Autorka: Kissumi *^*
Zbliża się 20 czas szykować się do pracy. Nie jestem dumna ze
swojego miejsca pracy, ponieważ jestem striptizerką. No cóż... Nie mogę nigdzie
dostać porządnej pracy, a w tej przynajmniej dobrze płacą. Ciężko jest mi
znaleźć coś innego bo mam tylko podstawowe wykształcenie. Teraz bardzo tego
żałuje! Gdyby nie moim pseudo przyjaciele mogłabym normalnie pracować, wiedz
szczęśliwe spokojne życie. Jaka ja byłam głupia! Obecnie osiągnęłam dno
wszystkiego, moi przyjaciele się do mnie nie przyznają. Co tam przyjaciele...moi
rodzice nie chcą mnie znać. Jestem samotna. Moja samotność jest karą za
wszystkie moje grzechy z poprzednich lat, które teraz muszę odpokutować. Do
pracy zawsze mam mocny makijaż i rudą perukę. Moje naturalne włosy są blond.
Robię wszystko aby nikt mnie w klubie nie rozpoznał. Biorę płaszcz i wychodzę.
Dopiero w pracy się przebieram. Wsiadłam do autobusu i usiadłam na samym końcu.
Nałożyłam słuchawki i puściłam piosenkę Taeyang’a ,,Eyes, nose lips''. Po
chwili do autobus wszedł niesamowicie przystojny facet! Oceniam go 12/10! Ideał!
No moje oko ma co najmniej 182 cm. Włosy miał kruczo-czarne, a oczy błękitne.
Był ubrany w garnitur. Pewnie pracuje w jakimś biurze. Ojeju!!! Spojrzał się na
mnie! Uśmiechnął się ! Aaaaa! ♥
Odwzajemniłam uśmiech i szybko po kryjomu ogarnęłam włosy i sprawdziłam w
lusterku makijaż. Na moje nieszczęście byłam już umalowana do klubu. Czyli
mocna czarny makijaż. On....tu...idzie...! Szybko wyłączyłam muzykę w komórce i
zdjęłam słuchawki.
-Przepraszam, mogę się dosiąść ?- Ależ oczywiście! Dla mnie
możesz usiąść w moim łóżku!
-Tak.- Dobrze, że nie czyta w moich myślach. Próbuje wyobrazić
sobie go nagiego w mojej wannie albo w łóżku. Znając moje szczęście na pewno ma
dziewczynę. Spojrzałam na jego dłonie... Nie ma pierścionka! Jest nadzieja!
-Na którym przystanku pani wysiada ?
-Tym koło klubu.- Tam gdzie niestety pracuje ;/
-Klubu Gogo? Nie boi się pani przebywać w tamtej okolicy. W
takich miejscach kręci się pełno podejrzanych kolesi.-Czy się boje? Ani trochę.
Pięć razy w tygodniu tu jestem i nigdy mi się nic nie stało. No dobra...raz
miałam przykry incydent z klientem klubu. Próbował mnie obmacywać! Obrzydliwy
typ. Na szczęście ochrona szybko go wyprowadziła.
-Nie boję się. W razie co umiem się obronić.
-Mój przystanek. Proszę na siebie uważać!
-Dobrze.- Szkoda, że już sobie idzie. Zresztą ja też zaraz
wysiadam. Nałożyłam z powrotem moje słuchawki. Po 3 minutach wysiadłam z
autobusu i udałam się na zaplecze klubu. Muszę się przebrać. Nałożyłam perukę,
ubrałam się w czerwone stringi z frędzlami i do tego pasujący stanik. To się
nazywa skromny strój do pracy. Włączyli moją ulubioną piosenkę Bastarz-Zero For
Conduct. Zza kulis słyszałam głośne okrzyki ,,Lisek! Lisek!''. To mnie wołali,
przez to, że mam rudą perukę nazwali mnie lisek. Lepsze to niż moje imię. Trzy
głębokie wdechy i wydech. Wbiegłam na scenę tanecznym krokiem z udawanym
uśmiechem. Na wstępie posypała się gotówka dla mnie. Szybciutko schowałam ją do
stanika. Wróciłam do tańca. Ktoś z tłumu zawołał mnie i machał do mnie dużym
plikiem pieniędzy. Podeszłam odebrać pieniądze. Nie zgadniecie kto mi je dał!
Gościu z autobusu. Mam nadzieje, że mnie nie rozpoznał. Po paru wyczerpujących
tańcach poszłam na przerwę. Poprawiłam makijaż i poszłam do baru. Barman podał
mi to co zawsze. Przyglądałam się jak moje koleżanka tańczy. Wyciągnęłam
pieniądze ze stanika i zaczęłam je liczyć. Po pierwszej zmianie zarobiłam
628000 won ( ok.2328 zł). W ciągu 30
minut zarobiłam tyle co inni zarabiają przez pół miesiąca. Schowałam pieniądze
i wróciłam do mojego drinka.
-Wspaniały występ. Czy my się znamy?- Kurde! Muszę udawać
opanowaną chociaż czuję, że moje serce zaraz wyskoczy. Dlaczego on musi w takim
miejscu ze mną rozmawiać ?! Akurat teraz kiedy jestem w przebraniu.
-Raczej nie. Pierwszy raz pana tu widzę.
-Nie przyszedłem tu dla przyjemności tylko do pracy. Muszę przyznać,
że miło się panią oglądało.- Czułam jak się rumienie! Ale o co mu chodzi z tą
pracą? Dziwne.
-Dziękuje. A mogę się zapytać co to za praca?
-Nie! To znaczy później się pani dowie, ale nie teraz. Możemy
mówić do siebie po imieniu? Jestem Zico.
- Mów mi Lisek, tak wszyscy w klubie na mnie mówią. O czym się
później dowiem?
-Wolałbym mówić ci po imieniu. Wiem jak masz na imię. I wiem
sporo rzeczy o tobie. Dlatego posłuchaj. Idź do szefa i powiedz, że jest ci nie
dobrze i dzisiaj już nie zatańczysz. Pieniędzmi się nie martw, oddam ci tyle
ile będziesz chciała. Tylko rób to co ci karzę, jasne?- Zaczynam się bać! Ale z
miłą chęcią pójdę się zwolnić. Tym bardziej, że on mi za to zapłaci. Mam
traktować to jak porwanie? Jeśli tak to bierz mnie!
-Okey. Chce 700000 won.
-Zgoda. Idź teraz do szefa, a potem wyjdź tylnym wyjściem. Tylko
zdejmij perukę i zmyj ten okropny makijaż. Będę tam na ciebie czekał. Pośpiesz
się!- O nic nie pytałam. Pobiegłam do szefa poprosiłam go o wolny dzień. Szef
od razu się zgodził bo jestem jego ulubienicą. Przebrałam się, zmyłam makijaż.
Zdjęłam perukę szybko rozczesałam swoje włosy i wybiegłam tylnym wyjściem. Na
zewnątrz czekał na mnie Zico w samochodzie.
-Nareszcie!
-Dokąd jedziemy? Chyba nie chcesz mi nic zrobić?
-Spokojnie. Zawiozę cię do domu. Muszę się upewnić, że nic się
tobie nie stanie. Dzisiejszą noc spędzę u ciebie w domu.- Co proszę ?! Jak to u
mnie w domu! Czy go pogięło? Dlaczego miałoby mi się coś stać? Co tu się do
cholery dzieje! W ciągu paru minut znaleźliśmy się u mnie w domu. Zdziwiło mnie
skąd on wie gdzie ja mieszkam. Posłusznie wysiadłam z samochodu i otworzyłam
drzwi od mojego domu. Zico wszedł zaraz po mnie i zamkną drzwi na wszystkie
zamki i sprawdzał ich wytrzymałość. Zaczął zasłaniać wszystkie żaluzje w domu.
Usiadłam na moim wielkim łóżku w sypialni, przez otwarte drzwi obserwowałam co
robi Zico. Zabezpieczał cały dom, spuścił rolety antywłamaniowe, które niedawno
zamontowałam dla bezpieczeństwa. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam stary luźny
sweter. Gdy go ubierałam zauważyłam w lustrze, że Zico na chwilę przystaną i
obserwował jak się rozbieram, a potem ubieram. Zaraz po tym zniknął gdzieś w
kuchni.
-Jesteś głodna? Masz na coś ochotę?
-Jestem bardzooo głodna! Chce kurczaka!- Po tych słowach
zaburczało mi w brzuchu. Tak jakby brzuch chciał potwierdzić moje słowa.
-Już się robi!- Wyszłam z sypialni, poszłam do Zico. Usiadłam
przy moim barku i obserwowałam jak on gotuje. Szybko i sprawnie poruszał się po
mojej kuchni.
-Podano do stołu droga Yeri.- Jego uśmiech jest powalający.
Szybko zjadłam kurczaka. Zico stał przede mną i przyglądał mi się z uśmiechem.
Słodziak z niego.
-Dziękuje! Był pyszne!
-Cieszę się, że ci smakowało. Pooglądamy telewizje? Może leci
jakiś ciekawy film.
-Czemu nie. Mam ochotę na jakiś horror.- Jak na zawołanie zaraz
po włączeniu telewizora znalazłam horror. Usiadłam wygodnie na kanapie. Zico
szybko usiadł koło mnie. Stykaliśmy się ciałami. W pewnych momentach czułam
jego oddech na swojej szyi.
-Gdzie ty właściwie pracujesz?
-Powiedzmy, że jestem tak jakby tajnym agentem.
-To co ty tu robisz?
-Pewien szef gangu zaplanował porwanie najlepszej striptizerki w
mieście o pseudonimie ,,Lisek''. Dzisiaj po drugiej zmianie mieli cię porwać i
oddać swojemu szefowi. Nawet nie chce myśleć co by z tobą zrobili.- Nie mogłam
w to uwierzyć. Co ja teraz zrobię? Nie będę mogła już tam pracować. Jak ja
utrzymam dom.
-Co się teraz ze mną stanie?
-Musisz zrezygnować ze swojej pracy.
-Ale jak ja się utrzymam. To co dzisiaj zarobiłam starczy mi na
miesiąc. Mam trochę pieniędzy odłożone, ale to nie są jakieś wielkie pieniądze.
-Pomogę ci. Na początek dam ci te 700000 won. Potem zamieszkam z
tobą i będziemy płacić rachunki po połowie. Załatwię ci jakąś lekką pracę. Na
przykład jako moja osobista sekretarka.- Po tych słowach puścił do mnie oczko
;) Przyznam się, że ten pomysł mi się bardzo podoba!
-Zgoda. Ale sypialnia na parterze jest moja! Ty bierz tą u góry.
-Po co nam dwie sypialnie? Wystarczy jedna!- Po tych słowach
wziął mnie na ręce i zaprowadził do sypialni. Położył mnie na łóżku. Nasze usta
złączyły się w namiętnym pocałunku. Jedną rękę włożył mi we włosy, a drugą pod
sweter. W pokoju było słychać nasze jęki. Zico zdjął ze mnie sweter,
przymierzał się aby zdjąć mi stanik. Tę czynność przerwało mu walenie w drzwi
do mojego domu. Zico zakrył mi dłonią moje usta. Podkradł się do drzwi i
zajrzał przez judasza kto za nimi jest. Szepnął do mnie po ciuch ,,To oni''. Po
cichu się ubrałam. Usiadłam na łóżku i nie wiedziałam co mam robić.
-Otwieraj Lisku! Wiemy, że tam jesteś.- Strasznie się bałam. Spojrzałam
na Zico, który wyciągnął telefon i rzucił go do mnie. W telefonie napisał do
mnie:
,,Nie bój się. Zrobię wszystko aby cię ochronić. Idź na górę,
ale po cichu i zadzwoń na policję. Ja będę na dole pilnował drzwi. Kocham Cię''
Spojrzałam się na niego, jego uśmiech mnie uspokoił. Poszłam po
cichu na górę i zadzwoniłam na policję. Skuliłam się na korytarzu i
przysłuchiwałam się całemu zajściu. Było słychać jak ci kolesie rzucają się na
drzwi aby je wywarzać. Mam nadzieje, że moje drzwi to wytrzymają. Czekam już
pięć minut... Gdzie ta policja! Nagle usłyszałam trzask! Drzwi nie wytrzymały!
Szybko uciekłam do łazienki i się zakluczyłam. Szukałam po szafkach czegoś
ostrego aby w razie co obronić się. Znalazłam w szafce małe nożyczki do
paznokci. Lepsze to niż nic. Podeszłam do drzwi od łazienki i słuchałam co się
teraz dzieje na dole.
-Gdzie ona jest! - odezwał się okropnym głosem włamywacz.
-Nie wiem o co chodzi! Ja tu mieszkam z moją żoną, która jest
teraz u koleżanki na urodzinach!
-Nie kłam! On musi tu gdzieś być!
-Ale o kogo wam chodzi?! O moją żonę?
-Nie udawaj idioty! Dobrze wiesz o kogo nam chodzi?
-Ja nikogo nie udaje. Nie mieszka tu żadna kobieta ,,Lisek''.
Mieszkam tu ja i moja żona KissUmi.- Niezły z niego kłamca. Ciekawe czy
przypadkowo powiedział KissUmi czy powiedział tak bo to moje drogie imię.
Usłyszałam jak parę rzeczy się stłukło, trochę huków. Z daleka było gdzieś
słychać policję. Nareszcie! Usłyszałam strzał! Momentalnie zaczęłam płakać! A
co jeśli Zico postrzelili? Nie wytrzymałam! Wybiegłam z łazienki. Po cichutku
zeszłam ze schodów i zobaczyłam policjantów wyprowadzających włamywaczy. Gdzie
jest Zico?!
-Zico!
-Tu jestem!-Zobaczyłam go jak siedział zmachany na kanapie. Pokazał
palcem na sufit. Spojrzałam się w górę i zobaczyłam ślad od pocisku w suficie.
Ulga. Nic mu nie jest. Rzuciłam się na niego i go pocałowałam. Tak strasznie
się o niego bałam.
-Wszystko
jest już dobrze. Nikt cię nie skrzywdzi przy mnie. Mój słodki lisku!