poniedziałek, 16 listopada 2015

13 nieszczęść- cz. 25

Brak komentarzy:


Tydzień później S.Coups POV

Dzisiaj Olka wraca do domu. Nie ze szpitala, bo z tamtąd wyszła jakieś 4 dni temu. Przez ten czas była u ojca na pogadance. "Przypadkiem" dowiedział się ode mnie , że chciała popełnić samobójstwo. Po tym jak mnie potraktowała w szpitalu nie widziałem jej ani razu. Za to zawitał u mnie alkohol. Piłem, praktycznie cały czas, by zapomnieć o niej. Nie to, że jej nie kocham... Kocham i to bardzo. Tylko, jaj widać ona tego nie chce..nie chce mnie... Powoli moje oczy zaczęły zalewać się płaczem. Sięgnąłem po butelkę soju i wziąłem spory łyk cieczy. Puste opakowanie wsadziłem pod łóżko i tym razem sięgnąłem po żyletke. Przez dłuższy czas tylko obracałem ją w rękach dokładnie się jej przyglądając. Gdy już chciałem przejechać nią po nadgarstku, drzwi zaczęły się otwierać. Szybko odrzuciłem gdzieś żyletke i wyczekiwaniem wpatrywałem się w drzwi. Gdy w pełni zostały otwarte nie mogłem dobrze dojrzeć postaci, gdyż moja lampka nocna obejmowała tylko skrawek pokoju, w którym aktualnie się znajdowałem. Syknąłem z bólu gdy tylko ten ktoś zapalił światło. Oczy zaczęły mnie piec i nie mogłem dojrzeć kto stoi w pomieszczeniu. Potarłem oczy i po chwili zacząłem widzieć przestrzeń otaczającą mnie. To OLKA. Dziewczyna stoi ze spuszczoną głową i kręci nogą małe kółka na ziemi.


-Przepraszam -szepta, jednak dalej stoi w miejscu. Chyba czeka na mój ruch, jednak nie mam zamiaru nic mówić, a tym bardziej ruszać się z miejsca. Alkohol już całkowicie wpłynął w moje żyły, i Bóg wie co by mi się stało gdybym wstał.


-J-ja...


- Co ty?


-Wiem, że zrobiłam źle... Po prostu myślałam...


-W tym problem, że w ogóle nie myślałaś! Zachowałaś się jak egoistka, pieprzona egoistka! Nie myślałaś o tym, jak inni się przez ciebie czuli. Wiesz ile wypłakałem nie wiedząc czy przeżyjesz?! Wiesz ile musiałem przeżyć, gdy ty mnie tak zraniłaś w szpitalu?! Nie. Nie myślałaś o tym... Jak zwykle.


-Cukier...


-Już się nie pogrążaj. Tylko chodź się przytulić - mimo, że byłem na nią wściekły, nie mogłem tak dłużej. Jednak trzeźwe myślenie wygrywało z gniewem po alko. Dziewczyna z lekkim zawachaniem wreszcie uniosła głowę i podeszła do mnie. Usiadła na mym łóżku i wtuliła się we mnie. Tak mi tego brakowało.


-Cukier?


-O co chodzi?


-Dużo piłeś?


-Po czym to wnioskujesz?


-Po twym zmiennym humorze, oraz po zapachu. -Stwierdziła i usiadła na mnie okrakiem. Popatrzyła na mnie z wyrzutem i poprawiła mi włosy. Po chwili ujęła twarz w dłonie i pocałowała w policzek. Następnie w drugi policzek.


-Za co to? -Uśmiechnąłem się, a dziewczyna pocałowała mnie w czoło i w nos. Potem zbliżyła się i przygryzła płatek mego ucha.


-Za wszystko co ci zrobiłam... Chcę to wszystko naprawić- powiedziała wprost do niego. Przeszedł mnie dreszcz, przez jej piękny głos. Tak bardzo kochałem jej bliskość. Kochałem, to co ze mną robiła.


-I myślisz, że tymi pocałunkami to naprawisz?


-To była tylko gra wstępna - Wpiła się w me usta, a ja szybko oddałem pocałunki. Całowała z taką zachłannością, jakby czekała na to przez długi czas. Też tego potrzebowałem. Przejechała językiem po mej wardze prosząc, o wejście,do którego od razu dałem pozwolenie. Nasze języki uprawiały erotyczny taniec. To wszystko było jak piękny sen. Byle bym się z niego nie wzbudził. Pomyślałem. Położyłem ręce na pośladkach dziewczyny, po czym ściskając je, przybliżyłem ją do siebie. Olka wydała z siebie stłumiony przez pocałunki, jęk.


-To jak przyjacielu... Wybaczysz mi?


-Przemyśle to później, teraz mam ochotę na ciebie.- W jednej chwili zrzuciłem dziewczynę z siebie tak, że znajdowała się pode mną. Rozpiąłem lekko jej koszule i zacząłem całować i ssać jej szyję.


-Tylko nie zrób mi malinki-uprzedziła mnie dziewczyna.


-A co masz kogoś?


-Jak narazie tylko ciebie, skarbie...

Chanyeol. Wpadka- Rozdział 5

Brak komentarzy:


Biegliśmy w sumie chwilę. JiRa po kilkunastu metrach zaczęła się dusić. Stanęliśmy, a ja spojrzałem za siebię. Dziewczyny dalej za nami biegły. Mimo, że JiRa się dusiła, chwyciłem jej dłoń i zaciągnąłem ją do jednej z uliczek. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Jej nawet troszeczkę nie polepszało się, w sumie z każdą sekundą było coraz gorzej. Po chwili udało jej się wydobyć jedno słowo. Torebka. Od razu sięgnąłem do wskazanej rzeczy. Było w niej wiele niepotrzebnych rzeczy, ale po chwilowym szukaniu znalazłem inhalator. Przyłożyłem go jej do ust. Po chwili było po kłopocie. JiRa przestała panikować. Oparła się o ścianę i zjechała po niej ciężko oddychając.


-Mogłaś mówić, że masz astmę. Od razu byśmy się gdzieś schowali.


-Nie miałam jak. Wybiegłeś jak torpeda. Krzyczałam twoje imię, ale ty tak jak byś miał słuchawki na uszach.


-Tak? Przepraszam. Nie często fanki mnie gonią. Nie wiedziałem co robić.


Spojrzeliśmy się na siebię, a po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.


-A tak w ogóle to chciałam cię przeprosić za to na próbie. Czy każde nasze spotkanie musi kończyć się jakąś wpadką?


-Powoli się przyzwyczajam. Chociaż, dziwne jest to, że obrywam tylko ja. Zawsze.


-Wiesz, że ja też zadaję sobie to pytanie. Przeznaczenie? - uśmiechnęła się i poruszyła brwią. Zrobiłem zdziwioną minę.


-Mo...


-Żartuję. To byłoby niemożliwe.


-Co? Nasz związek?


-No tak. Ty gwiazda, ja nie gwiazda. Media, fanki, ty. To wszystko nie trzyma się kupy.


-Ja? Dlaczego ja?


-Dziwne pytania zadajesz. Ty, dlatego, że wątpię abyś chciał być z kimś takim jak ja.


-A jak bym ci powiedział, że chciałbym być z kimś takim jak ty?


-Ty mówisz na serio?


-100%


-Dobra rozumiem. Żart. Wiedziałam. Ty nie potrafisz mówić serio. Ale wiesz, że prawie się nabrałam?


-Taaa. Dobra nie ważne.


Mimo, że zachowywałem się normalnie, w środku miałem mnóstwo myśli. Myślałem, że ona chodź troszeczkę lubi mnie bardziej niż innych. Mimo tego wiedziałem jedno. Ja lubie ją bardzo i na pewno z niej nie zrezygnuję.


Odprowadziłem JiRę pod dom. Tym razem nałożyłem na usta i nos maskę, a na głowę nałożyłem kaptur. Prawie szczęśliwie, bo zaczęło padać, doszliśmy pod dom.


-Mam nadzieję, że widzimy się na sesji, a jeszcze wcześniej na koncercie. - zapytałem gdy dziewczyna jeszcze nie weszła do środka.


-Nie wiem czy będą mnie chcieli.


-Nie przesadzaj. Przyjdziesz?


-Przyjdę. - powiedziała po chwili.


*JiRa POV*


Dziś był wielki dzień dla mojego brata, ale też dla całego EXO. Dziś od bardzo dawna mięli swój koncert w Seulu. Od ostatnich kilu miesięcy chłopcy jeździli do różnych miast i krajów. O trasie wrócili na ostatni koncert by potem wydać kolejną płytę. To liczyło się z masą ciężkiej pracy, ale przynajmniej częściej będę ich widywała.


Wielkimi krokami zbliżała się godzina koncertu.

Wzięłam ciepłą kąpiel, a potem do końca uszykowałam się.

Ubrałam kremową sukienkę z rozkloszowaną spódnicą, włosy spiełam w luźnego koka i zrobiłam lekki makijaż. Po 18:00 wyjechałam z domu pod miejsce koncertu.

Jechałam z menagerem EXO, więc po przyjeździe poszłam z nim na backstage. Chłopcy byli już gotowi, a na widowni była masa fanek, dlatego więc musiałam oglądać wszystko od tyłu. Ale to zawsze coś niż nic. Ok 18:30 chłopcy wyszli na scenę. Zaczęli od Wolf'a. To drzewo, które robili na początku przyprawiało mnie o dreszcze. Na dodatek jako pierwszy rapował Chanyeol. Kochałam jego głos. Był taki mocny i męski.


Piosenka się skończyła i przyszła kolej na MAMA. Tą piosenkę również kocham.

Mniej więcej na początku śpiewane były piosenki które miały MV. Później był totalny luz. Chłopcy bawili się, biegali. Chanyeol szturchał każdego po kolei. Najbardziej D.O, a tak byłam za BaekYeolem i KaiSoo.


Najbardziej podobała mi się relacja EXO z fanami. Fanservice Chena i Xiumina, mnóstwo serc, rzucane były również cukierki. Najbardziej zapadł mi w pamięć moment gdzie Suho śpiewał piosenkę, a na jej sam koniec podał różę fance oraz zrobił sobie z nią zdjęcie. Przesłodkie to było.


Nadszedł czas na koniec koncertu. Chłopcy długo nie mogli zejść ze sceny. Schodzili z niej, ale po chwili na nią wracali. Mogę przysiąc, że Lay ukłonił się każdemu z osobna.


Gdy było wiadomo, że na dobre zeszli ze sceny, podbiegłam do nich i każdego z osobna przytuliłam.


-Gratuluję chłopcy. Byliście świetni. Naprawdę.


-Wiemy to. - powiedział Baek z obojętnym wyrazem twarzy.


-Skromność.


-I genialność. - powiedział mój brat i wypiął dumnie pierś kładąc dłonie na biodrach.


-Te dwie cechy omijają cię szerokim łukiem. - rzucił Sehun. Wszyscy wybuchnęli śmiechem, tylko Baekhyun udał oburzenie.


Kierowca EXO odwiózł mnie do dormu. Przebrałam się w wygodną pidżamę, wskoczyłam do łóżka i momentalnie usnęłam po ciężkim ale przyjemnym dniu.

Historia życia- Jest coraz gorzej

Brak komentarzy:


Nie wiedziałam co mam myśleć o tej całej sytuacji. Zrozumiała bym jakby oskarżyła mnie o zastraszanie czy coś w tym stylu, ale ja jej nawet nie dotknęłam, a ona niby jest w szpitalu.


Jak najszybciej musiałam dowiedzieć się czy na serio tam jest.


Ok 19:00 poszłam spać. Mimo tak wczesnej pory, zaśnięcie poszło mi bardzo szybko. Każdy mnie rozumiał i nie próbował ze mną rozmawiać, nawet Dino do mnie nie podszedł, ale widziałam, że próbował to zrobić ale Nataly mu na to nie pozwalała.


Następnego dnia wstałam dość wcześnie, bo wspaniali lokatorzy nie mieli zamiaru nawet pomyśleć żeby być cicho. Gdy schodziłam na dół, wyraźnie słyszałam, że się kłócili, a gdy mnie zobaczyli momentalnie ucichli.


-Cześć Sam. - usłyszałam głos Dino, który zaraz potem przytulił mnie.


-Coś się stało?


-Nie, nic się nie stało, ale...- Wonwoo podniósł kopertę ze stołu i podał mi.


-Otwarte. -powiedziałam.


-No tak. Zobaczyłem kto to przysłał, i musiałem go otworzyć. - spojrzałam się najpierw na Chana, a potem na papier. Miejscowa policja Seulu. Przeczytałam to co było napisane na kopercie i aż bałam się dowiedzieć co będzie w środku. Odważyłam się i wyciągnęłam kartkę.


Uprzejmie prosimy o zgłoszenie się na komisariat policji w ciągu 24h.


-Wzywają mnie na komisariat. Już nawet policja uważa mnie za przestępcę.


-Co teraz zrobisz?- zapytał Coups.


-Nie mam wyboru. Pójdę do nich, a potem do szpitala. Jeżeli w ogóle mnie wypuszczą. - powiedziałam i skierowałam się z powrotem do pokoju. Uszykowałam się i jak najszybciej wyszłam za z dormu. Oczywiście chłopcy nie mieli zamiaru puszczać mnie samej, więc jako za ochronę wybrali Jun'a, bo on umie te swoje akrobatyki i Nataly jako wsparcie przyjaciółki. Nie upierałam się im wszystkim bo nie miałam ochoty, a w szczególności czasu.


W 15 minut doszliśmy do komisariatu. Weszliśmy do środka, zapisali, że jestem i weszłam na przesłuchanie.


Pytali się o wiele rzeczy. Opowiedziałam im wszystko co zdarzyło się tej nocy, a oni opowiedzieli mi co powiedziała im ta dziewczyna. Do czasu gdy wyszły z klubu prawie wszystko się zgadzało, oprócz tego, że kazała mi przestać spotykać się z Dino. Potem powiedziała, że wyszłam za nią kazałam się jej nie wtrącać i potem ją pobiłam.


Już ja wymyśliła bym lepsze kłamstwo. Pobić kogoś bo chciało się wiedzieć czy dana osoba z kimś chodzi. Miałabym i rzeczywiście miałam wyrąbane na to, że kazała mi przestać się z nim spotykać, a co dopiero na zwykłe pytanie.


Tak też powiedziałam policjantom. Stwiedzili też (z moim wielkim zdziwieniem) ,że moja historia lepiej się klei, ale ona jest i tak pobita i, że muszą to lepiej zbadać.


Na szczęście puścili mnie wolno, ale byłam z nimi w kontakcie.


Z komisariatu od razu poszliśmy do szpitala gdzie przebywała ONA.


Leżała. Na serio strasznie pobita, ale na tyle, żeby kontaktować.

Zadawałam sobie teraz jedno pytanie: Kto ją pobił skoro nie ja?


Dziewczyna spała. Jej koleżanki były teraz przesłuchiwane, a teraz to już ja chciałam do niej podejść i porządnie przywalić.


Z wielkim smutkiem i zarazem złością poszliśmy do domu.

Na samym wejściu, masa pytań, ale ja na żadne nie odpowiedziałam. Tak strasznie chciało mi się ryczeć. Weszłam do swojego pokoju i rzeczywiście tak zrobiłam. Płakałam jak dziecko do 3:00 w nocy. Po tej godzinie przyszedł do mnie Chan. Nie wytrzymał. Podszedł do mnie, usiadł obok mnie i lekko podniósł do siadu. Popatrzył się w moje oczy, a następnie bardzo mocno przytulił, jakby się bał, że ucieknę z tego miejsca... Z tego kraju.


Siedzieliśmy tak przez chwilę, powoli zaczynałam się uspakajać. Chłopak położył mnie, a potem on zaraz po mnie.


-Pamiętaj, że chłopcy, a zwłaszcza ja, jesteśmy przy tobie. Kocham cię z całego serca. Jesteś całym moim światem. Nie pozwolę aby ktokolwiek w jakikolwiek sposób ciebię oskarżał, albo zrobił. - po jego słowach zrobiło mi się o wiele lepiej. Chłopak przez chwilę patrzył się na mnie, a potem złożył na moich ustach czuły pocałunek. Był on przepełniony miłością i troską. Takiego go kochałam. Czułego i zatroskanego Dino.


Po niemalże 10 minutach spokojnie zasnęłam z myślą, że wszystko dobrze się skończy.


*Perspektywa Nataly. 4 dni później*


Sam została proszona o niezwłoczne stawienie się na komisariacie. Nikt nie wie w jakim celu. Z jednej strony mogło się wszystko wyjaśnić, albo zebrali takie informacje, które jeszcze bardziej ją posądzają.


Siedzieliśmy w domu jak na szpilkach. Panowała przerażająca cisza, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć. Okazał się to być tylko listonosz. Zaczęłam przeglądać listy, gdy moim oczom ukazał się list dostarczony z Polski. Jak na złość jeszcze od trenerki Sam. Dziwne było tylko to, że był zaadresowany do mnie. Resztę listów oddałam chłopakom, a ten jeden otworzyłam.


Droga Nataly

Piszę dopiero teraz. Postanowiłam nie pisać po tym waszym występku na lotnisku. Zrozumiałam, że wy potrzebujecie jej, a ona was. Do tej pory ufałam wam i sądziłam, że do mistrzostw będzie okey. Myliłam się. Dowiedziałam się, że Sam jest posądzona o pobicie i w dodatku jest w związku i jednym z nich. Dużo nad tym myślałam i postanowiłam. Za dwa tygodnie przylatuje do Seulu. Jak będzie potrzeba zapłacę policji każdą sumę. Sam pakuje się i wraca razem ze mną do Polski. Bez żadnych wykrętów. Co najważniejsze, zrywa z tym chłopakiem wszelkie kontakty. Z resztą również. Waszymi rodzicami nie jestem, razem z Ann róbcie co chcecie, ale Sam wraca. Mam nadzieję, że do tego czasu nie stanie się więcej nic złego.

Pozdrawiam.


-Po prostu ZAJEBIŚCIE. - powiedziałam i z miną ' zaraz rzygnę' weszłam do salonu, gdzie zostałam obrzucona masą pytań.

środa, 11 listopada 2015

Historia życia- Powroty

Brak komentarzy:


-Przepraszam, co?


-Głucha jesteś? On jest mój. Odwal się od niego i daj im wszystkim spokój. - dziewczyna mówiąc to zaczęła się niebezpiecznie zbliżać w moją stronę. Złapała moje policzki w swoją rękę i poruszała chwilę moją twarzą. Od razu stwierdziłam, że to jej zachowanie jest dziecinne i bezczelne. Z większą siłą odtrąciłam jej rękę, ona twierdząc, że tak nie może być, chciała mnie uderzyć. W ostatniej chwili zaaregowałam i chwyciłam ją za nadgarstek.


-Mam gdzieś to co mówisz. Jesteś tylko zwykłą fanką, która się zakochała... Nie, czekaj twierdzi, że się zakochała. To lepiej ty się odwal i wbij sobie do głowy to co ci przed chwilą powiedziałam, okey? -skończyłam mówić, a dziewczyna osłupiała.


-Jeszcze tego pożałujesz. Dziwko. -powiedziała, odwróciła się i poszła, a za nią jej koleżaneczki. Sekundę później podbiegli do nas chłopcy.


-Co się stało? -zapytał Jun.


-Nic. A tak w ogóle to szybcy jesteście...bohaterzy. Ja wychodzę. Na razie.- tym razem ja sobie poszłam. Na szczęście nikt z nich za mną nie biegł.

Wsiadłam do naszego wana i pojechałam do dormu. Na miejscu odpuściłam sobie kąpiel czy chociażby przebranie się. Po prostu ściągnęłam buty i kurtkę i poszłam spać.


Obudził mnie rano dzwonek telefonu. Nie sprawdzając odebrałam go.


-H-halo.


-Sam. Oh, słyszałem co się wczoraj stało .Tak bardzo mi przykro. Przepraszam za to, że nie ma mnie teraz przy tobie.


-ugh, przestań daj mi spać.


-Co?


-Obudziłeś mnie. Daj mi spokój. Wczoraj nic się nie stało. Mam w dupie co mówią inni. Ważne, że my się kochamy, co nie?


-No tak ale...


-Nie ma ale, jest dobranoc. Tak jakby. Więc, dobranoc. - powiedziałam w głową w poduszce, rozłączyłam się i poszłam spać dalej.




Wstałam około 11:00. Reszta szykowała śniadanie z jednym małym wyjątkiem. Na krześle przy stole siedział Wonwoo.


-Co ty tu robisz?


-Miłe przywitanie jak na początek dnia. Przyjechałem bo rodzice musieli wyjechać w delegacje. Samemu w domu nudno, a z wami raźniej, a j słyszałem co się stało...


-Tak wiem co się stało wczoraj. Słuchajcie, gówno mnie obchodzi co ta dziewczyna mówiła. Koniec tematu. - powiedziałam najspokojniej jak mogłam i usiadłam przy stole czekajac na śniadanie.


Reszta dnia wyglądała tak jak poprzednie. Drama, film, drama, jedzenie, film. I tak przez dwa tygodnie. Do dormu po kolei przyjeżdżali chłopcy. Każdy z jakimiś pozdrowieniami, Mingyu przywiózł nawet ciasteczka, które upiekła jego mama.


Na sam koniec przyjechał Dino. Mój kochany Chan. Już w samych drzwiach przywitałam go mocnym uściskiem i ciepłym pocałunkiem. Gdy wszyscy go przywitali poszliśmy do mojego pokoju. Położyliśmy się na łóżku i po prostu leżeliśmy wtuleni w siebię. Po mniej więcej godzinie usłyszeliśmy kilkakrotne wołanie.


-Zbiórka w salonie. - Posłusznie udaliśmy się do wskazanego miejsca.


-Wszyscy?- zapytał DK.- chyba tak. Dobra zaczynamy. Już wszyscy dobrze wiedzą co wydarzyło się kilka dni temu. Osoba, która dopuściła się tego czynu jest teraz wraz z nami i...


-Dobra skończ to przedstawienie i normalnie powiedz to co miałeś powiedzieć.- upomniał go Vernon


-Yy tak. Seungkwan, czy masz nam coś do powiedzenia? A zwłaszcza kilu osobom z nas.


-No tak. - Seungkwan trzymał ręce za sobą, a nogą kreślił kułeczka na ziemi. - wiem, że to było głupie i przepraszam. Ym czy mógłbym porozmawiać z Nataly na osobności?- wszyscy kiwneli głowami i wyszli. W pokoju zostali się tylko oni.


*perspektywa Nataly*


Stałam tam przed nim ja słup soli. Zagubiona, zawstydzona ale jednocześnie strasznie zła.


-Dobra. Prosto z mostu. Wiesz dlaczego to zrobiłem?- pokiwałam przecząco głową. - Zrobiłem to tylko z jednego powodu. Cholernie mi się podobasz. - zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam na niego.


-Ja ci się podobam?


-No przecież mówie. - chłopak podszedł do mnie i chwycił za ręce. - Podobasz mi się już od tego zagubienia. Spodobałaś mi się, a potem jak na schodach pocałowałaś mnie w policzek, zakochałem się jeszcze bardziej. I teraz gdy do wiedziałem się od Joohyuna, że ty także mnie lubisz, kocham cię jeszcze bardziej.


-ooooooooooo- usłyszałam za drzwiami.


-Naprawdę przepraszam cię za tą akcje z tym chłopakiem.


-Nie masz za co przepraszać. Ale, wystarczyło polecić to zadanie chłopakom, a nie takie cyrki odwalać.


-Chłopakom byś się nie wygadała bo byś się bała, że wygadają.


-No może i prawda.


-Dobra skoro już każde wie co do siebie czujemy to może... Została byś moją dziewczyną?


-Powiedz tak.- usłyszałam. Gdy spojrzałam się w tamtą stronę ujrzałam dosłownie wszystkich z Sam na czele. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na Seungkwana.


-Tak. - powiedziałam, a chłopak uśmiechnął się i złożył na moich ustaçh głęboki pocałunek. Obok nas usłyszałam głośne "oooooo", a potem znów głos Sam


-Nie chcę przerywać, ale mam mały problem. " Nowa dziewczyna Lee Chana z boysbandu SEVENTEEN zaatakowała fankę. Dziewczyna w ciężkim stanie leży w szpitalu"

poniedziałek, 9 listopada 2015

13 nieszczęść- cz. 24

Brak komentarzy:


* Parę dni później * Homo POV

-Zostaniesz moją dziewczyną? -Zapytał, po pięciu minutach bezczynnego stania w miejscu. Uniósł wreszcie głowę i spojrzał na mnie pięknymi czarnymi oczami. Uśmiechnął się nieśmiało i czekał na odpowiedź. Ja natomiast spuściłam głowę i zaczęłam krążyć nogą małe kółka na podłodze. Miałam dylemat przed powiedzeniem tak, a oczywiście. Wiem głupie zastanowienie, ale jednak to ma znaczenie..

Co ja gadam?

-Z chęcią. -Wypowiedziałam i spojrzałam w stronę Wonwoo, który zbliżał swoją twarz do mojej. Jeszcze tylko milimetr...

-Yhh, znowu~ -Westchnęłam na samo wspomnienie snu. Każdego dnia odkąd wyszłam z pierdla śnił mi się ten sen.. Niby piękny, ale wolałabym, żeby stał się realnością,a nie zwykłym wyobrażeniem w mojej głowie. To trochę dołujące przeżycie. Ale tylko trochę, przecież pomarzyć, lub pośnić sobie można. Nikt za to nie każe, a chociaż przez chwile można poczuć się szczęśliwym. Nie to, że nie jestem szczęśliwa. Po prostu brakuje mi tylko jego do pełni szczęścia...

Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu mego telefonu, jednak nie mogłam go znaleźć. W końcu spojrzałam na sąsiadujące łóżko i zobaczyłam Wonwoo, który czytał coś na moim telefonie. Przeglądałam się mu chwile. Nie miałam ochoty wstawać i zabierać mu telefony, gdyż tak słodko wyglądał, śmiejąc się przy tym. Po chwili wziął swój telefon i... Czy on przesłał sobie moje zdjęcia? O nie tego za wiele. Podeszłam do niego i niespodziewanie wyrwałam mu swój i przy okazji jego telefon.

-Ej!-Jęknął z niezadowolenia i spojrzał na mnie.

-Nie ładnie grzebać w czyimś telefonie i w dodatku przesyłać sobie coś..

-Ale ja tylko przesłałem sobie kilka twoich i jedno moje zdjęcie. Po co ci one było? -Zapytał i jednocześnie się zaśmiał. Czułam jak moje policzki stają się czerwone.

-A po co ci były moje?

-nie wymiguj się. Zapytałem pierwszy. -Skrzyżował ręce na piersi i udał obrażonego.

-Tak o zrobiłam... A ty?

-Też~ -przedłużył lekko słowo i podrapał się po głowie -nie wiedziałem, że według ciebie jestem przystojny, inteligentny, słodki, uroczy, zabawny, seksowny...

-Ej,nie pisałam, że jesteś seksowny, tylko, że nawet... -Przerwałam mu w wyliczaniu, a on mi się tym samym odwdzięczył.

-Napisałaś do Oliwi, że nawet też potrafię być seksowny. - Przewrociłam oczami i westchnęłam. -Chciałbym byś powiedziała mi to w twarz. -Uśmiechnął się i poklepał miejsce kolo siebie. Na przekór jemu położyłam się na własnym łóżku i zaczęłam przeglądać jego telefon, tak jak to on robił z moim. Po chwili poczułam jak materac się ugina. Poczułam motylki w brzuchu, gdyż chłopa uniósł lekko moją głowę i oparł o swoje ramię. Nie przerywając sobie weszłam w jego wiadomości. Woozi nie, Vernon nie,Mingyu! Tak.

-Może lepiej nie ruszaj, Migyu się strasznie żali... Nie chciałbym, żeby ktoś to zobaczył. -Słyszałam po jego głosie, że kłamie, czyli on coś ukrywa.

-Z takiej racji, iż mam to gdzieś. I także z takiej, wiem, że kłamiesz, masz dwie opcje do wyboru. Pokazać mi te wiadomości, lub nie gadać ze mną przez... 2 tygodnie. Co ty na to? -Spojrzałam na niego, a on westchnął i Pokiwał głową. Kliknęłam na jego imię i zaczęłam czytać. Tu nic, tam też.

Ciągle nic... A nie, chwila.

Mingyu:

Kochasz ją?

Wonwoo:

Najbardziej na świecie.

Mingyu:

To dlaczego z nią nie jesteś?

Wonwoo:

Bo nie,sądzę by Odwzajemniała moje uczucia. Sądzę, że kocha mnie, ale jak przyjaciela. Fakt mamy razem pokój i mogę z nią zawsze pogadać, popatrzeć na nią w nocy jak śpi. Ale to mi nie wystarcza. Chciałbym spać z nią, a nie obok, na innym łóżku.

Mingyu:

No to jej to powiedz...to chyba nie jest trudne. Co nie?


-właśnie to chyba nie jest trudne, co nie?

-Jest gdy nie wiemy, czy ta druga osoba coś do nas czuje.

-Nie zaryzykujesz, to się nie dowiesz.

-Mądre słowa... -Westchnął i spuścił wzrok -Honey, zostaniesz moją dziewczyną? -Powiedział, a ja rzuciłam się na niego i zaczęłam całować. Odwzajemnił pocałunek.

Chanyeol. Wpadka- Rozdział 4

Brak komentarzy:


-Nie chcący? - Kazałem ci tylko kliknąć dwa przyciski, ja wracam a ty robisz to. - mężczyzna skończył mówić i wskazał ręką na scenę. Obróciłam się na wskazane miejsce i zobaczyłam jak chłopcy pomagają wstać Chanyeol'owi. - A ja już chciałem zabrać cię na sesję zdjęciową chłopców.


-S-sesja? Ale...- Nie dokończyłam bo mężczyzna wyminął mnie i wszedł na scenę.


Robiło mi się trochę przykro. Jestem za bardzo roztrzepana i ludzie przeze mnie cierpią. Założyłam swoją torbę na ramię i ruszyłam w stronę wyjścia. Ledwo się ruszyłam się z mniejsca, poczułam uścisk na moim nadgarstku. Odwróciłam głowę i zobaczyłam chłopaka, którego właśnie zaczadziłam.


-C-co ty robisz?- Zapytałam.


-Nie, co ty robisz?


-Pierwsza spytałam.- chłopak nic nie powiedział tylko popatrzał się na mnie z poważnym wyrazem twarzy. - No dobra. Idę do domu. Nie będę sprawiała kłopotów. A teraz,proszę puść moją rękę.


-A co jeżeli nie puszczę?- podniósł jedną brew do góry i wyraźnie czekał na odpowiedź.


-Będę zmuszona ci przywalić, a tego byś chyba nie chciał.- Powiedziałam i szarpnęłam ręką, która od razu wydostała się z uścisku chłopaka. Odwróciłam się napięcie skierowałam się do drzwi. - A i jeszcze jedno. Cześć. Już mnie więcej nie zobaczysz. - Powiedziałam w wejściu, a po chwili zniknęłam za nimi.


*Chanyeol POV*


Nie mogłem zrozumieć co takiego się stało, że nie chce mnie już widzieć. Wiem, była lekko niezdarna...ale to w niej lubiłem.


-Stało się coś? - Usłyszałem głos Suho za sobą.


-JiRa... Jakby to powiedzieć. Nie chce nam nic zrobić i nie będzie się z nami spotykała. - Powiedziałem i spuściłem głowę


-Nie martw się będzie okey. - Chłopak poklepał mnie po ramieniu, a ja od razu obrzuciłem go spojrzeniem D.O.


-Jesteś tego taki pewien? Bo ja nie. Dobra koniec tematu, wracajmy na próbę. - Nie chciałem drążyć dalej tego tematu więc zatraciłem się w próbie. Nie chciałem słuchać wykładów, że wszystko będzie dobrze. Znałem JiRe i wiedziałem, że jak coś powie to na serio. Ja też czasem mówię na serio, więc postanowiłem, że ja również będę niezdarą. Przy niej. Tak łatwo się mnie nie pozbędzie. Jeszcze dzisiaj pójdę do niej.


Po kilku godzinach ciężkiej harówki, wróciliśmy do naszego hotelu. Baekhyun został u chłopaków, a ja wziąłem co trzeba i szczęśliwy ruszyłem do JiRy. Pod ich dom podjechałem taxówką. Bez pukania wszedłem do domu szukając dziewczyny. Znalazłem ją w salonie. Leżała na kanapie, co prawda nie było widać jej większości ciała, ale za to nogi tak. Z mojego plecaka wyciągnąłem pistolet na wodę i po cichu podszedłem do kanapy.


-A masz...ooo JiRa? J-ja nie chciałem. Myślałem, że to Baek i- i - Próbowałem się jakoś wytłumaczyć, próbując przy tym nie wybuchnąć śmiechem.


-Dobra już. - zaczęła się wycierać.- co ty tu robisz?


-Przyszedłem do twojego brata, ale zastałem ciebie. Ciekawa historia co nie?.- zaśmiałem się i poruszyłem brwiami.


-Bardzo.


- Ale jak już wiem, że go nie ma to może ty chciała byś spędzić ze mną czas.


-No nie wiem. Nie boisz się, że znów coś ci zrobię?


-Nie. - powiedziałem całkiem przekonywująco, a dziewczyna uśmiechnęła się tak jak najbardziej lubiłem. - To co idziemy?


-No ostatecznie się zgodzę. - JiRa wyszła z pokoju by potem wrócić w kurtce. -Chodźmy. - Posłusznie ruszyłem za nią. -To gdzie idziemy?


-Nie wiem. Z Baekhyun'em zawsze wychodziliśmy i pomysły jakoś same przychodziły. Masz jakiś?


-Co?


-No pomysł. Możemy iść na lody. To moja propozycja.


-Zgoda. Później pójdziemy nad jezioro.


-Okey.-


Na samym początku poszliśmy do galerii na lody. I tu zaczęły się moje przygody z niezdarstwem. Niby przypadkiem gdy dziewczyna próbowała loda szturchnąłem ją, po czym wszystko co trzymała w ręku, wylądowało na jej twarzy. Od razu zacząłem przepraszać dziewczynę. Szukałem chusteczek próbując ją wytrzeć w między czasie dalej przepraszając. Na samym początku JiRa była wściekła, ale tylko w środku. Nie pokazywała tego, ale wiedziałem to. Opanowała się i nic nie powiedziała.


Gdy dziewczyna doprowadziła się do porządku poszliśmy do pierwszego sklepu z ciuchami. Zaczęliśmy przeglądać ubrania, a ja w między czasie jeden wieszak z bluzką zaczepiłem o swój plecak. Że niby przypadkiem się zaczepiło. Po kilku minutach ruszyliśmy do wyjścia. Gdy tylko przekroczyliśmy bramkę rozległ się przeraźliwy pisk. W mgnieniu oka znaleźli się obok nas pracownicy sklepu.


-Chciał pan to ukraść?


-Ale co? - udałem głupotę i osłupienie.


-To.- kobieta wskazała palcem na bluzkę, a ja spojrzałem się na wskazywaną rzecz.


-Ach to. Ja nie mam bladego pojęcia co to tutaj robi. - spojrzałem się znów na bluzkę, a potem na JiRę. Stała z otwartą buzią i wyraźnym strachem w oczach. Zabrałem rzecz i oddałem ją kasjerce. -Jeszcze raz przepraszam. To na prawdę było nie chcący.


-Dobrze, idź pan już. Nic nie było. -Wziąłem JiRę pod rękę i wybiegliśmy ze sklepu.


-To co kolejny sklep?


-Może na dziś starczy. Jeszcze stanie się coś gorszego i jeszcze trafimy do więzienia.


-To nie był by taki zły pomysł.- powiedziałem pod nosem.


-Co?


-Nie nic. Idziemy nad to jezioro?- dziewczyna tylko kiwnęła głową na znak zgody.


Owe miejsce było 2 kilometry od miasta. Nie braliśmy żadnej taxówki tylko poszliśmy na pieszo. Zachęciłem ją trochę, żeby opowiedziała mi coś o sobie. Dowiedziałem się wielu rzeczy o które nawet jej nie podejrzewałem. Była dumna ze swojego brata, ale wolała jak był w domu. Lubiła się z nim droczyć. Rodziców często nie było w domu, a ciągłe siedzenie przed telewizorem wychodziło jej bokiem. Gdy byli mali bawili się razem, zwierzali się sobie, a gdy miała problemy z rówieśnikami, wkraczał do akcji. Widać było, że bardzo za nim tęskni.


Myślałem, że dwa kilometry to dużo do przejścia, ale po chwili byliśmy na miejscu.

Piękne drzewa odbijające się w wodzie, i zachód słońca. Dawno nie widziałem takich widoków. Było pięknie.

Weszliśmy z JiRą na pomost i usiedliśmy na nim. Jeszcze chwilę pogadaliśmy, gdy wpadłem na pomysł.


-Popływamy? - przerwałem jej w połowie jej wypowiedzi.


-Ale ja nie mam stroju.


-A czy widzisz, żebym ja miał?


-No nie, ale ja i tak nie chcę.


-No chodź.- wziąłem ją za rękę i podniosłem tak żeby stała. Lekko się wierzgała, ale doprowadziłem ją do końca pomostu.


-Chanyeol puść mnie bo na serio się obrażę.


-Ugh, no dobrze.- niby odpuściłem, ale to jeszcze nie było to co planowałem. Stanąłem na krawędzi pomostu i niby przypadkiem straciłem równowagę i poleciałem do tyłu. W między czasie udało mi się złapać ją za rękę przez co dziewczyna poleciała do wody razem ze mną.


-Ups, przepraszam. Niezdara ze mnie.


-Chanyeol ty głupku, lepiej nic nie mów.- pośpiesznie wyszła z wody próbując wyciągnąć ze swoich ubrań ciecz. Zauważyłem, że strasznie się trzęsła więc dałem jej swoją bluzę.


-Może w ramach przeprosin pójdziemy na kawę?


-Yh no dobrze. - zszokowała mnie odpowiedź, ale oczywiście zabrałem ją na tą kawę. Przez całą drogę zdążyliśmy częściowo wyschnąć. Udaliśmy się do najbliższej kawiarni jaką spotkaliśmy.


-Co chcesz do picia?- zapytałem.


-Latte.


-Dobrze.- podszedłem do lady i złożyłem zamówienie.


-Jak już będzie gotowe to pana zawołam. Jest tu troszkę tłoczno więc nie będe pamiętał kto co zamawiał. - powiedział pan za ladą gdy już zamówiłem


-Dobrze.- odszedłem od niego, ale po chwili znów go usłyszałem.


-Przepraszam jak się pan nazywa?


-Park Chanyeol.


-O matko to Chanyeol z EXO. - usłyszałem krzyki ze stolika który stał w kącie. Dziewczyny wstały z miejsc i zaczęły biec w naszą stronę. Szybko pociągnąłem JiRę za rękę i jak najszybciej pobiegliśmy w...w sumie nie wiem gdzie. Oby jak najdalej od nich.

środa, 4 listopada 2015

13 nieszczęść- cz. 23

Brak komentarzy:




Po moim policzku spłonęło kilka łez, które zrobiły drogę następnym. Szybko otarłam je ręką i wstałam z łóżka.

-Musisz leżeć -powiedział Seungkwan.

-daj mi spokój. -Odepchnęłam go i ruszyłam za drzwi.

-droga panno,musi pani jeszcze przez kilka dni leżeć w łóżku. Proszę się wrócić do sali.-Odezwała się pielęgniarka.

-Ale ja musze znaleźć chłopaka, który przed chwilą wybiegł z tej sali, widziała go może pani?

-Tak, przed chwilą wybiegł z budynku. Wyglądał na załamanego.-Spuściłam głowę i westchnęłam -Rozterki miłosne? Też mam takie chwile w związku. Mój chłopak nie raz...-przestałam jej słuchać i po prostu wróciłam się tam gdzie było moje miejsce. Położyłam się na nie wygodnym, szpitalnym łóżku i spojrzałam w sufit byle się nie rozryczeć. Co ja najlepszego zrobiłam? Pozwoliłam, by ważna...ba, nawet najważniejsza osoba w moim życiu, przeze mnie cierpiała. Nie sądziłam, że komuś może na mnie, aż tak zależeć. Chciałabym cofnąć czas do naszego pocałunku w wannie. Może nie był długi, ale jednak była w tym jakaś magia. Dlaczego niszcze tak swoje życie... Fazy po używkach, kaszel po paleniu, częste budzenie się w najróżniejszych miejscach przez alkohol i jeszcze w różnych miejscach, takich jak nadgarstki, uda, kostka i brzuch, lekkie blizny po cięciach. To wszystko pomagało mi się zabawić, nie myśleć o rzeczach, które cholernie bolały.jednak z czasem stało się odwrotnie. Używając narkotyków, moje życie wyglądało jak ponura otchłań. Myślałam, że go tylko przejściowy tryb w moim życiu, ale myliłam się. Włączył mi się tryb zakochania, z którego nie ma wyjścia, powrotu...

-M-możecie już s-so-sobie iść.. -Powiedziałam z lekkim(?) zająknięciem i wycierając oczy od mokrej cieczy spojrzałam na nich.

-Na pewno? Wyglądasz na...-powiedział Vernon,lecz nie dokończył, bo Jeonghan się wtrącił.

-Daj spokój, niech pomyśli... Widać, że to jej się przyda. -powiedział wcześniej wspomniany chłopak i wypchnął młodszego z pomieszczenia. Reszta ruszyła za nimi.

S.Coups POV

Dobra, jej nie zależy, to mi też nie będzie...

Po co się starać, jak i tak będzie źle...

Po co się starać, dla niej?

Po co się starać, by jej było dobrze?

Dlaczego chcę, żeby ona czuła się jak najwspanialsza księżniczka, skoro ona ma to w największym poważaniu.

Chciałbym, by w końcu spojrzała na mnie poważnie tak jak... Nie. Koniec z tym. Najlepiej będzie, jak dam sobie spokój. Dobra. Rzuciłem następny kamień w rzekę, która znajdowała się naprzeciw szpitala. Wstałem i otrzepałem się z niewidzialnego kurzu, po czym ruszyłem do dormu. Trzeba to ochlać...