Oliwia


- kochanie! - zawołał Coups.


- tak? - zapytałam, nie wiedząc w jakiej sprawie mnie woła. Chłopak gestem ręki wskazał na swe kolana, na których po chwili usiadłam. Cukier objął mnie w tali i ucałował mój polik.


- kocham cię - szepnął.


- wiem to - odpowiedziałam szybko - ja ciebie też - dodałam. Odwróciłam się, siadając na nim okrakiem i mocno wtulając się w niego. Lubiłam tulić się do chłopaka. Był taki delikatny, miękki. Uwielbiałam, gdy układając swe dłonie na mych plecach, krążył małe kółka palcami.

Jego ciepły oddech rozchodzący po całej objętości szyi, był dla mnie kojący. A sam głos doprowadzał mnie do szału, zwłaszcza, gdy dopiero wstał i miał w sobie nutkę chrypki, tak jak teraz. Ogółem chłopak był mym ideałem.


- zamieszkajmy sami - zaproponował i ciągnął dalej - tu nie mamy nawet odrobiny samotności. Gdzie pójdziemy tam zawsze ktoś jest. Gdy próbuję chociaż zbliżyć się do ciebie, ktoś nam przerywa, a wiesz jak bardzo mnie pociągasz? - powiedział i przygryzł mój płatek ucha. Swoją ręką jeździł po mym udzie, natomiast drugą trzymał na mym tyłku.


- jak bardzo? - zapytałam i obie ręce włożyłam mu pod koszulkę gładząc jego umięśniony brzuch.


- tego słowami nie da się wyrazić, ale uwierz, że pociągasz mnie jak nikt inny - zaczął składać pocałunki na mej szyi zostawiając mokre ślady. Odchyliłam głowę do tyłu, by dać mu lepszy dostęp, lecz on nie skorzystał z tego, tylko pchnął mnie na łóżko wbijając się w me usta. Całował zachłannie. Pierwszy raz robił to z takim pożądaniem i wyczuwalnym bez uczuciem.


- Coups - jęknęłam pomiędzy pocałunkami, gdy chłopak chciał ściągnąć mi koszulę.


- o co chodzi? - mruknął i spojrzał mi w oczy. Nie był zadowolony, że mu przerwałam, on był tym zirytowany.


- ja ni... - nie dokończyłam, bo chłopak znów zaczął mnie całować.

Próbowałam go od siebie odsunąć, jednak on był zbyt silny. Zacisnął dłonie na mych ramionach. to sprawiało mi ból. Do oczu zaczęły cisnąć mi się łzy, które po chwili spłynęły po policzku. Bałam się. Od dawna nie odczuwałam strachu przed mężczyzną, aż do teraz. Czułam się wtedy jak w wieku ośmiu lat. Jedyne co z tego pamiętam to ból i mężczyznę, który mi go sprawiał. Łzy leciały teraz strumieniami - proszę...- wyszeptałam przez szloch. Coups jak na zawołanie spojrzał na mą twarz. Widziałam złość w jego oczach. Zdałam sobie sprawę, iż wcale nie znałam tego chłopaka.Ta myśl jeszcze bardziej przytłaczała...Włożył mi rękę w majtki, nadal patrząc mi w oczy. Czułam obrzydzenie jego osobą.

Szybko zebrałam w sobie siły i pchnęłam go lekko, ale na tyle bym mogła uciec. Wybiegłam z pokoju, kierując się do wyjścia. Ubrałam buty, kurtkę i gdy miałam wychodzić, zatrzymał mnie czyjś głos.


- coś się stało? - zapytał Seungkwan i położył dłoń na mym ramieniu. Odwróciłam się w jego stronę i spuściłam z niego wzrok. Jego ręką zjechała na mą twarz, by następnie lekko ją unieść ku górze. Odruchowo strzepnęłam ją z mego podbródka i odwróciwszy się na pięcie, wyszłam z domu. Zimno, jakie towarzyszyło mi z każdym krokiem przyprawiało mnie o dreszcze i zgrzytanie zębami. Żałowałam, że nie wzięłam rękawiczek, lub chociaż szalika. Pogoda chyba zgrała się z mym humorem. Śnieg, który wciąż padał osiągnął wysokość mych kola, przez co coraz trudniej było mi stawiać kroki. Podnosząc nogi, prawie że, pod samą brodę musiałam wyglądać jak psychicznie chory żuraw. Do tego włosy mokre od śniegu i czerwone palce u rąk. Idąc tak jakiś czas wspominałam sobie przeżycie z przed chwili. Zawsze myślałam, że chłopak, z którym jestem-byłam-jest czuły, kochany... Jednakże myliłam się bezgranicznie. Jemu zależało tylko na tym, by mnie zaliczyć.


- auć! - krzyknęłam, gdy moja noga poślizgnęła się na lodzie, a mój tyłek spotkał się z twardym i zimnym chodnikiem.

- pomóc? - zapytał znajomy głos.

13 nieszczęść- cz. 38

Brak komentarzy:




S.Coups
-I dlaczego jej o tym nie powiedzieliście?- zapytałem zbity z tropu, dowiadując się, że Honorata jest w szpitalu dość ciężkim stanie.
Przez ten czas oby dwoje byliśmy pewni, że dziewczyna wraz z Wonwoo są na romantycznych wakacjach. Bynajmniej tak nas poinformowano.
-Nie chcieliśmy martwić Oliwii. Wiesz jak ona zareagowała gdy ta miała zapalenie płuc? Olka zaczęła się o to obwiniać i brać te okropne prochy, które nadal ma w swojej szafie, bodajże w swojej walizce. Lepiej ją przeszukaj, bo...
-ufam mojej dziewczynie i nie chcę jej przeszukiwać! Po za tym pokłóciłem się z nią trochę- westchnąłem, a w moich oczach poczułem łzy. Zacząłem szybko mrugać, by żadna z nich nie ujrzała światła dziennego. Czułem się źle na wspomnienie płaczącej Oliwii.
-Ja otworzę! - krzyknął Woozi, jak tylko rozbrzmiał dźwięk dzwonka, i pobiegł do drzwi.  Jak dziecko.
Zanim się obejrzałem Marcin szybkim krokiem wparował do mieszkania nie zważając na znajdujące się w nim osoby. Zachowywał się tak jakby mieszkał tu dłużej niż ja. Mówiąc "czuj się jak u siebie w domu.." nie miałem na myśli dosłownego znaczenia. W dodatku skubany wszedł w butach na nasz puszysty biały dywan, przez co teraz nie jest już śnieżnobiały. Nie lubię gościa!
-Ekhem- chrząknąłem, mając zamiar zwrócić jego uwagę. Chłopak obrócił się na pięcie i zmroził mnie wzrokiem. Myślał, że to ma mnie przestraszyć czy co?
-tak?- powiedział przesłodzonym głosem. Widać było, że nie pała do mnie sympatią. I vice versa!
-dokąd tak szybko zmierzasz?- zapytałem z zamiarem złagodzenia sytuacji, choć miałem chęć zniekształcić nieco jego twarz.
-Do mej księżniczki- uśmiechnął się fałszywie i włożył ręce do kieszeni spodni.
-Chciałbym ci przypomnieć, że Oliwia jest moją księżniczką- syknąłem.
-Którą przy pierwszej-lepszej  okazji ranisz- powiedział z kpiną i odwracając się podszedł.
-Co za skurwiel! - krzyknąłem i zaraz dostałem w ramię od Jun'a.Odwróciłem się w jego stronę i spojrzałem na niego z miną mówiącą "za co to?"
-Wyrażaj się przy dzieciach- upomniał mnie wskazując na niepełnoletnią dwójkę.
Zignorowałem fakt, że Jun znów żartował sobie z jego dziewczyny i Dino. Nie miałem ochoty na wygłupy. Mój związek był zagrożony. Szybko pobiegłem do drzwi. Na szczęście były nie domknięte, przez co z łatwością słyszałem każdy najmniejszy dźwięk. Brawo ja!
-O czym chciałeś mi powiedzieć?- zapytała dziewczyna pociągając przy tym nosem.
-Olka- zaczął, lecz przez jakiś czas nie mógł wydobyć z siebie najmniejszego słowa- Oliwia, kocham cię- że co, kurwa?
-Marcin, też ciebie kocham i dobrze o tym wiesz - rzekła radośnie. Co do...?
-ale nie chodzi mi o przyjacielską miłość Ol. Trudzę się z tą miłością już od drugiego ujrzenia ciebie. Myślałem, że czujesz do mnie to samo. Czas z tobą spędzony był wyjątkowy. Zawsze się świetnie bawiłem. Pamiętasz gdy chciałaś tańczyć na rurze i ja ci ją wtedy kupiłem. Jak odegrałaś przede mną tą seksowną scenkę ubrana prawie w samej bieliźnie?- Cholera Oliwia co ty robiłaś w życiu?
- miałam wtedy na sobie spodenki i lekko prześwitujący crop top.
- on był mega prześwitujący- oboje się zaśmiali. Nie lubiłem, gdy razem byli weseli - albo jak załatwiałem ci wejście na pierwszą imprezę?
-Gdy obiecałeś temu ochroniarzowi upojną noc ze mną...
- i daliśmy mu numer tej Sanhi z twojej klasy. Jaki był zdziwiony jak zobaczył ją w tym klubie- skrzywiłem się na te wspomnienia, ale i one nie miały końca.
Zaczęli się śmiać. Czego mi brakuje, że ja nie mogę tak rozśmieszać mego skarba?
-Marcin, pamiętasz co sobie obiecaliśmy dwudziestego trzeciego sierpnia pięć lata temu?-zapytała poważnie.
-że już zawsze będziemy przyjaciółmi- odpowiedział.
- Właśnie, gdy kazaliśmy sobie to obiecać, ja czułam do ciebie więcej niż przyjacielską miłość- wzięła wdech- Z początku to ignorowałam, bo miałam chłopaka i naprawdę go kochałam. Później rok, po jego ...- zrobiła przerwę. Myślałem, że zaraz się rozpłacze-próbowałam zwrócić na siebie szczególną uwagę, na przykład właśnie przez tą scenkę na rurze.- Co, co, co, co, co? Chyba ochujam!-Nie raz zapraszałam cię do siebie samego, bez dziewczyn, pod pretekstem, że one muszą się uczyć i nie mogą opuścić szkoły. Albo gdy miałeś uczyć mnie się całować. Przecież dobrze wiedziałeś, że nie raz całowałam się z Junyeolem. Każdy ruch jaki próbowałam robić w twoją stronę był z prawdziwej miłości.
- naprawdę?!- powiedział z wielkim entuzjazmem.
-ale muszę cię zawieść. Naprawdę przez rok starałam się o ciebie, ale nie wyszło. Chciałam po stracie sam wiesz kogo, ułożyć swoję życie. Nie wychodziło...  Zresztą nieważne. Jestem teraz z kimś kogo naprawdę kocham i komu zaufałam bezgranicznie po stracie Junyeol'a. Nie chcę tego psuć przez ciebie Marcin. - ktoś wstał z łóżka i niebezpiecznie zbliżył się do drzwi. Czułem to.
-Dobra, rozumiem, ale nie chcę byś cierpiała przez tego debila. Nie jest ciebie wart- nie wytrzymałem. Wstałem i pchnąłem drzwi prost na chłopaka.
- Mianhae, niechcący- powiedziałem z sarkazmem i skierowałem się do szafy dziewczyny. Otworzyłem ją i wyjąłem wspomnianą wcześniej walizkę. Położyłem ją koło swych nóg i spojrzałem na moją dziewczynę.
-Sama powiesz mi co tu jest, czy może lepiej jak zobaczę?- zapytałem, a na jej twarzy ujrzałem lekkie zakłopotanie.
- Jeszcze nie skończyliśmy rozmawiać- wtrącił nieproszony Marcin.
- I tak już nie zdobędziesz jej serca, to co się starasz?- zapytałem retorycznie i wzruszyłem ramionami.
-gdyby tylko nie byłoby to Oliwii już dawno dostał byś w tą pedalską buźkę- złożył dłonie w pięści i zbliżył się nieco do mnie.
- Marcin, wyjdź! - powiedziała ostro dziewczyna. Chłopak bez żadnego słowa skierował się do drzwi.
- Ej, na następny raz staraj się mniej pluć gdy mówisz- zaśmiałem się i pomachałem mu na pożegnanie.
Usiadłem koło niej i spojrzałem jej w oczy, które wpatrzone były w czerwoną walizkę z czarnymi dodatkami po bokach.
Westchnąłem nie mogąc dłużej znieść ciszy. Przyciągnąłem torbę do siebie i pociągnąłem za zamek z zamiarem otworzenia i ujrzenia zawartości. W środku znalazłem z 50 małych paczuszek z białym proszkiem.
Prychnąłem.
- obiecałaś, że wyrzucisz!- krzyknąłem.  Moje ręce zaczęły się trząść, a do oczu cisnęły mi się łzy. Miałem dość kłótni i kłamstw ze strony Oliwii.
- Coups...- mruknęła płaczliwym głosem- nie mogłam tego wyrzucić.
- rozumiem, że ciężko byłoby ci się z tym rozstać... ale po co mnie kłamać, że wszystko co miałaś zdążyłaś wyrzucić?- westchnąłem i przesunąłem się do dziewczyny, która niemalże od razu otuliła mnie swymi chudymi rączkami. Odwzajemniłem gest.
- nie chciałam cię zawieść. Nie chciałam byś myślał o mnie jak o narkomance- pogładziłem ją po włosach i ucałowałem czubek jej głowy.
-nigdy tak o tobie nie myślałem, skarbie.
-przepraszam, cukier- szepnęła i ucałowała me usta.
-takie przeprosiny lubię, kotku- pogłębiłem pocałunek.

poniedziałek, 16 maja 2016

Od Nienawiści do Miłości. iKon- 2

Brak komentarzy:


SangMin P. O. V

Juz po tygodniu mieszkania w nowym domu czułam jakbym mieszkała tu juz kilka lat. Wszystko mi się w nim podobało i byłam szczęśliwa, że mieszkam akurat w tym domu. Z tej okazji myślałam nad tym aby zrobić imprezę na nowy start w życiu. Tak jak to robi większość nastolatków. Podziliłam się tą informacją z dziewczynami, które od razu wybuchły wielkim krzykiem, oznaczającym , że się zgodziły. Była środa, a więc imprezę zaplanowałam na sobotę. Razem z JiJin pozapraszałyśmy ludzi z naszych klas, oraz innych naszych znajomych. SanJi również zaprosiła swoich starych znajomych ze szkoły.

Przez te wszystkie dni w szkole nie mogłam się skupić. Może i była to zwykła impreza, ale pierwsza którą organizowałam . Chciałam aby wyszła jak najlepiej. Na każdej lekcji pisałam notatki w swoim zeszycie. Co kupić, co przygotować kogo by jeszcze zaprosić.

Jinhwan P. O. V




Wszedłem właśnie do domu. Pierwsze co zobaczyłem to Hanbina i Donghyuk'a bijących się o pada. Te dzieciaki cały czas się o wszystko kłócili. Czasami nie potrafili się do siebie odzywać kilka dni. Mi to szczególnie nie przeszkadzało. Po pierwsze, w domu był spokój, a po drugie, później się godzili.

-Ej. Mam informacje. - krzyknąłem, aby zwrócli na mnie uwagę. Podziałało.

-Niby jaką? Zła czy dobra? Jak zła to lepiej nie mów, a jak dobra... To też nie mów. Chce mieć niespodziankę. - powiedział Donghyuk, na jednym wydechu. Zastygłem ,patrząc się na niego zimnym wzrokiem, by później zwrócić wzrok na chłopaka obok.

-Nasze sąsiadki robią imprezkę.

-I co z tego? - Zapytał Donghyuk.

-Idziemy?- zapytałem

-Co to to nie. Tam na pewno się nie wybierzemy. - krzyknął B. I zrywając się na równe nogi.

-A co chcesz znów cały weekend siedzieć w domu?-zapytałem.

-Nie.

-To może masz lepszy pomysł?

-No mam. Sami zrobimy imprezę. Ale taką, że im kapcie spadną. One więcej żadnej imprezy nie zrobią.... A my będziemy w spokoju spędzać kolejne weekendy. -chłopak usmiechnął się zwycięsko, i poszedł do kuchni nalać sobie picia. Walnąłem facepalma .

-A już myślałem, że Ty na serio chcesz się zabawić. Jesteś zwykłym leniem Hanbin. - powiedziałem i poszedłem do swojego pokoju.

Hanbin P. O. V





Może i na ogół byłem leniem, ale w tym wypadku to było co innego. Chciałem zrobić tak aby te nowe sąsiadki wyniosły się z tąd. Nie miałem zamiaru patrzeć na nie każdego dnia, a zwłaszcza na jedną z nich. Nie ukazywały tego przed chłopakami. Nie teraz. Na razie musiałem wyjaśnić parę spraw.

SangMin P. O. V

Była sobota czyli dzień imprezy. Miałam jeszcze kilka godzin do rozpoczęcia. Około godziny 13:00 zaczęłyśmy przygotowywania. W róznych częściach domu poroztawiawiałyśmy stoliki, na których lądowały miski i talerze z jedzeniem, oraz picie. TaeKwang przywiózł nam głośniki, które również znalazły się w kontach salonu i kuchni.
Musze przyznać, że trochę się stresowałam. Nie wiedziałam jak to wezystko się potoczy. Czy przyjaciele bedą sie dobrze bawić i czy ja będę sie dobrze bawić. Około godziny 18:00 przyszli pierwisi goście, a zaraz po nich kolejni i kolejni, aż cały mój nowy dom był w pijących i bawiacych sie nastolatkach.

Do godziny 21 wszystko było zaskakująco w porządku. Żadnych poszkodowanych, żadnych wypadków, pomomo przeróżnych pomysłów każdego bawiącego się. Impreza pdzeniosła sie również na zewnątrz, gdzie rozpalono ognisko. Ja zostałam w środku, cały cz as tańcząc.

Po kolejnej skończonej piosence poczułam czyjeś ręce na nadgarstku. Odwróciłam sie i na szczęście ujrzałam JiJin.

-O co chodzi?- zapytałm z goryczą.

-Chodź. Musisz to zobaczyć.- nie zdąrzyłam sie odezwać a dziewczyna pociągnęła mnie w kierunku drzwi wyjściowych. To co zobaczyłam po wyjściu na zewnątrz, wbiło mnie w ziemię. Nasi kochani sąsiedzi także postanowili zrobic impreze.

-Czy oni są nie poważni!? -zapytałam

-Jak widać... tak są.- odpowiedziała dziewczyna.

W tłumie zauwazżyłam jednego z nich. Biegiem ruszyłam do niego, a ten gdy mnie zobaczył lekko się wystraszył.

-Co to ma znaczyć?- zapytałam prawie krzycząc.

-A nie widać?

-ugh, to to wszystko wymyślił?

-B.I

-Gdzie on jest?- chłopak wskazał ręką miejsce pobytu chłopaka. Gdy zobaczyłam o kogo chodzi, od razu odechciało mi się z nim rozmawiać. Postanowiłam zadziałać inaczej.

Ogólne P.O.V

Po tym jak impreza dziewczyn przybrała trochę inną postać, twórca drugiej imprezy postaniwił zrobić to samo. Kazdy podłączył dwa razy więcej głośników. W kazdym miejscu porozwieszano jakieś światełka, lampki, kolorowe dymy. Co chwila do kazdego przybywało coraz więcej ludzi. Każda z imprez wyglądała jak dom wariatów.

SangMin P.O.V

Pomimo tego, ze kompletnie nie panowałam nad zaistniałą sytuacją, to cieszyłam sie bo było wyraźnie widać, że nasi sąsiedzi byli wściekli, ale tez rozbawieni, co nie dokońca rozumiałam.

Po pewnym czasie znów podbiegła do mnie JiJin.

-Co kolejna impreza?-zaptałam

-Chciałabyś, zaraz nie bedzie ani jednej.

-Co? O czym ty mówisz?

-Chodź zobacz.

Po tych słowach muzyka i wrzaski ludzi ucichły, nawet u naszych sąsiadów. To mog ok o oznaczac tylko jedno.

-Dobry wieczór. Dostaliśy zg ok oszenie o zagłuszeniu spokoju. Czy wy jesteście właścicielami tych mieszkań. Policjant spojrzał się na osobę, obok mnie, aja dopuero wtedy zauwazyłam, ze stał obok mnie ten B.I.

-Tak.- odpowiedzieliśmy jednocześnie.

-Przykro mi ale bedziecie musieli zakończyć tę imprezę. Nie wiem czy wicie, ale na tej ulicy nie mieszkacie sami. Pokiwaliśy tylko głowami na znak zgody.

Policjant ogłosił, ze wszyscy nie mieszkający w tych domach muszą sie rozejść. Dostał on oznakę niezadowolenia, ale pod groźbą, wszyscy się rozeszli.

-Nie licz na taryfy ulgowe. Lepiej uważaj. -powiedział chłopak gdy zostaliśmy sami.

-Jeszcze zobaczymy.- powiedziałam do siebie gdy chłopak wszedł do wojego domu.

Chanyeol. Wpadka- Rozdział 18

Brak komentarzy:















Chanyeol P.O.V


Byłem mega zły na cały zespól, a zwłaszcza na Baekhyuna. Moje szczęście go nie obchodziło, jego siostry szczęście go nie obchodziło. Kocham JiRe i nie zamierzam sie z nią rozstawać.


-O co ci chodzi?- zapytał zdezorientowany Baek


-To już nie wiesz o czym gadałeś z chłopakami kilka minut temu?- chłopak spojrzał się na chłopaków, później na mnie i na końcu na JiRe, na której zatrzymał wzrok na dłużej. Ja równiez na nią spojrzałem. Była cała zapłakana. Musiało boleć ją to co mówił. - Powiesz coś w końcu?


-Co mam powiedzieć? O wszystkim juz wiecie... j-ja martwię się po prostu, ze będzie tak jak z poprzednimi. Przecież my cie potrzebujemy.


-A czy ja kiedykolwiek powiedziałem, że będe chciał odejść?


-No, jeszcze nie.


-No, i sie nie doczekacie...chyba.


-Jak to chyba?


-Bo po tej rozmowie nie wiem co myśleć.- po tym ruszyłem do drzwi zostawiając wszystkich tam zebranych w osłupieniu.


JiRa P.O.V Tydzień później


Przez ten czas nie odzywałam sie do Baekhyna. Nasze relacje się zupełnie popsuły. Spotykałam się z Chanyeolem raz na jakiś czas. Chłopak nie miał zamiaru opuszczać zespołu, ale ich stosunki nie były lepsze. Gdy tylko się spotykaliśmy, rapper był przygnębiony. Prawie nic nie mówił. Bałam się o niego. Musiałam zrobić tak, żeby między nami było dobrze.


Właśnie siedziałam z Chanyeolem na kanapie. Oglądaliśmy jego ulubiony film. On nawet nie zauważył, że go oglądamy. Siedział wpatrzony w jeden punkt. Pomyślałam, że tak dłużej nie może być. Wzięłam telefon do ręki, wybrałam numer i napisałam wiadomość.


Do: Suho

Zbierz CAŁY zespół i przyjedź do nas. To pilne.


Niemal od razu dostałam odpowiedź.


Od: Suho

Chyba wiem o co chodzi. Zaraz bedziemy.


Ucieszyłam sie na na tą wiadomość. Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnimy i bedzie tak jak dalej.


Jak gdyby nigdy nic, dalej oglądałam film. Po około 15 minutach chłopcy byli pod drzwiami. Gdy usłyszałam dzwięki głosów, poderwałam się na równe nogi i zeszłam na dół.


-Ymm. Cześć.- powiedziałam gdy wszystkie pary oczu spoczęły na mojej osobie. Po krótkiej ciszy odpowiedział mi jedynie Suho. - możecie poczekać na mnie w salonie, mam do was pewną sprawę...zaraz będę.- wbiegłam po schodach do pokoju, wyrywając Chanyeola z zamysłu.


-Chodź.


-Po co?


-Nie gadaj, tylko chodź.- chłopak po dłuższej chwili, wstał i wyszedł razem ze mną.


Szedł za mną w ciszy, aż do salonu. Gdy zobaczył wszystkich, którzy byli tam obecni, próbował zwiać, ale w samą porę go złapałam. Zaprowadziłam go i kazałam mu usiąść obok Kaia.


-Cała ta chora sytuacja, mnie przerasta. Mam dość tego całego nieodzywania się do siebie.- od razu moją wypowiedź zaczęłam z grubej rury. - Jak was znam, to nigdy się nie kłóciliście, było wszystko między wami okey. Dlatego nie chcę być powodem waszego sporu.


-JiRa, o czym ty mówisz? - zapytał wyraźnie zdenerwowany Chanyeol.


-Na razie o niczym. Jeżeli ta sytuacja ma mieć miejsce przez cały czas, to nie będe miała innego wyboru jak odcięcie się od was, ale jak zaakceptujecie nasz związek i się pogodzicie to będe bardzo szczęśliwa.- skończyłam mój monolog głośnym wydechem.


-JiRa ma rację. - powiedział Xiumin.- mimo, że to troche moja wina, to oni są szczęśliwi, zespołowi nic nie grozi, więc wszystko powonno być ok. - scena która się właśnie wydarzyła była niczym z filmu. Chłopcy zebrali sięw grupie na wspólnym uścisku. Na twarzy każdego z nich widziałam uśmiech. Zaraz potem podszedł do mnie Baekhyun. Przytulił mnie i przeprosił. Chwilę później zostałam wyściskana przez resztę zespołu, a na końcu przez Chanyeola.


-Przepraszam i dziękuje, słońce.


-Nie ma za co. Pamiętaj, że nawet z bardzo pokłóconymi przyjaciółmi, można się pogodzić.


-Z każdymi?


-No tak. Tak powiedziałam.


Resztę wieczoru spędziliśmy na oglądaniu filmów.


Kolejne dni mijały bardzo szybko. Na szczęście wszystko wróciło do normy, z czego się bardzo cieszyłam.


Przez cały kolejny tydzień nie widziałam się z chłopakami, z powodu prób i napiętego grafiku. Dziś był ten dzień gdzie miałam zobaczyć się z Chanyeolem. Około godziny 17:00 usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko podbiegłam do drzwi otwierając je.


-Cze... co ona tutaj robi?


-Mówiłaś że powinno pogodzić się nawet z bardzo skłóconymi przyjaciółmi, nie?


-N-no coś w tym sensie