środa, 27 stycznia 2016

Wygrana z radia- Epilog

Brak komentarzy:









3 miesiące później


-Ala, wstawaj! -Krzyknęła moja rodzicielka. Niechętnie otworzyłam oczy i wzięłam telefon do ręki, sprawdzając przy tym godzinę 08.37. Po cholerę mam wstawać o tej godzinie? Wstałam i podeszłam do szafy, z której wyjęłam pudrową sukienkę sięgającą mi do połowy ud, oraz białą, koronkową bieliznę. Wzięłam ze sobą te rzeczy i skierowałam się do łazienki, gdzie wzięłam krótki prysznic. Po nim wysuszyłam swoje włosy, które tydzień temu sciełam do ramion. Założyłam na siebie ubranie, po czym przyjrzałam się swemu odbiciu. Przez te trzy miesiące bardzo się zmieniłam. Zaczęłam nosić sukienki, malować się bez okazji, przy tym podkreślając usta czerwoną szminką. Ponadto przefarbowałam włosy na blond. Chciałam zacząć wszystko od nowa i nie interesować się każdym spojrzeniem mężczyzny w moim kierunku. Znalazłam nową pracę w postaci foto modelki do sławnych polskich gazet, przy okazji dorabiając sobie w dawnej kawiarni. Nie to, że nie starczało mi z tej posady, jednak planowałam, w bliskiej przyszłości, wyjazd za granicę. Kończąc swój codzienny makijaż mama znów zaczęła mnie wołać na dół. Odkrzyknęłam jej szybkie ' już zchodze' i odkładając szminke wyszłam z pomieszczenia.


-Chciałaś coś? -Zapytałam i usiadłam na blacie kuchennym. Mama spojrzała na mnie z uśmiechem i odłożyła na bok miskę z ciastem na naleśniki.


-dowiedziałam się, że przyjadą dzisiaj goście i...


-Mam iść do sklepu? - Zaśmiałam się lekko, na co mama pokiwała głową.


-Kupisz jakieś dobre ciasto, ciastka, różne słodkości i co tam zechcesz. Pieniądze są w mojej torebce -wskazała na torebkę znajdującą się na kanapie w salonie. Podeszłam do niej i wyjęłam 100 złotych. Po chwili znalazłam się przy drzwiach, zakładając białe koturny i biorąc ze sobą torebkę wyszłam na zewnątrz. Idąc wąskim chodnikiem, wspominałam sobie czasy z Korei. Od mojego wyjazdu nie kontaktowałam się z dziewczynami, a tym bardziej z Jimimem. Raz gdy dzwonił Suga byłam zdolna odebrać, jednak gdy tylko usłyszałam ten wysoki głos, zamiast rapera, natychmiast się rozłączyłam. Dzwonił po 20 razy dziennie... W końcu tak się przez to załamałam, że rozwaliłam telefon i byłam zmuszona kupić nowy, tym razem wymieniając kartę, a także zmieniając numer.

Czułam się strasznie olewając moich jedynych przyjaciół...


Po wybraniu dobrego ciasta, czekoladowych ciastek, czterech paczek żelek i trzy kartony lodów- czekoladowych, truskawkowych i moich ulubionych smietankowych, ktore Jimin także lubił, wbiegłam do swego pokoju, przeszukując szufladę. Po paru minutach znalazłam starą kartę sim, którą migiem włożyłam do telefonu. Włączanie jak na złość dłużyło się niemiłosiernie, przez co zaczęłam się denerwować i miałam ochotę znów rzucić urządzeniem o ścianę. Gdy tylko zobaczyłam na ekranie ile nieodebranych połączeń miałam zamarłam 4685 nieodebranych połączeń. W dodatku 258 wiadomości. Dwa miesiące dały o sobie znać.

Ostatnie wiadomości dostałam dzisiaj rano od Jimina.


' Annyeong kochanie ;*

Jak się dzisiaj czujesz? Mam nadzieje, że masz taki dobry humor, jak ja. Mam dzisiaj spotkanie z najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widziałem. Myślę, że uda mi się sprawić, by wróciła do mnie.

Bądź dobrej myśli, kocie x. '


' właśnie jestem na lotnisku i strasznie się niecierpliwie. Samolot miał być pół godziny temu, a po nim ani śladu.

Sprawisz, by się szybko zjawił? '


'Alicjo! Patrz, nauczyłem się odmieniać twoje imię ^^ Wan po twoim wyjeździe, cały czas uczyła mnie Polskiego! Umiem już naprawdę dużo słów. Mam nadzieje, że kiedyś będę miał okazję ci to pokazać :3

Kocham cię ;*** '


On mnie kocha..

Kocha, a spotyka się z jakąś najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widział. On chce z nią być... KIM JEST DZIEWCZYNA, Z KTÓRĄ ON CHCE BYĆ!!!!!


Musiałam się tego dowiedzieć. Wybrałam numer do Wanesy i napisałam krótką wiadomość, którą po chwili usunęłam. Nie mogłam tak po prostu zapytać kim jest ta dziwka, z którą chce się spotkać Jimin, bo jestem cholernie zazdrosna... Zostawiłam go i nie powinnam liczyć na to, że będzie czekał z niecierpliwością, aż kiedyś się znów pojawię w jego życiu.

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Migiem wybiegłam z pokoju zjeżdżając po poręczy od schodów. Przejrzałam się w lustrze, czy aby się nie rozmazałam, a następnie chwyciłam za klamkę otwierając dębowe drzwi.

Zatkało mnie.

Przede mną stało dziewięć osób. Na ich czele stał JIMIN. Nie wiedziałam co wtedy zrobić. Rzucić się na niego, czy może zacząć przepraszać za ten nagły wyjazd. Chłopak zilustrował mnie wzrokiem, a następnie lekko się uśmiechnął.


-Zmieniłaś się, kochanie-rzekł i podszedł do mnie bliżej- ślicznie ci tak- rozłożył ramiona, a ja bez zastanowienia rzuciłam się na niego tuląc najmocniej jak potrafię. Nogami oplotłam jego biodra,a z oczu zaczęły lecieć pojedyńcze łzy- po za tym schudłaś...


-Nie prawda!- powiedziałam, prawie krzycząc przez łzy. Spojrzałam w jego oczy, w których zobaczyłam tęsknotę. Chłopak zbliżył swoją twarz do mojej, a następnie musnął moje usta.


-Powinienem cię zabić za to co mi zrobiłaś, jednak ty tak na mnie działasz, że wolałbym cię zerżnąć tu i teraz-mruknął mi do ucha -pierwszy raz widzę cię w sukience. Wyglądasz w niej bosko. Ala, cholernie mnie pociągasz przez te czerwone usta i ten duży dekolt.


-Daj spokój...


-przypominam wam,że my tu także jesteśmy -Powiedział Suga. Podeszłam do nich i przytuliłam każdego po kolei. Jako ostatnie przytuliłam dziewczyny, które powiedziały mi, że musimy ostro pogadać. Pokiwałam lekko głową na znak zgody.


-Dzień dobry! -Przywitała się moja rodzicielka -cześć dziewczynki! - Podbiegłam do nich i zaczęła je ściskać.


-Mamo, udusisz je- powiedziałam w moim ojczystym języku, a chłopcy spojrzeli na mnie z zaciekawieniem. Machnęłam ręką, by się nie interesowali i wprowadziłam ich do salonu.


-Alicjo, który to ten twój chłoptaś?-Zapytała mama, a ja momentalnie się zawstydziłam, gdyż wcześniej kazałam włączyć chłopakom tłumacz by mogli wszystko zrozumieć.


-mamo, ja...


-To ja jestem chłopakiem -wydukał Jimin. Mama jedynie uśmiechnęła się i pokiwała głową. Spojrzała na zegarek i westchnęła.


-Oj, dzieci.. Musze się już zbierać. Za niedługo mam samolot -kobieta wstała, a ja przeprosiłam ich na chwile i poszłam za nią.


-Trzymaj się dobrze mamusiu -Przytuliłam ją i ucałowałam w policzek.


-Ty tak samo, jak chcesz mogę zadzwonić po panią Martę, by ci gotowa...-przerwałam jej.


-Dam radę.


Pożegnałam się i wróciłam do salonu. Na moim miejscu siedział Jimin z chytrym usmieszkiem. Poklepał kolana, zapewne bym na nim usiadła, jednak pokiwałam przecząco głową i usiadłam na wolnym miejscu.


-To może pokaże wam pokoje?-zaproponowałam, a wszyscy zgodnie pokiwali głowami.

Na początek pokazałam im sypialnie rodziców, którą zajęłam ja z Jiminem, z racji tego, iż mają największe łóżko. Mój pokój zajęli Swager i Kooki. A pokój gościnny zajęła pozostała czwórka, gdyż tam znajdowały się dwa dwuosobowe łóżka. Po wskazaniu pomieszczeń, udałam się z Jiminem do "naszego" pokoju.


-Wreszcie mogę to zrobić! - Krzyknął chłopak i pchnął mnie na łóżku wpijając się w moje usta. Niemal od razu oddałam pocałunek, gdyż naprawdę brakowało mi tego. ChimChim ścisnął lekko mój pośladek przez co jęknęłam prosto w jego usta. On wykorzystując tą sytuację wepchnął swój język, którym badał całe wnętrze mych ust. Dopiero gdy zabrakło nam tlenu odsuneliśmy się od siebie.


-Brakowało mi ciebie, kochanie-stwierdził . Spojrzałam w jego oczy, po czym odgarnęłam z nich rudą grzywkę.


-Mi ciebie także -Odpowiedziałam i pocałowałam go w nos. Przejechałam palcem po jego torsie, a następnie wtuliłam się w niego- przepraszam - dodałam i puściłam chłopaka, zaraz po tym wychodząc z pomieszczenia.


-Nie masz za co!-Krzyknął wybiegając z pokoju i przytulając mnie od tyłu - nie myślmy o tym co było te parę miesięcy temu. Oboje wiemy, że to było głupie i niepotrzebne. Mieliśmy wzlotu i upadki. Wierzę w nasz związek. Kto byłby w stanie przelecieć pół świata dla dziewczyny...


-Gwiazda, która ma sporą sumę na koncie?


-Aish! Ja tu chcę być romantyczny, a ty to psujesz!


- Dobrze zmieniam się w słuch -Zaśmiałam się lekko i oparłam głowę na jego ramię.


-A więc, kto byłby w stanie dla niej przelecieć te pół świata gdyby nie był pewien co druga połówka czuje? Ja byłem pewny, że nadal coś po między nami jest. Nie mogłem skończyć tak naszej historii, która była i jest dość nietypowa. Spójrz na inne historie ludzi. Każda toczy się podobnie. Dla mnie nasza jest wyjątkowa, niespotykana, oryginalna. Piękna dziewczyna zakochała się w zwykłym chłopaku o nieziemskim głosie. To była miłość od pierwszego wejrzenia. W niespodziewany sposób znajdują się w tym samym pokoju. Nie sądzisz, że to przeznaczenie? Ja, kotek z przeznaczeniem walczyć nie będę i z chęcią oddam się w jego ręce.


-Hmm... Jak tak pomyśleć, to do pokoju wpakowały mnie dziewczyny, więc...


-Ciii...-przyłożył mi palec do ust-to jest przeznaczenie -szepnął mi do ucha. -A teraz kochanie mam zamiar zapytać cię o coś ważnego.


-Słucham książę -po czym chłopak uklęknął na prawe kolano u wyjął z tylnej kieszeni spodni małe, czerwone, kwadratowe pudełeczko.


-Alicjo Park, czy... czy wyjdziesz za mnie?

Chanyeol. Wpadka- Rozdział 11

Brak komentarzy:



Dziś był dzień wycieczki. Tak jak mówiłam przez co najmniej godzinę biegałam i szukałam rzeczy, o których w net mi się przypominało. Gdy wstałam naszło mnie straszne szczeście, że jadę na tą wycieczkę, ale też i smutek. Przez 5 dni nie będe widzieć bliskich mi osób. W myślach wmawiałam sobie, że to wcale nie wieczność. Choć tak było, myślałam zupełnie co innego.


Po śniadaniu mój brat zaproponował mi, że zawiezie mnie na miejsce zbiórki. Na początku myślałam, że to niebyt by dobry pomysł. Fanki i te sprawy. Później pomyślałam sobie, że jak jedzie on sam to nic złego się nie stanie. No tak, myślałam. Ok 8:00 pod mój dom zajechał czarny van, a za nim kolejny.


-Nie mam tylu walizek żeby nie pomieścić się w jednym samochodzie.- powiedziałam do Baeka, zabierając moja troszke góżą walizkę i plecak.


-No ja wiem.- uśmiechną się i otworzył drzwi.


Szyby obydwóch aut były przyciemniane, więc nie widziałam kto był w środku. Otworzyłam drzwi drugiego z nich i ujrzałam przed sobą Xiumin'a, Lay'a, Chen'a i Kai'a, no i oczywiscie kierowce. Szczerzyli się do mnie, a ja wydusiłam z siebie "Aha" i zamknęłam drzwi. Baekhyun już zdążył zapakować moje rzeczy i wsiąść do vana. Podeszłam do otwartych drzwi zobaczyć koło kogo będe miała zaszczyt siedzieć.


-Przykro mi ale musisz usiąść obok mnie. - Powiedział uśmiechnięty Chanyeol rozkładając ręce w geście " to nie moja wina" Zajęłam miejsce obok chłopaka i teraz mogłam spokojnie zadawać pytania.


-Miałeś jechać tylko ty.- zwróciłam się najpierw do brata.


-Nooo...ale wyszło inaczej.


-Jak to inaczej?


-Myślisz, że się z tobą nie pożegnamy?- zapytał D.O, odwracając się do mnie.


-Nie widzieliście mnie dłużej niż 5 dni i się nie żegnaliście. - powiedziałam beznamiętnie.


-Ale w każdym czasie mogliśmy cię odwiedzić, a teraz nie będzie takiej możliwości.- odezwał się Chanyeol.


Do końca drogi się nie odzywaliśmy. Ja tylko myślałam jak to będzie gdy cała moja klasa zobaczy, że przyjechałam pod ich szkołę z sławnymi gwiazdami. Może nie było by to takie dziwne, ale z moją klasą jest tak, że nikomu ich nie przedstawiałam, oraz w mojej klasie są takie trzy co w ogóle nie wierzą mi, że znam EXO i Baek jest moim bratem.


Po chwili byliśmy już pod budynkiem szkoły. Wysiadłam jako pierwsza i pobiegłam do swoich przyjaciół się przywitać i oznajmić, że jestem. Dopiero po głośnym pisku dowiedziałam się, że chłopcy również wyszli z pojazdu. Złapałam moją przyjaciółkę za rękę i pociągnęłam w stronę chłopców.


-EunYoo to jest EXO.


-EXO to jest moja naj przyjaciółka EunYoo.- przedstawiłam ich wszystkich. Dziewczyna będąc bardzo ogarniętą w takich momentach, grzecznie przywitała się z nimi, lekko kłaniając. Pdzez chwilę zauważyłam jak jej oczy zatrzymały się na oczach Kai'a. Posłała mu swój najlepszy uśmiech, a on go odwzajemnił. Z jego oczu wyczytałam, że to nie był grzecznościowy uśmiech posyłany fance.


-No proszę. JiRa to ty ich znasz? - usłyszałam za plecami. Niechętnie się odwróciłam. Ujrzałam tam swoją byłą przyjaciółkę. Lee JooBin. Farbowana blondyna zachowywując się jakby na prawdę nią była. Dziewczyna o długich nogach, ślicznej buźce i walorach tam gdzie chłopcy cenią najbardziej. U niej to cenienie wychodzi tylko u pakerów i tępaków z naszego rocznika. Obok niej stały dwie równie podobne dziewczyny. Różnica między nimi była tylko taka, że te dwie słuchały się jej i przytakiwały. Tak wyglądała ich przyjaźń.


-Tak. Mówiłam ci, że ich znam, a Baekhyun jest moim bratem.


-Ja nigdy nie słyszałam, żebyś o tym mówiła. Nawet gdy się przyjaźniłyśmy nie wspominałaś o tym.


-Tak? A to ciekawe dlaczego reszta klasy i szkoły już od dawna o tym wie, tylko wy trzy nie? A co do naszej "przyjaźni" to wiedziała byś gdybyś była u mnie chociaż raz. Przez 4 lata, nie byłaś u mnie ani razu. Ty nawet nie wiesz gdzie ja mieszkam. - zaczęłam spokojnie, a skończyłam krzycząc.


-To dlatego, że mnie niegdy nie zapraszałaś.-Teraz to przegieła. Nie wytrzymałam i ruszyłam w jej stronę. Po kilku krokach poczułam czyjeś sile ręce na ramionach. Stanęłam i lekko się uspokoiłam.


-Ona nie jest tego warta.- usłyszałam cichy głos Chanyeola i od razu się wyluzowałam.- Chodź.- powiedział trochę głośniej, oplótł mnie ramieniem i zaprowadził do samochodu.


-Widać obrońcę sobie znalazłaś. Uważaj.- usłyszałam jeszcze jej głos za sobą. Wyczytałam niego, że się zezłościła. W końcu Chanyeol to ten jej ulubiony.


Chłopak usiadł obok mnie i spojrzał w oczy.


-Dlaczego się tak zezłościłaś? Przecież ona nie powiedziała ni takiego. - powiedział i zasmiał się.


-To teraz będziesz jej bronił? Czy ty w ogóle zrozumiałeś coś z tego co mówiłam. Ona przez te cztery lata zmieniłam mnie o 180 stopni, a potem zobiła z mojego życia piekło. - momentalnie się popłakałam. Schowałam twarz w dłonie.


-P-przepraszam. Ja nie wiedziałem. Chcesz o tym pogadać.


-Nie. Nie teraz. Może kiedy indziej. - uśmiechnęłam się ale wciąż byłam lekko na niego zła.


-Ej, tak sobie teraz myślę. Ty mnie jeszcze ani razu Oppa nie nazwałaś. Co to ma znaczyć? - chłopak uszczypnął mnie w rękę udając oburzenie.


-A myślałam, że mi się uda. Nie będę tak do ciebie mówić. Nie namówisz mnie. To jest bez sensu. Nie.


-Foch. - rapper odwrócił się napięcie krzyżując ręce na pjersi


-Ale...


-Foch powiedziałem.


-Dobra niech ci będzie.- Otworzyłam drzwi i wyszłam z auta. Autobus już był, więc wszyscy zaczęli zajmować miejsca. Nasza piątka jak to w tradycji było usiadła na miejscach dla VIP'ów, czyli na tyłach. Nikomu to nie przeszkadzało, w naszej klasie nie było przyjaźni między większą grupką ludzi. Oczywiście lubie prawie każdego, ale to z tą czwórką stanowimy zraną paczkę.


Zza okna zauwarzyłam chłopców. Machaliśmy sobie do momentu wjazdu autobusu w inną ulicę. Po tym wyciągnęła telefon i napisałam wiadomość do Chanyeola.


*Chanyeol POV*


Do zobaczenia oppa


Zobaczyłrm na swoim wyświetlaczu. Wiedziałem, że w końcu tak mnie nazwie.


Do zobaczenia ;*- odpisałem


-Będe tęsknić.- schowałem telefon do kieszeni i wsiadłem do vana.

piątek, 22 stycznia 2016

13 nieszczęść- cz. 30

Brak komentarzy:



- Mój były...-Poczułam jak na te słowa mięśnie chłopaka całe się spinają. Przytuliłam się mocniej do chłopaka, jakbym bała się, że zaraz miałby mnie odepchnąć i wyjść z pomieszczenia zostawiając mnie samą- ja...to przez niego nie chciałam z tobą być. Po tym jak... Jak zginął w wypadku samochodowym, bałam, cholernie się bałam, tego, że jak poznam kogoś i mocno się do niego przywiąże to...go stracę.


-Kochanie... Obiecuje ci, że nigdy mnie nie stracisz... Jak chcesz dam ci tyle czasu ile tylko zapragniesz. Chcę byś czuła się najlepiej jak potrafisz, żeby ten prześliczny uśmiech nie schodził ci z twarzy. Byś przy mnie nigdy się nie bała- odsunełam się od niego i spojrzałam mu w oczy. Coups starł z moich policzków łzy, uśmiechając się lekko przy tym.


HOMO 23:47


Spojrzałam na zegarek, który wskazywał, iż za 13 minut będziemy świętować nowy rok. Wzięłam szklankę i wzięłam łyk soku pomarańczowego, gdyż Wonwoo nie pozwolił mi jeszcze pić, twierdząc, że mam słabą głowę do alkoholu... Za to sam pił w najlepsze chamsko się przy tym uśmiechając w moją stronę.


-Kochanie? -spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, a on jedynie pokiwał przecząco głową. Zaczęłam się wiercić na jego kolanach, by moje kości powbijały się w jego. On jedynie jęknął z niezadowolenia i odłożył trunek.


-Kotek, nie będziesz się dzisiaj upijała, co będzie z naszym dzieckiem? - Zapytał i pogładził mój płaski brzuch. Zmarszczyłam lekko brwi.


-Jakie dziecko?!


-Chcę mieć bliźniaków. HeoJuna i Taeyeon, co ty na to?- oparł głowę na moim ramieniu, a ręce oplotły mnie w pasie.


-I myślisz, że się na to zgodzę? Ja bym wolała Maciusia i Zosie. - Uśmiechnęłam się do chłopaka.


-No ale koreańskie dzieci z takimi imionami? Będą się z nich śmiać w szkole...


-Nie będą jak zamieszkamy w Polsce.


- Ale będziemy mieszkać w Seoulu... Mam pomysł!


-Olśnij mnie Romeo!- powiedziałam z udawanym entuzjazmem.


-Jeśli będzie chłopiec i dziewczynka to nazwiemy ich HeoJun i Zosia...


-Jeśli jednak - wtrąciłam się - ja wolę Maciusia.


- To urodzisz dwóch chłopców...


-Chyba śnisz! Nie będę wychowywać dwóch chłopców!


-Ej, to może Wonwoo najpierw cię zapłodni, a później będziecie myśleć nad ich imieniem, bo mam już dosyć waszych krzyków!- wydarł się Seungkwan i wypił na raz kieliszek z czerwonym winem.


-To co ty na to by cię zapłodnić?- szepnął mi to do ucha. Odepchnęła lekko chłopaka i chwyciłam za jego kieliszek wypijając ciecz do dna- no ejj!


-Dobra idziemy świętować?! Zostały trzy minuty, ludzie wypierdalać na zewnątrz! - Krzyknął Coups zbiegając po schodach.


-Wyrażaj się! - Krzyknęła za nim Oliwia i uderzyła go z pięści w ramię.


Wszyscy jak na zawołanie ' wybiegli' z dormu kierując się na opustoszałe ulice. Jun, The8, Mingyu i Wonwoo wzięli petardy, które ułożyli w jednym rzędzie w odstępach conajmniej 2 m, a następnie odpalili je jednocześnie. Po chwili mogliśmy obserwować na niebie różnokolorowe wystrzały. Gdy tylko na zegarku zobaczyliśmy 23:59 zaczęliśmy odliczać od 10 w dół. Gdy tylko wykrzykneliśmy ostatnią liczbę chłopak zaczęli wstrzelać szampany, do których każdy przykładał kieliszek, by napić się choć odrobinę trunku.


-Krzyczcie swoje postanowienia! -Krzyknęłam.


Vernon: nie będę oglądać telewizji!


Joshua: nie będę jeść słodyczy!


Mingyu: zacznę wstawać wcześniej!


S.Coups:ograniczę alkohol!


Oliwia: przestanę palić!


- Ej, ty palisz? -Zapytałam


-Nie. Widzisz jak się uporałam z nałogiem- uśmiechnęła się.


Honey: zgrubnąć!


Jun: zacznę śmiać się bez powodu!


The8: zacznę biegać!


Dino: zacznę myć ręce!


Dk: dopilnuje by Dino mył ręce!


Amelia: posadzę drzewo!


Hoshi: będę bardziej poważny!


Seungkwan: będę nosić torbę wielokrotnego użytku na zakupy!


Jeonghan: dopilnuje by Seungkwan chodził na zakupy!


Wonwoo: zapłodnić mego skarba!


Gdy tylko Wonwoo wypowiedział swoje postanowienie podeszłam do niego i wpiłam się w chłopaka usta, przy tym wkładając dłonie w jego włosy.


-Wait, wait, wait kochani. O zapłodnieniu to możecie sobie myśleć za 15 lat, conajmniej. Nie chce zostać dziadkiem w tak szybkim tempie.- Powiedział Coups - Chociaż więcej dzieci by się mi przydało, co ty na to Olka? -tym razem zwrócił się do dziewczyny.

Wonwoo zaśmiał się, i wskazał na dwójkę ludzi, którzy nie mogli pić alkoholu, a zamiast tego mieli do picia" picolo ". Amelia błagalnym wzrokiem prosiła Jun'a by mogła napić się wysokoprocentowego trunku, jednak ten z uśmiechem i udawanym współczuciem odmawiał jej. Podobnie było z Dino, jednak tamten prosił o to The8'a.


S.COUPS


Poprosiłem Olke, by odeszła ze mną na bok. Chciałem w końcu zadbać w jakich to okolicznościach mam zamiar zadać jej pytanie. Rozejrzałem się dookoła czy ktoś nie ma zamiaru przerwać mi tej wspaniałej chwili. Po wywnioskowaniu, że z pewnością nikt nie ma zamiaru wkroczyć w nasz teren, otworzyłem usta z zamiarem wypowiedzenia tych słów. Dziewczyna chyba domyśliła się o co tak naprawdę mi chodzi, gdyż zaczęła się uśmiechać 'jak głupia', choć ja sądzę, że ma prześliczny uśmiech. Wziąłem głęboki wdech i wyciągnąłem podłużne pudełeczko z tylniej kieszeni spodni. Ręce zaczęły mi się niesamowicie trząść, a słowa, które wcześniej wychodziły mi tak łatwo, teraz za cholerę nie chciały przejść przez gardło. Patrzyłem w jej śliczne oczka, które z zaciekawieniem wpatrywały się w moje. Złapałem Oliwie za rękę, po czym splotłem nasze palce ze sobą. Oblizałem dolną wargę mając nadzieję, iż to pomoże mi z wykrztuszeniem choćby słowa. Szybko nabrałem powietrza do ust i wiedziałem, że mogę zaczynać..


-Oliwia, odkąd pierwszy raz cię zobaczyłem, kiedy pierwszy raz dotknąłem twej dłoni, kiedy ją pierwszy raz ucałowałem, poczułem motylki w brzuchu.

Lecz gdy pokazałaś swój charakterek, miałem myśl, że się zakochałem.

Potem gdy zobaczyłem twój uśmiech, gdy dawałem ci pączka. Wtedy uświadomiłam sobie, że zakochuje się w twojej osobie. Następnie twoje usta na moich... One idealnie do siebie pasuje.

My do siebie pasujemy.

Wtedy gdy przypadkiem weszłaś do mojego łóżka myśląc, iż to twoje. Nie zdawałem sobie sprawy, że to będzie coś więcej niż zwyczajne zauroczenie. Jak płakałaś będąc przy mnie. Pamiętasz jak pod wpływem alkoholu chciałaś się ze mną kochać? Najchętniej bym się wtedy zgodził, bo twoje ciało naprawdę strasznie mnie pociąga, ale... Oh, Olka. Ja tak bardzo Cię kocham. Cała nasza historia od początku zdawała się zakończyć niepowodzeniem. Za wszelką cenę chciałem być przy tobie zawsze i wszędzie. Gdy byłaś w szpitalu, gdy chciałaś się zabić, ja miałem podobną myśl. W zasadzie, gdyby ciebie nie uratowano, sam byłbym zdolny zakończyć swój żywot dla ciebie.

Kocham, kocham, kocham... Olka ja naprawdę cię Kocham. Skarbie, wiem w jakiej sytuacji się znajdujesz, ale chciałbym, żebyś zamknęła tamten rozdział i wysłuchała mnie teraz...

Oliwio Kim, czy zechciałabyś uczynić mi ten zaszczyt, sprawić, że będę najszczęśliwszym mężczyzną? Zostaniesz moją dziewczyną? - Powiedziałem, a z oczu poleciały mi pierwsze łzy. Dziewczyna widząc to starła je kciukiem i spojrzała mi w oczy.


-Kochanie... Oczywiście, że uczynię ci ten zaszczyt, byś był najszczęśliwszym mężczyzną. Z największą chęcią zostane twą dziewczyną. Także cie kocham Cukier. Nawet nie wiesz jak- Dziewczyna momentalnie wtuliła się we mnie i zaczęła płakać.


-Mam nadzieje, iż to ze szczęścia, bo czuję się tak wspaniale, że nawet nie dałbym rady ci współczuć, kochanie.

Chanyeol.Wpadka- Rozdział 10

Brak komentarzy:


Tak jak wcześniej przez półtora tygodnia nie widziałam się z Chanyeolem bo strzelił focha, tak teraz nie widzę go przez ciągłe próby EXO. Dochodzi do tego jakaś współpraca, która ma być niespodzianką.


Z każdym dniem coraz bardziej brakowało mi jego uśmiechu i ciepłego głosu. Nie uważałam na lekcjach, w związku tym jestem do tyłu z tematami.

Co mi tam za chwile koniec roku. I tak gorzej być nie może więc po co się starać. Moje oceny nie są najlepsze tak, że nie mam się czym przejmować.


Do wycieczki zostały mi tylko dwa dni. Postanowiłam spakować większość potrzebnych mi rzeczy do walizki. Znając życie przed samym wyjazdem będe biegać w tą i powrotem, więc chcę przygotować się i nie biegać po tysiąc różnych rzeczy, tylko po kilka potrzebnych ale zapomnianych rzeczy.


Ledwo co zdążyłam otworzyć walizkę do drzwi wejściowych, ktoś zaczął się dobijać. Pomyślałam, że to może Baekhyun zapomniał kluczy, ale potem przypomniałam sobie, że dzisiaj mają próbę wyjątkowo długo. Odrzuciłam również wizytę Parka.

Tak nawiasem mówią to ja i Chanyeol zbliżyliśmy się do siebie ostatnio. Gdy poznałam EXO zakolegowaliśmy się trochę, ale teraz nasza przyjaźń się pogłębiła, co najwyraźniej przeszkadzało mi, jak i odpowiadało.


Wracając. Zeszłam na dół zobaczyć kogo niesie. Spojrzałam przez wizjer i ujrzałam niską farbowaną brunetkę z lodami w siatce. Dziewczyna stanęła blisko drzwi i zaczęła zaglądać w szkiełko. Czy to dziecko wie, że nic przez nie, nie zobaczy? Pociągnęłam za klamkę i pociągnęłam w swoją stronę. Dziewczyna wraz z moim ruchem chciała uderzyć w drzwi. Nie udało jej się to przez co wylądowała w moich ramionach. Gdy już się ode mnie odsunęła uśmiechnęła się i wyciągnęła siatkę w raz z jej zawartością przez moje oczy.


-Zerwałas z kimś?- spytałam


-Nie.


-Ktoś z tobą zerwał?


-Nie.


-Ja z kimś zerwałam?


-Ugh. Nie. Tak przyszłam. Pogaaaadać...- dziewczyna zaczęła bujać się na swoich stopach machając reklamówką. Od razu spostrzegłam, że chce wiedzieć wszystko o moim życiu miłosnym.


-Chcesz wiedzieć co jest między mną, a pewnym członkiem grupy EXO? - dziewczyna zamknnęła oczy, ścisnęła wargi i pokiwała twierdząco głową. Złapałam ją za rękę i zaprowadziłam do mojego pokoju, wcześniej zabierając łyżeczki z kuchni.


Usiadłyśmy na moim wygodnym łóżku i otworzyłyśmy pudełko z lodami, siedząc chwilę w ciszy.


-Powiesz w końcu? - zaczęła dziewczyna, zapychając się lodami.


-Ale co.- udałam, że nie wiem o co chodzi.


-Nie bądź głupia JiRa. Wiem, że coś między wami jest. Na lekcjach jesteś nieobecna. Od kilku tygodbi nigdzie nie wychodzisz. Dokładnie tyle to trwa, ile znosu z nim przesiadujesz.


-Nic między nami nie ma. Kumplujemy się... tylko i...- spuściłam głowę. Właśnie oszukałam samą siebię.


-Aaha. Coś się między wami stało. No słucham.


-Nooo...no bo my...


-Nooo.


-Całowaliśmy się okej. - krzyknęłam, ale na tyle głośno by jej nie urazić ani by kto inny z dołu to usłyszał, a zwłaszcza moja matka która jeszcze Była na urlopie, na którym jest od jakiegoś tygodnia.


Dziewczyna najpierw zaniemówiła, a potem zaczęła piszczeć i machać rękami. Jak ja wiedziałam, że tak będzie. Za chwile rozpowie wszystkim, że x nim jestem, a co gorsza, że z nim spałam. Dla niej jedno znaczy coś jeszcze gorszego.


-I co teraz? - zapytała ciekawa.


-Nic. Nie wiem czy on chce ze n ą być. Do tej pory nie wspominał o tym. Nie wiem, może sie mu nie podobało. Chciał tylko sprawdzić czy coś do mnie czuje, ale okazało się, że nie.


-Musisz z nim o tym pogadać.


-Taak podejdę i powiem. " Podobał ci się nasz pocałunek?"


-Bez przesady. Wystarczy zapytać czy coś wtedy poczuł.


-Może masz rację. Zrobie to, ale dopiero po wycieczce. Teraz i tak go nie spotkam. A właśnie, miałam zacząć się pakować.


-To może ja już pójdę. Widzimy się jutro.- dziewczyna podeszła do mnie i przytuliła. Czułam jakby chciała przez ten gest powiedzieć " wszystko się wam ułoży" Wstała i wyszła z pokoju.


Ona miała rację. Muszę z nim porozmawiać. Przecież on mnie też całował. To musiało coś znaczyć. Z każdą minutą robiło mi się coraz gorzej na sercu. Bałam się odrzucenia, wyśmiania. Coraz bardziej uświadamiałam sobie jak bardzo mi na nim zależy. Była bym w niebie gdyby jemu tak samo zależało na mnie.


Po chwili uświadomiłam sobie, że muszę się pakować. Podeszłam do telefonu który przypięty był do głośników. Puściłam muzykę. Do moich uszu doszła spokojna piosenka Empty-Winner. Nie, nie słucham dziś takich smętów. Choć kocham tą piosenkę włączyłam coś bardziej do potańczenia. Włączyłam Bloch B- Her i gdy zobaczyłam, że kilka następnych po niej jedt w takim samym brzmieniu, zaczęłam się pakować. Zajęło mi to ponad 4 godziny, a to jeszcze nie wszystko. Nie miałam siły na dalsze składanie, szukanie i wciskanie w wolne miejsce walizki. Wzięłam szybki prysznic, wskoczyłam w jednoczęściową pidżamę w krówkę, a następnie pod kołdrę. Po chwili zasnęłam.


Byłam taka szczęśliwa. Szłam wraz moim chłopakiem za rękę w stronę kawiarni. Wszystkie dziewczyny w moim wieku oglądały się za nami. Za pewne każda przekilnała mnie za to, ale teraz miałam to gdzieś. Spojrzałam się na niego. Miał piękne oczy, cudowny uśmiech i wspaniałe rysy twarzy. Ta cudowna twarz należała do przecudownego Park Chnayeola.


Obudziłam się i szybko podniosłam się do siadu. Po chwili uświadomiłam sobie, że jestem u siebie w pokoju i to był tylko sen.


-Teraz nawet będziesz mi się śnił?- westchnęłam i s powrotem poszłam spać.

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Chanyeol. Wpadka- Rozdział 9

Brak komentarzy:





Kolejny tydzień nie widziałam się z całym EXO. Ja chodziłam do szkoły, a oni na całodzienne próby. Ale i tak wiedziałam, że to nie był powód dla którego się nie widujemy. Te osły są pewnie na mnie obrażeni za to, że ich wywaliłam z domu. Prawda jest taka, że to wszystko ich wina i to oni powinni mnie przepraszać. No może z wyjątkiem jednej osoby. Wywaliłam Chanyeola bez powodu. Byłam zła i mnie poniosło. Napisałam do niego kilka razy, ale nie odpisał. Nic wiedziałam czy to ze złości, czy po prostu z braku czasu. Nie chciałam napisać "przepraszam" bez powodu, ani pytać czy się złości. Pisałam zwykłe 'hej'

Już na serio nie wiedziałam co mam myśleć. Od Baekhyuna dowiedziałam się, że w ten piątek mają sesję zdjęciową. Stwierdziłam, że tam pójdę dowiedzieć się o co chodzi.


Był czwartek. Byłam coraz bliżej spotkania z Chanyeolem oraz coraz bliżej upragnionej wycieczki, na którą nie miałam przygotowane kompletnie nic. A wyjazd na półtora tygodnia. Jak najszybciej musiałam iść na zakupy. Ale najpierw spotkanie. Dzień zleciał mi szybko. Nim się obejrzałam leżałam w łóżku. Niestety następnego dnia musiałam iść do szkoły, ale całe szczęście chłopcy mieli sesję do 16:00.


Przez cały dzień strasznie się stresowałam. Nie wiem czym było to spowodowane. Tym, że nie będzie chciał ze mną rozmawiać, a ja nie będe wiedzieć co zrobić, a ogólnie spotkaniem go. Jeszcze nie tak dawno spotykałam ich normalnie, a teraz boję się na niego spojrzeć.


Po 15:00 wyszłam z budynku szkoły i pojechałam autobusem na miejsce sesji. Jazda zajęła mi ok 20 minut. Gdy weszłam do środka, na całe szczęście zastałam wizażystkę EXO, z którą się kolegowałam. Dziewczyna pomogła mi wejść do chłopaków. Stanęłam sobie za drzwiami, gdy zobaczyłam że są w trakcie sesji. Po chwili fotograf kazał im zejść, wtedy zobaczyłam Chanyeola. Wyglądał tak bosko. Miał na sobie białą koszulkę i fioletowy garnitur. Fryzura bardzo pasowała do całego stroju, a .... chwila JiRa, co ty robisz? Przecierz on ci się nie podoba, a ty bez przerwy o nim myślisz. A teraz jeszcze idę spytać się czy jest na mnie zły. Dlaczego jest to dla mnie takie ważne? Mimo takich myśli, podeszłam do niego. Uśmiechał się więc wskazywało to na to, że jest w dobrym humorze...albo nie. Od samego spojrzenia na mnie ten perfek...yy jego uśmiech zszedł mu z twarzy.


-Cześć. - powiedziałam niepewnie. Szykowałam się w tej chwili na najgorsze.


-Co tu robisz? - zapytał chłodno. Lekko mnie to zasmuciło.


-Przyszłam porozmawiać?


-Nie mamy o czym.


-Jest o czym. - powiedziałam trochę pewniej.- dlaczego mi nie odpisujesz?


-Mam powody.


-Moge wiedzieć jakie? W końcu to dotyczy mnie. Jesteś na mnie zły , za to, że wyrzuciłam cię z domu? - spytałam, a on nie odpowiedział tylko błądził wzrokiem po ścianach. - Czyli tak.


-A jeśli tak to co?


-Dlatego tu przyszłam. To wyjaśnienie miałam na uwadze więc teraz chciała bym cię przeprosić. - chłopak założył ręce na piersi co oznaczało to, że czekał na to co powiem.- tak więc sam widziałeś co te małpy, zrobiły z moim domem po tym jak posprzątałam to co zrobili jeszcze wcześniej. Poniosło mnie i w złości wyrzuciłam również ciebie. Do końca dnia z nikim nie rozmawiałam tylko sprzątałam. Sądzę, że gdybyś został to bym cię cały czas olewała. Tak więc Park Chanyeolu wybacz mi Byun JiRze, osobie która nie chciała cię urazić. - powiedziałam, a przy ostanim zdaniu głosem małego dziecka, uśmiechając się niewinnie na końcu. Chłopak widząc moją minę również się uśmiechną. Podszedł do mnie i przytulił. Wyszczerzyłam oczy w geście zdziwienia, ale puzniej szybko odwzajemniłam uścisk, aby nic nie podejrzewał. Nie mogłam już tak dłużej stać, bo czułam jak moje policzki robią się czerwone i ciepłe. Odsunęłam się od niego i szybko zmieniłam temat.


-Wiesz za kilka dni jadę na wycieczkę do Chin i chciała bym się ciebię spytać czy pójdziesz ze mną na zakupy? - to był jedyny temat jaki miałam w głowie. Jak się zgodzi to nie wiem jak to wszystko będzie wyglądać.


-Dzisiaj?


-Kiedy będziesz miał czas, i jeśli chcesz oczywiście.


-Możemy iść dzisiaj, po 16:00. Za chwile mam ostatnią sesję, a potem możemy iść.- pokiwałam głową na znak zgody, a raper poszedł się przebrać. Po chwili całe EXO stało na białym tle pozując do zdjęć. Gdy tylko zeszli Chan poboegł się przebrać. Gdy wrócił ruszyliśmy do wyjścia. No własnie... ruszyliśmy bo za szybko do tego wyjścia nie doszliśmy. Moja noga zahaczyła o jakiś kabel. W efekcie, poleciałam do przodu. Jak dla mnie upadek był prawie nie bolesny, w przeciwieństwie do osoby na której wylądowałam. Chłopak właśnie krzywił twarz z bólu. Nie dość, że spadł na plecy tk jeszcze przywalił łokciem o jakąś rzecz.


-Przepraszam. - powiedziałam przykładając głowę do jego klatki piersiowej, jakbym mówiła tym ' no znowu' Podniosłam głowę s powrotem i spojrzałam w jego oczy. Byliśmy naprawdę blisko siebie, a na dodatek leżałam na nim, nie mając zamiaru wstać.


-Wiesz co mam dla ciebie przezwisko.- powiedział po niezręcznej ciszy. Zdziwiłam się bardzo tymi słowami, ale byłam ciekawa co ten człowiek wymyślił.


-Wpadka. Ale tylko ja mogę używać tego przezwiska.


-Dlaczego?


-Bo ty ciągle wpadasz, robisz coś dziwnego tylko mi. Nie wiem czy specjalnie czy nie, ale jak to drugie to uwierz mi, ja nie wiem dlaczego.


-Ja też nie wiem dlaczego.


-Przeznaczenie.- po tych słowach zdziwiłam się lekko ale później uśmiechnęłam. Wstałam z niego, a później pomogłam wstać.


Teraz mogliśmy na spokojnie udać się na zakupy.


Byliśmy w wielu sklepach z ciuchami. Kupiłam kilka rzeczy, w międzyczasie znów go zgubiłam, a na sam koniec poszliśmy na bubble tae. W tym czasie nie czułam się ani trochę niezręcznie. Bardzo mnie to cieszyło, bo nie znoszę takich uczuć. Ok 20:00 chłopak odprowadził mnie do domu. Na miejscu czekałam na mnie miła i nie miła niespodzianka. Wrócili rodzice, lecz o tym czego się dowiedzieli wolałam nie wspominać.

sobota, 16 stycznia 2016

Wygrana z radia- cz. 32

Brak komentarzy:



Wstanie z łóżka było dla mnie mega wyzwaniem. Jimin budził się parę razy, aby zapytać mnie o to co robię przy szafie, a ja za każdym razem szukałam innej wymówki, bo zwykłe "układam ciuchy, bo mi się porozwalały" o 4 nad ranem nie wchodzi w rachubę. W końcu o 6 byłam gotowa i najciszej jak mogłam opuściłam pokój Jimina. Biłam się z myślami, czy czasem nie wrócić i położyć się koło tego skarba, jednak było już za późno. Stałam na korytarzu i zakładałam buty. Po ubraniu także kurtki, czapki, szalika i rękawiczek wyszłam z dormu z dwoma walizkami i torbą. Taksówkarz czekał już na mnie i był najwidoczniej zły moim lekkim spóźnieniem. Szybko włożyłam, z małą pomocą kierowcy, walizki i wsiadłam do pojazdu. Ostatni raz zerknełam w stronę dormu. Będzie mi go brakowało -pomyślałam, a słona łza spłynęła mi po policzku.


-Nie płacz... Uciekłaś od chłopaka?- Powiedział taksówkarz i pogładził mnie po ramieniu.


-Tak jakby... -Powiedziałam i przyjrzałam się mu. Wyglądał na około 23 lata. Miał blond włosy z grzywką na bok. Swoje czekoladowe oczy wpatrywał w moje, a dolną wargę, w odcieniu malinowym, lekko przygryzał. Odwrocilam wzrok i spojrzałam na sygnalizację świetlną przed nami. Było zielone światło. Szturchnęłam chłopaka, który był zapatrzony we mnie jak w obrazek, a ten wybudził się jakby ze snu i ruszył z miejsca.


-Mianhe, po prostu...


-po prostu? -Zapytałam .


-Już nic... - mruknął pod nosem i skupił się tylko na drodze. Sama utkwiłam wzrok w bocznej szybie i obserwowałam niebo, które dziś było bezchmurne. Słońce dawało efekt ciepła, aż miałam ochotę zdjąć grupy płaszcz i zostać w krótkim rękawku. Jednak myśl o tym, że nadal mamy zimę, odrzuciła poprzednie.

Poczułam jak chłopak zatrzymuje się i przejeżdża ręką po mym kolanie. Spojrzałam na niego, a on się lekko zawstydził.


-Myślę, że to nie tu miałeś mnie zawieść? -Wskazałam palcem ma plaże.


-No tak, ale pomyślałem, że skoro wszystkie samoloty do Europy i tak wylatują dopiero za pięć i pół godziny, to moglibyśmy się przejść-powiedział niepewnie, a rękę, która nadal trzymał na nim udzie, zdjął i podrapał się w tył głowy.


-Oh ... -westchnęłam i szczerze moje zatkała jego wypowiedź. Bardzo ryzykował, przyjeżdżając tu bez mojej zgody, jednak taki spacer przyda mi się przed wyjazdem. W końcu i tak musiałabym czekać - no dobra- Uśmiechnęłam się, a chłopak tak się ucieszył, że rzucił się na mnie, zamykając w szczelnym uścisku. Dobra, to było dziwne...


Chodziliśmy wzdłuż plaży trzymając się za ręce. Po prostu było mi cieplej w rękę...


- Jak masz na imię? -Zapytałam.


-HeoJun, a ty?


-Alicja.


-Ładne, nigdy takiego nie słyszałem.


-To dlatego, że jestem z Polski. Właśnie tam miałam lecieć- momentalnie posmutniałam. Chłopak widząc to ujął moją twarz w dłonie i spojrzał mi prosto w oczy.


-Uśmiechnij się, on najwyraźniej nie był ciebie wart skoro dał odejść tak pięknej dziewczynie. Ja bym nigdy nie pozbył się takiego skarbu- wpatrywałam się jak każde słowo wypływa z jego ślicznych ust. Przytuliłam się do chłopaka, a on oddał uscisk.


-Tak właściwie to ja na niego nie zasłużyłam. Nasz związek był dość specyficzny. Byliśmy chwile razem, po jakimś czasie spotkałam go na zdradzie. Jednak okazało się, że to ta dziewczyna zaczęła go całować wbrew jego woli. Ja w tym czasie stałam się dziwką. Lizałam się ze wszystkimi na jego oczach, by wzbudzić w nim zazdrość. Następnie tak wyszło, że chodziłam z innym, którego ja zdradziłam z tym początkowym chłopakiem. A teraz jestem tu i staram się o tym nie myśleć. -Powiedziałam. Chłopak spojrzał mi prosto w oczy i przez chwilę wpatrywaliśmy się w swoje osoby. HeoJun momentalnie wpił się w moje usta, całując delikatnie. Nie oddawałam pocałunku. Zszedł niżej muskając moją szyję zostawiając na niej malinki. Chciałam go odepchnąć, ale był zbyt silny, bym mogła cokolwiek zrobić.


-HeoJun! Zostaw mnie! -Krzyczałam. W końcu chłopak zostawił mnie, a ja w tym czasie strzeliłam mu z otwartej dłoni w polik. Jęknął cicho i zaczął mnie przepraszać, co zignorowałam. Podbiegłam do samochodu i otworzyłam bagażnik, zabierając przy tym walizki. Biegłam przed siebie, mając nadzieję, że trafię na lotnisko. Nie miałam pojęcia gdzie jestem, a tym bardziej gdzie znajdowały się te cholerne samoloty. Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam godzinę. Zostało mi jeszcze godzina, do odlotu. Schowałam szybko urządzenie do tylniej kieszeni spodni i patrząc się pod nogi, biegłam dalej. Momentalnie pożałowałam tego, gdyż przez nie uwagę wpadłam na kogoś.


-Alicja? -Usłyszałam znajomy głos. Miałam lekkie obawy by spojrzeć w górę. Nie chciałam spotykać się z jego wzrokiem, po tym co mu zrobiłam- spójrz na mnie! - Powiedział trochę ostrzej, przez co nieco się wystraszyłam i posłusznie uniosłam głowę.


-Bardzo bym chciała porozmawiać, jednak muszę uciekać na lotnisko -wyminęłam chłopaka i ruszyłam przed siebie.


-Ale...


-Pa, Junior...-pożegnałam się z nim i zobaczyłam w oddali zarysy lotniska. Nie zwracając na ludzi i ich spojrzenia na moją osobę, pośpieszyłam do wcześniej wspomnianego, z conajmniej tysiąc razy, miejsca.


Po odprawie mogłam wejść do samolotu i wreszcie odetchnąć. Wzięłam głęboki wdech, a następnie wydech. Zamknęłam oczy przez napływające łzy, których pozwoliłam swobodnie spłynąć po moich policzkach. Miałam przed oczami twarz rudowłosego ChimChim'a, jak śpij, nie zdając sobie sprawy, że zaraz straci osobę, którą najwyraźniej kochał. Jak zwykle wszystko spieprzyłam i przyznaje się do tego bez bicia. No cóż, takie życie dziwki.

Takie moje życie.

Taki koniec mojego pięknego życia.

piątek, 15 stycznia 2016

Szczęśliwie do końca- cz. 1

Brak komentarzy:



Przez cały dzień nie mogłam zebrać własnych myśli. Wrzaski chłopców doprowadzały mnie do szału. Próbowałam poukładać sobie wszystko co mnie spodkało przez ostatnie dni, a zwłaszcza ostatnoa wiadomość. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć, jak to wszystko się potoczy, dlaczego akurat mnie to spodkało?


W głowie siedziało mi jeszcze jedno pytanie. Czy powinnam mówić o tym chłopcom? Jednak po wszystkich za i przeciw, postanowiłam nic im nie mówić. Do czasu. W końcu nadejdzie dzień, że o wszystkim się dowiedzą, ale nie teraz.


Zostawie wszystko tak jak było do tej pory. Trzeba żyć dalej ze wzgledu na wszystko.


Obmyłam twarz, żeby nie było widać tego, że płakałam. Była godzina kolacji. Zeszłam do kuchni gdzie na stole były moje ulubione dania. Zawsze w jednym dniu tygodnia jedliśmy coś drozszego, nie odgrzewanego i nie z knajpki z fast foodami.


Przywitałam się z chłopcami, bo wcześniej nie miałam kiedy, i zabrałam się do jedzenia.


Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Wszystko było by ok, gdyby nie jedna osoba, a dokładnie Jungkook. Zaczął się temat naszego spodkania. Gdzie się spodkalismy, kto nas poznał. W mojej głowie odtworzył się pamiętny dzień.


-Mogę się w końcu dowiedzieć gdzie mnie prowadzisz?


-Mówiłam ci, że jak zobaczysz to się dowiesz.


Szłyśmy przez ulicę dość długo. Nagle zatrzymałyśmy się przed znanym mi budynkiem. Budynkiem Big Hit Ent. Wyszczezyłam oczy, a moja ciocia pociągnęła mnię w stronę wejścia. Doszłyśmy do recepcji. Kobieta widząc kto przyszedł, wpuściła nas do środka. O co w tym wszystkim chodzi?


Weszłyśmy do windy, którą pojechałyśmy na 5 piętro. Przeszłyśmy przez długi korytarz, zatrzymusiąc się na jego końcu, przed dużymi drzwiami. Zza ściany odbiegał dźwięk muzyki. Byłam pewna, że już kiedyś słyszałam tą piosenkę. Weszłyśmy do środka, a moim oczom ukazały się twarze 7-iu chłopców. Znałam ich. Dobrze wiedziałam kto to był.


Gdy zobaczyli nas nisko się ukłonili, witając przy tym.


-Kochanie, to jest Bangtan Boys. Od tygodnia jestm ich wizarzystką.


-Ciociu, ja wiem kto to jest.- powiedziałam tak aby tylko ona mnie usłyszała.


Przywitałam się z nimi i oc słowa do słowa, od spotkania do spotkania, zostaliśmy przyjaciółmi, a kilka miesięcy puźniej, równieź współlokatorami.


-Ej, EunBin. Haallloo- dopiero po chwili zorientowałam się, że ktoś macha mi przed oczami.


-A tak. Zamyśliłam się. Przepraszam. - Dalej słuchałam o czym mówią chłopcy. Temat naszej przyjaźni się nie zmienił. Z każdym kolejnym wspomnieniem, dobijali mbie jeszcze bardziej. Mieliśmy tyle róźnych wspomnień, chodź to tylko dwa lata. Z moich oczu poleciała łza, a zaraz po niej kolejna. Wstalam z krzesła i wybiegłam z pomieszczenia. Wbiegłam po schodach, a puźniej do swojego pokoju. Z hukiem zamnęłam drzwi i położyłam się na łóżku. Oni tak bardzo się do mnie przywiązali. Tak dużo razem przeszliśmy, a ja teraz będe musiała ich zostawić. Nie chcę, żeby przezemnie cierpieli. Chciała bym się teraz komuś wygadać. Powiedzieć wszystko.

Nie miałam, komu. Jedyną rzeczą której to robiłam, był mój pamiętnik. Nikt nie wiedział że go prowadzę. Otworzyłam zeszyt na wolnej stronie. Napisałam wszystko czego sie dowiedziałam, jak to zniosłam, co postabowiłam z tym zrobić. Na sam koniec włoźyłam pomiędzy kartki kopertę. Cały zeszyt włoźyłam na swoje miejsce czyli pod poduszkę.


Po tym co przed chwilą zrobiłam było mi trochę lepiej. Nawet dało mi trochę do myślenia.


Nie będe sie niczym przejmować. Jak taki ma być koniec, to będzie. Zrobię wszystko alby te ostatnie tygodnie były najszczęśliwszymi w całym moim życiu. Zrobię to czego nie zrobiłam lękałamvsię to zrobić, lub po prostu nie miałam okazji. Zacznę jak najszybciej, nawet dzisiaj.


Po kilku minutach usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Powiedziałam ciche 'proszę' i po chwili zobaczyłam twarz Jimina.

Uśmiechnęłam się do niego i poklepałam miejsce obok siebie, co wskazywało na to aby usiadł koło mnie.


-Co się stało, źe tak szybko uciekłaś?- zapytał z przejęciem w oczach i głosie.


-Umm. Przypomniało mi się coś waznego i musiałam szybko tu przyjść. -szybko skłamałam. Chłopak najwyraźniej uwieżył.


-Wszystko jest okey?


-Teraz już chyba tak.- uśmiechnęłam się . Już się pogodziłam z takim zakończeniem.

Szczęśliwie do końca- prolog

Brak komentarzy:
Właśnie wróciłam do swojego domu. Była godzina 16:30. Od dziś powroty do domu nie będą takie jak kiedyś. Zupełnie inne. Smutne. Właśnie się dowiedziałam czegoś, o czym nawet nigdy nie myślałam. Byłam pewna, że to nigdy mnie nie spodka. A jednak. Ale nie zamieram zostawiać tego wszystkiego tak po prostu. Zrobie wszystko, aby moje życie do końca było...wyjątkowe.
Nazywam się Shin EunBin. Jestem 100% koreanką. Mam długie czarne włosy. Jestem dość drobną osóbką. Mam 19 lat, w tym roku ukończyłam liceum. Byłam jedną z najlepszych w szkole. Zastanawiałam się czy nie pójść na studia prawnicze. Ale czy to coś da? Aha i jeszcze jedno, od dwóch lat moimi najbliższymi przyjaciółmi jest Bangtan boys. Tak to Bangtan boys. Poznałam ich przez to że moja ciocia jest ich wiazarzystką i mnie z nimi poznała. Doszło do tego, że zamieszkałam z nimi. Gdy ich nie ma ogarniam im dom, gotuję. Tworzymy na prawdę zgraną paczkę... Do czasu.

Historia życia- szczęśliwe zakończenie

Brak komentarzy:
Zaprosiliśmy Sam do salonu. W  drodze do pomieszczenia, rozglądała się i czasem uśmiechała. Zapewne stare, nie tak dawne, wspomnienia wróciły. Usiedliśmy wokół dziewczyny i każda para oczu była zwrócona na nią. Chwilę się nam przyglądała, tak jakby nie widziała nas kilka lat. W sumie, ja się czuje jakby to była wieczność.
-O czym nam chciałaś powiedzieć?- zapytał jako pierwszy Jeonghan.
-A więc po mistrzostwach, gdy miałyśmy wychodzić, ktoś zaczął mnie wołałś.- zaczęła powoli- dopiero gdy się odwróciłam, zauważyłam, że był to Koreańczyk. Zapytałam co się stało, a on powiedział mi, że pewna osoba widziała mój występ i ma dla mnie propozycję.- wszyscy z każdym jej słowem byli coraz bardziej ciekawi tego co powie, nawet ja choć nie okazywałem tego.
-I co? Co to za propozycja?- dopytywał się Joshua.
-Tak wie poprosił, abym się z tą osobą spotkała. Było to tydzień temu, w Korei. Gdy zobaczyłam tą osobę, od razu wiedziałam kto to. Ta więc , zaproponował mi miejsce tancerki w ich wytwórni.
-Której?- zapytała Ann
-YG.- powiedziała i pokazała swój piękny uśmiech.
*Perspektywa Sam*
Od samego początku, bycia w ich formie, czułam się dziwnie. Czułam na sobie wzrok Dino.
Bardzo chciałam podzielić się z nimi tymi informacjami. Ucieszyłam się gdy odebrali to w pozytywny sposób.
-Przyjęłaś propozycję?
-Myślałam nad tym długo. Zgodziłam się dla dwóch powodów. 1 bo jest to dla mnie szansa, a 2 bo chciałam być bliżej was. - powiedziałam i momentalnie zaczęłam płakać.- chciałam was bardzo przeprosić, za to, że wam nic nie powiedziałam, okłamywałam i wyjechałam bez słowa. Wybaczycie mi?
-Juz dawno ci wybaczyliśmy i cieszymy się, że z nami zostajesz, ale to chyba nie nas razem powinnaś przepraszać.- powiedziała Nataly, a ja od razu wiedziałam co miała na myśli. Wstałam z kanapy i podeszłam do Chana.
-Mógłbyś ze mną pogadać?- powiedziałam niepewnie.
Chłopak wstał i spojrzał się na mnie. W jego oczach widziałam obojętność.
-Jasne.- powiedział i skierował się w bardzo dobrze znanym mi kierunku. Do tej pory czułam zapach perfum które były w tym pokoju. Nie tylko Dino, ale też reszty osób tam mieszkających. 
Usiadłam na łóżku Wonwoo, on usiadł na swoim. Bez wachania zaczęłam mówić
Chciałam jak najszybciej powiedzieć mu prawdę.
-To co najważniejsze już ci powiedziałam. Zdania nie zmieniłam, nie wymyśliłam lepszej historyjki. Jest mi naprawdę przykro, że to zrobiłam. Chciałam ci jeszcze odpowiedzieć na to pytanie, które mi wtedy zadałeś. - spojrzałam się na niego z powagą wypisaną na twarzy.- jesteś dla mnie najważniejszą osobą w życiu. Nigdy nie spotkałam kogoś takiego jak ty. Okłamując cię zrobiłam największy błąd.  Z każdą kolejną minutą byliśmy coraz bliżej rozstania, a ja z każdą kolejną minutą miałam ciebie,  oraz krócej. Po spotkaniu , tobą na mistrzostwach nie obchodził mnie już wynik. Dalej mnie nie obchodzi. Dostałam lepszą szansę na odbudowanie tego co zniszczyłam. - po tych słowach znów spojrzałam na chłopaka. Jego wyraz twarzy nie zmienił się co ozanczało jedno. Rozpłakałam się i wstałam. Podeszłam do niego.
-Chan ja cię kocham. Z całego serca.- załamywał mi się głos, miałam zamazane oczy i mnóstwo łez w ustach. Chłopak wstał i podszedł do mnie. Staliśmy wpatrując się w siebie ponad minutę. To tym czasie przybliżył się jeszcze bardziej i złączył nasze usta w pocałunku. Oplotłam rękami jego szyję, przyciskając go bliżej siebie.
-Ja też cię kocham- wymamrotał i oparł swoje czoło na moim.
-Zerwanie nie aktualne?
-Nie aktualne.- powiedział i jeszcze raz zatopił się w moich ustach.
W tym momencie byłam najszczęśliwszą dziewczyna na ziemi. Udaliśmy się do kuchni, gdzie była przygotowywana wielka uczta.
-Pogodzili się?- usłyszałam
-Tak, my...
-Wiedziałem, że tak będzie- powiedział Jun, a my wybuchneliśmy śmiechem.
Przy posiłku opowiedziałam im o szczegółach mojej pracy w wytwórni. Będę dalej mieszkać z SEVENTEEN.
Już na drugi i dzień wszystko toczyło się tak jakby nic nie zaszło. Wygłupy, masa krzyku, bieganie wszędzie. Chłopcy przygotowywali się do comebacku, a ja miałam już zaplanowane występy z iKon z ich comebackiem. 
Ja zerwałam kontakt z moją trenerką. Miałam teraz ważniejsze osoby w życiu , które będą mi pomagać.

Historia życia- niechciana samotność

Brak komentarzy:



Patrzyłam się na na niego pełna strachu, obawy, niepewności. Gdy spojrzałam w jego oczy, zrozumiałam, że popełniłam błąd. Przecież wiedzieli o mistrzostwach. Wystarczyło powiedzieć, że wyjeżdzam. Teraz stoi przede mną osoba, którą okłamałam i zostawiłam. Ta osoba jest najważniejszą w moim życiu. Wystarczyła chwila, abym zmieniła wszystko.


Spuściłam głowę, a z mojego oka poleciała pojedyncza łza.


-Dlaczego mi nie powiedziałaś? - usłyszałam. Chłopak stał cały czas w tym samym miejscu. - Odpowiesz mi?- zapytał gdy nie odpowiadałam.


-N-nie wiem. - odpowiedział z załamującym się głosem.


-Co? Jak to nie wiedziałaś?


-Przepra...


-Czytałem list.- przerwał.


-I?


-Na prawdę chcesz o mnie zapomnieć? Zostawić to wszystko co nas łączyło? Nie był to długi czas, ale za to najlepszy w moim życiu.


-Wiem o tym. Przepraszam. Gdy cię dzisiaj zobaczyłam, uświadomiłam sobie, że popełniłam błąd. Teraz chcę to wszystko naprawić i...


-Nie masz czego naprawiać.


-O czym tym mówisz?


-Z nami koniec Sam. Nie wierzę w każde twoje słowo. Jestem ciekawe jak głógo udawałaś, że cokolwiek do mnie czujesz.- chłopak nie dał dojść mi do słowa. Tak po prostu mnie zostawił i poszedł. Stałam tam sama, wryta w ziemię, w gronie obcych dziewczyn, które patrzyły się na mnie jak na idiotkę i szmatę. Moje policzki były już całe mokre. Po chwili ocknęłam się i pobiegłam przed siebie. Nie wiem dokładnie gdzie. Siedziałam gdzieś na ziemi i płakałam. Po dłużej chwili ktoś podszedł do mnie i przytulił. Po pierwszych słowach tej osoby zorientowałam się, że była to Nataly.


Zawody miały trwać jeszcze kilka godzin. Ja z każdą kolejną minutą świrowałam jeszcze bardziej. Dostałam gorączki, nawet, moment nie przestałam płakać, a na sobie cały czas czułam spojrzenie Chana. Co jakiś czas któryś z chłopców przekazywał jakieś informacje Nataly.


W Końcu po 3 godzinach czekania, nadeszło rozdanie nagród. Najpierw były to zespoły, w każdej kategorii wiekowej. I nadeszła decydującą chwila. Wyczytali kilka osób, w tym mnie. Stałam tam jak słup soli. Wyczytali 3 miejsce, a potem grógie i pierwsze. Rozległo się wielkie bicie braw, tyle, że nie dla mnie. Zajęłam drugie miejsce. Może nie było pierwszego, ale to była najlepsza rzecz tego dnia.


*Perspektywa Dino*


Nie zajęła pierwszego miejsca, ale i tak dla mnie była zwycięzcom. Przez te kilka godzin nie spuszczałem z niej wzroku. Była cała zapłakana. Może to co mówiła było prawdą.


Po rozdaniu nagród udaliśmy się do hotelu. Przespaliśmy się i wróciliśmy do Korei. Bez niej. Wszystko było tak jak dawniej. Próby, występy, masa fanek. Każda w jakiejś części przypominała mi Sam. Jej włosy, nos, usta, oczy, głos, śmiech, ale to nie była ona, tylko kawałki niej. Nie sądziłem, że w tak młodym wieku można się tak zakochać. W dormie były cały czas dwie istotne osoby. Nataly i Ann. One jeszcze bardziej mi ją przypominały. Gdy patrzyłem na nasze dwie pary, chciało mi się ryczeć, rzygać, a co najważniejsze umrzeć.

Każdy kolejny dzień był udręką. Problemy w wytwórni, z zespołem, z rodziną. Tak minęły mi 3 tygodnie. W samotności, bólu, rozpaczy.


Po trzech tygodniach po raz pierwszy otworzyłem komuś drzwi. Coś mi mówiło abym to zrobił. W progu naszych drzwi stanęła dziewczyna. Te same włosy, oczy , usta, nos i ten sam głos.


-Cześć.- powiedziała.


-Co ty tu robisz?


-Przyjechałam, aby wam coś powiedzieć oraz porozmawiać.


-Z kim?


-Z tobą.

piątek, 8 stycznia 2016

Historia życia- Mistrzostwa

Brak komentarzy:



Jak było umówione, odbyła się kolej a narada. Ustaliliśmy sobie, że nie wspominany nic o wyjeździe Sam. Chłopaki wzięli to trochę bardziej na serio. Bali się, że coś wygadają o tym, że wiedzą, więc w ogóle , nią nie gadali.


Czasami widziałam ją jak była smutna tym , że wszyscy ją olewają. Gdy coś jej nie wyszło, albo nie mogła sobie z czymś poradzić to nie zawsze mogła zgłosić się do Dino. Chłopcy jako Performance Team mięli więcej pracy. Taniec, rap i wokal, więc ich nie było w dormie najczęściej.


Tydzień zleciał niemiłosiernie szybko. Byliśmy strasznie przejęci sytuacjami, które miały się przytrafić w najbliższym czasie. Z zachowania Sam, wywnioskowałam to samo. Czasami gniew, czasami ból, a czasami smutek który wylewała w nocy. Tylko biedny maknae nie wiedział co się z nią dzieje. Teraz już nawet nie wiem kogo jest mi żal.


Nadszedł w końcu nie mile wyczekiwany dzień. Wstałam rano i pierwszą rzeczą, którą zrobiłam było zerknięcię na łóżko znajdujące się naprzeciw mojego. Pusto. Pościel była ładnie ułożona, jak nigdy. Wstałam z mojego miejsca i zajrzałam pod łóżko Sam. Tam również była pustka. Walizki, która niegdyś się tam znajdowała, już nie było. Wstałam powoli i skierowałam się na dół. Większość chłopców była już na nogach.


-Nie ma jej? - zapytał Mingyu, a ja potwierdziłam ruchem głowy. Usłyszałam tylko głośne westchnięcie. Przez resztę poranka udawaliśmy, że nic nie zaszło...dopóki nasz maknae wstał.


*Perspektywa Sam*


Pustka, złość, smutek. Te odczucia były we mnie od samego rana. Od tego co odczuwałam, zależała osoba, o której pomyślałam.


Trenerka przyleciała po mnie o 3:00 w nocy. W Polsce była już 9:00 więc jej to odpowiadało, lecz nie mnie. Zdążyłam się przyzwyczajać do czasu Koreańskiego.


Na samolot czekaliśmy 2 godziny. Na szczęście (nie dla mnie) trenerka mogła zjeść 'śniadanie'. Tak ona, bo ja nie tknęłam ani trochę. O 5:30 ruszyliśmy samolotem do Portugalii- miejsca mistrzostw Świata.


*Perspektywa Dino*


-Dlaczego ona to zrobiła? - zapytałem gdy dowiedziałem się o jednej z gorszych wiadomości.


-Nikt nie wie dlaczego zrobiła to wszystko. Dlaczego tobie nie powiedziała, i wyjechała bez słowa.


-Dzwoniliście do niej?


-Nie. - odpowiedział DK


-Ale ty lepiej też tego nie rób. I tak nie odbieże. - powiedziała Ann


-To co chcecie tak bezczynnie siedzieć i mieć ją gdzieś? Ja muszę dowiedzieć się dlaczego to zrobiła. - krzyknąłem


-Ty nawet nie wiesz co zrobiliśmy abyś się tego dowiedzieć.- Krzyknęła Nataly.


-Słucham.


-Eh. Jutro lecimy do Portugalii. Zobaczysz się z nią i pogadasz.


-Oh ... Przepraszam, nie wiedziałem, że...- Nie potrzebnie na nich nakrzyczałem. Schowałem twarz w dłonie i rozpłakałem się.


Poszedłem do swojego pokoju. Cały czas myślałem nad tym co jej powiem. Co ona mi powie. Czy w ogóle będzie chciała ze mną rozmawiać. Narzuciło mnie jeszcze jedno pytanie " czy ona dalej chce ze mną być?"


Resztę dnia spędziłem na szukaniu informacji na temat mistrzostw. O której się zaczyna, o której ona ma występ. Za dużo się nie dowiedziałem, w zasadzie to nic. Zrezygnowany położyłem się na podłodze. Z mojego oka poleciała pojedyncza łza, a za nią kolejna, i kolejna. Czułem straszną pustkę w sercu. Po Noe dłuższej chwili zasnąłem na podłodze.


*rano*


Właśnie się pakowałem. Za 1 godzinę mieliśmy być na lotnisku , a za dwie już w samolocie. Byłem bardzo zestresowany. Z każdą kolejną myślą miałem coraz to gorsze myśli.


*2 godziny później*


Wszystko dobrze poszło i punktualnie o 9:00 wyruszyliśmy.


Po kilkugodzinnym locie byliśmy na miejscu. Nie wiedziałem o której wylądowaliśmy, nie oy było teraz ważne.


Mistrzostwa były dzisiaj, od chłopaków dowiedziałem się ,że o 18:00 i nie mieliśmy dużo czasu. szybko pojechaliśmy do miejsca zawodów. Z każdym przejechanym metrem mój stres rósł.

Dojechaliśmy. Wyszedłem z auta pierwszy i szybko pognałem do drzwi. Na miejscu wyparzałem wolne miejsca i usiadłem na jednym. Kątem oka zauważyłem jak Hoshi. Wonwoo, DK, i Woozi siadają obok mnie. Reszta chyba znalazła sobie miejsca gdzie indziej.


Rozejrzałem się po scenie i od razu zobaczyłem Sam. Stała i czekała na swoją kolej. Aktualnie na scenie była jakaś inna dziewczyna. Po niej rozległ się dźwięk kobiety zapowiadającą kolejną uczestniczkę, którą była Sam. Dziewczyna weszła na scenę. Wyglądała pięknie. Miała na sobie jeansowe spodenki, biały stanik sportowy i białe konwersy. Jej taniec był jeszcze lepszy. W 100% dopracowany. Miałam nadzieje, że wygra. Gdy skończyła, ukłoniła się i pomachała widowni , która już jakąś chwilę ją oklaskiwała. W pewnym momencie jej wzrok spoczął w jednym punkcie. Spojrzałem tam gdzie ona i zobaczyłem Vernona, Juna i Mingyu. Czyli wie, że jesteśmy. Zauważyłem w niej lekkie zakłopotanie. Szybko zaczęła spoglądać na resztę widowni. Po chwili jej wzrok zatrzymał się na mnie. Opuściła rękę i zaczęła powoli się wycofywać gdyż oklaski powoli ustępowały. Na scenie pojawiła się kolejna uczestniczka, a ja pognałem do Sam. Gdy się tam znalazłem nie mogłem jej znaleźć. Po chwili szukania usłyszałem bardzo znajomy mi głos.


-Dino. Co ty tu robisz? - odwróciłem się i ujżałem równie dobrze znaną mi twarz.

Chanyeol. Wpadka- Rozdział 8

Brak komentarzy:



JiRa POV


Od samego rana było jedno wielkie sprzątanie. Czego? Tego brudu co zrobili chłopcy. A kto sprzątał? Ja, a kto inny? Mój kochany brat unika mnie jak ognia i nic nie robi, a reszta (choć nie powiedziała mi tego w prost, tylko przez Sehuna) stwierdziła, że nie są u siebie i sprzątać nie będą. Twierdzili, że nie są u siebie, a każdy co 5 minut krzątał się po kuchni, szukając jedzenia.


Po kilku godzinach sprzątania, przed domem stało 6 worków śmieci, a zmywarkę włączałam co najmniej 3 razy.


-JiRaaa!!! Jesteśmy głodni. Kupisz nam coś?- usłyszałam z góry głos Sehuna. A właśnie siadałam aby odpocząć. Już właśnie chciałam odkrzyknąć coś obraźliwego w jego stronę ale się powstrzymałam. W sumie to ja też byłam głodna, a w lodówce po imprezie nic nie było. Noe chciałam iść sama więc obolałymi nogami wspiełam się na górę, gdzie prawdopodobnie znajdowała się osoba której szukam. Był, chłopak leżał na łóżku mojego brata wpatrzony w telefon.


-Chanii, pójdziesz ze mną na zakupy. - powiedziałam słodkim głosikiem i zrobiłam minę która zawsze działała, gdy czegoś chciałam. Chłopak oderwał wzrok od urządzenia i spojrzał na mnie.


-No jasne. Poczekaj tylko się ogarnę. - raper szybko wstał i wybiegnął z pokoju. Ja również to zrobiłam. Widząc, że wchodzi do łazienki, krzyknęłam, że czekam na dole.


Po chwili Chanyeol zbiegł do mnie po schodach z tym swoim ślicznym uśmiechem na twarzy.




Udaliśmy się do najbliższego sklepu jaki był w mojej okolicy i można było w nim kupić coś dobrego.


Weszliśmy do jednego z większych sklepów. Na początku wzięłam wózek. Nim się obróciłam chłopaka już nie było. Walnęłam facepalma i ruszyłam w pierwsze działy żywności.


Chodziłam już tak dobre pół godziny, a chłopaka dalej nie było. Postanowiłam zrobić mu mały kawał. Podeszłam do pomocy. Szli tam ludzie, którzy ja w moim przypadku, zgubili dziecko. Wzięłam słuchawkę do ręki.


-Uwaga, zgubiłam dziecko. Jest bardzo wysoki, ma czarne włosy na ok 24 lata, ale zachowuje się jaby miał 5. czekam na ciebie w dziale ze słodkościami, JiRa.


Jak powiedziałam , udałam się w wyznaczony dział. Nie zdziwiło mnie w cale, że chłopak już tam był.


-Nie trzeba było

- powiedział z założonymi rękami, gdy tylko mnie zobaczył.


-Trzeba, trzeba


-Przez ciebie ludzie się na mnie lampią.


-O to chodziło. Trzeba było być obok mnie. - powiedziałam i ruszyłam do wyjścia z tego działu.


-Ej. A tu?- krzykną.


-Ach no tak.- powiedziałam i wzięłam z półki chałwę, której ja dobrze pamętam, Chanyeol nienawidzi. Smutny, ruszył za mną.


Wózek mieliśmy napakowany prawie w połowie. Raper przez chwile w ciszy wybierał większość produktów, gdy nagle wziął kilka rzeczy i zaczął wyliczać.


-To dla D.O, to dla Kaia, to dla Sehuna, to lubi Suho, a to Xiumin, to Lay, Baekhyun i Chen.


-Tylko to? A ta reszta wózka to dla kogo?


-No dla mnie.


-A ja.


-Nie martw się, podzielę się z tobą czymś tam. - położył rękę na moim ramieniu, a drugą na swoim sercu.


-Och dziękuje. Jakiś ty dobry.- powiedziałam i ruszyłam już prosto do kasy. Wyciągając rzeczy , zorientował się, że Chanyeol znowu zniknął. Tym razem wrócił bardzo szybko z rękami wypchanymi żelkami, czekoladami i ciastkami. Obrzuciłam go groźnym wzrokiem, A ten szczęśliwy położył rzeczy na taśmie.


Gdy wychodziliśmy rzuciłam, że odda mi połowę kasy




Pół drogi szliśmy w ciszy, gdy nagle chłopak się odezwał.


-Jesteś bardzo zła, o to co powiedział co Kai.


-Troszkę. Zasmuciło mnie to, że nie pozwalałeś mi rozmawiać z moim biasem.


-Tak wiem, ale nie zabardzo podobało mi się to jak...jak- nagle urwał.


-Jak co?


-Nie widziałaś jak cie obmacywał?

No może nie. Dotykał.


-Przyznam, że zauważyłam, ale nie chciałam robić scen o byle co.


-Dla mnie nie było to byle co. I jeszcze przez całą imprezę ze mną nie zatańczyłaś, a nawet nie porozmawiałaś.- zasmucił się i spuścił głowę.


-To zatańczmy teraz. - rzuciłam z uśmiechem na twarzy.


-Teraz? Na środku ulicy?


-No, jest prawie ciemno. Nic nie widać, i nic nie jedzie.


-Dobra.- odstawiliśmy zakupy, a ja włączyłam wolną piosenkę. Chłopak powoli położył ręce na moich biodrach, a ja od razu moje ręce zawiesiłam na jego szyi. Brzybliżyłam się bliżej niego. Zaczełliśmy się lekko kołysać w rytm muzyki. Spoglądałam się czasem na niego. Jego oczy skrywały lekkie zakłopotanie sytuacją. Posłałam mu lekki uśmiech, a on go odwzajemnia

Resztę piosenki spoglądaliśmy sobie w oczy. Kochałam jego wzrok. Utwór się skończył, a my dalej się na sobie patrzeliśmy. Chanyeol zaczął się powoli do mnie zbliżać. Nasze usta dzieliły milimetry. Nagle nasze wargi złączyły się w pocałunku. Raper przysunął mnie bliżej siebie. Po kilku sekundach, bądź minutach, już nawet nie wiem, odsunęliśmy się od siebie. Posłaliśmy sobie ostatnie uśmiechy i ruszyliśmy do domu.


Po tym co zobaczyliśmy na miejscu uświadomiło mnie, że lepiej byłoby zostać w tym sklepie jeszcze trochę, albo potańczyć sobie na tej ulicy jeszcze. W domu był totalny syf. Kanapa leżała na drugim końcu pokoju, na podłodze były porozbijane szkła, kwiaty poprzewracane, a Xiumin wisiał na poręczy schodów krzycząc, że zaraz spadnie, nikt mu nie pomógł z wyjątkiem Sehuna, który krzyczał " skacz, złapie". No i skoczył. Ten go nie złapał i obydwoje leżeli na ziemi.


-Co się tu dzieje?- krzyknęłam.


-Szukamy mojego telefonu.- powiedział Kai.


-Tego?- usłyszałam głos Chanyeola, a gdy na niego spojrzałam trzymał w ręce wspomniane urządzenie.


-Ty go masz?- zawrzeszczał Jongin


-No grałem na nim, przyszła JiRa, chciała iść do sklepu. Najwyraźniej zapomniałem ci go oddać.


-No to wszystko wina JiRy.- zarzucił mi Kai.


-Że co proszę? No tak najlepiej zgonić na mnie. Nie dość, że po was sprzątam to jeszcze wam rzarcie kupuje, a wy m ie obwiniacie o to, że ten wam telefonu nie oddał.- krzyknęłam, a wszyscy patrzyli się na ie jak na idiotkę.- Wiecie co najlepiej już wszyscy sobie idźcie. To nie jest jakieś schronisko.- chłopcy posłusznie wykonali rozkaz i po chwili już ich nie było.


-JiRa- zaczął Chanyeol, ale bezczelnie mu przerwałam.


-Ty też lepiej idź.


-Ale..


-Nie rozumiesz? Wyjdź.


Gdy z Baekhyunem byliśmy sami zabrałam się za ponowne sprzątanie tego chlewu.

Mój brat nie odzywał się do mnie, i nawet dobrze. Po 22 szczęśliwie weszłam do swojego pokoju. Jutro była szkoła, a trzeba było wcześnie wstać. Jak na złość, ledwie się położyłam przypomniałam sobie o zadaniu domowym, który był na jutro. Zabije te małpy.

środa, 6 stycznia 2016

EXO- Rozdział 6

Brak komentarzy:


-Po tych słowach wstalam i ruszylam do salonu aby tam się położyć na tapczanie, zostawiając Lu Hana samego.

Zrobiło mi się strasznie smutno z powodu tego że Lu twierdził że byłam z nim dlatego ponieważ jest sławny. Chociaż mi tego nie powiedział to i tak o tym wiedziałam.


Lezalam z myślami jakieś z dwie godziny nie mogąc zasnąć.

Cały czas chodził mi po głowie Lulu. Byłam taka zła aż miałam zamiar coś rozwalic.


Po chwili namysłu wzięłam telefon do ręki i napisałam do Xiumina z nadzieja że jeszcze nie śpi.


Ja:Hej Xiu :) nie śpisz jeszcze prawda??

Xiu:No nie śpię. Ale jest pierwsza w nocy czemu ty nie śpisz??

Ja:No bo nie mogę zasnąć:(

Xiu: No to się przytul do Lu ;)

Ja:No właśnie o to chodzi że nie mogę bo się z nim "poklocilam" i teraz śpię sama na dole w salonie :(

Xiu:AH...No to zamknij oczy i sprubój iść spać :D ja też już będę musiał. Pa, Dobranoc :****

Ja:Pa i dobranoc :**

Odlozylam telefon i zrobiłam tak jak kazał oppa. Momentalnie zasnelam, nawet nie wiedziałam kiedy.


*Zuzia pov* Rano*

Wstalam z łóżka i od razu zmierzylam do kuchni.


Przechodząc przez salon ujrzalam śpiącą Marceline na tapczanie. Bardzo się zdziwilam, ponieważ z tego co pamiętam szła spać do siebie razem z Lu.

Postanowiłam ją obudzić ale na marne. Jaki ona ma twardy sen.-Pomyślałam i poczłapałam do kuchni aby coś zjeść. Tam spotkałam Lu Hana.

-Hej Lu. Czemu Marcelina nie spala razem z tobą??-Zapytałam chłopaka podczas gdy bralam jedzenie z lodówki.

-Bo się na mnie fochneła.-Powiedział ze spokojem a następnie dodał żebym się nie pytała o co, bo to za długa historia żeby ją opowiadał.

Kiwnelam głową na znak że rozumiem a następnie poprosiłam go aby z nią porozmawial a ten się zgodził.

Po naszej rozmowie zrobił to o co go prosiłam.


*Lulu pov*

Siedziałem na skrawku tapcznu patrząc jak Merci śpi. Wyglądała prze słodko. Czekałem chyba jakieś 20 minut aż ona się obudzi aż w końcu to nastalo.

-Nareszcie się obudzilas-Powiedziałem z zaklopotaniem.-Możemy porozmawiać.

-Umm tak... ale nie tu. Poczekaj przebiore się i pujdziemy do parku i tam mi wszystko wyjasnisz.-Ja się zgodziłem, a dziewczyna poszła się przebrać by po 10 minutach wrócić.-Już-Usłyszałem głos dziewczyny po czym wyszliśmy z domu od razu jej wszystko zacząłem po woli tłumaczyć.


-Jest szansa na wybaczenie??-spytalem z nadzieja w głosie. A po chwili usłyszałem krótkie tak ze strony dziewczyny. Ucieszylem się na tą wieść.

Drogę powrotną przeszliśmy w całkowitej ciszy.


*Merci pov*

Weszliśmy do domu i momentalnie krzyklam do dziewczyn żeby się szykowaly.

-Znów do SM?? Po co??-Zajeczala Karolina.

-Oj... mam dziś korki z tańca i chce żebyście tam były. Ze mną.- podkreslilam ostatnie zdanie a dziewczyny po chwili poszły się przebrać by po około 20 minutach wrócić. Tak się odwalaily jakby miały iść na pokaz mody czy coś.

-A czy wy drogie dziewczęta macie pojęcie że tam będzie tylko trzech chłopców??- Dziewczyny momentalnie spojrzaly się na siebie a ja zachichotalam i wyszłam z domu a za mną dziewczyny no i Lu. Nie wiem po co on z nami jedzie.


Całą drogę dziewczyny gadaly coś tam po polsku czasami nie wiedziałam co.


Byliśmy już na sali gdzie się miały odbyć korki z tańca.

Na początku rozciagalam się a wszyscy się na mnie patrzyli. Dziwnie się czułam no ale co poradzić.


-No dobra jak się już rozgrzalas to będziesz teraz tańczyć wolnego z Lay'em.-Oznajmił Kai po czym razem z Sehunem usiedli na podłodze wpatrujac się w naszą dwójkę.


Lay podał mi rękę na znak że zaczynamy tańczyć. Pokazał mi co mam robić po czym rozbrzmiala muzyka i zaczęliśmy tańczyć. W połowie naszego tańca do sali weszło resztę członków EXO. Troszkę się zaczęłam denerwować i mylily mi się kroki. Lay to zauwarzyl po czym nakazał Kaiowi o ponowne włączenie muzyki. Tanczylam ze spokojem skupiając się na tańcu.


-Tanczcie bliżej siebie!!-usłyszałam krzyk Chanyeola i troszku się zarumienilam. Poczulam jak Lay się do mnie przybliża...

EXO- Rozdział 5

Brak komentarzy:



*Marcelina pov*

Wpatrywalam się w ta sytulacje i nie wiedziałam o co chodzi... skąd oni się znają. Oni dopiero mięli się poznać...

Chlopcy od razu zauwarzyli moje zaklopotanie na twarzy i od razu zaczęli mi wszystko tłumaczyć.

-Ale jak to były członek?? I mi o tym nie powiedziałeś Lu?? Mowiles że nie będziemy mieli żadnych sekretów.-Wtracilam się w połowę wypowiedzi Suho.

-No przepraszam, ale nie chciałem żebyś była ze mną tylko dlatego że jestem sławny.

-Przecież wierz że cię naprawdę kochałam i bym kochała tak samo jak byś był sławny. Ty po prostu mi nie wierzyles i zerwales ze mną dlatego żebym się nie dowiedziała!!-Krzyknelam na niego i prawie się rozplakalam ale tego nie zrobiłam bo nie chciałam żeby oni to widzieli.

-Ej, co było to było a teraz się nie klucie, proszę.- przerwał nam Suho, który już nie mógł słuchać naszych krzyków. Ostatnio co się tak z nim klocilam to po naszym zerwaniu.


Po paru minutach ciszy odezwał się Baekhyun z propozycją zorganizowania "imprezy" w budynku SM. Wszyscy się zgodzili oprócz mnie.

- Ja nie mogę, przyjechały do mnie przyjaciółki i zaraz będę mosiala iść bo mama długo je zabawiac nie będzie.

-No to niech przyjdą tu, nie będą nam przeszkadzać, wręcz przeciwnie.- odezwał sie maknae i poruszył zabawnie brwiami. Zaśmialam się po cichu a następnie wyszłam z budynku aby pójść po dziewczyny. W cześniej jeszcze napisałam do Karoliny aby się szykowaly. Ona tylko odpisala krótkim "ok" a ja wylaczylam telefon by nastepnie schować go do kieszeni.

Szlam przez ciemne uliczki nic praktycznie nie widząc.Mogłam wziąść kogoś ze sobą. Pomyślałam i wlaczylam latarkę w telefonie. Szłam jakieś 8 minut i później z powrotem. Przez powrotną drogę dziewczyny opowiadały o czyms, a ja ich praktycznie nie sluchalam. Byłam myślami gdzie indziej.


W końcu doszliśmy do budynku, ochroniarz sprawdził moje dane i mogliśmy wchodzić. Dziewczyny były podekscytowane tym że poznają jedenastu przystojnych chłopców.


-Już jesteśmy...-powiedziałam kopiąc drzwi aby je otworzyć, troszkę to śmiesznie wyglądało.- To są moje dwie najleprze przyjaciółki Karolina i Zuzia.-wskazalam na dziewczyny a następnie przedstawialam wszystkich chlopcow po kolei.

Dziewczyny ładnie się uklonily tak jak im kazałam i rozsiadlysmy się do kulka. Po mojej lewej stronie siedział Lay a po prawej Zuza.

-No to co teraz będziemy robić?? - zapytalam znudzona patrzac na wszystkich po kolei z myślą że dadzą jakieś pomysły.

-No to może w butelkę?? -Zapytał pierwszy Chan i wszyscy się zgodzili. Ten poszedł po butelkę a ja spojrzałam konten oka na dziewczyny po których było widać lekkie skrepowanie a najbardziej u Karoliny, ponieważ się działa koło Xiumina. Jak dla mnie najprzystojniejszego chłopaka z całej grupy.


Chan już przyszedł i mogliśmy zaczynać naszą zabawę.


Dość długo gralismy. Jako ostatni kręcił Kai i jak na złość wylosowal mnie a wiadomo że on ma najgluprze zadania.

-No to tak...(udał zamyslenie)... pocaluj w usta osobę po twojej lewej stronie. Calus ma trwać więcej niż pięć sekund.

-Haha śmieszny jestes, nie zrobię tego.-wytknelam mu język.

-No to czyli twoja głowa ląduje w kiblu na to wygląda.

-Nie!!!-Krzyknelam i szybkim ruchem ujelam rękami twarz Lay'a i zaczęłam powoli się do niego przysowac złączajac nasze usta w pocałunek. Trwał on dość długo, spodobało mi się. Muszę coraz częściej koło niego siadać.

Po chwili odsunelam się z niechęcią od niego a on spojrzał mi prosto w oczy. Nie wiedziałam co teraz mam zrobić, uciec czy co. Ale po tym wyzwaniu wszyscy się rozeszli do domu bo było już grubo po dwonastej. Wracalam razem z dziewczynamia i z Lu trzymając go za rękę. Zawsze tak robiłam gdy się bałam a on nie miał nic przrciwko temu. Szliśmy w ciszy tak jak nigdy. Zawsze ktoś coś miał do powiedzenia a teraz nic. Ani be ani me ani pocaluj mnie w dupe, sama cisza ale co poradzić.

Gdy byliśmy w domu wszyscy po cichu poszli spać do swoich pokoi. Lulu poszedł ze mną do pokoju a dwie dziewczyny poszły do innego .


Wzięłam z szafy piżame i poszłam do łazienki aby się umyć i przebrać. Gdy wrucilam polozylam się do łóżka a Lu poszedł do łazienki aby zrobić tą samą czynność co ja. Po powrocie chłopak położył sie obok mnie. Lezelismy blisko siebie patrząc sobie w oczy.

-Czy to prawda że zerwałeś ze mną przez to, że myślałeś że będę z tobą tylkp dlatego że jesteś sławny??-Powiedziałam to z takim spokojem na jaki mnie stać. A ten wogole się nie odezwał tylko patrzył jak głupi na mnie.-Widać że nie chcesz ze mną rozmawiać. To nie ale wiedz że ja nadal cierpię, cierpię i to tylko przez ciebie.- po tych słowach wstalam i ruszylam do salonu aby tam się położyć na tapczanie, zostawiając Lu Hana samego.

EXO- Rozdział 4

Brak komentarzy:



*Marcelina pov*

-Corcia zejdz już!! Śniadanie jest gotowe.- usłyszałam glos mojej mamy, odpowiedzialam tylko że zaraz zejde i po paru minutach tak się stało. Schodzilam po schodach powoli ale z usniechem. Gdy juz byłam w kuchni ujrzalam męską sylwetkę.

-Luhan!!!-Krzyknęłam i tzucilam się chłopakowi na szyję.-Tesknilam.-wyszeptalam do jego uszka.

-Ja tez Merci, ja też.

-Miałeś mi coś ważnego powiedzieć.

-Nie martw się puzniej ci powiem.

*Karolina pov*

Jest godzina 13:08 a my już lecimy. Jestem tak bodekscytowana, w końcu będę mogła zobaczyć Marcelinkę. Wiem że była troszku na nas zła gdy z nią nie pojechalysmy, ale chyba nam wybaczy, znając życie.

-Za chwilę lądujemy, proszę zapiąć pasy. Mogą państwo poczuć lekkie wstrzasienia.-usłyszałam głos jakiejs pani z samolotu i zrobiłam to co ona każe.





W końcu wyszłyśmy, tyle godzin siedzenia aż od tego dupa mnie boli, tak samo zapewne Zuze. Ale mniejsza z tym warzne że jesteśmy już w Korei.


*Marcelina pov*

W końcu po zjedzonym śniadaniu wyblagalam Luhana o to by powiedział mi w końcu to co miał powiedzieć.





Poszliśmy na spacer do parku i tam mi wszystko powiedział. A mianowicie to że przrprowadza się do Korei. Na tą wieść bardzo się ucieszylam.

Chodziliśmy jeszcze chwilę po mieście aż w końcu moim oczom ukazały się dwie istoty z waliskami które szły w naszym kierunku.

"Co one do cholery tu robią" - pomyślałam i szybko podbieglam do dziewczyn. Rzucilam się im na szyję i zaczęłam wypytywac je o wszystko.

-(...) a nie przedstawilam wam kogoś, to jest Lu Han mój najleprzy przyjaciel a to są moje naljeprze przyjaciółki Karolina i Zuzia.- Po przedstawieni się usciskali sobie dłon.-Lu Han jest Chinczykiem ale umie mówić po Koreansku więc się z nim dogadacie.

-Merci idziemy dalej?? - tym razem powiedział po Chińsku, bardzo się zdziwilam ale zgodzilam sie. Pozegnalam się jeszcze z dziewczynami, dałam tylko adres do mego domu i mogłam iść dalej.





Chodziliśmy po mieście dobre parę godzin. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Tego mi brakowało, tego mi było potrzeba.


*Suho pov*

-Menadzeze gdzie jest pańska córka??-zapytałem ze zniecierpliwoscia.

-A ja nie wiem. Nie ma jej jeszcze??

-No właśnie nie, a powinna już być.

-A to może jeszcze trochę i przyjdzie.-oznajmił starszy meszczyzna i se poszedł, a ja wrucilem do reszty.

-Dobra chłopaki cwiczymy dalej.- rozkazalem a Lay który był najplirzej magnetofonu włączył muzykę. Zaczęliśmy od Overdose a zakończyliśmy na Love Me Right. Później spiewalismy różne piosenki.

Po paru godzinach pracy ktos a raczej Merci wparowala do naszej sali przepraszajac za spóźnienie. A następnie oznajmiła że chce nam kogoś przedstawić.


Zza drzwi wyszedł ciemno-brązowy meszczyzna. Kompletnie mnie zamurowalo tak jak pozostałych.

-Luhan!!!-Usłyszałem głos Sehuna ktory zaraz podbiegł do chłopaka mocno przy tym przytulaja. Tak zrobiła i reszta a ja wpatrywałem się tylko w to. Ale gdy już wszyscy się od niego odsunęli ja zacząłem do nie go podchodzić powoli. Byłem już przed nim i zacząłem.

-Czemu mi to zrobiłeś?? Czemu teraz akurat przyjechales?? Nie jest ci wstyt??- Powiedziałem ze łzami w oczach było mi smutno a za razem byłem zły na niego.

-Ja ciebie naprawdę przrpraszam, to chodziło o moje zdrowie...

-Jakie zdrowie?? Jak ci chodziło o zdrowie to czemu zacząłeś własną karierę?? Naprawdę tak źle ci z nami było??-Momentalnie łzy poleciały mi po policzkach.

-Proszę nie płacz, wiem że zawinilem. Było mi tu dobrze ale już nie mogłem znieść tego że mało się spotykałem z rodziną. Proszę wybacz mi i nie płacz już.-Mówił to z takim spokojem i szczerością że nie koglem mu wybaczyć. Przytulilem się mocno do niego i nie chciałem puszczać. Tesknilem za nim i to bardzo.

*Merci pov*

Wpatrywalam się w tą sytulacje i nie wiedziałam o co chodzi, skąd oni się znają. Oni dopiero mieli się poznać...

wtorek, 5 stycznia 2016

EXO- Rozdział 3

Brak komentarzy:


*Rozmowa Marceliny z Luhanem*

Lulu:... Ale jak tty ich poznalas??

Ja:Tata mnie z nimi zapoznał... a ty co taki nerwowy się stałeś??

Lulu:A nic po prostu...-Nie dokończył ponieważ przerwało połączenie a ja nadal mówiłam coś do telefonu żeby się odezwał.

-Co ty wyprawiasz?? Naprawdę nie masz już przyjaciół że odzywasz się do wyłączonego telefonu?-Usłyszałam znajomy mi głos a gdy się obrucilam ujrzalam sylwetkę Chanyeola.

-Haha bardzo śmieszne lepiej naucz się być śmiesznym.-Odpowiedzialam a następnie dodalam że przerwało mi się połączenie z kolegą. Ten tylko odpowiedział cichym "aha" i se poszedł, a ja za nim. Usiedlismy na wolnych krzesłach i zaczelismy wpatrywać sie w stół tak jak reszta zgromadzonych.

-No to co teraz będziemy robić?

-Xiu dopiero co wróciliśmy z lodowiska. Nie masz dość??-Oznajmilam z irytowaną miną, a ten sposcil głowę w dół.

Gdy tak sobie siedzieliśmy w ciszy, mój telefon zaczął grać.

Nie patrząc kto dzwoni szybko odebralam.

-Merci...

-Tak Lu??-Po moich słowach wszyscy chłopcy zaczęli wpatrywać się z nie pokojem na siebie.

-No bo wiesz jutro jest sobota i czy bym mógł przyjechać do ciebie?? Musze ci coś ważnego powiedzieć.

-Oczywiście, że tak już się nie mogę doczekać.

-J... ja też... Pa Merci.

-Papa Lu.- po tych słowach rozłaczyłam się i położyłam telefon z na stół. No i wtedy zaczęły się pytania, o wszystkim.

-(...) No chodziłam z nim do klasy w chinach... był moją pierwsza miłością... a w ogóle co was to obchodzi?? Chyba mam prawo się widywac z kim chcę, prawda?

-No tak możesz... a dokładnie jak on ma na imię??

-Lu Han ale woli jak go nazywam Lu... dobra chłopaki ja już muszę iść coś przygotować na obiad... gdy mówiąc ja mam na myśli mamę.-Po tych słowach machnęłam tylko ręką i wyszłam.

*Dom*

-Momo zgadnij kto jutro przyjedzie!- krzyknęłam tylko jak otworzylam drzwi o domu.

-Nie wiem... dziewczyny?- spytała z zaklopotaniem.

-Nie Lu!!-oznajmiłam szybko a następnie szybko pobiegłam do mego pokoju żeby go chociaż trochę ogarnąć.


Jak skończyłam była juz 22:37. Nie chciało mi się już nic robić więc postanowiłam że jutro się umyje i w ciuchach poszłam spać.


*Rano, Zuzia pov*

Od czasu wyjazdu Marceliny czuje taką pustkę. Żałuję tego że z nią nie pojechałam. Ciągle myślę o tym jak tam jest czy ona tęskni czy też nie. Chyba będę musiała pojechać tam... i pojadę razem z Karoliną ale tym razem bez wymowek.

-Zuza!!-Usłyszałam krzyk nad moim uchem i wzadrgnełam.-O czym ty tak ciągle myślisz??? Tylko nie mów mi że znów o Korei-Momentalnie spuscilam glowe ku dołowi.-No weź Zuza ja też chce tam lecieć

-To i pojedziemy... pakuj się.-Spojrzała się na mnie jak na ufo ale po chwili zrobiła to o co ją kazałam.


*Karolina pov*

Nareszcię wyjedziemy do Korei. Od lat na to czekałam. Chciałam poznać jakiegoś Koreańczyka i go poślubić...


Zuzia teraz pojechała załatwić nam jakieś bilety na jutrzejszy wyjazd. A ja zostałam sama i wazystko znów na mojej głowie.


Zostało mi jeszcze zostawić komuś psa i mogłam się położyć i odpocząć.


*Marcelina pov*

Dziś mój były przyjeżdża. Troszkę się boję tego spotkania ale jakoś trzeba ten strach przełamać.